Rozpoczęcie/Kreskówki
Tja, oficjalnie rozpoczynam działalność mojego bloga i obiecuję, że będę pisał regularnie....bla bla bla. Jeśli notorycznie przeglądasz nowo otwierane czy jakoś tam blogi (blogofil?), to wiesz, że każdy tak pisze i po dwóch dniach ma blog pomiędzy owsikami, a wczorajszą "kolacją". Może zamiast pisać kiedy będę pisać, to napiszę co będę pisać (dużo tego pisania...nie lubię pisać...). Blog będzie o różnych idiotyzmach, poglądach, może i fanarta wkleję, może zrobię konkurencję CDA i zrecenzuję i zopiniuję jakąś tam grę lub film.
TeleTydzień ssie...
Żeby rozkręcić ten cały szit zacznę od wpis o kreskówkach.
Wielu z was ma już wiele lat na karku i uważa kreskówki jako zapychacz telewizji przeznaczony dla bachorów i innych zwierząt. W części macie rację. Jednak niektóre mogą i zabawiać i starszych od was.
Zacznijmy może jakie, jednocześnie omawiając przyszłość tego działu telewizji (i nie tylko). Było już dużo kreskówek o robotach, superbohaterach, mutantach i gadających psach. Można je nazwać adventure catroons, albo po prostu przygodowe kreskówki. Według mnie większość z nich jest mniej warta zainteresowania starszego pokolenia niż kanarkowa kupa. Wykonanie jest często na odwal jak w starym Scoobym-Doo, żarty są zaledwie wypychaczami, a akcja może się znudzić. Nie opłaca się oglądać takich ścierw jak RobotBoy, Atomówki, Batmany i inne. Jedyne z tych adventurów spodobały mi się Liga Sprawiedliwych (ta druga seria, kiedy ich było mnóstwo, zapomniałem podtytułu ) za powagę, Plan i Akcja Totalnej Porażki i Tajemniczy Sobotowie. no i lubię Ben 10:AF bo widać seria z lekka spoważniała, ma klimat, nie pomieszany całkowicie kanon i większość nazw.
Drugim rodzajem kreskówek są komedie. Z początku ich nie doceniałem, ale wystarczy poświęcić im trochę czasu. Takie klasyki jak Jam Łasica, Krowa i Kurczak, Chojrak czy Mroczne Przygody Billego i Mandy są z lekka kontrowersyjne (ych! goły tyłek!!!!!!!!!1111), ale czasami nie można się powstrzymać od śmiechu widząc Czerwonego w akcji. W zeszłym roku doszły dwie nowe: lekko groteskowy Flapjack i genialny Chowder. Ich po prostu nie można nie lubić. Co prawda, Flapjack młodszym wizualnie może się nie spodobać, a Chowder ma dość słaby początek, ale humor w tych kreskówkach przedstawiany jest wysokich lotów. Do tego w tym drugim jest lepszy(sic!) polski(sic!!!) dubbing(sic!!!!!!!!!) niż angielski (sic sic sic sic sic !!!!!!!!). Najbardziej bawi mnie wynajęcie osobnego aktora do postaci sznycla, który zazwyczaj mówi jedno słowo. No i są jeszcze masochistyczne klasyki jak Tom&Jerry i Looney Tunes.
Jest jeszcze jeden rodzaj (chyba) kreskówek. To te najgorsze [beeep] pokroju Bliźniaków Cramp, produkcji Jetixa (prócz Ying i Yanga) i jakieś seriale aktorskie CN, które kreskówkami nie są. Co je cechuje? Beznadziejne wykonanie, żenujący dubbing i ciągłe ich puszczanie.
Ok, podsumowując, jeśli chcecie powrócić do czasów dzieciństwa albo obejrzeć posatci z jakimś czarnym obrysem radzę złapać pilota, znaleść CN i obejrzeć jakieś komediowe kreskówki, bo w nich jest przyszłość branży.
PS. Jutro cz.2 z drugo z kreskówakmi w necie i może coś jeszcze. nie obiecuję codziennych wpisów, jak na razie chcę sie rozkręcić.
PS2. Tak, pewnie zauważyliście, oglądam kreskówki tylkow CN, o dziwactw typu Jetix czy Nickelodion nie oglądam.
PS3 (Yeah!) Jeśli robię jakieś błędy gramatyczne/interpunkcyjne/składniowe to nie ślinić mi się od razu, tylko miło zwrócic uwagę...
To nara, wy krewetki koktailowe
5 komentarzy
Rekomendowane komentarze