Co za wstyd? Część I
Zgapiając nieco od Ramzesa Trzynastego postanowiłem stworzyć małe zestawienie teledysków. Też będą to teledyski stare, ale takie, którym dziś można się raczej wstydzić niż chwalić. W zasadzie bardziej chodzi o same piosenki, ale i teledyski będą zapewne 'wyjątkowe'. Czeka Was tu podróż do czasów, gdy Qbuś lat miał niewiele, pierwszy raz włączał muzyczną telewizję VIVA zwaną... Wtedy VIVA był tylko po niemiecku i rządził tam niemiecki hardcore wespół w zespół z Mola Adebisi. A Mola Adebisi wygląda tak:
Zacząłem od trzęsienia ziemi (i dorzuciłem autograf, propsy dla mnie), a dalej będzie jeszcze ostrzej. Z tamtych czasów zostało sporo kawałków, których słucham do dziś i trzymają formę, ale na nie może przyjdzie pora kiedy indziej. Dziś pora na kawałki, do których sympatia opiera się niemal wyłącznie na sentymencie lub też lekko drwiącym wspominaniu. A skoro miał być deutsche hardcore, to niech będzie... W zasadzie to happy hardcore, ale co tam. Oto nasz kwiatuszek
Prawda, że piękna? I to nie tylko piosenka. Zresztą niezastąpiona Jasmine Wagner miała sporo innych przebojowych kawałków, w tym parę ballad, które miło słucha się do dziś. A w innych teledyskach wygląda lepiej. A skoro weszliśmy już w niebezpieczne obszary radosnego hardcore'u... Tnie może tu zabraknąć:
Nazwa jakże niepozorna... Ach, wydmy, plaża piasek (ew. Atrydzi), a tu nagle:
A potem jeszcze:
I jak tu nie skakać, pląsać i radośnie, nieskoordynowanie machać wszelkimi cielesnymi członkami. I teraz poczynię krok bardzo niebezpieczny. Miałem tego nie robić, miałem Was nie wystawiać na destruktywne działanie tych dźwięków, ale ich złowroga siła mnie zmogła.
Skoro hardcore przeżarł Wam już mózgoczaszki, to może pora na coś znacznie bardziej mellow. Krok po kroku przejdźmy to nowych dzieciaków w bloku...
Jeden z pierwszych chłopcobandów, jedna z pierwszych kupionych kaset i ich number one hit
Uwiedzeni zwiewnymi rytmami i pełnymi poezji słowami tego utworu możemy wdać się w zadumę nad przemijalnością muzycznej sławy. Bo któż pamięta tych chłopców? Któż zapłacze nad ich losem? Ma kaseta się zgubiła, wstydu trochę pozostało, więcej nic. Wiele zapewne jest takich zespołów, które od zapomnienia ocala tylko właśnie sentyment (no i YouTube). Są co prawda zespoły jednego hitu, które zapomniane nie zostaną, bo twórczość ukryta przed tłumem stoi na wysokim poziomie, ale większość zniknie w odmętach wstydu i śmiechu. Kiedyś natomiast zrobię wpis o 'nieznanych, a szkoda', ale to insza inszość. Teraz pora na jeansy, czyli
Właściwie można by tu wrzucić jeszcze jakże godną konkurencję ze strony Mr. President (niesławne Coco Jumbo) oraz Fun Factory (hity takie jak
Ach te radosne przygody z panem Jonesem, sami popatrzcie:
Dorzućmy do tego jeszcze Barbie Girl i będzie piękny komplet. Tu na razie skończę, bo obawiam się, że za chwilę zaczniecie z uszu krwawić. Spragnieni jednak zostaną napojeni - będzie kontynuacja <dopisuje 'Część I' do tytułu>. Na koniec jednak prawdziwy coup de grace - szwedzkie country-techno, jedna z największych zagadek muzycznych:
Ciekawe co Wy wspominacie w taki sposób. Żegnam się... z przytupem.
Fryderyk Nietzsche
To rzekł Zaratustra
17 komentarzy
Rekomendowane komentarze