Wszyscy jesteśmy oszustami
Skąd takie oskarżenie? Czemu rzucam takimi słowami w Waszą (a i swoją) stronę? O co chodzi temu Qbusiu? Część z Was pewnie się zaśmieje, część z politowaniem zaprzestanie czytania, a reszta pewnie ma to w nosie. Liczę jednak na to, że nie wszyscy. Że nie tylko ja jestem takim dziwakiem. Jakim dziwakiem? Ano takim, który ściąganie uważa za coś złego. I nie chodzi o ściągnie internetowe, lecz szkolne.
ona przyjdzie sama nieunikniona, jak świt.
Będą zdarte garnitury z tych,
na których wyglądają jak przebrania.
Dla pewnego (pewnie i niepotrzebnego) ugruntowania sprawy zacytuję definicję w Wikipedii. Według tejże ściąganie to przypadek oszustwa dokonany podczas egzaminów lub testów (klasówki, kolokwia) przez osobę egzaminowaną (student, uczeń), polegający na zastosowaniu w ich trakcie niedozwolonej pomocy. W definicji pojawia się słowo kluczowe - oszustwo. Społeczne przyzwolenie dla ściągania (według badań CBOS 58% Polaków nie jest przeciwnych ściąganiu, a tylko 28% ostro je potępia). W Łodzi w roku szkolnym 2004/2005 przeprowadzono badnania z których wynika, że ściąga 86-95% uczniów szkół średnicha, a tylko 16% uczniów ściąganie uważa za coś złego. Co ciekawe - sprawa zaczyna się już na poziomie językowym. W języku angielskim nie ma słowa opisującego ściąganie, jest tylko słowo 'cheating', które oznacza... oszukiwanie. I w innych krajach mają problemy ze ściąganiem, ale i kary tam surowsze, i na zgłaszających nie patrzy się jak na 'kabli'.
Zresztą postanowiłem przeprowadzić swe własne badanie blogowe. QCBOUFA wkracza do akcji!
a włoży w nią miotłę, ich właściwe narzędzie.
Gadatliwi głupcy
będą kłaniać się z daleka
milczącym mędrcom,
jak powinno być, a nie jest.
Badanie zacznę od siebie. I przyznam bez bicia - sam ściągałem. Co prawda w zasadzie tylko w liceum (i to głównie na niemieckim i fizyce, których szczerze nie znosiłem [z wzajemnością]), ale jednak. Tłumaczyłem sobie, że takie przedmioty, że głupota i w ogóle. Na studiach chyba za bardzo się bałem (wszak wylecieć z egzaminu to nieco grubsza sprawa niż dostać lufę z klasówki), ale chyba nie była to jedyna motywacja, bo nawet nie przygotowałem żadnej ściągi. Nieważne jednak - czystych rąk nie mam. Jedynym usprawiedliwieniem, które jestem w stanie jako tako zaakceptować jest kompletna nieprzydatność oraz 'akademickość' przyjmowanej wiedzy. Choć i tu trzeba przyznać, że później w życiu przyjdzie nam robić wiele rzeczy, które podobać nam się nie będą, a zrobić je będzie trzeba.
Na pewnym podstawowym poziomie ściąganie jest bardzo nie fair wobec pozostałej części uczniów. Zaburza ono sprawiedliwość oceniania oraz deprecjonuje osiągnięcia innych. Wiadomo, że i tak my sami wiemy, że mamy zasłużoną 5, ale czy satysfakcji nie obniża nieco fakt, że 5 ma też iluś tam innych cwaniaków, co nic w zasadzie nie zrobiło by na nią zasłużyć? Przez takie przyzwolenie od początku buduje się w uczniach przekonanie, że kantowanie, cwaniakowanie i oszukiwanie innych jest OK. Jest skuteczne, jest akceptowane, przed kumplami można się pochwalić. A potem mamy lewych urzędników, oszustów w sklepach i masę krętaczy działających na różną skalę. Taki system kopie w zad też tych dobrych. Jak ma dziecko postrzegać świat, gdy widzi, że od początku chodzi o to, żeby za bardzo się nie narobić?
pomiesza zmysły,
już nie będą rozróżniali
prawdy i zmyślenia.
Złodzieje będą okradać się sami, nawzajem.
Mordercy wymordują się pomiędzy sobą.
Można bagatelizować sprawę i mówić, że przecież porządny człowiek i tak sobie poradzi. Że ma rodziców w porządku, że inni go nauczą. Ale według mnie nie powinno się - takie postępowanie wsiąka w człowieka z otoczenia i pewnym momencie straci siły, by dołączyć do grona cwaniaków. Czy można walczyć? Czy się opłaca? Wyrzucać ze studiów? Zawieszać uczniów? QCBOUFA czeka na Wasze odpowiedzi.
I żeby nie było zbyt poważnie i moralistycznie - odrobina ciepła...
Jonathan Carroll
Głos naszego cienia
36 komentarzy
Rekomendowane komentarze