Damską dłonią myszka macana.
O tym jak M. chciało się pukać? owieczki.
Drogie CD-Action,
Piszę do Ciebie, bo już tylko Ty możesz mi pomóc. Na początek muszę się jednak przedstawić, bo mamusia tak zawsze kazała mi robić. Mam na imię Tomek. Jestem już dużym i chyba dorosłym chłopcem, choć mamusia mówi, że jest zupełnie inaczej. Jak wiadomo, mamusi trzeba słuchać, więc moją dorosłość stawiam pod znakiem zapytania. Otóż od pewnego czasu nie potrafię sobie poradzić z moją M. Ona już mnie chyba nie? no tego, przecież wiesz.
Wszystko zaczęło się bardzo niewinnie. M. lubiła spędzać wspólne chwile przed monitorem. Moim, bo swój wywiozła do własnej mamusi. Podobnie jak magiczne pudełko, komputerowy klawikord i myszoskoczka, co to wszędzie gubił kulkę. Teraz mamusia M. z uporem rozwałkowywania ciasta na pierogi tej kulki po mieszkaniu poszukuje. Do rzeczy, ubranek i modnych tipsów jednak! Ta moja M., co to już chyba nie czuje do mnie tego co wcześniej strasznie wirtualne karty uwielbia układać. Całe godziny może się wpatrywać w te radośnie fruwające prostokąciki. W ogóle nie zwraca na mnie uwagi. Mówi tylko:
Jeszcze moment
albo
Idź stąd, bo przez ciebie przegram
. Czasami się tylko do mnie milej odezwie, gdy chce ode mnie karty pożyczyć? płatnicze.
To jeszcze nic. Myślę, że Ona mnie zdradza, cheatuje znaczy. Zamiast wyjść ze mną do kina lub na spacer, M. wybiera baraszkowanie z ? aż mnie serce boli ? Mariem. Skaczą tak sobie w rytm tej durnej melodyjki. Mój piesek podobną wydmuchuje przez zakatarzony nosek. Głupio wtedy wygląda. No bo jak to tak, pies i koza w jednej budzie? Ale o M. miałem pisać. Skacze tak sobie z tym hydraulikiem i łapie grzybki, a o mnie całkowicie zapomina. Co mam robić? Może powinienem zapuścić modnego ostatnio, bo bronkowego wąsa? Przecież moje rury na pewno nie przeciekają, więc nie to jest problemem.
Zaledwie kilka dni temu sprawa przybrała jeszcze gorszy obrót. M. postanowiła zakatować ten podłużny klawisz, który całkiem często wciskałem pisząc te słowa. Wszystko dlatego, że chciała zadowolić wirtualne owce. Słyszałem, że niektórzy w tych naszych zwariowanych czasach są wręcz uzależnieni od swojej farmy, czy innej zagrody, ale Ona na moich oczach prawdziwą sodomę i gomorę uprawiała, a nie żadne tam marchewki. Cały się spociłem jak to ujrzałem, natomiast M. się tylko tak dziwnie uśmiechała przygryzając swój różowy języczek. Czy Ona woli owce ode mnie?
Na tym jeszcze nie koniec nieszczęść. Nie spałem przez całą noc zastanawiając się, czy nie powiadomić policji. Przecież to było nieludzkie! Wystarczyło pięć minut, a Ona zabiła tych niewinnych ludzi i nawet się tym nie przejęła. Tak nie można! Karetką?! Już nawet Niko stwierdził, że ktoś powinien Jej odebrać prawo jazdy, bo już więcej nie chce wypadać przez przednią szybę. To się musi skończyć!
Błagam Cię, musisz mi pomóc.
Twój wierny czytelnik,
Tomek aka theconverse
17 komentarzy
Rekomendowane komentarze