Skocz do zawartości

CSBones - sezon drugi


Lord Nargogh

Polecane posty

-W podskokach na jednej nodze, szefie. - odpowiedziałem opuszczając komisariat. Tuż po opuszczeniu budynku zauważyłem "tych" tajniaków. Garnitur i teczka. Chcąc spróbować co zrobią ruszyłem w stronę rynku. Na ul. Sukiennice znajdowała się najlepsza kawiarenka internetowa. Naturalnie cisi wielbiciele ruszyli za mną. Nagle zadzwonił telefon.

- Halo?

- Pff... prrr... Arrr - usłyszałem z drugiej strony

- Mi również miło. Jeżeli to kiepski żart to do widzenia. - rozłączyłem się. Byłem już na rynku. Szpiegów nie było. Po chwili na rynek wpadł rozpędzony radiowóz. Zahamował tuz przy mnie. Drzwi się uchyliły i usłyszałem Pahlawana

- Wsiadaj! Szybko! - zapraszał

- Dobra, ale po co? - spytałem

- Wsiadaj po drodze Ci powiem. A teraz wsiadaj jedziemy "Białej Melasy". -

- Oki doki. - wskoczyłem do auta. Po drodze dowiedziałem się że ktoś włamał do instytutu i ukradł orzeszki oraz prawdopodobnie obrobił serwery instytutu.

- [...] Wiesz. To może być niebezpieczne dla całego miasta. To może być związane z nową sektą. O! Już jesteśmy na miejscu. Wyskakuj!. - pożegnał

- Cześć.- rzuciłem opuszczając wehikuł. Całkiem spory instytut. Serwerowni była w centralnej części budynku. Kilka szaf wielkości lodówki i 5 stanowisk z komputerami. Pahlawan kazał mi sprawdzić gdzie znajduje się komputer hackera.

- No. To będzie kilka długich godzin. - powiedziałem włączając kolejno każdy komputer.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 457
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Miejsce: Studio Telewizji Palsat.

Czas: 12.00

/Ja i Kehidupan po jeździe na moim terkotającym motorze wchodzimy do studia/

[Ja] - Pahlawan ty pójdziesz na lewo i trochę rozejrzysz się po terenie, ja poszukam tego Ibiaszewskiego, tylko uważaj tu każdy ma na sobie garnitur.

[Kehidupan] - Ok, w razie czego prozumiem się z tobą za pomocą mocy telepati, w końcu my którzy znamy się na duchach to umiemy to i owo.

/Pahlawan idzie na lewo, Ja na prawo/

[Ja] - Na tych drzwiach pisze Kr... Ibi... pewnie ktoś się starał się zamaskować naszego podejrzanego, cóż wchodzę.

/Otwieram drzwi, i dostrzegam młodziutkiego faceta w czarnym garniturze z atkówką w ręku/

[Ja] - No Ibiaszewski doigrałeś się, przyznaj się co robiłeś w Białej Melasie.

[Kr...] - O co Panu chodzi i co ma znaczyć to bezpodstawne wtargnięcie?!

[Ja] - Nie udawaj Krzysztof, gadaj i to już bo porozmawiamy na komendzie.

[Kr...] - Proszę Pana zacznijmy od tego, że nie nazywam się Krzysztof Ibiaszewski a Krystian Ibisz, Krzychu to mój dobry kuzyn.

[Ja] - A dlaczego miałbym ci wierzyć, równie dobrze ja mógłbym powiedzieć iż nazywam się Jakub Wędrowycz, a nazywam się Geralt.

[Krystian] - Proszę oto mój dowód osobisty, Krzysztof znajduje się w pomieszczeniu obok.

[Ja] - UPS, bardzo przepraszam już wychodzę, ale jakby co to proszę dzwonić.

/Podaję Krystianowi moją wizytówkę/

[Krystian] - Ale to jest numer do noclegowni Św.Alberta?!

[Ja] - No, tam właśnie mieszkam, a Pan co myślał?

[Krystian] - Nic, nic proszę już iść do Ibiaszewskiego jakby co to się odezwę.

[Ja] - Dobrze dowidzenia.

/Gdy się odwróciłem dostałem czymś twardym w tył głowy, straciłem świadomość, czułem jak mnie gdzieś ciągnięto/

[Ja] - Wiedziałem, ten dowód musiał być podrobiony spróbuję porozumieć się z Kehidupanem za pomocą telepati, a gdy ten już mnie odnajdzie bierzemy to studio w kwarantannę, za dużo tu ludzi w garniakach, ale tym to już pewnie zajmnie się Pahlawan ja jestem zmęczony.

/Wędrowycz traci przytomność z przemęczenia/

Sorrki iż pominąłem to gdy jadę po Pahlawana, ale jestem dziś trochę zmęczony wróciłem z jeziora, a była zimna woda <brr>.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Baptised in fire.

40:1

w serwerowni na cały regulator grał Sabaton. Siedziałem przy komputerze.

- Tu jeszcze obejdziemy bramę i jesteśmy w serwerze lokalnym. Hmm... Sygnał idzie to jakiegoś prywatnego serwera. - kilka kliknięć - Zabezpieczony. Kurczak, jeszcze jedno włamanie w imię prawa. - zaśmiałem się do monitora - To serwer Palsatu. Dobrze zabezpieczony. Zwykłym programem nie rozgryzę. - ciągnąłem wyciągając z kieszenie pendriva. Kilka kolejnych kliknięć i kolejne nowe okno i już. Obejście było gotowe. - Wow! Ile komputerów... A sygnał pochodzi z... Pokoju 013. - zakończyłem monolog. Zadzwoniłem na komisariat.

- Szef? Wie szef czy jest ktoś nasz w Palsacie?

- Taa jest. Geralt i Kehidupan, a co?

- No bo co do tego włamania do Białej Melasy to mam trop. Hacker korzystał z komputera znajdującego się w pokoju 013.

- Dobrze... Powiem chłopakom. Jak nie masz nic do roboty to wracaj do bazy. A i po drodze kup pizzę.

- Dobrze. Duża Margarita na cienkim cieście. Załatwi się. Będę za godzinę.

- Masz pół godziny.

- Dobrze. Do zobaczenia.

Wyłączam program, odinstalowuję co trzeba, przywracam ustawania i opuszczam serwerownię oraz Instytut.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Już jestem!- wszedłem do sali

- Nie siadaj. Bierz bambetle, trochę wsparcia i jedź od Palsatu. - rozkazał Szef

- Ale czemu?

- Chłopaki nie odbierają, ale wg. nadajnika z radiowozu dalej są w telewizji. - wytłumaczył

- Doobra już mnie nie ma. O! Tu pizza. - położyłem pudełko i pobiegłem do wydziału wsparcia (panowie AT itp.)

/Chwilę później/

- Alarm!! Zwijać manatki chłopaki, jedziemy. Meldować sie przy transporterach! Ruszamy za 40 sekund. - pokrzykiwał dowódca drużyny antyłobuzowej. W składzie się roiło jak w ulu. Wszyscy brali pistolety z gumą usypiającą. Po chwili cała eskadra pędziła ulicami miasta.

- Słuchajcie chłopaki, tam są nasi ludzie. Nie możemy ryzykować ze ich zdrowiem. Plan taki jak zwykle... - rozporządzał kapitan

- Ale to duży budynek. Ciężko będzie go przeszukać. - studziłem zapędy

- Dla moich ludzi nie ma rzeczy niemożliwych.

- No ale tam są 104 pomieszczenia, 5 klatek schodowych, 4 windy i dwu poziomowy garaż.

- Spokojnie, spokojnie.

- No nie wiem. - szczerze wątpiłem w powodzenie akcji

/Pod budynkiem telewizji/

- Wyskakiwać! Szybko! Ruszać się! - wśród tłumu dyrygował kapitan

- A ty! - wskazał na mnie - Zostajesz tutaj. Tam, - wskazał furgonetkę - jest centrum dowodzenia. Wykorzystaj je do znalezienia naszych kolegów.

- No dobra. Ale nie szalejcie z pukawkami.

- O to się profesorku nie martw. - odbiegł z resztą ludzi. Przed Palsatem zostałem tylko ja, kilku ludzi z prewencji i od groma ciężarówek. Pobiegłem do ww. furgonetki. W środku było dwóch łącznościowców. Gęgali do mikrofonów. Podszedłem do komputera. Miałem tam plan całego budynku.

- Proszę o łączność z dowódcą. - zwróciłem się do jednego z operatorów.

- Masz i nie przeszkadzaj. - Sapnął rzucając mi słuchawki z mikrofonem.

- Miły jesteś. - nie słyszał mojej uwagi

trzask - Hej doktorku trzask masz coś?

- Chwila. Szukam ich komórek.

- Dobra czekam.

Kilka kliknięć

- Mam! 3 piętro, pokój 067.

- Lecę!

/Minutę później/

- Doktorek do mnie. - wrzasnął do mikrofonu kapitan

- Idę, idę. - odpowiedziałem i opuściłem furgon. Droga na 3 piętro trochę zajęła

- To oni? - spytał dowódca patrząc na dwóch związanych ludzi

- Tak. Sprawca uciekł?

- Oczywiście, ale i tak się nie popisał. Sądzę że niezbyt starał się ukryć to gdzie są więźniowie. - stwierdził

- No tak. - przytaknąłem

- To już chyba cała nasza robota. Budynek został sprawdzony. Zwijamy się.

- Dzięki. Cześć. - powiedziałem do odbiegającego człowieka

Jak na razie piszę tu sam. :/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miejsce: Komenda CSBones.

Czas: 16.17

[Ja] - Dzięki za ratunek Oskar.

[Oskar] - Nie ma za co od tego są koledzy.

[szef] - Wędrowycz, mówiłem że jak ma garniak i teczkę to zwijać na komendę, ach ty ty.

[Ja] - Wybacz szefie spaprałem sprawę, ale coś pamiętam gdy podawał mi ten fałszywy dowód to z przedniej kieszeni garnituru wystawała mu przepustka do Instytuty Badań Botoksu Melasianego.

[szef] - Co i ty dopiero teraz mi o tym mówisz, jedź tam i to już ty sklerotyku jeden!

[Ja] - A przed jazdą mogę się zaopatrzyć w to i owo z monopolowego?

/ W tym momencie szef kopnął mnie w cztery litery i wykrzykiwał bardzo brzydkie słowa, uciekłem z komendy jak najszybciej i udałem się w stronę tego Instytutu do badać nad botoksem./

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię i nazwisko: Jackob Williams

Specjalizacja: Były sprzedawca grzybków. zwinął interes bo pojawiły się tzw dopalacze.

Wygląd: ok 1,70m wzrostu, ciemny blondyn z niebieskimi oczami i małą blizną na łuku brwiowym

Cechy charakterystyczne:: Na wszelki wypadek nosi na sobie nieśmiertelnik ale i również fałszywe dokumety. Zazwyczaj ubiera ciemne jeansy, t shirt i kurtkę przeciw deszczową. wesoły, czasami nie dostrzegający powagi sytuacji. lubi spanie, gry komputerowe i strzelanie do kaczek

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poza tematem. Dajcie chwilę czasu Kubie. Jest nowy i trzeba mu wszystko wytłumaczyć. Zajmę sie tym ale nie banujcie go.

Już. :)

- Cześć wszystkim. - powiedział Jackop wchodząc do sali. Zastał tam tylko mnie, Szefa i półprzytomnego Kehidupana.

- Witaj, nowy. - odpowiedział Szef

- Cześć. - dołączyłem do powitań

- Gdzie mam biurko?

- Papier pokaż mu. - Kolombo zlecił mi oprowadzenie nowicjusza

- Chodź. - wstałem i podszedłem do Jackopa. Ruszyliśmy w stronę mojego laboratorium.

/W piwnicy/

- To tu, a twoje biurko jest tam. - wskazałem na stół przystający prostopadle do mojego - Będziesz zajmował się badaniami chemicznymi. Wszystkie maszyny są twoje z wyjątkiem tego komputera i tej szafy. - poinstruowałem - A i jeszcze jedno. - na biurko prze nim rzuciłem worek ze sznurkiem - Masz to zbadać. Znajdź jakieś ślady typu: naskórek, ślina, krew. Wiesz tak na rozgrzewkę.

- Oczywiście - odparł i szczerze się uśmiechną. Zostawiłem go w pokoju samego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

poza grą: @Kuba619 - zmień specjalizację, bo nie pasuje ona i podpada pod łamanie regulaminu zabawy (czyli wzmiankach o używkach). Daj Swej postaci jakąś ciekawą i zabawną specjalizację... np. brawurowe kierowanie pojazdami wszelakiej maści - jego ulubionym pojazdem jest odrzutowa różowa hulajnoga dwuosobowa napędzana paliwem śliwkowym... ;):) Czy coś w ten deseń... ;) I Powodzenia w zabawie. ;)

------------------------------------------------------------------------

<Postanowiłem, że przemówię do rozsądku Papierowi...>

- Papier! Wzywam cię do biura! Natychmiast!!!

- Tak Szefie!

- O jesteś! A teraz wynocha z biura!

- Ależ Sze...

- Wynocha i stawaj na środku holu!

- Dobrze...

- Stawaj i zamknij gębę!

- Ta...

- Powiedziałem zamknij gębę!

<Wziąłem złapałem szybko za grubszy egzemplarz dzisiejszej porannej gazety i zacząłem walić Papiera w głowę czy w inne części ciała - w sumie to też w jego cztery litery...>

- 1 pytanie: Gdzie jest Kehidupan!? <walnąłem go w w d>

- Papier: Aua! No.. powinien być tutaj w biurze, Sze...

- Źle! <walnąłem Papiera przez łeb> Kehidupan jest w Palsacie! Albo powinien być tam! Przynajmniej... nie wiemy co się z nim dzieję więc nie masz prawa wprowadzać mnie w błąd (czyli Patoon - nie wprowadzaj w błąd w zabawie, bo Dżejmsowi się to nie spodoba, że tak manipulujesz jego postacią w trakcie nieobecności)

- Ależ Szefie... aua! Już się poprawię! <aua!!!>

- 2 pytanie: Weź pod opiekę Williamsa i daj mu coś do roboty - o! Niech pójdzie do Szywariusa i niech i weźmie od niego ten zestaw do podsłuchu, który to Marek skonstruował - ten sprzęt się nam bardzo a bardzo przyda do namierzenia tego chłystka, który ukradł łom dr. Wolnościowskiego, jasne!?

- Tak jest! <aua!> Zrobię, co każesz Szefie! Już lecę!

- Moment! - Zwracam się do Papiera łapiąc go za ramię i jeszcze raz waląc w łeb gazetą> A Pizza!?

- Pizza? - odpowiada Papier... <aua!> Aha! Pizza... Coś tam porzuciłem Szefowi...

- Podrzuciłeś, tak? Jak ja ci jeszcze raz coś podrzucę, to wylądujesz na księżycu, jasne!? <na zapas, walnąłem Papiera przez bańkę gazetą...>

- <Auła!> Dobrze dobrze, Szefie... - odpowiedział Papier drapiąc się jednocześnie po głowie i po tyłku, co wyglądało dość śmiesznie, gdyż stał też na jednej nodze i podskakiwał z miejsca na miejsce... xD

- To dobrze. A teraz do roboty! Już. - <widziałem jak Papier podbiegł po Williamsa owczym pędem, gdy rzuciłem za nim tym zwitkiem gazety, a raczej tego co z niej zostało... xD>

Dobra. To co teraz? Aha, Pahlawan... Gdzie on się podział... Niech ktoś mi znajdzie telefon... O, Willams - dzięki. Dzwonię do Kehidupana... <"Pahlawanie? Jeśli mnie słyszysz, to odezwij się jakoś wysyłając smsa lub cuś... no bo sprawa jednak stoi trochę w miejscu jak zagubiona owca i jakoś nie widzę, żeby ktoś chciał zlokalizować tych złoczyńców, co napadli na biuro dr. Wolnościowskiego... O! A propos... Weź się teleportuj tam do biura doktora i zobacz czy żyje, bo jakoś nie wiem czy ktokolwiek ma na niego oko - powinieneś go zastać śpiącego przy swoim biurku, gdyż bidulka zasnął po ostatnim seasnie, który na nim przeprowadziłeś - wypędziłeś wtedy z niego takiego demona, co ukradł jego trofeum z formaliny i tyle tego było... Co jeszcze... Ponoć się znajdujesz w biurze jakiegoś Palsatu... czy cuś... Tak twierdzą te głąby... znaczy się, tak twierdzi Papier i Wędrowycz... Po prostu... WE NEED YOU!!! I hejana!" - nagrałem się mu na pocztę głosową i oddałem telefon Williamsowi>

Tak więc - jak stoimy z sprawą? "Krabi Łeb" został odzyskany i z powrotem jest w biurze dr. Wolnościowskiego. Namierzono miejsce, gdzie być może ukrywa się gość, który ukradł łom Wolnościowskiemu, przesłuchano pannę Alicję - dzięki Marku, lecz praktycznie z Twego "wywiadu" wyszły nici, bo zostałeś dziwnie zauroczony... (ach Ty lowelasie jeden xD). Nie ważne. Z tego wywiadu wyczytałem - wywróżyłem z fusów po słowach "kawa, kawie", że jednak ta kawa musi mieć działanie hipnotyzujące, dlatego Dr. Wolnościowski tak dziwnie się zachowywał podczas seansu z Pahlawanem (to nie to co myślicie... xD)... Trzeba znaleźć ten specyfik i go zniszczyć! Nie wiadomo, czy ta kawa nie znajduje się też w naszym automacie w komisariacie, pomimo faktu, że u Nas jest tylko i wyłącznie automat podający gorącą czekoladę i gorące ciasteczka (idealny ratunek dla detektywów, którzy mają poranną zmianę - od godz. 5:30 do 7:30 xD )... tak więc nie bierzcie czekolady z naszego automatu z samego rana, bo być może też padniecie ofiarą hipnozy... ciasteczka muszą nam wystarczyć... Przykro mi. <słyszałem w oddali ze stołówki, kilka okrzyków pełnych rozpaczy, które dość wulgarnie ogłosiły całemu światu, że te osoby, bez czekolady i ciasteczek nie wytrzymają...> (Bo tak naprawdę te ciastka z automatu są o smaku czekoladowym... Skończyły się jakieś 2 lata temu dostawy tych zwykłych... xD ).

Czy ktoś jest łaskaw przepytać Bartłomieja Kretyńskiego - ochroniarza Wolnościowskiego? Halo? No ludzie & ludziszka... Wędrowycz! Jak lubisz tak wędrować tylko do stołówki i nigdzie indziej, to rusz tyłek i jedź do Białej Melasy i śledź tego Kretyńskiego... - coś czuję, że musiał on maczać swoją pałkę w tej kawie... znaczy się maczać swoje łapska w tej sprawie i zaginięciu łomu Wolnościwoskiego...

Aa... Papier... Co by Ci tutaj przydzielić... Jedź dla bezpieczeństwa z Wędrowyczem. Tylko nie dajcie się zauważyć, bo ja nie mam zamiaru wyciągać znowu z bigosu, kogoś kto sam sobie go narobił! Już nie raz tak robiłem i mam tego po dziurki w uszach i nie tylko tam! Chociaż jak miałoby się okazać, że sytuacja jest na tyle kryzysowa, że to wszystko miałoby dupnąć, to wtedy ja sprowadzę kogo trzeba... A teraz do roboty panowie, do ro-bo-ty! Myślę, że jak załatwicie tego całego Ibiaszewskiego i facetów w garniakach i znajdziecie ten łom to będzie dobrze...

Ja jeszcze potem dam rozkazy dla Szywariusa i Jackoba Williamsa... przynajmniej znajdę dla nich jakieś zajęcie.

P.S. - Proszę o nie manipulowanie innymi postaciami, w taki sposób, który nie będzie się podobał tym graczom, którzy grają, ponieważ wprowadza to mały chaos i ja nie wiem jak rozdzielać zadania

-------------------------------------------------------

P.S. poza grą: Będę musiał "pchnąć" na PW JamesaVoo, bo trochę szkoda, że się nie udziela :/ Ale On tak mnie uprzedzał, więc spokojnie... pojawi się. :3 ^_^

(Ale większy zawód mam wobec osób, które się zgłosiły do zabawy i zapomniały o niej... :/)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miejsce: Park Miejski, "Jeżdżąca Parówka"

Czas: 17:17

[Ja] - No nareszcie koniec.. Czy to aby mnie pamięć nie myli i Szef miał mi wysłać adres gdzie mam zamontować ten sprzęt? Hmm.. Pomyślmy..

/Sięgam po telefon, sprawdzam przychodzące smsy/

[Ja] - No i nic nie ma.. Chyba muszę przedzwonić do Szefa..

/Wybieram numer Szefa i telefonuję.. Jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty, piąty, szósty, siódmy i nic../

[Ja] - No co się dzieje Szefie, odbierz..

/Ósmy sygnał, dziewiąty, dziesiąty - nadal nic. Rozłączam się/

[Ja] - No nic, chciałem dobrze.. Urządzenia skonstruowane, Szef się nie odzywa, a jakoś nie specjalnie mi się chce jechać do biura.. Chyba się położę spać, bo coś mnie tak spać się zachciało..

/Wybieram się na przód "Jeżdżącej Parówki", zamykam przybytek i udaję się w kierunku łóżka na spoczynek.. Krótki zieeeeew./

[Ja] - Mam tylko nadzieję że się obudzę jak ktoś będzie dzwonił..

/Po tych słowach zasypiam./

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miejsce: Biała Melasa.

Czas: 17.00

/Wychodzę z motoru lekko przyćmiony jakimś specyfikiem z monopolowego i kieruję się do drzwi Białej Melasy./

[Ja] - Najpierw jechać do tych badań nad botoksem, teraz do tej białej melasy, ach kto nadąży. Mam śledzić teraz tego całego Kretyńskiego, przecież to kretyński pomysł On na 100% jest czysty, ale z szefem się nie dyskutuje, ale przed moimi przeszpiegami lepiej go będzie przesłuchać.

/Kieruję się do gabinetu Kretyńskiego./

[Ja] - Witam Panie Kretyński, boże co za głupie nazwisko.

[Kretyński] - Tak, tak witam co Pan mruczał tam pod nosem?

[Ja] - Mówiłem, że ma Pan sympatyczne nazwisko.

[Kretyński] - Dziwne słyszę to już dzisiaj 3 raz, ale nieważne po co Pan przyszedł?

[Ja] - A tak "pogadać" przy kawusi.

/Kretyński zaparzył kawę i podał ją mi./

[Kretyński] - Dobra co Pan chce wiedzieć?

[Ja] - Zna Pan niejakego Ibiaszewskiego?

[Kretyński] - Ta... Znaczy nie!

[Ja] - Po co Pan tak krzyczy, grzeczniej nie jesteśmy w zoo.

[Kretyński] - Pan wybaczy, ale jestem w złym nastroju zauważyłem dziś że mój młynek do kawy jest w jakimś zielonym kurzu.

[Ja] - Czy mam rozumieć iż podał mi Pan kawę zrobioną za pomocą tego właśnie młynka?!

[Kretyński] - Tak, czy zrobiłem coś złego?

[Ja] - Nie gdzie tam, po prostu mógł mnie Pan otruć ale mi to nie przeszkadza.

[Kretyński] - To dobrze bo już się martwiłem, że nieumyślnie coś źle zrobiłem.

[Ja] - Ty kretynie, tak zrobiłeś coś złego, jedziemy na komendę i biorę ten twój młynek do analizy i wcale nie masz sympatycznego nazwiska, jest ono kretyńsko głupie.

/Kretyński się rozpłakał po mojej szczerej wypowiedzi, zakułem go w kajdany i zawiozłem na komendę, gdy spojrzałem w lustro byłem cały blady to pewnie z powodu strachu przed lewatywą, która mnie czeka po tej całej kawusi, a po lewatywie mam zamiar się wziąć za badanie tego całego młynka./

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzina 18:14

[Ja] - Dały mi wycisk, uff dobra już po wszystkim. Za dużo, stanowczo za dużo. Następnym razem muszę jeść ich mniej, tak na pewno mniej, ale dobre były nie ma co. Dobra powinienem się zająć sprawą, ciekawe czy szef ma dla mnie coś do roboty.

Dzwoni do szefa.

[Ja] Witam drogiego szefa, co słychać ?

[szef] Eustachy ? Nareszcie, ile ty tego zjadłeś ? Byłeś zielony jak ogórek.

[Ja] Nie wiem, nie pamiętam może dwa czy trzy...dzieści słoików.

[szef] Dobra nie obchodzi mnie to za wiele, jeżeli już wyzdrowiałeś to mam dla ciebie robotę.

[Ja] Okej, słucham.

[szef] Pogadamy jak przyjdziesz to biura, a skoro jesteś zdrowy to 40 minut powinno wystarczyć byś ruszył się i nie obchodzi mnie czy na piechotę, samochodem, samolotem czy plecakiem odrzutowym przybył tu. Zrozumiano ?

[Ja]Nie ma problemu. Do zaraz.

Po czym rozłączył się i schował telefon do kieszeni, ubrał się jak przystało na detektywa i wyszedł do miejsca pracy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wędrowycz Ty nieskończony kretynie! Miałeś śledzić tego kretyna... tego Kretyńskiego znaczy się, a nie tarabanić się jak handlarz z taboretem i przywozić go tutaj! Jeszcze ten Kretyński się rozbeczał przez ciebie! Wcale mu się nie dziwię. Zróbcie coś z nim, bo nie dowiemy się o tych namiarach na hakera, który shakował własnego kompa, by zrobić z Papiera kretyna i który pewnie ma namiary na innego gostka, który wie gdzie jest łom, gdzie jest Ibiaszewski i w ogóle gdzie jest reszta tych kretynów w garniakach i z teczkami! No zróbcie żeś coś! Dajcie mu ogórka... <patrzy na przybyłego do biura Eustachego> albo parówkę <ryczy... krzyczy... przez telefon do Marka: "Szywariusz! Rusz się Ty leniwa parówo! xD I weź parówki ze sobą... - potrzebne będą... xD> ... albo ciastko... Cokolwiek, żeby tylko przestał płakać...

Jak się ten Kretyński przyzna to puśćcie go wolno - i tak swoje odcierpi będąc tutaj na tym zwariowanym "przesłuchaniu" - ja bym wrzeszczał, jak opętany, jakby mnie mieli przesłuchiwać za pomocą zimnego ogórka albo co grosza... zimnej parówki!!! Tylko spokojnie panowie, a wyciągniecie z niego informacje, jak świeży sok z ogórka... z cytryny znaczy się... <kurczę... co ja z tymi ogórkami? xD>

I zdać mi krótki raport z tego "przesłuchania"... - Tylko mi się nie pozabijajcie po drodze do biura, bo już widzę, że jak każdy się dorwie z tymi pytaniami do Kretyńskiego, to potem wracać będziecie mi w stylu "kto pierwszy, ten lepszy!" i może dojść do niemałej kłótni i nie tylko... (przeczuwam, że w ruch pójdą ogórki, parówki i ciastka... xD).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wędrowycz? Co brałeś z monopola? - zagadnąłem do zielonego człowieka siedzącego na fotelu

- Nic... To on! - wskazał na Kretyńskiego - Dał mi trefna kawę. O Boże. Przepraszam na chwilę. - pobiegł do miejsca "koncentracji"

- No dobra Kretyński! Pójdziesz ze mną! - spojrzałem wilkiem na ochroniarza

- Tak. Tak, tak pójdę. - skwitował uśmiechem

/W sali przesłuchań/

- No to mów małosprytny człowieku, gdzie Twój szef?

- Kazał mi mówić że nie wiem.

- To go nie słuchaj głuptolu. Teraz ja jestem twoim szefem i to ja steruję próżnią między twoimi uszami.

- Ale pan mnie straszy. Nie chcę takiego szefa.

- Oj człowieku.

- Tak?

- Otrułeś mi kolegę, kłamiesz i jesteś głupi jak but.

- A to źle?

- Tak bardzo źle! - rzuciłem krzesłem w ścianę

- Ale... jjjjak to? Mmmm... - popłakał się

- No to teraz grzecznie powiedz gdzie Pan?

- Www...

- No mów

- W moim uchu...

- Tak i w moim też.

- Ale nie kłamię. Oficer spojrzy? - nastawił ucho. Faktycznie. Miał tam słuchawkę przez którą sterował nim Ibiszewski.

- Chwileczkę. - opuściłem salę. Szybka wiadomość do Jackopa. Po chwili przybył

- Mam to co potrzeba. - powiedział laik i pokazał co miał w rekach

- No to teraz tam wejdziesz i wyciągniesz małosprytnemu słuchawkę z ucha. - zgasiłem pomocnika

- Ale...

- Tak musisz. Każdy nowy tak ma. Teraz idź. - rozkazałem. Kolega wszedł do pokoju przesłuchań. Po krótkiej szamotaninie wyszedł.

- Zrobiłem.

- Teraz zanieś to do mnie i wyczyść. Potem przyjdę i sprubuje złapać sygnał skąd nadaje Ibiszewski.

- Dobra.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzina 18:43

Wchodzi do miejsca pracy Papiera

[Ja] Czołem, jak tam ? Usłyszałem, że Ibiaszewski sterował Kretyńskim przez słuchawkę, a teraz możesz namierzyć podejrzanego.

[Papier] Dobrze usłyszałeś. Może to trochę potrwać, ale jakąś mi idzie.

[Ja] Kiedy skończysz ?

[Papier] Może za godzinę, może za dwie, nie wiem.

[Ja] Przydzwonię do szefa i się zapytam go o coś, bo póki masz robotę mogę się zająć czymś pożytecznym, gdyż nie lubię siedzieć i nic nie robić.

Dzwoni do szefa.

[Ja] Czołem. Mam do szefa pytanie.

[szef] A czemu nie kolanem ? Pytaj.

[Ja] Jeżeli dobrze zrozumiałem to miałem pomóc Papierowi, ale on ma teraz zajęcie i chciałbym zająć się czymś pożytecznym póki nie skończy.

[szef] Dobra, możesz poszukać informacji o Ibiaszewskim. Jaki mógłby mieć motyw, jeżeli to on stoi za kradzieżą łoma Wolnościowskiego, jakie mieli ze sobą stosunki, o ile w ogóle się znali, rozumiesz ?

[Ja] Dobra, dziękuje. Dam znać jak znajdę coś ciekawego. - po wypowiedzeniu ostatniego słowa odłożył telefon i przysiadł do pierwszego lepszego wolnego komputera.

Po 46 minutach i 28 sekundach zadzwonił do szefa chcąc przekazać mu informacje, które udało mu się znaleźć.

[szef] I co tam masz ciekawego ?

[Ja] Dobrze niech szef słucha. Ulubionym daniem Ibiaszewskiego jest schabowy z młodymi ziemniakami oraz jakąś surówką. Ibiaszewski ma w swoim domu szampon do mycia włosów firmy Szeden Choulders. Wczoraj wdepnął w kupę o godzinie 14:21.

[szef] Po pierwsze, skąd masz takie informacje ? Bo kto wie, że jakiś typ o godzinie 14:21 wdepnął w kupę. Po drugie, co nas to obchodzi ! Może ty też chcesz zapoznać się z moją gazetą ?!

[Ja] Mam jeszcze coś.

[szef] Jego ulubione płatki śniadaniowe ?

[Ja] Nie coś ważniejszego.

[szef] Dobra gadaj.

[Ja] Ibiaszewski i Wolnościowski spotkali się kiedyś na kolonii. Średnio się między nimi układało. Pewnego dnia ulubiony patyk Ibiaszewskiego, który znalazł parę dni wcześniej leżał połamany. Ibiaszewski bardzo mocno wkurzył się z tego powodu. Być może chciał się zemścić kradnąc łom naszego klienta. Ale nadal nie mamy pewności, że to on za tym stoi.

[szef] No ta informacja cię uratowała, po za tym bzdurnym czymś na początku to dobra robota.

[Ja] Do usług. - i odłożył telefon

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imię: Tomek

Nazwisko: Gier

Wiek: 35 lata

Włosy: Czarne

Oczy: Brązowe

Wzrost: 166 cm

Waga: 85 k kg

Cechy charakteru: Dobry,śmieszny i szybki

Cechy charakterystyczne: Ma tatuaż z tajemniczym postaciem.

Powód dla którego chce zostać detektywem: Dzisiaj przyszedł mój kolega,Tomz Nieznany i powiedział mi o tej pracy.

Co lubi: Fast-foody, dobre żarty, biegać, komputer

Czego nie lubi: Warzyw

[Wchodzę do biura]

(Ja)-Szefie?

(Szef)-Tak?

(Ja)-Zjadłem tą gumę od Tomza i dziwnie się czuje.

ps:W Sam & Max w każdym epizocie była hipnoza.Ale co będzie w każdym epizocie CSBones?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miejsce: Komenda CSBones - gabinet do, którego nikt nigdy się nie pcha.

Czas: 18.45

/Wychodzę właśnie po lewatywie gdy odzywa się do mnie telefon, odbieram go./

[Ja] - Czego?

[szef] - Grzeczniej! Za to czego zaraz każę ci zrobić drugi mały zabieg a potem pogadamy przy gazecie.

[Ja] - Bardzo przepraszam, słucham ukochanego szefa.

[szef] - Po pierwsze Wędrowycz jesteś baranem, zawaliłeś już drugi raz, po drugie niedługo masz zbadać ten młynek który służył do zmielenia ziaren kawy przy tej rozmowie u Kretyńskiego, po trzecie po tak strasznym zabiegu lepiej spotkaj się z naszym psychologiem by zobaczyć czy nadal coś tam u ciebie kontaktuje.

[Ja] - Dobrze, na koniec tej sprawy szef dostanie ode mnie coś super za cierpliwość.

[szef] - A będę mógł sobie wybrać co?

[Ja] - No dobrze, ale ostrzegam iż miliarderem nie jestem.

/Komuś chyba skończyły się środki na koncie gdyż zostaliśmy z szefem rozłączeni, udałem się do gabinetu psychologa/

[Ja] - Dobry dzień miałem się tu zgłosić w celu cytuję: by zobaczyć czy nadal coś tam u ciebie kontaktuje.

[Pani Psycholog] - Dobry, dobry widzę iż pamięć nadal działa.

[Ja] - Nie zawsze.

[P. Psycholog] - Ciekawe, w końcu Pan jeszcze taki młody.

[Ja] - Młody, mam prawie 50 lat.

[P.Psycholog] - A to wszystko wyjaśnia ma Pan sklerozę.

[Ja] - Tyle to sam wiem dziwaczko jedna, co Pani tam notuje?

[P.Psycholog] - Nieuzasadniona agresja, wrodzona wrażliwość.

[Ja] - Przestań kłamać wariatko jedna.

[P.Psycholog] - Za co nienawidzi Pan Psychologów?

[Ja] - Za kłamstwa!

[P.Psycholog] - Pana największe marzenie?

[Ja] - Liczę iż Kasia Cichopek spali Pani dom.

[P.Psycholog] - Tak to my nie będziemy rozmawiać, proszę przyjść jutro gdy Pan ochłonie, dla bezpieczeństwa radzę wziąść taki biały kaftan.

[Ja] - A po jakie licho?

[P.Psycholog] - Bo gdy ktoś mnie wkurzy miewam ataki agresji.

[Ja] - Ach to do zobaczenia.

/Wychodzi, mówiąc jakieś niezrozumiałe słowa o Pani Psycholog, kieruje się do laboratorium w celu zbadania młynka do kawy/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

PW nie trzeba było opychać, sam się pojawiłem ;)

Dodam że ze względu na czas przeczytałem tylko posty HNSM, ale od teraz będę czytał wszystkie :)(tnz. przejrzałem resztę, ale raczej bez żadnych szczegółów :))

I jeszcze jedna sprawa na początek

nie wprowadzaj w błąd w zabawie, bo Dżejmsowi się to nie spodoba, że tak manipulujesz jego postacią w trakcie nieobecności

Bez przesady, to tylko zabawa, jeśli moja postać podczas mojej nieobecności może się komuś "przydać" to nie widzę problemu jej "wykorzystania", lecz oczywiście bez przesady ;)

---------------------------------------------------

Budzi mnie dzwoniący telefon, słyszę jakieś krzyki od rozmówcy, jakieś "We need you!" i dziwne krzyki przypominające odgłosy plemienne.

Gdzie ja jestem? Jakoś ciasno tutaj.

Widzę szczelinę światła, próbuje tam się przepchnąć, nie udaje mi się. Wyjmuję jeden z noży i wpycham w szczelinę z której wydobywa się światło, udaje mi się podważyć to coś i "ściana" została otwarta. Wypadłem do jakiegoś biura, obróciłem się i zobaczyłem że byłem zamknięty w szafce.

Co się tu stało?

Patrzę na biurko, widzę że jest to jedno z biur Palsatu. Wychodzę z biura i widzę pusty korytarz.

Hmmm... niepokojące. Zaraz! Miałem zobaczyć co u doktora!

Rzucam garść pyłu na podłogę, a po chwili pojawiam się w biurze doktora. Nie widzę niestety doktora, a biurko jest puste. Obchodzę je i widzę że doktor śpi pod biurkiem, więc nie jest źle.

Po tym przenoszę się do biura CSBones i pochodzę do szefa:

- Sefie, przepraszam za moją krótką nieobecność, lecz sam nie wiem dlaczego tak się stało. Mógłbym prosić o jakieś rozkazy czym mam się aktualnie zająć i bardzo krótki opis postępów w sprawie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JamesVoo - nie napisałem Ci żadnego PW, tylko komentarz w profilu, nie zauważyłeś? :P

A co do manipulacji kogoś innego do kierowania postaciami innych graczy, to wiem, że można lecz Patoon trochę namieszał, więc musiałem coś skrobnąć, bo nie pasowało mi to w kolejności w sfbule ale już mniejsza o to... xD

@CDAvsPlay - spokojnie, w każdym epizodzie w CSBones będzie różnie - to zależy od Kolamba (bo po tej sprawie ja wybieram kolejnego)

----------------------------------------------------

Trzeba zakończyć to Waszmościowie... znaczy Panowie i Panie (o ile kto jest kto prawdziwym mężczyzną, a kto udaje babę... xD)... Z informacji które dostałem - okazało się, że Ibiaszewski też jest sterowany! Wszystkimi jego poczynieniami kieruje niejaki "MR. G" - był on niegdysiejszym przyjacielem dla dr. Wolnościowskiego z młodych lat - ale coś się stało kiedyś, co sprawiło, że "MR. G" stał się kimś kim teraz jest... Jak mi wiadomo - zamontował on łom, który otrzymał od Ibiaszewskiego na antenie Palsatu - stworzył tym samym groźną broń, która ma zamiar zahipnotyzować wszystkich ludzi na mieście i zrobić tak, by każdy "Był jak K. Ibiaszewski"! A to wszystko tylko i wyłącznie z samej zemsty do dr. Wolnościowskiego. Potem MR. G planuje pozbyć się Ibiaszewskiego przez to, że ten zostanie wciągnięty przez Purtal międzywymiarowy i tyle będziemy widzieć tego piknisia! To samo planuje z dr. Wolnościowskim i całym instytutem! Jakby było mu tego mało, to po tym, jak wszystko zrobi, chce zezłomować łom Wolnościowskiego, by zatrzeć wszystkie swoje niecne ślady na tym poważnym jakże przestępku... Dlatego musicie powstrzymać MR. G przed tym. Nie będzie to żadna bułka z żadnym masłem czy kaszka z mlekiem - MR. G opanował cały budynek Palsatu swoimi agentami-sobowtórami. Każdy z agentów-sobowtórów ma czerwony garniak i białą teczkę. Tylko "MR. G" jest w niebieskim garniaku i z czarną teczką (tak jakby dla tego dziwaka zabrałko akurat jednego czerwonego garnituru i jednej białe teczki...). Sam "MR. G" znajduje się teraz na dachu Palsatu i czeka na odpowiedni moment włączenia urządzenia sterującego Purtalem (czyli ma to być czas kiedy Ibiaszewski stanie się skończonym picusiem... - w sumie - to się stanie za jakieś "następne 24 godziny" - dlatego macie mało czasu)... Wy będziecie musieli go zaskoczyć w odpowiednim momencie (zaskoczyć znaczy się skoczyć na niego tak, by jego uwaga skupiona na was została za-wrócona przeciwko niemu xD). Z góry będzie widać napis na miejscu dla helikopterów "C17" - to jest hasło do urządzenia sterującego antenowym odbiornikiem otwierającym Purtal. Musicie tak zaskoczyć MR. G, żeby ten wam sam udostępnił urządzenie.

Przydzielę więc Wam zadania: Ty Wędrowycz i Papier weżmiecie "Jeżdżącą Parówkę" (tylko ją potem ładnie i grzecznie oddajcie Markowi) Marka i odwrócicie uwagę wszystkich agentów-sobowtórów MR. G, dzięki czemu budynek Palsatu będzie czysty jak klejnoty. Potem wejdzie do budynku 6 speców z grupy uderzeniowej Ś.W.I.T.u i będą zabezpieczać tyły wraz z tobą Ogórek - niestety będziecie musieli dostać na samą górę Palsatu za pomocą schodów, bo windy się popsuły - efekt tego, że "MR. G" wykorzystał część energii z budynku Palsatu na skonstrowanie urządzenia do sterowania Purtalem. A potem druga grupa speców wraz z ich szefem, w helikopterze będzie zaskakiwała z powietrza "MR. G" i Ibiaszewskiego gdy ci sami zostaną na placu boju... a raczej na pobojowisku które tam zostanie... Ponieważ Kehidupan i Marek dokonają osobistych zaskoczeń na Ibiaszewskim i "MR. G" - Pahlawanie, Marku? Sami pomiędzy sobą ustalcie, kto zaskoczy na kogo, dobrze? Musicie zaskoczyć ich wtedy, gdy Ibiaszewski stanie się kompletnym picusiem - tzn, że powróci do normalności, a "MR. G" włączy urządzenie sterujące Purtalem. Musicie się ładnie zgrać - zgrać tak ładnie i cudnie, że nawet piłkarze Smutawskiego tak nigdy nie będą umieć. Nie martwcie się o speców w helikopterze - oni rozwalą antenę nadawczą Palsatu za pomocą specjalnych haków piłowych (Palsat i tak kupi sobie nową i ładniejszą... - z kasy za seriale... achh... te uroki telewizji niepublicznie publicznej... xD). Ale jedna ważna rzecz! Pamiętajcie by mieć coś ze sobą, by nie dać się zahipnotyzować - jakąś normalną rzecz, która sprawi, że będziecie bezpieczni. Co do zniszczenia Purtala, to wtedy, gdy to się stanie - prawdopodobnie "MR. G" zniknie i tyle będziemy go widzieli... Taki typ przestępcy - "robi swoje i znika, taka jego logika" - jedno ze słynnym mott przestępców. xD (Poznacie ich więcej xD). To tyle. Nie życzę wam powodzenia w akcji, ani połamania nóg, rąk czy mózgów od myślenia, ponieważ sami moglibyście przez przypadek to zrobić.

Ktoś jeszcze został? Nie. Więc do roboty! Aa... moment... Tu jakiś nowy jest. <zerkam na akta...> Aha... Tomek Gier... echh ty moja "nieboska komedio"... Weź proszę, przejedź się do sklepu po jutrzejsze wydanie gazety "FaQty i nieFaQty" oraz po dzisiejsze świeże ciastka... Chcę wiedzieć co jutro w gazetach będą pisać o naszej chwalebnej akcji, przy tym gdy będę pałaszował ciasteczka...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurdę, nieźle się namieszało, ale mamy go, chyba - pomyślał Ogórek Eustachy

Najwyraźniej szef już się tym zajął, gdyż po 10 minutach 6 osób z oddziału Ś.W.I.T.U było przy Eustachym.

Spojrzał się na nich i rzekł.

[Ja]Chłopaki, musimy ze sobą wziąć coś, co nie da nas zahipnotyzować... Wiem ! Weźmiemy ogórki ! Zostało mi jeszcze parę kiszonych. Ruszymy kiedy Wędrowycz lub Papier dadzą znać, przydzwonie do niech.

Podniósł telefon i zadzwonił najpierw do Wędrowycza.

[Ja] Słuchaj, daj znać kiedy budynek będzie czysty, do usłyszenia.

A następnie do Papiera.

[Ja] Słuchaj, daj znać kiedy budynek będzie czysty, do usłyszenia.

Po czym rzekł do swojego oddziału.

[Ja]To co chłopaki mamy trochę czasu wolnego, niedawno kupiłem SUPER MEGA ULTRA HIPER FAJNĄ KONSOLĘ DO GIER 35500 i możliwością grania na siedmiu padach, a się akurat tak złożyło, że nas jest siedmiu, a niedawno również zakupiłem MEGA ULTRA EKSTRA WYPASIONĄ PIŁKĘ NOŻNĄ THE GAME, to co gramy ? Mam też chipsy o smaku ogórkowym, sok z ogórków, ciastka z kawałkami ogórków, ciasto ogórkowe, dżem ogórkowy i chleb o smaku ogórkowym.

[Jeden z chłopaków] Kurdę już wyszła MEGA ULTRA EKSTRA WYPASIONA PIŁKA NOŻNA THE GAME ? Ja mam u siebie MEGA ULTRA EKSTRA PIŁKĘ NOŻNĄ THE GAME.

[inny z chłopaków] A masz może jakąś gumę o smaku ogórkowym ?

[Ja] Niestety w sklepie były tylko takie o smaku ziemniakowym

[Ten sam chłopak co ostatnio] Dobra trudno obejdzie się

I tak sobie spędzali czas póki nie zadzwonił Wędrowycz lub Papier.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@HNSM - Szczerze mówiąc nie :) Do teraz żadnego Twojego komentarza odnośnie CS Bones nie widzę :)

---------------------------------------

- Szefie, wezmę się za Mr. G! Mam nawet nikczemny plan jak to zrobić!

Szybko przeszukuje kieszenie, wyjmuję jakąś kartkę, rozkładam ją i kładę na stole.

- Widzi szef? To mój Megazord! Może się przydać na tej akcji, razem z czterema moimi pomocnikami ze świątyni Megabudza, podjedziemy czarnymi BNV pod stację telewizyjną, tam poczekamy na odwrócenie uwagi klonów Mr. G, a także zsynchronizujemy się z Markiem. Kiedy nastanie czas akcji, nasze BNV zamienią się w Megazorda, co pomoże nam zaatakować, z zaskoczenia oczywiście! Mr. G, który raczej się Megazorda nie spodziewa. Wtedy także odprawię rytuał Odwiecznego Odejścia, którego jeszcze nikt nie pokonał, więc nie ma możliwości aby to zrobił Mr. G. Po tym rytuale Mr. G będzie oszołomiony, a Megazord schwyta go do swojej celi w ręce, o tu.

Wskazuję na odpowiednie miejsce na planie

- I tak pójdziemy do komisariatu. Co o tym sądzisz szefie?

Po chwili dodaje

- A! Jeszcze jakaś obrona! Przed akcją odprawię specjalne rytuały na całej ekipie, a także mnie aby nic nam się nie stało. To powinno pomóc, przez tarczę stworzoną przez ten rytuał nie przedarł się jeszcze żaden demon!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wędrowycz wskakuj. - otwarłem drzwi Parówki

- Pozwolisz że pokieruję.

- Oczywiście. Jedź do Palsatu, tylko ostrożnie to nie nasza zabawka.

- Co zamierzasz zrobić żeby ściągnąć na nas uwagę agentów?

- Wykorzystam ich słaby punkt. - otworzyłem lodówkę - Zwabimy ich parówkami.

- Szprytne. Hehe...

- Wiem. - odpowiedziałem nieskromnie - Teraz jedźmy. Zostało nam, chwila. 12 godzin.

- Mało.

/Odjechaliśmy w stronę Palsatu/

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

/Po zakończeniu drzemki obudziłem się pełen energii.. Zerkam na telefon../

[Ja] - O! Nikt nie dzwonił, nikt nie pisał.. No nic, sam sprawdzę jak się sprawy mają..

/Tuż przed przybyciem Wędrowycza i Papiera do "Jeżdżącej Parówki" opuściłem przybytek, zamknąłem go i położyłem kluczyki w miejscu znanym mnie oraz kolegom z pracy.. Odchodzę w kierunku pobliskiej ławki, siadam na niej i zauważam Papiera i Wędrowycza zbliżających się do "Jeżdżącej Parówki"../

[Ja] - Hmm.. A więc Szef zlecił im wykorzystanie mojego pojazdu do rozwiązania sprawy.. Dobrze, niech go tylko nie zepsują..

/Przyglądam się jak koledzy z roboty odjeżdżają moim wozem w kierunku Palsatu.. Po chwili moja uwaga zostaje zwrócona na mój dzwoniący telefon../

[Ja] - O! Pahlawan dzwoni. Z pewnością ma nowe rozkazy dotyczące sprawy. /Naciskam zieloną słuchawkę na telefonie../ A witaj Pahlawanie, co tam nowego w sprawie?

[P] - Cześć Marku. Szef zlecił nam rozpracowanie dwóch osób związanych ze sprawą - niejakim Ibiaszewskim oraz MR. G..

[Ja] - Ibiaszewski? Tego to jeszcze kojarzę.. Ale ten MR. G? A któż to?

[P] - A to chyba jeszcze grubsza ryba niż Ibiaszewski..

[Ja] - No dobra, ale jak dzielimy się robotą? Kto ma kogo rozpracować?

[P] - Ja wziąłem na siebie tego MR.G.. Tobie został Ibiaszewski..

[Ja] - Spoko, rozumiem.. Jaki mamy plan?

[P] - Na razie odkryj aktualne miejsce pobytu Ibiaszewskiego.. A potem pomyślimy co i jak, żeby najlepiej zsynchronizować się w czasie i zaskoczyć tych gagatków..

[Ja] - Okej, robi się..

[P] - Będziemy w kontakcie.. Do usłyszenia!

[Ja] - Do usłyszenia.. /Rozłączam się../ Ech, przydał by mi się teraz mój wóz.. Szkoda.. Ale zawsze są taksówki..

/Udaję się w kierunku pobliskiej taksówki..../

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miejsce: W pobliżu studia Palsatu.

Czas: 10.00

/Ja i Papier dojechaliśmy do studia, Papier otwiera lodówkę pełną pysznych parówek, po chwili podchodzi do nas grupa sobowtórów./

[Ja] - Papier, ja będę gadał ty podawaj parówki i gdy będą już zajęci daj naszym sygnał.

[Papier] - Ok, ale poradzisz sobie z nimi?

[Ja] - Spokojna głowa w 1971 byłem nominowany do pokojowej nagrody Nobla.

[Papier] - O to mi bardzo miło, mieć za znajomego kogoś takiego, ale dobra zajmijmy się pracą.

/Facet wyglądający na szefa sobowtórów odezwał się do mnie./

[sobowtór] - A co wy tu robicie?

[Ja] - Chcieliśmy pracownikom naszej ulubionej stacji dać kilka pysznych parówek.

[sobowtór] - To na co czekasz daj nam te parówki, mają być w temperaturze pokojowej, z ketchupem i musztardą.

[Ja] - I może posypane płatkami złota? < pytanie z nutą sarkazmu>

[sobowtór] - A macie? Jeśli tak to się z nami podzielcie, a wtedy gdy się wzbogacimy to my będziemy dyrygować Ibiaszewskim.

[Ja] - Kim możecie powtórzyć?

[sobowtór] - No tym całym Krzysztofem "Ciachem" Ibiaszewskim. <śmieje się pod nosem, niestety sam>

[sobowtór] - To jak dajecie nam te parówy?

[Ja] - Ta, ta, już. Papier dawaj to mięso ale to w trybie "now"!

/Papier wyrzuca mnóstwo parówek w powietrze, a sobowtóry biją się o nie./

[Papier] - No to sobowtóry nie będą przeszkadzać, dzwonię do szefa, żeby mu o tym opowiedzieć, a zaraz potem dam sygnał specom.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzwoni Geralt

[Ja] Tak, tak i goo... Kurde spudłowałem.

Zadzwonił telefon

[Ja] Już ? Zaczynamy ?

[Geralt] Tak przyłaźcie tu jak najszybciej

[Ja] Dobra - i schował telefon do kieszeni

Po zakończeniu rozmowy spojrzał się na speców z oddziału Ś.W.I.T.U. i rzekł.

[Ja] Dobra chłopaki ogórki w łapy i jedziemy

Po około 15 minutach byli na miejscu

Geralt i Papier dawali znaki, tak by walczące o parówki i jedzące parówki sobowtóry nie spostrzegły tego co mamy zamiar zrobić. Podeszliśmy ze specami po cichu. Udało się, sobowtóry nas nie zauważyły.

[Geralt] Dobra w budynku powinno być w miarę czysto

[Ja] Dzięki

I ruszyli do środka. Wielu po drodze nie napotkali przeciwności. Tak więc rozstawili się gdzie trzeba i czekali, a Eustachy zadzwonił do Marka i Pahlawana.

Najpierw do Pahlawana.

[Ja] Jesteśmy już rozstawieni możecie działać. - i rozłączył się.

Potem do Marka

[Ja] Możecie robić swoje, jesteśmy rozstawieni z budynku. - po czym zakończył rozmowę i włożył telefon komórkowy do spodni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Okej panowie, należy to zakończyć!

Po dostaniu informacji od Geralta wciskam magiczny przycisk, który sprawia że wszystkie samochody łączą się w Megazorda.

- Witam Panie G! Proszę się poddać, nie ma pan już szans!

- JA NIE MAM SZANS!? TO WY ZARAZ UMRZECIE!

Po tych słowach Mr. G wyjął swój różowy blaster i zaczął w nas strzelać, lecz pociski tylko odbijały się od zbroi Megazorda. Wyciągnąłem rękę robota w stronę przestępcy i mimo próby ucieczki, udało mi się go złapać. Mr. G został schwytany do klatki w ręcę robota.

Po tym czynie uruchomiłem procedurę zamiany na samochody. Po zakończonej przemianie Mr. G siedział w moim samochodzie na tylnym siedzeniu.

Wyruszam do bazy.

[10 min później]

- Szefie, Mr. G już siedzi w celi więziennej i czeka na rozprawę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...