Skocz do zawartości
  • wpisy
    86
  • komentarzy
    185
  • wyświetleń
    28759

Plants vs. Zombies


LordTyrranoos

237 wyświetleń

Wydawać by się mogło, że produkcje z rodzaju tower defense są już mocno wyeksploatowane, a kolejne gry tego typu to jedynie odgrzewane kotlety podawane w nowej panierce. Na szczęście, powstają jeszcze tytuły, które zachowują świeżość i podnoszą żywotność tego gatunku. Jedną z owych jest niewątpliwie Plants vs. Zombies, którą wyróżnia nie tylko niekonwencjonalne podejście do tematu, ale także srogi i prześmiewczy humor.

Epicka wojna roślin z umarlakami

Plants vs. Zombies to na pierwszy rzut oka standardowy przedstawiciel gatunku tower defense, gdzie naszym głównym i jedynym zadaniem jest obrona określonej lokacji przed falami przeciwników. Jednak już tu czeka na nas dość nieoczekiwana niespodzianka, bowiem za pomocą wszelakich roślinek i warzyw strzeżemy naszego domu przed... zombiakami! Założenia rozgrywki są niezwykle proste i łatwe do ogarnięcia w kilkanaście sekund. Każda runda rozpoczyna się od chwili spokoju, podczas której możemy swobodnie rozpocząć produkcję dających słoneczka słoneczników ? naszego zaplecza ekonomicznego. Są one potrzebne do kupowania sadzonek, w większości już bojowo nastawionych. Rozbudowując linie obrony widzimy w oddali zbliżających się nieumarłych. To jednak tylko przedsmak tego, co nas czeka. Bez chwili wytchnienia tworzymy kolejne zastępy roślinek, by masakrować atakujących. Po rozbiciu finałowej fali, gdy już myślimy, że udało nam się przegnać maszkary z naszego ogrodu, szybko zapada noc, podczas której produkcja słoneczek jest ograniczona do absolutnego minimum, a zombiaki są jeszcze bardziej zaciekłe i zdeterminowane. Po tryumfie, czekają nas jeszcze rozdziały w tylnym ogrodzie ze stawem podczas obu pór dnia, oraz finalne plansze na dachu naszej twierdzy...

Na pierwszy rzut oka widać, że rozgrywka jest niezwykle nużąca oraz powtarzalna. Nic bardziej mylnego! Twórcy ciągle zaskakują nas kolejnymi pomysłami, by zwiększyć żywotność swojej produkcji. I tak przykładowo, co jakiś czas czekają na nas mini-gry, polegające m.in. na tłuczeniu młotkiem oponentów wstających z grobów, czy zabawie w... kręgle z udziałem orzechów! Ponadto po ukończeniu każdej misji otrzymamy do naszej dyspozycji kolejną roślinkę, która może pomóc w obronie naszego mózgu. Żeby jednak nie było zbyt łatwo, mamy ograniczoną liczbę slotów, czyli możemy wybrać maksymalnie 7-9 kart z sadzonkami. Wybór musi być przemyślany, o czym pomyśleli także autorzy gry. Przed kolejną potyczką widzimy przez kilka sekund zastępy wojska, czyli wszystkie rodzaje atakujących w danej rundzie. W trakcie rozgrywki dochodzi także podręczna encyklopedia ? Almanach, w którym znajdziemy groteskowe, często też chore, opisy przeciwników. Warto zaglądać tu regularnie, bowiem porcja humoru zaserwowana przez ludzi z PopCap Games jest porażająca. Lecz prawdopodobnie największą dawkę śmiechu zapewnią nam liściki, wysyłane przez samych gnijących oponentów. W jednym z nich możemy przeczytać o tym, byśmy zaprosili ich na pojednawczą kolację, a na główne danie zaserwowali mózg ? najlepiej swój. W innym podszywają się pod naszą rodzicielkę prosząc, by zostawić drzwi lekko uchylone i bez żadnej obstawy. Czysty geniusz...

Plants vs. Zombies to także nowatorskie podejście do prezentowania jednostek. Po naszej stronie walczą takie kolosy, jak strzelające groszkami grochy (pomysłowe...), katapulty miotające arbuzami i kapustą, wysokie orzechy, broniące przed zbyt szybkim wjazdem przeciwników na naszą chatę, oraz te bardziej abstrakcyjne, jak choćby atomowe grzyby, wybuchowe papryczki czy mięsożerne rosiczki. Nieumarli oponenci nie dają jednak za wygraną. Chcą naszego mózgu, więc za wszelką cenę starają się przedrzeć przez linie obrony. Lekko gnijący futbolista, zombie-górnik, zombie-elektryk, zombie-nurek, a nawet ogromne trolle i maszyniści na kosiarkach ? to tylko kilka procent tego, czym będziemy gnębieni przez całą długość trwania rozgrywki. I w tym momencie trzeba też przyznać, że twórcy puścili sobie wodze wyobraźni, tworząc także takie postaci, jak zombiak w stroju Micheala Jacksona, tańczący w stylu podobnym, jak w jednym z jego sztandarowych hitów. Może ten motyw nie jest zbyt odpowiedni w ostatnim czasie, ale jednak chęć wyśmiania rzeczywistości wzięła górę. Trzeba też zaznaczyć, że oponenci stosują ogromnie różnorodne wariacje na temat taktyki i sposobów podejścia pod dom. Jedni po prostu powolnie prą do przodu, niektórzy latają balonami, inni pływają na słodziutko wyglądających żółtych kaczuszkach, podkopują się pod ziemią a także próbują walczyć bronią miotaną, w postaci piłek tenisowych. Aż czasem można się zdziwić. Niestety, nie wszystko złoto co się świeci. Tu znajdziemy pierwszą dość poważną wadę, bowiem odnajdując odpowiednią taktykę, możemy ją bez przerwy stosować do końca gry, a i tak wyprzemy nieumarłych. Łatwość rozgrywki na pewno nie zachwyci więc hardkorowców, oczekujących niezapomnianych wrażeń...

Co jednak ważne, po ukończeniu głównego trybu gry, składającego się z pięciu rozdziałów, po dziesięć misji każdy, odblokowujemy ogrom dodatkowych mini-gier. Ich liczba przekracza 40. Podczas jednej z nich wcielimy się nawet w dowódcę zombiaków, wysyłając je na podbój czyjegoś domostwa! Absolutnie mistrzowska ilość dodatkowych materiałów zdecydowanie zwiększa żywotność produkcji, co zostało też uwzględnione przy ocenie końcowej.

Kolejna groteska

Oprawa audiowizualna to kolejny element, któremu warto poświęcić chwilę uwagi. Część z graczy uzna ją za kiczowatą, bowiem dominują tu różnorodne barwy i ogólny kreskówkowy klimat. Co ważne, wszystko porusza się wspaniale, a sama gra ruszy nawet na kilku-przyciskowym kalkulatorze. Muzyczka przygrywająca nam podczas eksterminacji kolejnych fal zombiaków to głównie radosne i zabawne dźwięki, połączone z przyjemną linią melodyczną i kultowym już dla nieumarłych zwrotem ?braaaaaains!?. Nie można się przyczepić do absolutnie niczego.

Steam? Panu już podziękujemy...

Plants vs. Zombies możemy nabyć jedynie za pośrednictwem sieci, co niewątpliwie jest uciążliwe. Cena na Steam to 9,99 euro. Czy opłaca się zainwestować tyle pieniędzy w łatwą produkcje z umierającego już śmiercią naturalną gatunku? Moim zdaniem warto, choćby po to, by spędzić te 5-6 godzin swojego życia na niczym nieograniczonym eksterminowaniu gnijących przeciwników i nabijaniu się z groteskowych i prześmiewczych elementów, zaimplementowanych przez PopCap Games. Plants vs. Zombies to prawdopodobnie jedna z najlepszych gier tego typu powstałych kiedykolwiek...

Plusy:

+ humor i groteska

+ proste zasady

+ ogromna różnorodność roślin i zombiaków

+ świetne mini-gry

+ oprawa audiowizualna

+ wspominałem już o humorze?

Minusy:

- do kupienia jedynie poprzez sieć

- łatwa

- krótki tryb przygody

Ocena: 8+/10

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Dobrze napisana recenzja.

A co do mini-gierki z kręglami to nie były orzechy tylko ziemniaki.

Na początku jak zobaczyłem obrazek z gry stwierdziłem co za głupota ale przeczytałem recenzje w cda i zainstalowałem demo i wciągało mnie całkowicie.

Mogłeś wspomnieć o szalony sąsiedzie. :thumbsup:

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...