Recenzja gry Lode Runner (Pegasus)
I tak oto nadszedł czas na recenzję. Padło na Lode Runner - jedną z moich pierwszych gier na Pegasusa.
Lode Runner to dość specyficzna gra. Na początku kusi Cię niebieskim menu oraz słodką muzyczką. Włączasz tryb ?1 player?, po czym wybierasz level myśląc, że będziesz skakał jednorożcem po tęczach zbierając cukierki. Nic bardziej mylnego! Lode Runner to makabrycznie trudna i w pewnym sensie brutalna gra, na którą będziesz kląć z całych sił. Myślisz, że Castlevania czy Adventure Island to trudne gry? W takim razie jeszcze nie grałeś w Lode Runner!
Cała gra ma prostą specyfikę. Jest 50 leveli. Każdy poziom to mała platformówka z cegiełkami, drabinkami, linkami i innymi przeszkodami charakterystycznych dla tego typu gierek. W grze kierujemy małym niebieskowłosym chłopczykiem w szelkach. Cel przyświeca nam w każdym układzie taki sam: Zebrać ?kupki? piasku i dojść do końcowej drabinki (Która pojawi się wówczas, gdy wszystkie stożki zostaną zebrane). Mało skomplikowane? Tylko w teorii. W grze mamy do pokonania jedną... Wróć! Trzy arcytrudne przeszkody: Hmm... W zasadzie nie wiem, co to jest, ale zawsze nazywałem ich bombermanami gdyż wyglądają dokładnie tak jak bohater gry Bomberman. W każdym bądź razie: Trzy bombermany łażą za nami i jedno dotknięcie ich oznacza śmierć (Nasz słodki chłoptaś rozpływa się w powietrzu). Wszystko byłoby OK gdyby nie to, że ominięcie tych przeciwników jest piekielnie trudne. Nie dość, że kręcą się we trzech, to jeszcze zazwyczaj z każdej strony (Zarówno z lewego i prawego boku jak i z góry oraz dołu) i naprawdę trudno jest odpędzić się od nich wszystkich. Twórcy troszeczkę ułatwili nam grę: Dzięki różdżce mamy możliwość kopania dołów w cegiełkach, w które bombermany mogą wpadać. Jednak jest to mało pomocne, gdyż jeżeli wykopiemy dół i z lewej i z prawej strony, 2 bombermany w nie wpadną, zaś trzeci zajdzie nas z góry albo przejdzie po głowach dwóch poprzednich. Przy okazji trzeba wspomnieć, że wróg w tej grze jest niezwykle cwany i sprytny. Zawsze wie, z której strony nas zajść. Jeżeli utorujemy drogę dołem, to zajdzie z góry. Jak zostawimy dwóch w tyle, trzeci podejdzie od przodu i już nic nie będzie się dało zrobić. Warto przypomnieć, iż w grze nie da się skakać. Ostatecznym utrudnieniem jest to, że bombermany potrafią kraść nam kupki piasku. Jeżeli przeciwnik zabierze nam stożek z ziemi, będziemy mogli go odzyskać dopiero jak wpędzimy go do dołu; wtedy piasek pojawi się nad nim.
Grafika jest przyzwoita. Nie ma jakichś zachwycających efektów specjalnych, wybuchów czy innych tego rodzaju perełek. Mimo wszystko nie można nazwać jej szpetną. Nie gryzie w oczy, i to jest ważne. Mógłbym się przyczepić jedynie do monotonności układów. Jest ich 50 i każdy, niestety, wygląda tak samo jak poprzedni. Nie licząc oczywiście umiejscowienia cegiełek, drabinek i tym podobnych. Twórcy mogliby się nieco bardziej postarać; prosta zmiana kolorów co 10 układów wystarczyłaby, by ta monotonność aż tak nie biła w oczy. Jest jednak coś, za autorów należy pochwalić: gra jest naprawdę płynna! animacje spadania, chodzenia, wspinania się są ładne, a w grach na Pegasusa to nie taka norma jak w dzisiejszych produkcjach na nowocześniejsze platformy.
Całość okraszona jest równie monotonną, aczkolwiek ledwo wyczuwalną muzyczką. Nie licząc podkładu muzycznego z menu głównego oraz krótkich przerywników np. po wygranym układzie, przez cały czas towarzyszy nam prościutka melodyjka. Ale wiecie co jest najlepsze? Że gdyby zmienili muzykę na bardziej emocjonującą, głośniejszą, szybszą, gra straciłaby część swojego uroku! Muzyka nadaje tej grze na pozór spokojny klimacik, chociaż sama rozgrywka jest piekielnie wymagająca. Nie każdemu musi się to podobać; ja uważam, że z podkładem muzycznym trafili całkiem nieźle. Prócz tego mamy również masę pojedynczych dźwięków towarzyszących nam przy spadaniu, kopaniu czy wspinaniu się, także na audio naprawdę nie można narzekać.
Prócz trybu dla jednego i dwóch graczy (przy czym ten drugi to zwyczajna gra na zmianę) mamy do dyspozycji edytor. Niestety, twórcy (w przeciwieństwie do normalnej gry, w której jeden poziom ma kilka ekranów długości) ograniczyli go do wielkości jednego ekranu. A szkoda, bo układy tworzy się całkiem fajnie; mamy do dyspozycji wszystkie elementy z normalnej gry; cegiełki, drabinki, rury, pułapki i inne. Mamy również możliwość samodzielnego rozmieszczenia na planszy piasku. Dzięki edytorowi można się nieźle zrelaksować przy budowie własnych poziomów, w które później możemy zagrać.
Lode Runner, jak już wspominałem, to gra bardzo specyficzna. Jednych przykuje do monitora na długie godziny oferując trudną, ale bardzo przyjemną rozgrywkę, innych zaś zniechęci właśnie poziomem trudności. Trzeba przyznać, że niewiele ludzi porywa się na gry, których przejście pierwszego układu wymaga kilku, czasem kilkunastu prób. Osobiście uważam, że gra jest naprawdę zacna, bo wymaga od gracza dużego sprytu. Tutaj trzeba z góry przewidzieć ruchy przeciwnika, zmylić go, wpędzić w błąd. Rzekłbym nawet, że to gra taktyczna. Czasami nawet trzeba nieco pogłówkować, jakim sposobem dojść do pozornie niedostępnej kupki piasku. Całość gry zasługuje na to by nazwać ją epicką; Jedną z niewielu, która zapisała się na łamach historii Pegasusa tak jak Robin Hood, Adventure Island, Dizzy czy Tanki. Szczerze polecam tą produkcję nie tylko ludziom o mocnych nerwach.
- Pac(ek)uszek.
Grafika: 6/10
Audio: 7+/10
Grywalność: 9/10
Ocena ogólna: 8/10
Nazwa: Lode Runner
Gatunek: Platformowa
Producent: Douglas E. Smith
Wydawca: Br?derbund
9 komentarzy
Rekomendowane komentarze