I po krzyku Knockersiku
Tak! To już jest koniec! Rozstaję się z gimnazjum, a ostatnim tego aktem były trzydniowe egzaminy. Jakiekolwiek by one nie były... Są już przeszłością. Mogę je już wspominać na równi z pierwszym ząbkiem, pierwszym podbitym okiem, pierwszym podbiciem oka etc. Każdy, kto pisał w tym roku egzaminy gimnazjalne pewno czuje już uuulgę. Nie było źle, co? Było tragicznie? Zastanówmy się... Po trosze zanalizujmy egzaminy gimnazjalne 2010 potocznie, jakże niewłaściwie małą maturą zwane.
Przed egzaminami wszyscy się tak spinali...
Nic z resztą dziwnego, skoro spinali ich nauczyciele...
... rodzice...
... media.
Wciśnięto nam pisadło do ręki.
I kazano pisać...
O Salomonie...
... o Samie- przydupasie Froda...
... o węglu i tego, co z niego powstaje...
... i o radioaktywnych biedronkach.
Jednym słowem działo się. Chwilami było naprawdę absurdalnie. Z tego, co słyszałem, to ludzie robili makabryczne błędy, Sam jestem nie gorszy... Ale nie będę się chwalił swoim talentem do pisania głupot... Zapytacie się, czemu miałby służyć ten wpis?
Niczemu. Po prostu nabrałem potrzeby na coś takiego. Musicie przyznać, że ekipa twórców egzaminów gimnazjalnych ma wyobraźnię.
Jak mają wyobraźnię, to niech piszą powieści fantastycznonaukowe. To są egzaminy gimnazjalne szanowna ekipo profesorków po menopauzie!
Bez obrazy oczywiście, trochę dystansu proszę! Ok? To fajnie!
Już za 3 wpisy...
10 komentarzy
Rekomendowane komentarze