Skocz do zawartości

Z kulturą o kulturze

  • wpisy
    43
  • komentarzy
    111
  • wyświetleń
    26995

The Social Network ? recenzja


Krzycztow

319 wyświetleń

David Fincher nie schodzi poniżej danego poziomu i każdy jego kolejny film można uznać co najmniej za udany. Tym razem na tapetę wziął temat bardzo aktualny i bliski co najmniej 500 milionom użytkownikom najpopularniejszego portalu społecznościowego świata. Czy reżyser sprostał zadaniu i nie naraził się na gniew tej rzeszy ludzi?

Historia założyciela Facebooka to wymarzony pomysł na film. Potencjał był ogromny, ale z drugiej strony oglądaliśmy wielokrotnie fabuły w stylu od zera do bohatera. Tymczasem nie mamy tu do czynienia ani ze sztampą, ani nudą. Fabuła wciąga od samego początku i jest interesująca nawet dla tych, którzy rzeczywiście interesowali się losami Marka Zuckerberga i znają je na wyrywki. Jak doszło do tego, że niespełna 24 ? letni człowiek stworzył firmę, której wartość opiewa na dziesiątki miliardów dolarów oraz jakie były tego konsekwencje zręcznie rozwijają kolejne wątki filmu - co zainspirowało naszego bohatera do założenia portalu społecznościowego, jak zauważono jego geniusz i jak zamierzano to wykorzystać. Wreszcie procesy sądowe o kradzież pomysłu i prawa do marki (oględnie mówiąc, by nie spojlować). Twórca ?Siedem? stąpał podczas realizacji po cienkim lodzie, bowiem chciał zachować jak największy obiektywizm w kreowaniu historii. Mógł stanąć po stronie Zuckerberga, jego wrogów czy wreszcie samego Facebooka, przedstawiając go jako marnotrawiący czas portal lub znakomite narzędzie do kontaktu ze znajomymi. Na szczęście żadne z tych obaw się nie spełniły, dzięki czemu widz skłaniany jest do refleksji, własnej interpretacji i oceny tego, kto miał rację.

Klimatyczny trailer "The Social Network"

Dlatego też objawia się tu największa wada filmu ? nie zaskakuje. Nie trzeba się wysilać (nawet jeśli nic wcześniej nie wiedzieliśmy o historii Facebooka), by z wyprzedzeniem odkrywać kolejne elementy fabuły, nim te rzeczywiście znajdą swoje odzwierciedlenie na ekranie. Z kolei pojawiające się zarzuty o tym, że w filmie obserwujemy niewiele społecznych sieci i ogólnie pokazania tej formy uspołeczniania jako zjawiska, wbrew temu co sugeruje tytuł, są moim zdaniem nietrafne. Wielokrotnie przez film przewijają się argumenty za tym, dlaczego Facebook jest takim fenomenem (nie sugerując oczywiście odpowiedzi czy to dobrze, czy źle). Dostęp do informacji, łatwość pokazania się w sieci i zaistnienia tam, nawiązywanie znajomości, ale też możliwość swobodnego (i niemoralnego) oczerniania innych, przedstawiania swojej osoby w lepszym świetle czy aspekty uzależniające to najbardziej jaskrawe przykłady tego, co niesie za sobą Facebook.

Z kolei strona realizacyjna filmu prezentuje się bez zarzutu. Aktorzy zagrali przekonująco, choć tak naprawdę ich role nie wymagały wielkich poświęceń. Na uwagę zasługuje natomiast Jesse Eisenberg, wcielający się w główną postać dramatu. Takiej mieszanki cynizmu i ambicji dawno na ekranach nie obserwowano. Wielkie brawa należą się też scenarzyście Aaronowi Sorkinowi (autor scenariuszy do ?Wojny Charliego Wilsona? czy ?Ludzi Honoru?), za błyskotliwe dialogi i nieustanne trzymanie widza w napięciu. Muzyka zaś jest znakomita. Świetne elektroniczne aranżacje Atticusa Rossa i Trenta Reznora, frontmana zespołu Nine Inch Nails doskonale budują napięcie i niezaprzeczalnie stanowią o niepokojącym klimacie tego filmu.

Fincher być może nie wzniósł się tym filmem na swoje wyżyny, ale za to udźwignął temat i zrobił porządny film. Mamy tu do czynienia z ciekawym, wskazującym na różne aspekty sprawy Zuckerberga, jak i samego Facebooka kinem, lecz bez przełomu. Dlatego dziwi tak wysoka średnia ocen w serwisie Metacritic wynosząca 95% na bazie blisko 50 recenzji. Hype robie swoje, czy faktycznie to film roku? No to pytanie trzeba odpowiedzieć samemu.

A co z fanami Facebooka? Myślę, że czystym sumieniem mogą zaprosić Davida Finchera do swoich znajomych.

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

Hmm, na tym polega wg mnie sukces tego filmu, że nie jest jednoznacznie powiedziane, komu Fincher chciał dokopać. Obstawiam, że nikomu i dlatego każda ze stron znajdzie argumenty potwierdzające słuszność (lub nie) Zuckerberga oraz zalety i/lub wady Facebooka. Jeśli chcesz więc pokazania negatywnych stron tego portalu to wg mnie je znajdziesz, o czym zresztą wspomniałem w recenzji.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...