Skocz do zawartości

Blog pisany nocą

  • wpisy
    31
  • komentarzy
    90
  • wyświetleń
    39787

Co to jest dobra opowieść? cz. 3 - schematy


849

935 wyświetleń

Gdy przepełnieni zachwytem ludzie wyliczają zalety ?Planescape: Torment?, często z satysfakcją konstatują, że ?w tej grze nie ratujesz świata, lecz szukasz własnej tożsamości!?. Innymi słowy ? tym, co odróżnia ?Tormenta? od (ponoć) typowego RPG ma być fabuła niebędąca oklepaną historią nieznanego herosa, który pewnego dnia odkrywa, że jego przeznaczeniem jest ocalić wszechświat przed niosącymi zgubę mocami ciemności.

Brak oryginalności i stosowanie utartych schematów jest chyba jednym z najczęstszych zarzutów stawianych grom komputerowym. O marginalnej roli fabuły w większości produkcji niech świadczy ilość miejsca w recenzjach przeznaczana na opis historii ? zazwyczaj wspomina się tylko, czy jest ?ciekawa? oraz, no właśnie, czy ma w sobie jakąś dozę oryginalności. Zasiadając do RPG-a mamy świadomość, że niemal na pewno będzie to historia typu ?od zera do bohatera?, że losy naszego protagonisty są w jakiś sposób połączone z losami wszechświata, i że prędzej czy później przyjdzie nam decydować o doli tego ostatniego. Dlatego też powiewem świeżości są słowa ?Znajdź Faroda?, które wyznaczają nasz priorytet w ?Tormencie?, zamiast ?Znajdź miecz przeznaczenia/ gwiezdną mapę/ cztery magiczne kryształy, które pomogą ocalić świat i przegnać zło?.

Ale co by było gdyby? Co by było, gdyby Bezimiennemu przyszło w pewnym momencie zadecydować o losach uniwersum gry? Co by się zmieniło, gdyby na końcu poszukiwań własnej tożsamości i przeszłości nasz protagonista odkrył, że ma jakiegoś rodzaju ?przeznaczenie?, które rozstrzygnie losy galaktyki? Ośmielę się stwierdzić, że niewiele. Wciąż zwiedzilibyśmy przedziwne dzielnice Sigil, zajrzeli do Gospody pod Gorejącym Człekiem, poznali Mortego, Dak'kona czy Annę, wciąż odbylibyśmy długie rozmowy z NPC-ami, podyskutowali o filozofii...

Przypuszczam, że zachwalanie historii ?Tormenta? (a konkretnie jej wydarzeń, czy też ?zwrotów akcji?, bo przecież historię tworzą też postacie, przesłanie, narracja itp.) wynika w dużej mierze z pojmowania schematu jako uproszczenia, czegoś, co się stosuje z lenistwa, czegoś nieniosącego nowych doświadczeń, nierozwijającego...

...i poniekąd słusznie. Ale czy użycie schematu zawsze jest wynikiem lenistwa twórcy?

planescape_torment_icon_by_mulek169-d499msf.png

Rozróżnijmy ?nośniki? historii ? najprościej podzielić je na kino, literaturę i gry, czyli takie, z którymi każdy z nas ma do czynienia w codziennych starciach z bestią popkultury. W każdym z nich schematy pełnią nieco inną, acz podobną rolę. Zacznijmy od najstarszego ? książek.

Na początek garść definicji, cobyśmy wiedzieli na czym stoimy. Skoro mówimy o schematach, dobrze byłoby wiedzieć czym jest ich (domniemane) przeciwieństwo, a mianowicie ? oryginalność. Za słownikiem PWN:

oryginalny

?nieopierający się na wzorach, odbiegający od tego, co jest powszechnie znane lub przyjęte?

Przyjmijmy zatem, że schematem jest powszechnie znany i często wykorzystywany wzór.

Jeślibyśmy chcieli rozważać oryginalność w kategoriach absolutnych, po otwarciu dowolnej książki beletrystycznej musielibyśmy stwierdzić, że wszystko w niej jest oklepanym schematem. Chwyć, Drogi Czytelniku, jakie tam masz fabularne słowo pisane pod ręką i sprawdź: Czy w książce występują ludzie? Czy są w niej wydarzenia, w których ci ludzie biorą udział? Czy akcja rozgrywa się w czasie? Czy działania bohaterów są umotywowane? Czy narrator coś opisuje/ opowiada? itp. Oczywiście kluczowe jest tu określenie ?po otwarciu dowolnej książki beletrystycznej?. Można znaleźć na pęczki owoców literatury pięknej, które eksperymentują czy to z bohaterami, czy to z czasem albo sposobem prowadzenia narracji ? wszystkie te strumienie świadomości, postmodernistyczne dekonstrukcje i inne takie. Ale przecież nieliniowość czasu lub jego brak w powieści to też poruszanie się w obrębie motywu (słowo-klucz) czasu. Czy autor zdecyduje się kierować czasem jak mu entropia nakazała, czy rozłożyć go na kwanty ? wciąż musi się do niego tak czy inaczej odnieść. Podobnie z tworami protagonisto-podobnymi, wymyślnymi stylami, poziomami realności i tym podobnymi. Niezależnie od ich obecności, natężenia czy udziwnienia, pewne elementy doświadczanej przez czytelnika rzeczywistości (lub same odniesienia), muszą być zawarte w książce, by stworzyć płaszczyznę porozumienia autora z odbiorcą, a poza tym ? wyobraźnia ma swoje granice, czy raczej ? punkty graniczne. Nie można wyobrazić sobie nowego koloru, albo nieistnienia czasu, co najwyżej jego zatrzymanie, nieliniowość, pewne modyfikacje lub zabawy z czwartym wymiarem ? la butelka Kleina. Podobnie rzecz się ma z wydarzeniami, zwrotami akcji czy relacjami bohaterów. Jak by nie patrzeć ? wszystko już było.

W takim wypadku najbardziej oryginalne byłyby więc te rozwiązania fabularne, które są najrzadziej stosowane ? w końcu im trudniej na coś trafić, tym bardziej jest to niezwykłe. Ale z drugiej strony niezbyt częste wykorzystywanie przez autorów pewnych form może mieć swoją przyczynę. Mogą one zwyczajnie być nieużyteczne i mało efektywne w przekazie. Rzecz jasna istnieją hermetyczne pozycje dla wybrańców i elity, ale, wybaczcie mi, Mili Państwo, dla mnie to zwykła bufonada. Jak pisał klasyk ? przeczytanie takiej książki pozwoli mi poznać wizję świata, obraz rzeczywistości i zawiłości intelektualne jednego, być może nawet wybitnego umysłu. Lecz jeśli przeczytam jakieś popularne romansidło, jest o wiele większa szansa, że dowiem się czegoś o ludzkiej naturze i świecie.

No dobrze. Schodzimy zatem z oryginalności absolutnej do oryginalności nieco już utemperowanej. Ale czy same względy praktyczne tłumaczą, dlaczego romansów i kryminałów są sterty, a ?Ulisses? tylko jeden? Nieco wcześniej w tekście pojawiło się słowo-klucz ? motyw. Znów za PWN-em:

motyw

?idea, wątek lub postać utrwalone w kulturze, powtarzające się w utworach literackich różnych epok?

Czym zatem różni się schemat od literackiego toposu? Przypuszczam, że schemat, to po prostu motyw potraktowany instrumentalnie, bez zagłębiania się w jego meandry. Może to być wynikiem lenistwa twórcy, ale może też oznaczać, że ów twórca chciał skupić się na czymś innym. Gdy biorę do ręki setną książkę fantasy z orkami, elfami i resztą tej zgrai, mogę się spodziewać, że autorowi nie chciało się konstruować zawiłego świata przedstawionego, kolejnego Śródziemia czy Ziemiomorza, lecz staranniej przedstawić psychologię postaci lub fabułę.

Niektórzy nieco pogardliwie mówią ?Ludzie lubią to, co znają. Nie chcą się wysilać, by zrozumieć i docenić coś nowego?, lecz nie sądzę, by tak było w istocie. Znacznie bardziej prawdopodobne jest, że owo ?nowe? albo jest sileniem się na oryginalność (jako coś, czego dotąd nie było) poprzez udziwnianie, albo jest ?starym? w nowych szatach, a wtedy można znów narzekać, że nie jest nowe i tak w kółko.

46638.jpg

Motywy literackie i poruszana problematyka nie zmieniają się przez lata, tak jak mentalność ludzka nie zmieniła się przez wieki. To prawda, nauka i technika poszły do przodu, ale wpłynęło to jedynie na to, że ludzie przemieszczają się samochodami, a nie konno, umierają na raka płuc, a nie na dżumę, wysyłają SMS-y, a nie listy (a i tak przecież nie wszyscy, pozdrawiam Indian z Amazonii). Tymczasem pytania od tysiącleci są te same: Dlaczego istnieje raczej coś niż nic? Gdzie kończy się poznanie? Czym jest sens? Co to jest życie? Jakie są granice języka? O co chodzi kobietom? Ludzie tak samo jak dawniej kochają, cierpią, rodzą się i umierają, stawiają czoło tym samym problemom, a każdy z osobna inaczej, po swojemu. Jeśliby cofać się po toposowych niciach pytań, trafimy ad fontes, aż do Biblii. Zresztą, nawet zasada ?wszystko już było? została tam zawarta (Koh 1, 9-10). Oryginalnością nie jest więc wymyślenie czegoś, o czym nikt nigdy nie słyszał czy nawet nie pomyślał, lecz opowiedzenie starych prawd i pytań tak, by raz jeszcze ukazać ich niewyczerpane bogactwo.

Oczywiście literatura ma na tym polu łatwo. Jedynym ograniczeniem są zdolności i warsztat pisarza, dzięki czemu zarówno oklepane, oryginalne oraz ?oryginalne? historie mają szanse ujrzeć światło dzienne. Gry i filmy mają natomiast przewspaniałą rzecz jaką jest budżet. Jasnym jest, że dowolne dzieło kinematografii musi na siebie zarobić, co uwarunkowane jest dotarciem do jak najszerszego grona odbiorców. Najlepszym przykładem zastosowania schematów w kinie są bezspornie gatunki. Motywy i rozwiązania fabularne stosowane w westernach czy thrillerach jest w stanie wymienić każdy, ale przecież nikt na pytanie ?Ej, widziałeś tę nową komedię?? nie odpowie ?Nie, widziałem poprzednią, nie mam po co oglądać tej?. Najbardziej znane schematy, jak np. formuła Kina Nowej Przygody, były wypracowywane przez filmowców na przestrzeni lat i są powszechnie stosowane, bo po prostu działają jako nośnik treści. Uproszczona do granic przyzwoitości fabuła w ?Avatarze? jest tylko pretekstem do pokazywania na ekranie kolejnych wizualnych fajerwerków, z kolei dobre ułożenie kart ze schematami pozwala stworzyć historię jak w ?Kill Billu?. ?Cowboy Bebop? w niemal każdym odcinku działa w obrębie klisz danego gatunku (od westernu, poprzez horror, aż po telenowelę), a jednak wszyscy zgodnie twierdzą, że tak dobrego serialu w tej konwencji jeszcze nie było.

Wygląda na to, że schematy fabularne, choć przecież często będące oklepanym ciągiem wydarzeń w opowiadanej historii, przynależą raczej do sfery formy filmu ? jako swego rodzaju szkielety, podstawy dla treści, którą chce przekazać autor. Jest to tym bardziej widoczne w grach, gdzie fabuła często jest szczątkowa lub w ogóle nieobecna. Czego by nie mówić ? gry są grami, nie dziwi więc nacisk kładziony na gameplay. I choć cieszą perełki w rodzaju ?Tormenta?, to osobiście lubię po raz kolejny uratować ten nieszczęsny świat, wiedząc że twórcy dopracowali bardziej mnie interesujące aspekty opowiadanej historii.

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Bardzo przejrzyście wyłożone, na czym tak naprawdę polega oryginalność. Bo to, że tak naprawdę opowiedziano już wszystko i że teraz tylko przetwarza się znane schematy, wydaje mi się oczywiste. Chodzi tutaj jedynie o to, by autor przedstawił opowieść swoim (i już przez to wyjątkowym) sposobem.

  • Upvote 2
Link do komentarza

Bo tak naprawdę chodzi o to, by zabawić się schematem - dodać kilka smaczków, zmienić detale, uzyskać coś, co paradoksalnie ze schematu się wyłamuje.

Świetny tekst, zwłaszcza dla osoby, która sama coś tam pisuje.

  • Upvote 1
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...