Skocz do zawartości

Blog Malkontenta

  • wpisy
    169
  • komentarzy
    1257
  • wyświetleń
    106737

Marudy przygody z Pingwinem, część I


Quetz

572 wyświetleń

header-history-nature.jpg

Maruda, jak to on miał w zwyczaju, narzekał. Siedział cichutko nad pieńkiem służącym mu za biurko, smyrał nóżką o nóżkę, mrużył oczy i patrzył na ekran. I co chwilę spomiędzy jego warg wydobywało się słowo, które gdyby było ciałem, z pewnością jedyne miejsce stałego zamieszkania znalazłoby w szambie.

california-muir-woods-national-monument.


W pewnej chwili, w przypływie zmęczenia, zniechęcenia i frustracji walnął w pokrywę komputera i zakrzyknął: "Basta!". Wróble na pobliskiej gałęzi nie zdążyły odlecieć i padły rażone gromem tej nagłej ekspresji cichego do tej pory Marudy. Wiatr przestał wiać, zaskoczony i oniemiały obrotem sprawy. Liście na owej felernej gałęzi pożółkły przedwcześnie i opadły, zakrywając dokładnie kopczyk oszołomionych wróbli. Trawa wokół pieńka, na którym ustawiony był komputer sczerniała i poczęła śmierdzieć nieprzeciętnie.

istockphoto_2697455-dead-bird-flu-victim


Maruda wstał, założył ręce na piersi i mamrotał. I z tego mamrotania (którego treść chyba nigdy nie będzie zacytowana, gdyż mogłaby przyczynić się do śmierci niejednej wrażliwej duszy) przeszło Marudzie przez głowę parę myśli: po co się frustrować i walczyć ze ścianą? Po co czekać wiecznie na nowe aktualizacje, po co obserwować w przerażeniu stale zmniejszające się miejsce na dysku, pożerane przez krwiożerczego Łindołsa? Nie, tak nie musi być. Na pewno można tego uniknąć.

Trzeba tylko zwrócić się do Czarodzieja Ołpensorsa.

opensource_image.jpg

Ołpensors żył w dalekiej krainie, jednak dzięki potężnemu czarowi Internetu można było się z nim skontaktować w dosłownie chwilę. I co zobaczył Maruda po wejściu do ołpensorsowego mieszkanka?

Zobaczył ładny interfejs, setki, nie... tysiące aplikacji, ogromną i uczynną społeczność Pomocników Ołpensorsa, którzy uśmiechali się i zapraszali go do wypróbowania owocy ich pracy. Maruda, jak to Maruda, na początku nie wierzył: "Sekta jaka, czy ki diabeł?" pytał siebie i ostrożnie zaglądał do coraz to nowych pokoi ołpensorsowego siedliska. We wszystkich praca dosłownie huczała i ołpensorsowi pomocnicy klikali i machali myszami tworząc nowe programy. Nad tym wszystkim czuwała postać nietuzinkowa - Pingwin.

linux-penguin-thumb.jpg


Pingwin był... pocieszny. Mały, standardowo umaszczony i uśmiechnięty. Jednak to on był tym, który łączył wszystkie aplikacje w jedno - on czuwał nad ich pracą i jednocześnie zapewniał Użytkownikowi (którym to w duchu Maruda pomału się stawał) wygodę i ładne widoki. To, połączone z fantastyczną pomocą innych Użytkowników sprawiło, że Maruda pierwszy raz od dłuższego czasu się uśmiechnął. No, fakt że to wszystko było za darmo też nie był bez znaczenia.

Zapytał pierwszego napotkanego Pomocnika, jak powinien się zabrać do bycia tym Użytkownikiem, od czego zacząć? - To proste - uśmiechnął się Pomocnik - kliknij tu i tu i poczytaj.

Kliknął i zobaczył:

UbuntuLogo.jpg


Gęba rozdziawiła mu się w szerokim uśmiechu i odetchnął uwolniony od ciężkiej Łindołsowej kobyły.

Jednak przesiadka nie była wcale tak bezstresowa, jak mogłoby się wydawać, mimo iż była tego trudu warta. Ale o tym już w następnym odcinku!

tux_linux_wallpapers_free_desktop_with_t

KRZYCH

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Za żadne pieniądze nie zamienię mojego pięknego i darmowego Windowsa 7 na ohydnego i skomplikowanego linuxa. :P Wszystkie programy które potrzebuje na studia chodzą tylko pod Windowsem, więc nawet jak bym chciał to nie mogę. Z linuxami miałem już kilka przygód i jakoś się nie polubiliśmy. Aby sprawnie się poruszać po tych systemach trzeba trochę się wyszkolić, a ja jestem za leniwy. Wolę prostego jak cep Windowsa.

Q: No cóż, doskonale Cię rozumiem, bo jednak 7 i Vista były naprawdę niezłymi "eye-candy". Jednak Ubunciaki teraz są naprawdę znacznie ładniejsze i czytelniejsze niż parę lat wstecz, więc warto dać im szansę. I mniej wymagają od komputera. I od dysku. I od portfela ;-). Ale w gruncie rzeczy kwestia gustu ;-).

A do programów windowsowych mamy WINE :-).

Link do komentarza
Po co czekać wiecznie na nowe aktualizacje, po co obserwować w przerażeniu stale zmniejszające się miejsce na dysku, pożerane przez krwiożerczego Łindołsa? Nie, tak nie musi być. Na pewno można tego uniknąć.

Trzeba tylko zwrócić się do Czarodzieja Ołpensorsa.

AHAHAHAHAHA

>install Sabayon

>4 gigabytes of updates, forcing download

>crapload of changes to ini files, you have to check every one manually

>12 GB partycji systemowej to minimum

>instal Ubuntu

>oh look, updates, updates everywhere

>have to exert manual control

>install Windows

>no slowdown, everything can be updated upon shutdown or whenever, nothing gets messed up

Po próbach z Ubootem Ubuntu, Sabayonem i Puppy Linuxem stwierdzam, że dziękuję, postoję. Dla moich zastosowań Linux nie ma absolutnie żadnej przewagi nad moim starym Windows XP, a wymaga olbrzymich inwestycji czasu na zaznajomienie się z odmiennym systemem. Jak mam na takie rzeczy marnować miejsce na dysku, to prędzej zainstaluję sobie AROS, dla nostalgii (nota bene AROS to całkiem zacny system).

Acha, kUbuntu to straszliwa porażka.

Q:

Odnośnie Sabayona - nie znam, ale skoro reklamują się jako "the cutest", to chyba oczywistym, że prędkość działania i "minimal maintenance" nie są ich priorytetem :-).

Odnośnie Ubuntu - update'a robiłem po zainstalowaniu i przez miesiąc może dwa - trzy razy, zawsze grzecznie pytał, czy może i po cichu pracował w tle. Zero narzucania się.

Odnośnie Windows - jeśli system zaraz po zainstalowaniu waży 2,5 Gb, a przy wywalania już 6,5, to chyba coś tu jest nie tak... Ubuntu przez miesiąc przytył jedynie o aktualizacje (które mogłem chrzanić, ale dotyczyły nie samego systemu, a sterowników, programów etc.).

Co do olbrzymich inwestycji czasu: co do Ubunciaka na normalnym kompie inwestycja polegała na przyswojeniu sobie kilku podstawowych komend (apt-get!) i odnalezieniu w Internecie forum i społeczności. Bardzo uprzejmej, szybkiej i pomocnej zresztą.

Ale tak jak mówisz: do TWOICH zastosowań się nie nadaje - moje zastosowania to przeglądanie netu, oglądanie filmów, czytanie, pisanie, czasem jakaś gierka we flashu. Ot, takie biurowe użytkowanie, bo grać już mi się od dobrego pół roku w nic nie chce specjalnie. I do tego Ubuntu jest naprawdę nieporównywalnie większą przyjemnością.

Ergo: kwestia gustu :-).

PS. Odnośnie kUbuntu - nie wiem, nie próbowałem, więc "straszna porażka" niewiele wnosi do mojej wiedzy i do dyskusji :diabelek:

Link do komentarza

Windows 7 nic mnie nie kosztował, bo dostałem go za darmo z uczelni. WINE nie odpali poprawnie żadnego AutoCADa, więc nadal jestem zmuszony do używania W7. Z darmowych programów używam OpenOffice, darmowego antywirusa i trochę innych które mniej ważą i lepiej działają. Lubię szukać zamienników popularnych programów na mniej znane ale tak samo funkcjonalne. Tym sposobem zastąpiłem GG konektem, a Winampa AIMPem.

Q: No widzisz, czyli Ołpensors gdzieś tam się jednak przydaje. Konnekta nie polubiłem (strasznie się u mnie kaszanił), więc używam Pidgina (i Kadu na Ub - sto razy lepsze od gadulca, rewelacja!), a Aima nie znam, ale zaraz poznam! ;-)

Link do komentarza
Odnośnie Windows - jeśli system zaraz po zainstalowaniu waży 2,5 Gb, a przy wywalania już 6,5, to chyba coś tu jest nie tak...

Co konkretnie? Jaki w tym problem?

Windows - IIRC - ma po prostu nawyk trzymania plików instalacyjnych aktualizacji, tak "na zaś" (swoją drogą, to dokładnie tak samo jak Sabayon i Gentoo, z tym że w tych dwóch potrzeba JESZCZE więcej miejsca). Jeśli ktoś ma normalny sprzęt, i tak powinien mieć dużo więcej miejsca na systemowej, a jak przedpotopowy to i tak nie jest dla niego problem - bo nie będzie miał Visty/7.

Odnośnie Sabayona - nie znam, ale skoro reklamują się jako "the cutest", to chyba oczywistym, że prędkość działania i "minimal maintenance" nie są ich priorytetem .

Nie wiem jak się reklamują teraz, ale rok temu chwalili się, że są gentoo bez wad gentoo. Czyli prędkość jednak jest priorytetem.

Odnośnie Ubuntu - update'a robiłem po zainstalowaniu i przez miesiąc może dwa - trzy razy, zawsze grzecznie pytał, czy może i po cichu pracował w tle. Zero narzucania się.

Czyli w najlepszym razie tak samo jak mój Windows.

czasem jakaś gierka we flashu.

:trollface:

Q: Hehe, problem jest taki z Windowsem (dla mnie), że od momentu włączenia do pojawienia się pulpitu mija około 1,5 minuty, czyli dokładnie tyle samo co w Ubuntu. Jednak czas od momentu włączenia do momentu, gdy mogę cokolwiek zrobić wynosi już 3x więcej u Windozy, bo ta mimo wyświetlenie ikonek ciągle coś mieli, puka, pstryka i generalnie irytuje. Tak samo przy włączaniu programów (nawet przeglądarki internetowej) - możliwe, że to kwestia wirusów, nie wiem. Wiem natomiast, że gdy Ubunciak wyświetla pulpit to w tym samym momencie zaczynam, pracę i nic nie rzęzi - ot mała dawka jakże pożądanego przeze mnie komfortu (no i brak wirusów). Jakiekolwiek czynności nie są wykonywane - Ubuntu robi to szybciej niż Win, dodatkowo oferując bajerki, na które Microsoft wpadł dopiero przy premierze Visty - choćby wyświetlanie prędkości przesyłu kablem USB. Takie pierdołki są dla mnie istotne, ale o tym będę jeszcze pisał ;-).

I od miesiąca, ile bym nie instalował programów i ile bym nie kombinował, jest tak samo. Punkt dla Ubuntu (z mojej perspektywy).

Co do Gentoo - nadal nie jestem w stanie się odnieść, bo omijałem szerokim łukiem, jako że widziałem, że to sprzęt na mocarnego kompa, a ja takiego nie posiadam (kupiony jako ostatni z serii jednordzeniowców :-)).

Co do Twojego Windowsa - to pogratulować, mój się gorzej sprawował, stąd przesiadka :-).

Błagam, nie trollface'uj! :diabelek:

Link do komentarza

Zainwestowałem cenne złotówki w 7 i jestem zadowolony ze stabilności działania. Musiałbym zmienić przyzywyczajenia, poświęcić czas na naukę a potem przekazać wiedzę pozostałym użytkownikom moich kompów, jak Linuxem się posługiwać. Na chwilę obecną nie ma to dla mnie sensu :)

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...