Skocz do zawartości

Z kulturą o kulturze

  • wpisy
    43
  • komentarzy
    111
  • wyświetleń
    26965

Puzzle Quest 2 ? recenzja


Krzycztow

208 wyświetleń

Czy gracz, który - przepraszam za wyrażenie - zajechał niejedną myszkę w FPS-ach spojrzy zaciekawionym wzrokiem na grę logiczną? Czy człowiek odpalający swoje ulubione gry sportowe będzie z lubością zagrywał się w cRPG? Można się zdziwić, ale odpowiedź w obydwu przypadkach jest twierdząca!

blogentry-51176-1288889461_thumb.jpg

Wybór bohatera może znacząco wpłynąć na dalszy przebieg rozgrywki

Cóż więc ma nowa gra kangurów z Infinite Interactive, że przyciąga do siebie graczy wszelkiej maści i wyznania? Odpowiedź ? magię. To frajda w czystej postaci. Uruchamiamy grę i już zapominamy o całym świecie. Zakazany w pewnych kręgach zwrot ?wciąga jak bagno? pasuje tu jak ulał. Czymże jest więc nowy Puzzle Quest?

W uproszczeniu to połączenie gry logicznej z? cRPG. Brzmi absurdalnie? Być może, ale nie zmienia to faktu, że gra się wybornie i pozornie niepasujące do siebie elementy idealnie ze sobą współgrają. Przybliżmy więc dokładnie ten zawiły obraz i zacznijmy od menu głównego. Tam czeka na nas rozbudowana kampania dla pojedynczego gracza, zestaw sześciu minigierek, tryb turniejowy (coś a?la szybka gra) oraz oczywiście multiplayer. Główny tryb gry, kampania, to standardowa historia ?od zera do bohatera?, przy czym sami możemy wybrać naszego herosa spośród czterech klas postaci: Asasyna, Barbarzyńcy, Maga Bitewnego a także Inkwizytora. Przemierzamy mityczną krainę i uwalniamy ją od wszelkiego plugastwa, które szerzy zło i występek. I to w zasadzie tyle, jeśli chodzi o tło fabularne ? więcej nie potrzeba nam wiedzieć bowiem szybko o całej historii (kto, kogo i z kim) zapominamy. W tym względzie jest więc bez rewelacji. Na swojej drodze napotkamy oczywiście sporo NPC-ów, także tych, którzy mają do zaoferowania misje poboczne. Do tego możemy wdać się w handel i sprzedawać bądź kupować nowe przedmioty. Możemy je także ulepszyć u rzemieślnika, co znacząco wpłynie na ich współczynniki. Za każdego pokonanego przeciwnika i wygraną minigrę otrzymujemy punkty doświadczenia. Pod tym względem nie ma tu więc nic, czego nie widzielibyśmy w innych grach fabularnych. Nadal jednak otwarta pozostaje kwestia, dlaczego ta gra miałaby przyciągnąć ludzi, którzy dotychczas omijali komputerowe RPG szerokim łukiem? Otóż wkrada się tu kolejny, zasadniczy filar Puzzle Questa a mianowicie elementy gry logicznej. Cała koncepcja serii Puzzle Quest opiera się na wiekowym Bejeweled, czyli? grze w kulki. I to ona jest tu clue naszego programu. Układamy na planszy kule danego koloru zawsze wtedy, gdy walczymy, wyłamujemy drzwi, rozbrajamy pułapki, otwieramy zamki, przeszukujemy pomieszczenia i skrzynie w poszukiwaniu cennych przedmiotów czy wtedy, gdy uczymy się nowych czarów. Każda z tych czynności wymaga poradzenia sobie z przeciwnikiem bądź ograniczeniem liczby tur na ukończenie danej minigry. Kiedy mamy z nimi trudności (wbrew pozorom wątpię by tak było ? zasady są naprawdę proste), możemy skorzystać ze specjalnego trybu rozgrywki, znajdującego się w głównym menu i tamże nabrać nieco wprawy.

Gameplay z początkowych fragmentów gry

Szerszego omówienia wymaga sytuacja na planszy. Mamy więc 5 rodzajów kulek, każda w innym kolorze. By zebrać dany rodzaj kulek, należy ustawić je w pionie lub w poziomie w liczbie minimum trzech. Każda większa ilość daje nam bonusy ? np. dodatkową turę. Zebranie odpowiedniej liczby kulek - często kilku rodzajów naraz - pozwala nam skorzystać z różnych zaklęć, ułatwiających rozprawienie się z wrogiem. Zresztą nasz oponent nie pozostaje nam dłużny i pod koniec gry potrafi napsuć sporo krwi, zwłaszcza, że walki potrafią tu rozciągnąć się do kilkunastu minut. Na szczęście daje się odczuć mniejszy wpływ ?oszukiwania? komputera, jak miało to miejsce w pierwowzorze. Tam mieliśmy do czynienia z sytuacją, kiedy wróg ?wiedział?, jakie kulki spadną z góry i tym samym podporządkowywał temu kolejne ruchy. Często bezradnie musieliśmy patrzeć przez kilka tur jak nasze punkty życia niebezpiecznie zbliżają się ku zeru. W dwójce taka sytuacja występuje zdecydowanie rzadziej. Do tego walkę urozmaicono. Zrezygnowano ze zdobywania złota i punktów doświadczenia, które teraz możemy uzyskać innymi kanałami, na rzecz punktów akcji. Zebranie danej ilości pozwala użyć naszej broni specjalnej, która zazwyczaj pozwala zadać przeciwnikowi zabójcze ciosy. Broń oczywiście możemy zdobyć na wiele sposobów ? kupić, dostać w nagrodę za wykonany quest czy znaleźć, co równoznaczne jest z rozgrywaniem bardzo satysfakcjonującej minigierki.

blogentry-51176-1288889647_thumb.jpg

Walka na śmierć i życie

Tym, co przyciąga do ekranu jest również przyjemny wygląd produkcji. Oprawa jest naprawdę atrakcyjna a czas spędzony z nią faktycznie relaksuje. Są tu więc ręcznie malowane lokacje, ciekawe efekty czarów i soczyste dźwięki. Wymagania systemowe? Praktycznie zerowe ? ze sprzętów domowych tylko moja lodówka i dekoder Polsatu nie udźwigną Puzzle Questa. Za to muzyka nie powala. Szybko się nudzi i nie wpada w ucho, chociaż początkowo słucha się tego co najmniej bez irytacji. Ponadto twórcy niekonsekwentnie potraktowali sprawę kwestii dialogowych ? jedne są udźwiękowione, drugie nie. Dobrze, że wyświetlają się napisy, ale nie zmienia to faktu, że można było ten element lepiej opracować. Kolejne wady, choć jest ich niewiele, leżą u podstaw samej rozgrywki. Poziom trudności jest nierówny i momentami dyskusyjny. No bo w jakiej grze część pojedynków z bossami jest sporo łatwiejsza niż z przygodnie napotkanym wampirem czy liszem? Do tego walka potrafi zabrać nam nieznośnie długo czasu ? nawet wspomniane kilkanaście minut. A jeśli dodać do tego spore nagromadzenie przeciwników w kolejnych komnatach, otrzymujemy prawdziwą drogę przez mękę nim dotrzemy do właściwego celu misji.

blogentry-51176-1288889699_thumb.jpg

Koniec jest bliski

Mimo wad, Puzzle Quest 2 to godny następca pierwowzoru. Odpowiednio rozbudowany i z garścią nowych pomysłów. Nie mamy wrażenia, że gramy w dodatek do jedynki, lecz obcujemy z pełnoprawną kontynuacją. Jeśli będziemy ją dawkowali sobie w małych ilościach, zapewniam, że sprawić może ona naprawdę dużo frajdy. W innym przypadku czuć znużenie, lecz było już to wadą w przypadku pierwszej części. Tym niemniej warto. Szkoda tylko, że dostępna jest jedynie na Steamie (cena nie jest wygórowana, jak na czas, który jest potrzebny do ukończenia singla ? minimum 20 godzin), ale nadziei wydania tej produkcji w Polsce można upatrywać u któregoś z rodzimych wydawców.

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...