Skocz do zawartości

Kącik twórczy pana Trupka

  • wpisy
    104
  • komentarzy
    513
  • wyświetleń
    98309

"Sami" - część pierwsza.


pantrupek

370 wyświetleń

Jedną z rzeczy, które najbardziej go w niej pociągały, była? niedostępność. Naprawdę, nie znał żadnej innej dziewczyny, która wydawałaby się równie niezainteresowana chłopakami, jak ona. Nie znał przyczyny tego, jak to określał, ?spaczenia?, więc wydawało mu się to jeszcze bardziej tajemnicze i podniecające.

Miał szczęście, gdyż chodził z nią do klasy przez całą podstawówkę i gimnazjum. Jednakże dopiero w wieku trzynastu lat, w drugiej klasie, zaczęła mu się na serio podobać. Wcześniej patrzył na nią jak na przyjaciółkę, którą zresztą była, a od tego momentu zaczął widzieć w niej piękną kobietę. To było przyjemne. Praktycznie nikomu innemu się nie podobała, może dlatego, że uważana była za kujona. Nie znaczy to, że była brzydka, broń Boże! Miała bardzo ciekawą urodę.

Często wyobrażał sobie ją i siebie razem. Zwykle widział, jak gdzieś razem idą i trzymają się za ręce. Uśmiechają się do siebie. Gdy to sobie wyobrażał, odczuwał nawet nutkę zwycięstwa. Udało mu się w końcu rozmrozić jej lodowate serce! W rzeczywistości była bardzo miła, urocza i uprzejma. Jednak w TYCH sprawach? Muszę wspomnieć, że kiedyś próbował się z nią umówić. Za pierwszym razem odpowiedziała, że ma mnóstwo zajęć i nie może znaleźć ani chwilki wolnego czasu. Za drugim zaś odpowiedziała wprost, że nie chce i kropka. Uraziło go to i nienawidził siebie za to, że nie udało mu się. Prawda, nie powinien siebie winić, ale tak to już było.

Jakby w międzyczasie minęła druga klasa gimnazjum i nim się wszyscy obejrzeli, na dobre trwał już drugi semestr trzeciej klasy. Cały czas czuł coś do niej, ale nie odważył się na żaden krok. Oczywiście ? spędzał z nią i jej przyjaciółkami sporo czasu na przerwach (w końcu wszyscy znali i lubili się od dawna) i nawet lekko się do niej przystawiał, ale nic to nie dało.

Zbliżał się, jak co roku, bal trzecioklasistów. Zaprosił ją, aby partnerowała mu w czasie tradycyjnego tańca, poloneza. Dosiadł się do niej na ławce. W milczeniu słuchał o czym rozmawiała z przyjaciółkami. Nagle odwróciła się i grzecznie, z czarującym wyrazem twarzy, zapytała krótko:

- Hm?

- Chciałem zapytać ? przygotowywał tę kwestię od dawna. Strasznie chciał wziąć ją za ręce ? ?czy zechciałabyś zatańczyć ze mną poloneza na balu?

Czuł, jakby istnieli tylko on i ona. Tak bardzo pragnął dotknąć jej dłoni! Wśród zalegającej między nimi ciszy rozległ się jej cudowny głos:

- No dobra.

Jego twarz przeszył szeroki uśmiech:

- Och, nawet nie wiesz, jak się cieszę! Dzięki. ? Wstał i po prostu poszedł.

Pragnął ją odprowadzić. Poczekał więc z nią na przystanku, a następnie wskoczył do jej autobusu. Choć miał blisko do domu, chciał ją odwieźć. W środku rozmawiali, stojąc i trzymając się metalowej rurki. Ich dłonie znajdowały się bardzo blisko siebie. Nagle autobusem lekko zatrzęsło i zetknęły się ze sobą przez chwilę. Chłopak złapał oddech. Dziewczyna spojrzała się na niego i zaśmiała się:

- Oj, śmiesznie wyglądasz. Przestraszyłeś się tego wstrząsu? To jakiś facet w ciężarówce prawie w nas nie wjechał. Idiota, nie?

Spojrzał na nią. Serce cały czas mu mocno biło. Nie od strachu, bardziej od dotyku jej ręki. Powiedział:

- Pewnie chciał się popisać albo tak bardzo mu się spieszyło.

Wieczorem nie pamiętał zbytnio tego, co się wydarzyło. To były dla niego zbyt silne emocje. Próbując sobie przypomnieć, jak zaprosił ją do tańca i w jaki sposób odpowiedziała, zasnął.

*

Sądzę, że większość ludzi, tak samo jak nasz bohater, wyobraża sobie koniec świata jako spektakularny i niezwykle brutalny festiwal grozy i katastrof. Walące się wieżowce, wybuchy wulkanów, tsunami, grabieże, przestępstwa i gwałty, światowe wojny nuklearne, w końcu zmartwychwstanie trupów i Sąd Boży nad wszystkimi grzesznikami.

Jednak ten koniec wyglądał zupełnie inaczej.

*

Obudził się na dźwięk budzika. Spojrzał przez okno. Błękitne, czyste niebo. Wstał, przeciągnął się.

Dzień jak co dzień.

Pierwsze co go zdziwiło, to to, że jego mamy nie było w domu. ?Może poszła po pieczywo? - pomyślał i zrobił sobie kanapkę. Posiliwszy się, spakował plecak, umył i ubrał, a potem wyszedł z domu. Zamknął drzwi mieszkania na klucz. Miał nadzieję, że mama wzięła swój.

Choć było słonecznie, przeważającym kolorem została szarość. Wydawało się, jakby wszystko nagle straciło swoje barwy.

Kiedy zszedł po schodkach i postawił pierwszy krok na chodniku, spod jego buta wzbił się mały obłok kurzu. Dopiero po chwili zauważył, że wszystko jest nim okryte. Chodnik, zabawki na placu zabaw, dachy budynków. W drobniutkie szpary w tynku weszło tyle, że ściany wszystkich bloków, niezależnie jaką miały wcześniej barwę, zmieniły ją na szary.

Stawiał powolne kroki, gdyż nie rozumiał tej dziwnej sytuacji. Spojrzał na drzewa, pojedynczo stojące niedaleko od niego. Też były całe w kurzu, tak samo jak trawa.

Następne, co wydawało się podejrzane, to cisza. Nie wiał wiatr, nie przejechał ? nawet w oddali ? ani jeden samochód. Po drodze nie spotkał nikogo. Spojrzał dookoła po chodnikach ? żadnych śladów.

- Coś się stało ? powiedział sam do siebie ? coś niedobrego.

W szkole też nikogo nie było. Nie zdjąwszy nawet butów i kurtki, obszedł cały budynek, lecz nikogo nie spotkał. Usiadł na schodkach i westchnął.

Gdy wrócił, domofonem obdzwonił wszystkich sąsiadów. Zero reakcji. Zupełnie, jakby wszyscy wyparowali! Zawołał w przestrzeń:

- Halo?! Jest tu ktoś?!

Poczekał chwilę, rozglądając się i nasłuchując. W końcu wyjął klucze z kieszeni i otworzył sobie drzwi.

W domu pił herbatę i myślał. Po chwili poczuł żal do samego siebie, że wcześniej zupełnie nie pomyślał o rodzicach. Gdzie byli? Co robili? Przecież nie zostawiliby go samego. Co się stało? Czy to jakaś nowa, niesprawdzona broń biologiczna? Może umarł. Albo tak wyglądał koniec świata? Jedno było pewne ? wszyscy zniknęli i został sam.

Godzinę potem w końcu pogodził się ze swoją sytuacją. Prawdopodobnie był ostatnim człowiekiem na Ziemi. Zawsze, gdy czuł się podle, szedł na spacer. Uwielbiał swoje wędrówki. Patrzył wtedy na innych ludzi, słuchał wiatru, samochodów, rozmów.

Wyszedł na dwór.

Zero ludzi.

Zero wiatru.

Zero jakichkolwiek dźwięków.

To go wprawiło w jeszcze gorszy humor. Głupio tak być samemu.

- Myśl realnie ? powiedział sam do siebie. Teraz mógł. W końcu podobno był sam. ? To niemożliwe, ktoś przecież musi jeszcze istnieć. Jeżeli byliby żywi ludzie, gdzie by się schowaliby? Na pewno skupiliby się gdzieś w poszukiwaniu bezpieczeństwa i towarzystwa. W filmach zawsze tak robili. Gdzie by się udali? Oczywiście, w jakieś miejsce publiczne.

Spojrzał w stronę szkoły. Uśmiechnął się.

Próbował zostawiać po sobie wyraźne ślady. Chciał, żeby ktoś, kto tak jak on, czuje się zagubiony, znalazł go i nawiązał kontakt. Nagle, w połowie drogi do szkoły pomyślał, że jeżeli drugą żywą osobą na tym świecie jest jakiś psychol, to na pewno by go zabił.

- Nigdy nic nie wiadomo ? rzekł jak gdyby w powietrze i zamazał kilka ostatnich kroków. Nic to nie dało, ale czuł się trochę bezpieczniej.

Doszedłszy do szkoły, stanął w cieniu i rozejrzał dookoła. Zaczęło lekko wiać, więc w powietrze wzbił się kurz i piasek, a liście drzew zaczęły przybierać swój zielony kolor. Jednak kurz wzbił się za bardzo i chłopak zmuszony został do wejścia do środka budynku.

Panowała tam ciemność. Podłoga zrobiona była z wielkich, wypolerowanych płyt. Ławki pomalowane na czarno. Na prawo znajdowały się szatnie. Tam, na hakach, jak co dzień, wisiały worki. Jedyne, co się zmieniło to to, że nie było ani jednej żywej duszy.

Wszedł na górę. Tam panowała większa jasność. Wszędzie stały ławki, zwykle pełne siedzących na nich uczniów, teraz jednak pustych.

Coś jednak odczuwało się w powietrzu. Czyjąś obecność. Jakiś? znajomy zapach.

Poszedł w stronę szkolnej biblioteki. Prowadziły do niej szerokie drzwi, obok na ścianach wisiały szkolne dyplomy, certyfikaty i gabloty z pucharami oraz nagrodami.

Drzwi były uchylone. Otworzył je powoli. Na podłodze leżał plecak. To był plecak TEJ dziewczyny. Poznał go od razu. Błękitno-szary, z malutką maskotką-koniem przypiętą do ekspresu. Wywnioskował, że musiała być gdzieś blisko. Serce zaczęło mu, nie do końca wiedział dlaczego, niemiłosiernie walić. Wszedł między półki z książkami.

Stała tam, trzymając otwartą powieść detektywistyczną Artura Conana Doyle?a. Widział ją z profilu i przez chwilę podziwiał jej figurę. Idealne wcięcie, kształt nóg i pupy. Ciemne, lśniące włosy. Usta, które całowałby całymi miesiącami i piękny nos. Była tylko troszkę niższa od niego. Idealna wręcz.

Nie chciał jej przestraszyć, choć wiedział, że to prawie niemożliwe, więc jak najciszej rzekł:

- Hej.

Jak się spodziewał, podskoczyła. Wyglądała na niemało zaskoczoną i z pewnością taka była. Odrzekła:

- Cześć.

*

Siedzieli na podłodze. Dziewczyna przestała już płakać. Wcześniej, to znaczy kiedy zaczęła, chciał ją objąć, aby zrobiło się jej trochę lepiej, lub chociaż wziąć ją za rękę, ale nie wyraziła zgody. Rozumiał ją. Wpadła w szok ? najpierw okazało się, że jej rodzina już nie istnieje, jest sama, a potem nagle widzi innego człowieka. Nazwać tą sytuację ?niekomfortową? byłoby tragicznym niedopowiedzeniem.

Trwali więc w ciszy. Chłopak patrzył ślepo w stronę okna, za którym z wiatrem szybowała foliowa torebka z logiem hipermarketu. Dziewczyna wytarła nos i spojrzała mokrymi oczyma na twarz towarzysza.

- Przepraszam ? powiedziała.

Popatrzył w jej oczy. Starał się mówić do niej jak najdelikatniej:

- Rozumiem cię. Sam nie wiem, co się w ogóle tu dzieje. Tak po prawdzie, to zaskoczyło mnie, że oprócz mnie ktoś jeszcze żyje. Cieszę się, że to ty.

Nie wiedział, czy wyszło to tak, jakby chciał ją poderwać, ale na razie nie miał takiego zamiaru. Nie w tej sytuacji.

- Chciałam zostać w domu ? zaczęła nagle. ? Dzwoniłam do wielu osób, lecz nikt nie odpowiadał. Bałam się, że z tej rozpaczy sobie coś zrobię. Postanowiłam przyjść. Myślałam, że może tu kogoś znajdę ? ?To tak jak ja? pomyślał chłopak. ? Nikogo nie zastałam. Weszłam tutaj. Tu zawsze czuję się bezpiecznie.

- Wiem, zawsze to był taki twój ?azyl?.

Już nic nie mówili. Chłopak jednak nie wytrzymał. Musiał coś mówić, aby nie przygniótł go natłok myśli.

- Co masz w plecaku? ? Zapytał z ciekawości.

- Picie, książkę, dwie kanapki, bieliznę na zmianę ? spojrzał na nią nieco dziwnym wzrokiem, chociaż wcale nie chciał. ? No co? W końcu nie wiedziałam, ile tu zostanę.

Uśmiechnęła się leciutko. Dla chłopaka był to przepiękny uśmiech, lecz wyczuwał w nim jakby? smutek. W końcu straciła wszystkich bliskich. Niby ją rozumiał, ale czuł, że zupełnie inaczej odbiera całą sytuację. Szybciej niż ona pogodził się z zaistniałą sytuacją. Nawet, pomyślał, trochę za szybko.

Pamiętał, że na pogrzebach nigdy nie płakał. Zawsze wierzył, że zmarła osoba trafiła do lepszego świata, że on też tam się znajdzie i będą żyć szczęśliwie. To mu zawsze pomagało.

Oczywiście, czuł się przygnębiony, kto by się nie czuł? Ale nie odczuwał braku rodziców tak mocno. Jego wiara w Niebo mu w tym pomagała. Zaś ona wydawała się straszliwie smutna z tego powodu. Chciał jej dodać otuchy, jednakże pozostawała zimna na jego pomoc. Czemu taka była? Od kiedy ją znał, zawsze sprawiała wrażenie takiej. Zdawała się interesować tylko i wyłącznie nauką?

Zdał sobie nagle sprawę, że szkoły już nie ma. Jeżeli nie ma ludzi, nie istnieją też żadne podziały ani instytucje. Nie ma już niczego ? tylko on i ona. A, jeżeli jest ktoś jeszcze? Może nie tu, nie w promieniu nawet tysiąca kilometrów, ale gdziekolwiek? Postanowił jej o tym powiedzieć.

- A przecież? Nie jest powiedziane, że tylko my dwoje zostaliśmy? No wiesz ? rozpoczął. Odwróciła głowę w jego stronę. To był śliczny ruch, aż go trochę rozkojarzyła. ? Co byś powiedziała na to, gdyby istnieli jeszcze inni ludzie?

Nie odpowiedziała.

- To raczej niemożliwe, żebyśmy tylko my? byli ? kontynuował. Przerwał na chwilę i próbował znaleźć odpowiednie słowa. ? No, wysłowić się nie mogę ? dodał z uśmiechem. ? Ale rozumiesz, o co mi chodzi, prawda?

Przytaknęła głową.

- Boisz się, prawda? ? Zapytał.

Znowu, tym samym powolnym ruchem głowy, przytaknęła. Chcąc ją pocieszyć oraz po prostu się wygadać, powiedział:

- Nie martw się, ja też. Boję się o przyszłość. Z tym, co się dzisiaj stało, już się pogodziłem. Teraz próbuję się przystosować. Chyba dobrze mi wychodzi ? uśmiechnął się do niej. Próbował być jak najbardziej przyjazny. Wiedział dobrze, że musi za wszelką cenę zdobyć jej zaufanie. Była zagubiona, nie wiedziała do końca, co się dzieje, czy komukolwiek może zaufać. Chłopak zastanawiał się, czy dziewczyna czuje, jakby była we śnie. Wcale nie zdziwiłby się, gdyby tak było. Wydawało mu się to nawet słodkie.

Wstał:

- Nie ma sensu tutaj tak siedzieć ? powiedział. ? Masz ochotę na herbatę?

- No dobra ? zadziwiła go lekko jej otwarta odpowiedź. Ale w sumie to chyba nie miała wyboru. Podał jej rękę, by mogła wstać.

Koniec części pierwszej.

"Sami" to stare (ponad roczne) opowiadanie. Kiedyś, w czasach początków tego bloga, przedstawiałem już to opowiadanie, lecz postanowiłem zrobić to jeszcze raz, tym razem nie pod postacią linku/linka (pojęcia nie mam, jak będzie poprawnie), ale tekstu w częściach. Jak zauważyliście, część pierwsza jest długa. To dlatego, by nie bawić się znowu w piętnaście części (choć w przypadku "Pamięci" było to uzasadnione), tylko dać Wam w miarę szybkim czasie fajne opowiadanie do przeczytania na lato (uhm, u mnie aktualnie jest ponuro i pochmurno. Fajne lato, nie ma co:).

"Samych" uważam za jak dotąd najlepsze swoje opowiadanie (tuż obok "Ściany", które to dzieło nieszybko opublikuję - nie dość, że jest bardzo brutalne i przełamuje kilka tabu, m.in. to dotyczące pedofilii, to w dodatku muszę zupełnie zmienić w nim końcówkę - jest tak skomplikowana i po prostu źle napisana (wszystko przez brak pomysłów), że sam jej nie rozumiem i nadaje się tylko do kasacji). Z nadchodzących tekstów w przygotowaniu jest horror "Nocny atak na Frozen Valley", które to nieprędko skończę. Powód jest głupi - zacząłem go na Wordzie z Office'a 2007, w międzyczasie doszło do dość ciekawej awarii komputera, która skończyła się na wyczyszczeniu dysku i wymianie płyty głównej. No i teraz mam Office 2003. Dlatego nie mam jak tego otworzyć.

Do skończenia mam też inną ciekawą historię - horror "Braterstwo", w którym ponad rok temu straciłem wątek i nie wiem, co dalej. Opowiada o dwóch braciach, którym przyszło przeżyć inwazję żywych trupów. W radio słyszą informację o bezpiecznym od zombie miasteczku na Alasce. Jadą tam, broniąc się przed umarlakami. Ich śladem podąża pewien prywatny detektyw, który nawet w czasie epidemii zombizmu nie zrezygnował ze swojej pracy (ma powody). Na miejscu bohaterowie odkrywają, że miasteczko nie jest tak bezpieczne, jak słyszeli, ale to nie zombie są tego głównym powodem, tylko zupełnie inne zło, związane z przeszłością braci i detektywa... Sam opowiadanie to nazywam ciekawą kalką Silent Hill, lecz starałem się, aby nie było ono zbyt podobne do tej znamienitej serii.

"Nocny atak na Frozen Valley" opowiada zaś o tytułowym miasteczku, również na Alasce, które pewnej nocy napadają dziwne stwory. Zapanowuje chaos, a bohater próbuje się dowiedzieć, skąd przyszły potwory i dlaczego zaatakowały miasteczko. Wszystko w ciągu jednej nocy. W sumie to dosyć podobne do "Braterstwa", ale w innym klimacie.

Prócz tego mam w planach napisanie kilku opowiadań (nowel?) obyczajowych - jedna o chłopcu ze wsi z dużą wyobraźnią, którego marzeniem jest wyjazd do miasta, druga o niezwykłej przyjaźni pokrzywdzonego przez los chłopaka z młodym księdzem, również na wsi. Osie fabularne są już przygotowane, trza się tylko jakoś zabrać do pisania (a rozpocząć pisanie jest zawsze najtrudniej!).

Zawsze też chciałem napisać opowiadanie detektywistyczne - albo takie noir, albo takie w stylu S. Holmesa. Ale nigdy mi nie wychodzi.

Po głowie zaś chodzi mi jeszcze powieść "Epopeja", o której być może już pisałem, może nie. Na informacje o tym projekcie musicie jednak poczekać do następnej części "Samych". Także, jak widzicie, moja głowa wypełniona jest pomysłami, a Wam długo nie zabraknie niczego do czytania. A, i oczywiście nie zamierzam zrezygnować z pisania felietonów/recenzji, w końcu chyba też je lubicie, co nie?

Czekam na komentarze, opinie na temat "Samych", bloga i innych! Pozdrawiam i zapraszam do czytania! pT

12 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Opowiadanie świetne! Czuję, że będzie lepsze od "Pamięci". Przyczepiłbym się tylko do tego opisu końca świata. Mogłeś się trochę bardziej wtedy postarać. Bo skoro umiałeś tak fajnie opisać emocje bohatera, gdy tylko dziewczyna złapała go za rękę, to mogłeś bardziej się przyłożyć do opisu jego emocji po katastrofie i samej katastrofy (katastrofa to może niezbyt dobre określenie, ale cóż :P). Reszta mi się podoba. A pomniejszych błędów nie będę ci wypominał :D. Sam piszę teraz opowiadanie "Replikant' (nie, nie jest o robotach, androidach ani terminatorach :P, jest o... klonie, a nawet 2 lub 3... więcej nie zdradzę, ale akcja dzieje się w Polsce ^^.

Link do komentarza

Zacznę od małej bzdurki:

trzynastu lat, w drugiej klasie,

13 lat - 1. klasa gimnazjum ;)

14 lat - 2. kl. gimnazjum ;)

A ogólne wrażenia? Opowiadanie świetne. Jak zwykle. Nie mogę się doczekać następnych części :thumbsup:

***

Zawsze też chciałem napisać opowiadanie detektywistyczne - albo takie noir, albo takie w stylu S. Holmesa. Ale nigdy mi nie wychodzi.
Ciekawe i naprawdę dobre opowiadanie jest diabelnie trudne, tak więc nie radzę, gdyż krytyka może być ostra (bo to przewidywalne, bo to niezbyt udane), co może odstraszyć Cię od pisania, które wychodzi Ci po prostu genialnie! :)

EDIT: Przypomniała mi się jeszcze jedna rzecz:

- Chciałem zapytać ? przygotowywał tę kwestię od dawna. Strasznie chciał wziąć ją za ręce ? ?czy zechciałabyś zatańczyć ze mną poloneza na balu?

Czuł, jakby istnieli tylko on i ona. Tak bardzo pragnął dotknąć jej dłoni! Wśród zalegającej między nimi ciszy rozległ się jej cudowny głos:

- No dobra.

Jego twarz przeszył szeroki uśmiech:

- Och, nawet nie wiesz, jak się cieszę! Dzięki. ? Wstał i po prostu poszedł.

Pragnął ją odprowadzić. Poczekał więc z nią na przystanku, a następnie wskoczył do jej autobusu.

Mogłeś opisać taniec! Uczucia, emocje, radość itp. Zabrakło trochę tego...
Link do komentarza

Xysiu - nie zgodzę się z tobą.

1. Mam 14 lat i chodzę do pierwszej gimnazjum i wyobraź sobie, że nie siedziałem ani jeden rok ;)

2. Mam kolegę, który urodził się 24 grudnia (serio ;D) i we wrześniu, kiedy będzie zaczynał II klasę gim. będzie miał w ciąż lat 13 ;D

Link do komentarza

Opowiadanie jest ciekawe, ogólnie podoba mi się całe to ujęcie apokalipsy (o ile można to tak nazwać). Mam nadzieję, że w dalszych rozdziałach będą ukazane jakieś inne interesujące postaci, bo to, że bohater i jego przyjaciółka, w której się zakochał zostali na świecie (i TYLKO oni) wydaje mi się zbyt przesadzone.

Ogólnie blog jest bardzo ciekawy, widzę że typowo literacki.

Link do komentarza

No i się nasza piękna polska literatura rozwija :)! Świetnie Ci wychodzą te opowiadania! Życzę kariery literackiej. Nie bój się, w tym kraju dość łatwo trafić na półki sklepowe, wydawnictwa często nawiązują współpracę z nowymi, zdolnymi pisarzami.

Link do komentarza
Z nadchodzących tekstów w przygotowaniu jest horror "Nocny atak na Frozen Valley", które to nieprędko skończę. Powód jest głupi - zacząłem go na Wordzie z Office'a 2007, w międzyczasie doszło do dość ciekawej awarii komputera, która skończyła się na wyczyszczeniu dysku i wymianie płyty głównej. No i teraz mam Office 2003. Dlatego nie mam jak tego otworzyć.

Spróbuj Open Office'a

A opowiadanie super. Pisz, pisz, czekam na więcej.

Link do komentarza

Świetne, co tu więcej mówić ;) Po raz kolejny ciekawa tematyka i tym razem ilość opisów, które tak lubię, mnie usatysfakcjonowała.

kształt nóg i pupy

Ja rozumiem, że to, co facet, czy tym bardziej gimnazjalista by sobie pomyślał nie pasuje do literatury, ale może chociaż "pośladków"? :P

Link do komentarza

Świetna opisane odczucia głównego bohatera, ale jak ktoś napisał trochę za krótka wzmianka o wyglądzie świata po "apokalipsie". Mam również nadzieję że pojawią się jacyś inne postacie niemniej ciekawe postacie.

Chętnie przeczytałbym też "Braterstwo" i "Nocny atak na Valley".

Życzę Ci jak najlepszej kariery pisarskiej Panie Trupku.

Link do komentarza

@sdaniel:

1. Mam 14 lat i chodzę do pierwszej gimnazjum i wyobraź sobie, że nie siedziałem ani jeden rok
Owszem, ale ja mówiłem o początku gimnazjum. Do pierwszej klasy idziesz gdy masz (rocznikiowo) 13 lat. Naturalnie w II sem. będziesz mieć o rok więcej ;)

2. Mam kolegę, który urodził się 24 grudnia (serio ;D) i we wrześniu, kiedy będzie zaczynał II klasę gim. będzie miał w ciąż lat 13 ;D
Nie mówiłem, że nie ma wyjątków, a jedynie stwierdziłem, iż najczęściej II klasę zaczyna się w wieku lat 14 (bo zwykle o takim wieku myślimy, gdy słyszymy o II klasie gimnazjum). Ale - jak już pisałem - jest to takie całkowite "czepialstwo".
Link do komentarza

Hmm... zaczyna się ciekawie. Ciekaw jestem, czy masz już koncepcję na zakończenie? To znaczy, uzasadnienie co się właściwie stało, gdzie (niemal) wszyscy wyparowali. Chyba że w ogóle nie chcesz tego uzasadniać. ;)

Przeczytałem twoje poprzednie opowiadanie i... jestem pod wrażeniem. Poza kilkoma drętwymi dialogami czytało się świetnie. Co nie znaczy że napisałbym coś lepszego. Nie spodobało mi się tytuł. Wg mnie lepiej pasowałby "Eksperyment", ale to kwestia gustu. Na pewno będę śledzić twoją twórczość, więc mnie nie zawiedź :laugh:

Link do komentarza

Hmmm... ciekawie, ciekawie... zresztą jak zawsze. Kilka błędów znaleźć można od razu np.

Jeżeli byliby żywi ludzie, gdzie by się schowaliby?
(chodzi o "schowaliby", ale zapewne to zdanie to ofiara poprawek, których nie idzie uniknąć przy pisaniu ;) ), muszę jednak przyznać, że całościowo intrygujące i przy okazji dzięki za komentarz... ;) każde spostrzeżenie jest dla mnie na wagę złota :P
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...