Niesamowity wieczór... - czyli trochę o wczorajszym meczu
Złośliwi mogą twierdzić, że Juve nie zagrało na pełnię swoich możliwości. Że Lech powinien był przegrać 0:6.
Może i tak.
Ale to nie zmienia faktu, że znów poczułem się dumny z Polskiej piłki. Z tego co tak wiele osób wyśmiewa, mieszając Ekstraklasę z najgorszymi fekaliami. Za śmianie się z haseł "Ku chwale polskiej piłki" i "Ku chwale Ekstraklasy". Że wielkie czasy polskiej piłki jeszcze nastąpią. Oczywiście to "tylko" remis. Ale za to z kim! Z Juventusem Turyn. Może nie ma on już tak mocnej drużyny jak pięć lat temu, ale tam nadal grają genialni zawodnicy! Del Piero, Chiellini, Sissoko. Tych zawodników zna większość kibiców futbolu na świecie. To teraz zestawmy to sobie z naszymi "orłami": Rudnevs, Stilić, Kikut. Oni w światowym futbolu prawie nic nie znaczą. Kikut czy mistew... dla wielu ludzi są to tak samo anonimowi ludzie.
A jednak to oni zremisowali z Juve! Mój Boże, futbol jest piękny! Lech, w którego nikt nie wierzył zremisował na pięknym stadionie w Turynie. Inną sprawą jest co prawda ilość kibiców na meczu - 10837 luda. Jak widać, dla Turyńczyków nie był to wielki mecz. Dla Polaków niestety też. Liczyłem, że dziś w szkole będzie co chwilę o tym. A tymczasem usłyszałem o meczu tylko od dwóch maniaków piłki oraz pana od fizyki (pozytywne zaskoczenie!). Cóż, dla kibiców Legii to ponoć tragedia, że Juve nie wygrało. Szanuję to, ale jak dla mnie cała Polska powinna wspierać Lecha. Nie zawsze nasz zespół gra w tak elitarnych rozgrywkach.
Będę wspominał za jakieś 50 lat (jeśli dożyję...) młodszym pokoleniom jak to ujrzałem w telewizji wynik Juve - Lech 0:2. Takich chwil się nie zapomina. Takie chwile mogłyby trwać wiecznie, nawet jeśli potem Juve wychodzi na prowadzenie. To już drugi taki mecz Lecha. Pewnie wszyscy pamiętamy potyczki z Austrią Wiedeń. Potyczki piękne, niezwykle emocjonujące ze wspaniałym zakończeniem. Choć ten z Feyenoordem też był niczego sobie.
To prawda, że Lech miał szczęście przy pierwszych dwóch bramkach. Ale cóż z tego? Zawsze jednej drużynie sprzyja szczęście, a drugiej nie idzie. Potem role się odwróciły, Juve zaczęło przeważać. Ale gol na 3:3. Jej, to było piękne, aż chciało się ryczeć ze szczęścia.
Dobra, na dziś to tyle, taki emocjonalny opis mi wyszedł. Jutro zapewne cotygodniowe "rozmyślania ogólne".
Dziękuję, do następnego meczu Lecha!
? "Mistew" spółka - z tym - z ograniczeniem umysłowym 2010
11 komentarzy
Rekomendowane komentarze