Skocz do zawartości

Kacik Yody

  • wpisy
    194
  • komentarzy
    947
  • wyświetleń
    94270

MajinYoda

827 wyświetleń

Pisałem już o złych NPC-ach. Był też wpis o neutralnych. Czas więc na najbardziej lubianych przez graczy – czyli tzw. questgiverów.

 

Jako bohater musimy zarabiać, rozwijać się i zbroić, by pokonać Zło. A co taki NPC ma co do roboty? Ot, łazi sobie bez celu po świecie lub siedzi na tyłku w jakimś miejscu i czeka.

 

I czeka.

 

I wciąż czeka.

 

Aż wreszcie, pewnego dnia, podejdzie do niego zupełnie obcy mu człowiek, któremu będzie można zlecić zadanie. O ile zrozumiała jest prośba o pomoc w zebraniu plonów (choć nie do końca, bo questgiver zwykle ma sporo pomocników do tego) czy znalezieniu jakiegoś arcyrzadkiego minerału, tak bez sensu jest prośba o obicie komuś twarzy, morderstwa albo znalezieniu Bezcennego Pierścienia, który ma wartość sentymentalną dla NPC, ale jego koszt w złocie jest bardzo wysoki. Albo broni o takich statsach, że bohater nie prędko się z nią rozstanie. Pomijam tu oczywiście sytuację, gdy NPC dał wcześniej ogłoszenie.

 

Ta ufność to w sumie jeszcze nic. Bohater skinie głową, obieca znaleźć/zdobyć/pobić/zabić kogoś… I tyle. Questgiver łazi i czeka na powrót Bohatera. A ten zapomina o zadaniu, bo akurat polazł farmić zupełnie zbędne mu kwiatki albo robi inne rzeczy. A cierpliwy questgiver nawet słowem nie powie, gdy mija Bohatera. Nie, bo przecież ten chłystek, który jeszcze niedawno biegał w jakiś szmatach a teraz jest Zbawcą Ludzkości, na pewno pamięta, by przynieść dwa żółte kwiatki rosnące po drugiej stronie świata. Albo zabije tego potwora co terroryzuje całą okolicę.

 

Dziwna jest także sytuacja, gdy questgiver nie reaguje, gdy mija go Bohater mający przy pasie Miecz Rodowy, należący do zleceniodawcy. To trochę głupie, że cierpliwie sobie czeka aż Bohater znajdzie sobie coś lepszego i odda przedmiot prawowitemu właścicielowi.

 

Równie dziwni są NPC dający zadania dotyczące głównego wątku. Bohater musi zabić Arcyzłego Demona z Piekieł, Który Chce Zniszczyć Świat, questgiver nie dość, że nie ruszy swojego tyłka z miejsca to jeszcze czeka sobie aż Bohater wróci.

 

I choć wokół szaleje Zło to przecież nie ma pośpiechu. Minie rok-dwa? Questgiver nigdy nie będzie poganiał Bohatera. „Trudno, poczekamy aż Bohater skończy zabijać szczury dla przyjemności” – pewnie tak sobie myślą.

 

Szczególnie durne jest zachowanie wszelkiej maści władców w tej kwestii. Ofiarują Bohaterowi hojną nagrodę i wieczna chwałę za wykonanie ich zlecenia a potem cierpliwie czekają aż PC je wykona. No serio – nie mają szpiegów, którzy donieśliby im, że zamiast szukać zaginionej następczyni tronu Bohater łazi od wiochy do wiochy wykonując zadania dla okolicznych chłopów? Czy są tak głupi, że nie ufają swoim agentom. Albo, co równie prawdopodobne, ci agenci też są do d….

 

Inna sprawa, że questgiver też bywa irytujący dla Bohatera. Zziajany, ranny, ledwie żywy (czasem nawet po kilku loadach) PC przybywa do zleceniodawcy i z bólem serca oddaje mu Miecz +200. Albo wraca z informacją o zniszczeniu frakcji zagrażającej całej krainie (vide Mroczne Bractwo w Skyrim). I co dostaje w zamian? Trochę doświadczenia, garść miedziaków i jakiś bezsensowny bonus. I tyle. Bohater zrobił swoje, Bohater może odejść.

 

Co ciekawe, jeśli w przypływie wściekłości Bohater zaatakuje questgivera może się okazać, że wypasiona broń tajemniczo zniknęła. Taki żarcik zleceniodawcy, by nie było zbyt dobrze Bohaterowi. Nie wspominając już, że straży się to nie spodoba.

 

 

A Wy co sądzicie o inteligencji questgiverów? I którego najbardziej nienawidzicie? J

 

PS. To mój 148 wpis :). Za dwa tygodnie będzie coś specjalnego :).

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

4 minuty temu, rumbur napisał:

Nie wiem dlaczego, ale jak czytałem twój wpis to stał mi przed oczami Skyrim :)

Hmmm... dziwne, ale w czasie pisania stał mi przed oczami Skyrim i nieco Wiedźmin... przypadek? Nie sądzę :P.

 

A tak serio - ostatnio gram w obie te gry, więc to pewnie dlatego :).

 

Edit - dzięki za 750 komentarz :D.

Edytowano przez MajinYoda
Link do komentarza

Kogo najbardziej znienawidziłem z questgiverów?

je%%$*@, ku&$@ szukaczy ochroniarza. Odeskortuj mnie do bram miasta (czy gdzie mi się ubzdura)! Misje eskortowe. W szczególności misje eskortowe z pierwszego asasyna. Urgh, nienawidzę. Nie dość, że były wciskane na siłę, to nasz questgiver był najwyraźniej- nie ubliżając nikomu- upośledzoną umysłowo ofiarą losu ze statystyką opisującą szczęście na -1000pkt i drugą opisującą ogarnięcie na kolejne -1500pkt. Ludzie, ja wiele rozumiem, ale żeby co zakręt natykać się na uzbrojony patrol akurat wtedy szukający naszego pechowca... w dodatku nasz QG widać nie ma rączek, sam się bronić nie potrafi, ba- sam to się pod miecz pakuje... w zasadzie jedyne co potrafi to wrzeszczeć "ratuuunkuuu, atakuuują mnieee, weeeź mnieee chroooń!". Naprawdę- jedną misę przeżyję, bo to już klasyk, drugą przeboleję, ale potem to sam miałem ochotę zabić typa i mieć go z głowy, nawet kosztem braku zarobku tych zawrotnych 100 sztuk złota i 10 expa.

Spoiler

Nie żebym tak nie robił 3:) Czasem po prostu nie miałem już siły i samo się jakoś tak...

Potem... huh. Potem są oczywiście wszelkiej maści i statusu społecznego questgiverzy spod znaku "mam w piwnicy szczury"! Ja rozumiem, że się mnożą, ale żeby zawsze każdy miał szczury (chociaż to i tak lepsze niż przekop z Falmerami #pdk)?

Potem... heeeee... potem są wszelacy QG typu "przynieś-podaj-pozamiataj". Tym bardziej denerwujący, jeśli wymagany przez nich kwiatek nie jest w istocie potężnym artefaktem, który jako jedyny może robić za katalizator w magicznym procesie, nie rośnie tylko w jednym miejscu na świecie- za siedmioma rzekami, na szczycie góry i nie strzeże go smok, tylko... w ogródku tego melepety. Albo na polanie 10 metrów od domu i jest to najzwyklejszy cherdź jakich wiele. No ludzie, szanujmy się...

Zaraz za szczurogeneratorami i kwiatkozbieraczami są ci, którzy dają questa na ubicie głównego złego, czyli najwyraźniej najwięksi wyzyskiwacze i skąpcy na tej szerokości geograficznej. Już? Ubiłeś? Na pewno? Na 100%? Dowód jakiś masz? Nooo, ta odcięta głowa może być fałszywa, ale co mi tam- to masz 200 sztuk złota i jakiś crapowaty pancerz dobry 20lv temu. Aaa, no i znaj moją hojność- masz 5% upustu na zakupy! W końcu uratowałeś tylko cały świat i kilka miliardów istnień, nie? ;) 

Spoiler

Swoją drogą- marzy mi się RPG, w którym główna postać będzie jakimś turbo przegiętym, znudzonym życiem koksem, który usunął się w cień szukając samolubnie jakiegoś wyższego celu w tym wszystkim, a teraz pojawia się coś, czemu nowi bohaterowie nie są w stanie podołać i potrzeba naszego zakapiora. Niech stracę, dorzućmy do tego nawet fakt, że zło jest tak duże, że nawet nasz zakapior potrzebuje pomocy równych sobie i trzeba ich najpierw znaleźć. Marzy mi się to.

Naprawdę mi się marzy, bo... za każdym razem fabuła w zasadzie opiera się na schemacie "od zera do bohatera"- czy to przez jakąś przepowiednię, która nieoczekiwanie wskazuje, że największy wioskowy debil, jakiego ma akurat pod ręką kontynent jest jakimś wybrańcem z super mocami.

Albo przez przypadek. Zwykły, zwyczajny- ot nasz MC poszedł kupić jakąś nic nieznaczącą pierdołę i jakimś niepojętym cudem 5 minut później nie dość, że jest uwikłany, to jeszcze często jest sprawcą wybuchu globalnego konfliktu i nic tylko patrzeć, jak atomówki wszystkim na łeb spadają. Bo akurat horoskop powiedział, że dziś będzie miał ciutkę gorszy dzień. 

Albo przez amnezję, czyli chyba najbardziej wyexploatowany sposób na tworzenie wszelkiej maści sequeli i kontynuacji. Ot- w 1. części przeszedł ścieżkę od zera do bohatera, stanął na szczycie, stał się zbawcą ludzkości. Jeden człowiek odmienił losy wielu setek, ale zapłacił za to wysoką cenę. (...) Jest słaby i wiele zapomniał, ale żyje! Powrócił... ...mówi wam to coś? ;) 

Czy w końcu przez "zdradzili cię i pozbawili wszystkiego!".

Serio, może teraz narzekam i zostanę zjechany, bo pocisnąłem fabułę bez mała jakichś 90% jak nie więcej RPGów, ale przejadło mi się to już trochę, ciągle widzę w zasadzie ten sam schemat, oklepany jak nie powiem czyj tyłek. Małą odskocznią od tego są kontynuacje takie jak choćby Gothic 3, gdzie teoretycznie nie robimy za orkową dziwkę przez 3/4 gry (ba, nawet możemy zabić jednego już na początku, choć nazwa dzierżonego oręża- miecz Zabójca Orków- jest o tyle sroga co myląca, bo świat się wykoksił na równi z nami i dalej ścierwojad może nas zadziobać na dzień dobry, podobnie, jak 2 orków), albo Wiedźmin 2/3, gdzie nie jesteśmy "znowu" zerem. No- ponarzekałem :D 

IMO najlepszy RPG z najlepszymi questgiverami to... seria Souls. Demon's Souls, Dark Souls... z bardzo prostego powodu. Nie ma tam cukierkowego świata, nie ma jasno podanej na tacy fabuły, nie ma questgiverów z durnymi zadaniami, nie ma wielgachnej strzały mówiącej "idź tam!", ba, nawet mapy nie ma. Dostajesz tylko strzępki informacji, resztę musisz dopowiedzieć sobie sam, nawet lore. Każdy próbuje cię zabić, z zadziwiającą skutecznością, nawet na końcowych etapach gry najsłabszy szczur może cię dojechać. Pomoc jest rzadka i niepewna. Nawet przeciwnicy i bossowie to w zasadzie pogrążone w szaleństwie i rozpaczy ofiary postępującego spaczenia. Jedyne co w zasadzie odczuwamy to pustka- poczucie osamotnienia i bezsilności, a śmierć przychodzi nieraz nagle, jest nieuchronna i... tracimy wszystko. I mamy tylko 1 szansę, żeby to odzyskać (nie żeby tego było jakoś super dużo, przy pierwszym runie w DS nie ma czegoś takiego jak "za dużo mamony na koncie"). A po zabiciu końcowego bossa (czy raczej ulżeniu jego mękom)... pozostajemy tak w zasadzie z niczym poza pytaniami. I co dalej? Jaki był sens tego wszystkiego? Nic się nie zmieniło, nie będzie lepiej... I mimo, że faktycznie startujemy z pozycji zera i pniemy się ku temu, by być bohaterem... to jednak na końcu ścieżki okazuje się, że dalej jesteśmy takimi samymi kruchymi ofiarami, jakimi byliśmy na początku.

  • Upvote 1
Link do komentarza
14 godzin temu, mongol13 napisał:

Kogo najbardziej znienawidziłem z questgiverów?

je%%$*@, ku&$@ szukaczy ochroniarza. Odeskortuj mnie do bram miasta (czy gdzie mi się ubzdura)! Misje eskortowe. W szczególności misje eskortowe z pierwszego asasyna. Urgh, nienawidzę. Nie dość, że były wciskane na siłę, to nasz questgiver był najwyraźniej- nie ubliżając nikomu- upośledzoną umysłowo ofiarą losu ze statystyką opisującą szczęście na -1000pkt i drugą opisującą ogarnięcie na kolejne -1500pkt. Ludzie, ja wiele rozumiem, ale żeby co zakręt natykać się na uzbrojony patrol akurat wtedy szukający naszego pechowca... w dodatku nasz QG widać nie ma rączek, sam się bronić nie potrafi, ba- sam to się pod miecz pakuje... w zasadzie jedyne co potrafi to wrzeszczeć "ratuuunkuuu, atakuuują mnieee, weeeź mnieee chroooń!". Naprawdę- jedną misę przeżyję, bo to już klasyk, drugą przeboleję, ale potem to sam miałem ochotę zabić typa i mieć go z głowy, nawet kosztem braku zarobku tych zawrotnych 100 sztuk złota i 10 expa.

 

 

Taaa, nienawidzę eskortować tych idiotów. Ale w AC były gorsze misje - śledzenie jakiś matołów. Zawsze miałem wrażenie, że ten Bogu ducha winny kupiec czy inny głąb ma manię prześladowczą na czas tej misji. No serio - rozumiem, że żołnierz  będzie patrzył czy ktoś go nie śledzi, ale czemu miałby się tym przejmować człowiek, który nie widzi powodu, by być śledzonym?

 

Wracając do eskorty - nie wiem czemu twórcy przygotowują specjalną prędkość dla tych NPC - za wolno, by biec - za szybko, by iść. W AC mieli na to sposób w bodaj trójce i czwórce (przełączenie w tryb - "idź obok NPC bez trzymania guzików"), ale nie wiem czemu z tego zrezygnowali później. W Wiedźminie 3 ponoć też jest system, że przyspieszają, ale i tak nieraz czekałem na NPC by łaskawie do mnie podszedł.

 

Są też głupotki pokroju przejścia paru metrów za Camillą Valerius w Skyrim - czemu ta idiotka staje i gapi się na mnie gdy podejdę za blisko?

 

14 godzin temu, mongol13 napisał:

Zaraz za szczurogeneratorami i kwiatkozbieraczami są ci, którzy dają questa na ubicie głównego złego, czyli najwyraźniej najwięksi wyzyskiwacze i skąpcy na tej szerokości geograficznej. Już? Ubiłeś? Na pewno? Na 100%? Dowód jakiś masz? Nooo, ta odcięta głowa może być fałszywa, ale co mi tam- to masz 200 sztuk złota i jakiś crapowaty pancerz dobry 20lv temu. Aaa, no i znaj moją hojność- masz 5% upustu na zakupy! W końcu uratowałeś tylko cały świat i kilka miliardów istnień, nie? ;) 

 

 

Szczególnie frustrowało mnie to w Wiedźminie 3 ;). Targuj się o każdą koronę, bo przecież za odnalezienie brata/ubicie stworów/cokolwiek należy się tylko +/- 200 sztuk złota. A poproś o 300 to się wkurzy i ma w d*** brata/mordowanych ludzi/kogokolwiek, kto może ucierpieć - questa nie da, bo za dużo chcemy. I wczytuj później stan gry, by zadowolić się marnymi 230-250 koronami. No serio? To już bym wołał event (najlepiej losowy), że QG chce oszukać Geralta - byłoby to bardziej w duchu książki :).

 

14 godzin temu, mongol13 napisał:

 

  Odkryj ukrytą treść

Swoją drogą- marzy mi się RPG, w którym główna postać będzie jakimś turbo przegiętym, znudzonym życiem koksem, który usunął się w cień szukając samolubnie jakiegoś wyższego celu w tym wszystkim, a teraz pojawia się coś, czemu nowi bohaterowie nie są w stanie podołać i potrzeba naszego zakapiora. Niech stracę, dorzućmy do tego nawet fakt, że zło jest tak duże, że nawet nasz zakapior potrzebuje pomocy równych sobie i trzeba ich najpierw znaleźć. Marzy mi się to.

Naprawdę mi się marzy, bo... za każdym razem fabuła w zasadzie opiera się na schemacie "od zera do bohatera"- czy to przez jakąś przepowiednię, która nieoczekiwanie wskazuje, że największy wioskowy debil, jakiego ma akurat pod ręką kontynent jest jakimś wybrańcem z super mocami.

Albo przez przypadek. Zwykły, zwyczajny- ot nasz MC poszedł kupić jakąś nic nieznaczącą pierdołę i jakimś niepojętym cudem 5 minut później nie dość, że jest uwikłany, to jeszcze często jest sprawcą wybuchu globalnego konfliktu i nic tylko patrzeć, jak atomówki wszystkim na łeb spadają. Bo akurat horoskop powiedział, że dziś będzie miał ciutkę gorszy dzień. 

Albo przez amnezję, czyli chyba najbardziej wyexploatowany sposób na tworzenie wszelkiej maści sequeli i kontynuacji. Ot- w 1. części przeszedł ścieżkę od zera do bohatera, stanął na szczycie, stał się zbawcą ludzkości. Jeden człowiek odmienił losy wielu setek, ale zapłacił za to wysoką cenę. (...) Jest słaby i wiele zapomniał, ale żyje! Powrócił... ...mówi wam to coś? ;) 

Czy w końcu przez "zdradzili cię i pozbawili wszystkiego!".

Serio, może teraz narzekam i zostanę zjechany, bo pocisnąłem fabułę bez mała jakichś 90% jak nie więcej RPGów, ale przejadło mi się to już trochę, ciągle widzę w zasadzie ten sam schemat, oklepany jak nie powiem czyj tyłek. Małą odskocznią od tego są kontynuacje takie jak choćby Gothic 3, gdzie teoretycznie nie robimy za orkową dziwkę przez 3/4 gry (ba, nawet możemy zabić jednego już na początku, choć nazwa dzierżonego oręża- miecz Zabójca Orków- jest o tyle sroga co myląca, bo świat się wykoksił na równi z nami i dalej ścierwojad może nas zadziobać na dzień dobry, podobnie, jak 2 orków), albo Wiedźmin 2/3, gdzie nie jesteśmy "znowu" zerem. No- ponarzekałem :D 

 

 

Dlatego używam Alternate Start moda do Skyrim :P.

 

14 godzin temu, mongol13 napisał:

IMO najlepszy RPG z najlepszymi questgiverami to... seria Souls. Demon's Souls, Dark Souls... (...)

 

Cóż, nie wypowiem się, bo nigdy nie grałem :). W sumie to nie wiem gdzie bym wskazał najlepszego QG w RPGach... 

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...