Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Lord Nargogh

CSBones - sezon drugi

Polecane posty

Nagranie alarmowe z telefonu detektywa w okresie próbnym Mateusza Skroba:

16:58 28/06/2010

Dowiedziałem się, że szczupak Pana Morświna pochodził ze stawów rybnych firmy "Szprotka & Płotka" z sąsiedniego miasta. Bezzwłocznie się tam udałem - po przepytaniu właściciela firmy (Pana Szprotki) wyciągnąłem następujące wnioski i obserwacje:

  • Szprotka nie jest zadowolony z tego, że Morświn w żadnym konkursie nie wspomniał o tym, że szczupak został kupiony od jego firmy.
  • Pracownicy, pomimi iż mają dobre zdanie o swoim szefie, zauważyli jak kilkukrotnie spotykał się z jakimś podejrzanym jegomościem.
  • Podejrzany osobnik zawsze wchodził na teren firmy od strony pobliskiego tartaku.
  • Spotkania z szefem zawsze odbywały się o godzinie 15:30 w magazynie żywności.

Postanowiłem spróbować swego szczęścia - udałem się do magazynu w nadzieji, że dziś również nastąpi spotkanie. Niestety - spotkania nie było, a skrzynia karmy dla ryb, w której się ukryłem została zamknięta i schowana w chłodni.

Przy pomocy swego scyzoryka i masła rybnego wydostałem się ze skrzyni, ale drzwi chłodni już mnie przerosły - czy ktoś mógłby mnie stąd wydostać??

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okej, czyli mamy pierwszego podejrzanego! Śledźcie go i zobaczcie co robi.

Pucha, poczęstuj wszystkich masłem, po za tym dowiedz się z kim konkretnie się spotykali i kto się spotykał, mam pozwolenie na przesłuchanie.

[Patoon], spróbuj dowiedzieć się gdzie mogły zostać wytworzone te mydliny.

[HacKNSlashMonsteR21], tylko ostrożnie z Taboretem, jest on cenny i bardzo nieśmiały, po za tym przedstaw raport z sekcji

[Przepraszam ze piszę nickami, ale nie pamiętam imion postaci ;)]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Pucha przyprowadza właściciela sklepu]

[Ja] - Witam. Niestety, musimy pana przesłuchać.

[Heniek] - Szkoda. Myślałem, że moje ryby będą bezpieczne, że to jest spokojna dzielnica. Kto mógł się dopuścić tak bestialskich czynów!?

[Ja] - Spokojnie, panie Morświn, zajmiemy się tym.

[Każe właścicielowi sklepu, by usiadł na ławce]

[Ja] - Czy widział pan ostatnimi dniami coś anormalnego? głupiego? takiego, co to się fizjonomom nie śniło?

[Heniek] - Nie. Nie zauważyłem. Chociaż... ostatnio... [myśli].

[Ja] - Ostatnio co...?

[Heniek] - Ostatnio kupuje u mnie, coraz to więcej obcokrajowców. Głównie to Makaroniarze. Tylko na co Makaroniarzom tyle mydła? Ja rozumiem, że oni kochają wąchać mydło, więc zapachowe mogli rąbnąć... ale bez zapachu? Dziwne, prawda?

[Ja] - Czyli ma pan podejrzenia, co do Makaroniarzy, że któryś z nich mógł dokonać takiego rozboju?

[Heniek] - Niestety, nie mam pewności do nich. Może uduszony szczupak pomoże?

[Ja] - To znaczy...?

[Heniek] - To znaczy, że, któryś z nich musiał zostawić jakiś ślad na szczupaku, lecz pozostało z niego tylko połowa. Drugą zeżarł mój kot, Pimpuś.

[Ja] - A niech to... [zezłościł się] Dobrze. Następne pytanie. Bardzo był pan przywiązany do swojego taboreta?

[Heniek] - Oj tak. Pamiętam, kiedy to mogłem z nim pierwszy raz pracować. Achh te czasy... lata 80-te, 90-te... wtedy zbijało się naprawdę spore kokosy. Był taki nowy, cudowny... nawet jego drewno, miało w sobie... to coś! Interesy szły gładko, jak ten szczupak, co pływał w akwarium. Nie było kłopotów, nie było problemów... echh, to były piękne i wspaniałe czasy [rozczulił się]... chlip, chlip... tak mi będzie go brakować... [rozpłakał się] ...buuu, buuu!

[Ja] - Spokojnie, panie Morświn. Spokojnie. [uspokaja go] Wszystko będzie git majonez, znajdziemy tego draba. Dziękuje panu za rozmowę. To na razie wszystko.

[Żegna się z właścicielem sklepu]

[Ja] - Pucha! Odwieź p. Morświna do domu! Potem jeszcze porozmawiamy z nim. Na razie niech się otrząśnie. Tyle rzeczy jednego dnia, to za dużo dla niego, a musimy pamiętać, że on ma kontakty z burmistrzem. Ja nie mam czasu, muszę pędzić do laboratorium, by zrobić sekcję tego cukierka.

[Żegna się z Papierem i wsiada na swój motocykl]

[Odjeżdża do laboratorium].

[@JamesVoo - Ja jestem Kłapouszek]

* * * * * * *

Godzina 6:00

[Kłapouszek przyjeżdża do laboratorium]

[idzie do laboratorium]

[Ja] [Wchodzę...] - Dobra... zobaczymy co kryje sobie ta słodkość...

[Zamyka się w nim i bada znalezionego cukierka (robi sekcje)]

* * * * * * *

Godzina 6:30

[Wychodzi z laboratorium i idzie zdać raport Szefowi]

[Ja] - Szefie. Oto raport z sekcji:

Raport z sekcji nr. 123456789

"Podczas sekcji, cukierek wydawał się już zaschły. Potrafił się rozkruszyć w dość szybkim tempie, tzn., gdy odwinąłem go z papierka. Na pierwszy rzut oka, papierek wydawał się okej. Po dokładniejszym przyglądnięciu się, na papierku był napis: "Cuksy Szpachla - Zaklejają największych twardzieli" i obok malutka postać napakowanego mięśniaka. Papierek był naderwany, tak jakby sprawca chciał, z zimną krwią, zjeść tego cukierka w trakcie napadu. Wychodzi na to, że Heniek Morświn, ma dobre kontakty z Romanem Szpachlą. Widocznie w dawniejszych latach, to Szpachla zbijał kokosy na cukierkach dla dzieci, a Morświn na mydle. Musieli potem, najwidoczniej połączyć interesy. Szpachla upodobał sobie wędkowanie (i mydło), a Morświn pokochał cukierki. Cukierek ma też związek z firmą "Szprotka & Płotka". Pracownicy ci, wręcz pałaszowali cukierki jak małe dzieci, po prostu... w tej firmie, te cukierki były lubiane przez wszystkich, nawet p. Szprotka z chęcią zajadał się tymi cukierkami. Więcej informacji nie mogłem wycisnąć z niego."

[Ja] - To wszystko Szefie. Jadę z Puchą do firmy p. Szprotki. Zobaczymy, czy ma jakieś powiązania co do rozboju.

[szef] - Dzięki za raport. Idź już. Tylko bądźcie ostrożni! Musimy mieć na uwadze, to, że ktoś może skapować się o co chodzi i syn burmistrza będzie w niebezpieczeństwie.

[Ja] - Dobrze Szefie. Będziemy czujni, Ja i Pucha.

[Wychodzi z biura Szefa i dzwoni do Puchy]

[...dryń ...dryń]

[Ja] - Halo. Pucha? Chodź. Musimy jechać razem do firmy p. Szprotka. Pamiętaj. Musimy być ostrożni i podpatrzeć co robi Szprotka, inaczej możemy się wpakować nie tylko po uszy, ale także i po nosy w kłopoty.

[Pucha] - Dobrze. Już jadę do ciebie.

[Ja] - Okej. Czekam na ciebie na skrzyżowaniu ul. Czereśniowej i ul. Landrynkowej. To jest o rzut beretem od sklepu p. Morświna. Cześć.

[Zakończył rozmowę]

[Wskoczył na motocykl i pojechał na umówione miejsce spotkania z Puchą]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raport ze śledztwa na terenie firmy "Szprotka & Płotka"

Pan Szprotka mimo iż użyliśmy na nim zarówno masła rybnego jak i mojej prywatnej maślanki, nie był skory do zwierzeń. Dopiero spory gąsior nalewki łososiowej, który zarekwirowaliśmy pracownikom wywarł na nim stosowne działanie. Oto co nam powiedział p. Szprotka:

- Tajemniczy osobnik to właściciel sąsiedniego tartaku.

- Mydło zapachowe rozpuszczone w wodzie ze stawu rybnego są w stanie nadać rybom takiego połysku łusek że ni hu hu i konkurencja wysiada

- Mydło zwykłe znakomicie konserwuje piły z tartaku.

Niestety tu przestała działać nalewka, więc wytoczyliśmy najcięższe działa - WĘGORZÓWKĘ PRZEPALANĄ (tak tak, sięgneliśmy po ten drastyczny środek...). Pod jej wpływem Szprotka przyznał się, że on i własc. tartaku najęli Makaroniarzy do kradzierzy 3 ton mydła zapachowego i 2 ton zwykłego, z czego Makaroniarze mieli wziąć po tonie każdego rodzaju.

Niestety to pozostawia niedokończoną kwestię kradzieży cukierków, rozbitego taboretu i utopionego szczupaka-medalisty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Więc sprawa mydlin z trocinami jest nieaktualna... To teraz zajmę siá sekcjom szczupaka. Kłapouchy!!!! - krzyczę na cały komisariat

- Już, już [rozmawia przez telefon] No wiesz muszę kończyć....coś spróbuję....będziesz miał...rybę [rozłącza się] Idę!!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Po przesłuchaniu p. Szprotki]

[Ja] - No, z tą Węgorzówką, to wyskoczył Pucha. Ja nie miałem takiego anormalnego pomysłu. Następnym razem Pucha, uzgadniaj wcześniej, takie pomysły, a nie wyskakujesz, jak przedskoczek na Mamuciej.

[Ja] - Dobrze, że wyciągnęliśmy od Szprotki informacje co do mydła, choć wątpię, by to Makaroniarze wzięli to bezzapachowe. Musieli, je komuś innemu przekazać. Tylko komu?

[Ja] - To musi mieć powiązanie z mydlinami z trocin. Przecież, przy produkcji mydła bezzapachowego, wytwarzają się mydlarskie trociny, które to potem są przechowywane w specjalnych skrzyniach. Czyli wychodzi na to, że ktoś jeszcze musiał mieć związek z mydłem bezzapachowym?

[dzwoni telefon]

[Ja] - Halo.

[Papier] - Kłapouchy! Przyjeżdżaj na komisariat. Musimy pogadać.

[Ja] - Dobra. Już jadę. Tylko weźmiemy po drodze Szprotkę. Trzeba go przymknąć, bo coś czuję, że to nie koniec sprawy z mydłem, mydlinami, a tym bardziej sprawy z cukierkami. [rozłącza się]

[Ja] - Pucha! Bierz Szprotkę i zapakuj go do radiowozu. Przymkniemy go, bo może jeszcze coś wiedzieć o powiązaniu mydlin z mydłem bezzapachowym. Papier będzie czekał na komisariacie na nas. Pospiesz się! Jedziemy.

[Pucha i Kłapouszek, wsiedli do radiowozu i pojechali na komisariat]

* * * * * * *

Godzina 10:00, komisariat.

[Przyjazd na komisariat]

[Ja] - Dobra. Jesteśmy. Pucha, bierz Szprotkę i do celi z nim! Jak posiedzi, to wymięknie i wtedy nam wszystko wśpiewa jak wróbelek, inaczej będziemy musieli użyć mydła bezzapachowego.

[Pucha] - Okej. [Zaprowadza Szprotkę do celi]

[Ja] - Zanim porozmawiam z Papierem, pójdę zadzwonić, by zamówić kiść świeżych truskawek, które to tak bardzo uwielbiam.

[Dzwoni, by złożyć zamówienie...]

[Papier wrzeszczy na cały komisariat...]

[Papier] - Kłapouchy!!! Chodź! Musimy porozmawiać!

[Ja] [...słyszy jego krzyk] - Przestań się drzeć! Bo się przez ciebie pomylę i zamówię nie, to co trzeba! Cicho bądź!

[Papier] - Chodź no!

[Ja] - Noż... [rozmawia dalej] "Halo? Nie nie rybę! Truskawki! Kiść truskawek!..."

[Pracownik 1] - Dziękujemy za zamówienie. Zapraszamy następnym razem. [odkłada słuchawkę]

[Ja] - Ghrr.... [wściekły]

[Kłapouszek idzie (wściekły) do Papiera...]

[Ja] - Siema Papier! Widzisz coś narobił! Przez ciebie się pomyliłem! Czego chcesz!?

[@Patoon - I teraz pasuje. A nie... pospieszyłeś się coś. ;)]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okej, bardzo dobrze wam idzie. Wychodzi na to że za sprawą stoi mafia Makaroniarzy, trzeba ich powstrzymać, to mogą być terroryści. Jak najszybciej znajdźcie dane o wszystkich oficjalnych i nieoficjalnych makaroniarzach w obrębie 100 km.

Do tego dowiedźcie się ile cukierków dziennie było pochłanianych, a ile kupowanych przez firmę. Zbadajcie także czy cukierki nie mają w sobie jakiś specjalnych substancji, to mogą być substancje działające na popęd do pracy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki dogłębnej analizie mydlin z trocinami udało nam się ustalić, że w mieście mamy co najmniej 2 placówki Makaroniarzy - w kanałach odwadniających wybieg krokodyli z pobliskiego zoo, oraz w opuszczonej zamrażalni tortów pomarańczowych aromatyzowanych. Proszę o zgodę na założenie podsłuchów przy wejściach do kryjówek.

Przeszukując teren hodowli ryb i szperając w kartotece odkryłem, że pracownikom rozdawano 2 gatunki cukierków - landrynki produkowane przez "Cuksy Szpachla" i pralinki bakłażanowe firmy "Wybuchowe Bombonierki". Niestety, okazało się, że firma "Wybuchowe Bombonierki" jest przykrywką międzynarodowej organizacji przestępczej kradnącej posypkę z tortów urodzinowych. Co więcej to nie koniec złych wiadomości - połączenie cukierków obu tych firm powoduje: bezsenność, szał twórczy, nerwowość, ogólnie żecz biorąc efekty są takie, jakby ktoś przedawkował maślankę i cukierki sałaciarskie.

Jakieś pomysły jak to ugryźć??

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakładaj podsłuch i zrób monitoring przy wszystkich wejściach do kryjówki. Co do działań cukierków, czy firma nie chciała przypadkiem wejść na jakiś nowy rynek artystyczny? Lub dawała cukierki klientom aby kupowali jak najwięcej, spróbuj przepytać klientów tego sklepu czy byli częstowani.

Jak wyniki sekcji, wiemy coś nowego?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Kłapouchy pomaga przy sekcji zwłok... połowy szczupaka ze sklepu p. Morświna]

[Ja] - Dobrze Papier, masz ten skalpel 12

[Podaje Papierowi skalpel 12-kę]

[Ja] - Papier? Wiesz co robisz?

[Papier] - Tak, Kłapouchy. Wiem, co robię. Nie przeszkadzaj mi!

[Ja] - Dobrze. Będę siedział cicho, jak mysz pod miotłą. [Chociaż... jakieś jedno pytanie kręci się w jego głowie...]

[Ja] - Papier...

[Papier] - Taaa...

[Ja] - Mogę o coś spytać?

[Papier] - Tak. Tylko podaj mi, tak przy okazji, skalpel 10.

[Ja] - Dobrze. [podaje skalpel 10-kę] Myślisz, że w tym szczupaku znajdziemy coś pożytecznego? I czy będziemy musieli też przebadać te "Cuksy Szpachla"?

[Papier] - To były dwa pytania, a miało być jedno... Nie wiem. Na razie zróbmy sekcję tej (połowy) szczupaka. Dobrze? Potem zajmiemy się innymi sprawami... [spojrzał wzrokiem na Kłapouchego...]

[Kłapouchy jasno i wyraźnie odebrał o co chodzi Papierowi i dalej pomagał mu przy sekcji]

[Ja] - To dobrze. Uspokoiłeś mnie, Papier. Przez ten natłok obowiązków, człowiek potrafi się zgubić.

[Ja] - Aaa bym zapomniał... Dostałem telefon od Szefa - kazał nam zdać raport z sekcji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Ja] [usiadł przy komputerze i zaczął klikać]

[Po napisaniu raportu, poszedł z nim do Szefa]

[Ja] - Szefie!

[szef] - Wchodź Kłapouchy.

[Ja] - Szefie. Oto raport z sekcji zwłok szczupaka, a raczej jego połowy.

[szef] - Dzięki. [Patrzy na raport...]

Raport z sekcji 01072010

Po sekcji zwłok połowy szczupaka, który został bestialsko uduszony w sklepie p. Morświna, okazało się, że:

- Została znaleziona połówka cukierka "Cuksy Szpachla"

- Okazało się, że wnętrzności ryby były w kolorach tęczy, a to ma powiązanie, że "Cuksy Szpachla" pojawiły się na rynku artystycznym. Każdy artysta w mieście, kupował 0,5kg cukierków by potem mieć wenę twórczą, jak Michaś Anielas.

- Potwierdzeniem tego, było, że kot p Morświna, Pimpuś, namalował swoim ogonem i łapami, autoportret swojego właściciela w formie abstrakcyjnej.

- Wniosek jest taki, że to "Cuksy Szpachla" zamierzają przejąć rynek artystyczny. Artyści będą kupować duże ilości cukierków, a te będą dawały efekt weny artystycznej, przez co będą kontrolowani i wykorzystywani przez niecne działania Makaroniarzy.

- Na szczęście, cukierki, które były kupowane przez dzieci w sklepie p. Morświna, miały działanie jak zwykły malinowy cukierek. Jedynym efektem, było zafarbowanie języka u dzieci na kolor tęczy.

To już wszystko. Więcej nie mogliśmy wyciągnąć z niego , bo zaczął strasznie śmierdzieć, więc rzuciłem go na pożarcie Pimpusiowi.

[szef] - Świetna robota. Podziękuj Papierowi, bo to on wpadł na ten pomysł. Teraz jeszcze trzeba dowiedzieć się o tych Makaroniarzach, ilu jest ich w mieście. Idź po niego i po Puchę. Przyda wam się ktoś jeszcze, bo jeżeli to naprawdę sprawka Makaroniarzy, to w mieście mogą zacząć się niezłe rozrachunki.

[Ja] - Jakie rozrachunki, Szefie?

[szef] - Ano takie, że artyści mają spore długi u Szpachli za cuksy, a na dodatek mają przegwizdane u Makaroniarzy.

[Ja] - A niby czemu też i u nich?

[szef] - A dlatego, że jak raz, taki jeden z nich, teraz już nie robi w tym fachu, kiedyś to namalował portret szefa Makaroniarzy, Przemka Kluskę i wywiesił w galerii w mieście, to go tak skompromitował, że wszyscy mieli z niego rotfla, przez co najmniej pół roku. Nawet ja się z niego śmiałem.

[Ja] - To w takim razie, jak wyglądał ten autoportret Kluski?

[szef] Ano tak, że na twarzy miał jednego wielkiego banana - dosłownie, zamiast włosów - makaron, zamiast nosa - marchew, a na dodatek jego twarz miała kolor buraka... ale był jaja jak berety, gdy wszyscy ludzie w mieście to zobaczyli. Niestety... Kluska też to zobaczył.

[Ja] - To nieźle [śmieje się pod nosem...] ...I co się stało z tym "artystą", he he?

[szef] - Gostek uciekł, jak Struś Pędziwiatr, a Kluska powiedział Morświn! Nu pagadiii...!

[Ja] - Czyli wychodzi na to, że kiedyś Morświn był (przez chwilę) artystą, lecz mu nie wyszło... dosłownie.

[szef] - Tak. To prawda. I teraz wiemy, czemu Morświnowi zdemolowali sklep i go okradli... dawne porachunki.

[Ja] - Więc trzeba teraz podłożyć podsłuchy pod te 2 kryjówki Makaroniarzy, by wiedzieć co oni teraz planują zrobić.

[szef] - Dokładnie! Idź już, idź! Trzeba się spieszyć!

[Ja] - Dobrze Szefie, już pędzę!

[Kłapouchy wychodzi...]

* * * * * * *

Godzina 12:30, komisariat, stołówka

[Kłapouchy wchodzi na stołówkę]

[Podchodzi do kucharki]

[Ja] - Witam. Poproszę lody truskawkowe.

[Kucharka 1] - Witam. Ile gałek?

[Ja] - 7

[Kucharka 1] - W pucharku? I czy dodać jeszcze polewę?

[Ja] - Tak. Mogą być w pucharku. Bez polewy poproszę. Ile płacę?

[Kucharka 1] - 21,21 zł

[Ja] - Ile!? Toż to zdzierstwo! [płaci za lody]

[Kucharka 1] - Przykro mi. UE dała znaczek na krowie mleko, więc i lody inne.

[Ja] - Ghrr... [idzie do stolika i siada]

[Ja] - Przynajmniej smak został ten sam. Poczekam tu na Papiera i Puchę [oczekuje na nich, rozkoszując się lodami...]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobrze wam idzie, teraz musicie dokładnie obserwować Makaroniarzy i to co oni robią.

Dostałem raport z firmy Pimpuś&Pimp zajmującą się produkowaniem maszyn do produkcji cukierków. Ostatnio została okradziona, ukradziono prototyp nowej maszyny, a przestępców jeszcze nie znaleziono, to może mieć związek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

{J}- ... glory, glory Halleluja... - nucę sobie pod nosem

[wchodzę na stołówkę]

{K}- O! Papier czekałem na Ciebie. - woła mnie Kłapouch

{J}- Tak? A o co chodzi??

{K}- Makaroniarze...

{J}- No to już jest ciekawie. Co mamy zrobić??

{K}- Mamy pozbierać o nich informację. Szef obawia się rozruchów więc może być "gorąco".

{J}- Może wezwę helikopter?? Tak dla bezpieczeństwa.

{K}- No jak możesz. A nawiasem mówiąc skąd masz dostęp do pojazdów armii??

{J}- Dawne dzieje... no i kumple na wysokich szczeblach.

[wchodzi Pucha]

{P}- Szef chciał abym z Wami jechał. Jesteście gotowi?

{J}- Będziesz za dziesięć minut?? No to fajnie. Cześć. Cześć Pucha.

{P}- Możemy jechać??

{K}- Jestem gotów, a Ty Papier??

{J}- Oczywiście, tylko jeszcze musimy wziąć kamizelki karmelkoodporne i tofinki ogłuszające.

{P}- No to chodźmy.

[wychodzimy wszyscy trzej ze stołówki]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

* * * * * * *

Godzina 12:45, komisariat, magazyn

[Papier, Kłapouchy i Pucha wchodzą do magazynu]

[Ja] - Okej. To co nam potrzeba do akcji?

[Papier] - Bierz kamizelki karmelkoodporne i tofniki ogłuszające.

[Ja] - Dobrze. Ja mam w swoim "Niezbędniku" Gnata007 i Suggara21, też się przydadzą.

[Papier} - Okej. Ja wezwę helikopter by nas przetransportował dwie przecznice dalej od kryjówek Makaroniarzy. Tam będzie czekał na nas oddział Ś.W.I.T-u razem z furgonem.

[Ja] - Podziwiam cię Papier. Masz, aż takie znajomości.

[Papier] - Daj spokój... Dobra. Zbieramy sprzęt i idziemy. Czeka na nas helikopter.

[Pucha] - A ja co mam wziąć? Też chcę się przydać w akcji.

[Papier] - To bierz ten ciężki karabin KRÓWKA 13, oraz 2 baterie krówkowe. Zakleimy tych Makaroniarzy na amen.

[Pucha] - A ty co weźmiesz?

[Papier] - Ja? Wezmę wybuchową watę cukrową. Na pewno zabarykadowali się w swoich kryjówkach. Trzeba będzie użyć trochę siły, by się przebić.

[Ja] - Okej. Wszyscy gotowi? Mamy wszystko?

[Papier] - Tak.

[Pucha] - Tak. Ciężki ten karabin... naprawdę (uff...)

[Ja] - Dobra. Idziemy do helikoptera.

[Wszyscy wyszli z magazynu i podążyli w stronę lądowiska, gdzie czekał na nich helikopter]

* * * * * * *

Godzina 12:50, przy helikopterze

[Odgłos śmigieł nieco zagłusza rozmowę]

[Papier] Pucha! Zamontuj KRÓWKĘ 13!

[Pucha] - Ciężkie to! Kłapouchy! Pomóż mi to żelastwo zamontować!

[Ja] - Okej!

[Montują karabin i załadowują go amunicją]

[Papier] - Zakładamy kamizelki karmelkoodporne!

[Ja] - Dobra!

[Pucha] - Okej! [Wrzuca do helikoptera drugą baterię amunicji...]

[Ja] - Ja biorę swój "Niezbędnik"!

[Papier] Okej! Ja załaduję ten wybuchową watę cukrową [wata była zapakowana w papierowe torby, z których wystawał lont]

[Papier] Dobra! To lecimy! [nakazał pilotowi lecieć w stronę kryjówek Makaroniarzy]

[Pilot 1] - Tak jest.

[i polecieli... oj, polecieli...]

* * * * * * *

Godzina 12:55, niedaleko miejsca, gdzie Papier, Kłapouchy i Pucha mieli wylądować...

[Ekipa Ś.W.I.T.-u oczekuje na całą trojkę detektywów...]

[spec 1] - Gdzie oni są?

[szef Ś.W.I.T.-u] - Zaraz powinni być.

[spec 2] - Mamy wszystko?

[spec 3 ] - Nie zadawaj takich durnych pytań. Dobra?

[spec 2] - Okej. Tylko potem nie mów, że będzie: kiła i mogiła, jak coś nie wypali, dobra?

[spec 4] - Cisza! Przestańcie się kłócić!

[spec 5] - No właśnie. Mamy karabiny, które strzelają GUMisiami. Mamy "lepkie łapki" [...takie kleiste żelki, które potrafią unieruchomić] i potrafimy szybko biegać, być twardsi niż jakieś tam Rambo, mamy zapału tyle co mięśni, a na dodatek jesteśmy sprytni jak łasice.

[spec 2] - Okej. Przekonałeś mnie... [robi face plama].

[szef Ś.W.I.T.-u] - Poplotkowaliście sobie!? To dobrze, bo są już detektywi.

[5 minut później...]

[Helikopter ląduje na środku ulicy]

[Papier] - Witam! Wiecie co macie robić!?

[szef Ś.W.I.T.-u] - Tak jest! Mamy zrobić spagetti carbonare z tyłków Makaroniarzy.

[Papier] - Okej. Dwóch do helikoptera, bo muszą obsłużyć karabin.

[szef Ś.W.I.T.-u] - Yes Sir! Wy dwaj! Jazda do helikoptera [wskazał na dwójkę Speców...]

[Papier] [mówi do Speców] - lecieć nad opuszczoną zamrażalnię tortów pomarańczowych aromatyzowanych!

[spec 1 i 2] - Gdzie!???

[Papier] - Lećcie nad zamrażalnię "Jorandż"! Zrozumiano!

[spec 1 i 2] - tak jest Sir!

[Helikopter odleciał...]

[Ja] [mówi do Szefa Ś.W.I.T-u] - Pan niech każe iść trzem Specom razem z Puchą. Niech idą do kanałów odwadniających wybieg krokodyli z pobliskiego zoo.

[szef Ś.W.I.T.-u] - Tak jest Sir! Pozostała trójka! [wskazał na nich] Idźcie z Puchą do kanałów. Ruchy, ruchy!

[spec 3, 4 i 5] - TAK JEST!!!

[Pobiegli z Puchą za róg ulicy i odjechali radiowozem...]

[Papier] - Dobra. My we trzech jedziemy furgonem. Szef prowadzi.

[Zapakowali wybuchową watę cukrową i pojechali do fabryki "Jorandż"...]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

* * * * * * *

Godzina 13: 10, niedaleko fabryki "Jorandż"

[Zatrzymali się w ukryciu, by Makaroniarze ich nie dostrzegli...

[Ja] - Dobra. Jesteśmy.

[Papier] - Wychodzimy.

[szef Ś.W.I.T.-u, Papier oraz Kłapouchy wyszli z furgonu]

[Ja] - Furgon się nam jeszcze przyda.

[Papier] - Do czego?

[Ja] - Zobaczysz...

[szef Ś.W.I.T.-u] - Ja idę podłożyć podsłuch. Poczekajcie tu.

[i poszedł...]

[Ja] - I co robimy? Czekamy?

[Papier] - Tak. Poradzi sobie.

[Tymczasem u...]

[szef Ś.W.I.T.-u patrzy przez lornetkę...]

[szef Ś.W.I.T.-u] - O kurka... [zauważył pewną postać, która gadała z Makaroniarzami...]

[Prześlizgnął się pomiędzy kontenerami wypchanymi tortami pomarańczowymi...]

[szef Ś.W.I.T.-u] - Brrr... Zimno. [powiedział szeptem...]

[poszedł na tyły zamrażalni, by tam zamontować podsłuch... i znów popatrzył przez lornetkę zza kontenerów...]

[szef Ś.W.I.T.-u] - Dużo tych makaroniarzy... [zobaczył przez lornetkę dwóch z karabinami na pastę pomidorową] ...wiem co zrobię

[Otworzył kontener...]

trzask! trzask! skrzyp! skrzyp!

[Makaroniarz 1] - E! Słyszałeś to!?

[Makaroniarz 2] - Tak. Idziemy sprawdzić [poszli w stronę kontenerów...]

[Makaroniarz 1] - Patrz. Ktoś chciał ukraść tory.

[Makaroniarz 2] - Zamknijmy go i lepiej pilnujmy... [nagle ktoś wyskoczy zza nich i ogłuszył ich tortem pomarańczowym] E! Co je... [padł na ziemię]

[Makaroniarz 1] - Mammaa m... [też padł]

[szef Ś.W.I.T-u zamknął ich w kontenerze i poszedł założyć podsłuch]

[Wchodzi przez tylne wejście, do zamrażalni... i od razu chowa się za maszynką do mrożenia tortów]

[szef Ś.WI.T.-u] Dobra... brr... [zakłada podsłuch, z tyłu na maszynie...]

[Po założeniu podsłuchu przygląda się jeszcze z ukrycia Makaroniarzom...]

[szef Ś.WI.T.-u] - Jaak im powiem to zdębieją... brrr.. [opuszcza zamrażalnie]

[Wraca szybko do Papiera i Kłapouchego]

[10 minut póżniej...]

[Ja] O! Jesteś! [na widok szefa Ś.W.I.T-u] I co? Założyłeś podsłuch?

[szef Ś.W.I.T-u] [zdyszany...] - ...Tak. I powiem wam kogo tam widziałem. Zaniemówicie z wrażenia.

[Papier] - No kogo? Mów!

[szef Ś.W.I.T-u] - Widziałem Kluskę, szefa Makaroniarzy, na stole w walizce była matryca skradziona z firmy "Pimpuś&Pimp", naokoło z 10 Makaroniarzy, dwóch zresztą załatwiłem. I wiecie kto rozmawiał z Kluską...

[Ja] Kto? Mów!

[szef Ś.W.I.T-u] - SAM... (uff...) Heniek Morświn! Nie do wiary, co?

[Ja] - Cooo!!! [zdziwiony] Przecież Morświn sam zgłaszał, że stracił taboret i, że okradli go oraz zdemolowali sklep, udusili szczupaka, a na dodatek sam się jeszcze rozpłakał gdy z nim rozmawiałem, czemu niby miał robić interesy z Kluską? Nie mogę tego pojąc...

[Papier] - No właśnie. [też zdziwiony] Jak Morświn mógł niby współpracować z Kluską!? Przecież to Kluska żywił chęć zemsty na Morświnie, a teraz niby mieliby robić razem interesy? Nie. Kompletnie w to nie wierzę!

[Ja] - Chyba wiem czemu...

[Papier] - Czemu?

[Ja] - Morświn nigdy by nie dał się wciągnąć we współpracę z Makaroniarzami, a co dopiero z samym Kluską. Oni od lat 80-tych, 90-tych rywalizowali. Morświn mydłem bezzapachowym i zapachowym, a Kluska i Makaroniarze spagetti carbonarą oraz rzymskimi kluskami. Ja myślę, że Morświn został zastraszony i potem zaczął współpracować.

[Papier] - Myślisz, że kto mógł zastraszać Morświna, by Ten mógł współpracować z Kluską... Może to sąsiedzi Morświna?

[Ja] - Nie jestem pewien czy to sąsiedzi Morświna mogli go zastraszać... musimy zadzwonić do Puchy! Musimy wiedzieć z podsłuchów o czym gadają Makaroniarze... wtedy będziemy pewni wszystkiego]

[Papier] - Okej.

[Kłapouchy dzwoni do Puchy...]

dryń... dryń...

[Pucha] [odbiera telefon] - Jesteśmy przy kanałach. Założyłem podsłuch na pokrywie od kanału. Niedługo się dowiemy o czym gadają.

[Ja] - To świetnie. Ponoć tam mogą się kryć sąsiedzi Morświna.

[Pucha] - A co niby Oni, mieliby tam robić? Chyba nie współpracować z Makaroniarzami?

[Ja] - Tego nie jestem pewien. Musimy z obu założonych podsłuchów wywnioskować, co oni planują.

[Pucha] - Dobrze. Będziemy nasłuchiwać ich w ukryciu. [zakończył rozmowę z Kłapouchym]

[Ja] - Okej. Idziemy do furgonu. Tam mamy sprzęt, z którego będziemy nasłuchiwać Makaroniarzy.

[Kłapouchy. Szef Ś.W.I.T.-u oraz Papier pobiegli do furgonu, i z ukrycia nasłuchiwali Makaroniarzy...]

[Pucha robił to samo... a tymczasem helikopter ze Specami czekał na rozkaz na dachu wieżowca "Wielki Ben"...]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Budzi go jego zarombisty telefon marki Sory Pericson. Szef dzwonił.

-Skąd ma mój numer... zaraz CO JAKA TO DATA?! Nigdy już nie pójdę na popijawę ze szwagrem.

[odbiera telefon]

[Ja]Tak szefie [drżącym głosem]

[szef]COŚ TY DO JASNEJ CIASNEJ ROBIŁ.

[J]-Byłem w innym stanie skupienia co mam robić?

W tym momencie telefon się zepsuł

To sobie pomyślał i powiedział

-Lepiej pojadę i zapytam się szefa co się działo

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta sprawa robi się coraz dziwniejsza, lecz trzeba ją jak najszybciej rozwiązać aby już nikt nie ucierpiał. Bierzcie Kluske i Morświnia do sali przesłuchań, mają powiedzieć wszystko. WSZYSTKO! Rozumiecie? Obojętnie jakimi środkami macie z nich wydobyć to co wiedzą. Do tego złapcie każdego makaroniarza który będzie chciał wejść lub wyjść z fabryki, ich też macie przesłuchać żeby powiedzieli wszystko co wiedzą!
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Oto rozmowa nagrana w pierwszej kryjówce Makaroniarzy, która znajdowała się przy kanałach odwadniających wybieg krokodyli z pobliskiego zoo...]

[W nagraniu słychać dość żywą dyskusję pomiędzy Makaroniarzami a pewną dwójką osób...]

[Makaroniarz 1] - Witam, witam... Po co przyszliście?

[Pani Wąs] - Po naszą część łupu, a po co niby mielibyśmy się tutaj pakować?

[Makaroniarz 2] - Spokojnie... Poczekacie, to dostaniecie swoją część, dobrze?

[Pan Szpachla] - Ile będziemy jeszcze czekać? Przecież dałem waszemu szefowi te matryce od cukierków, by mógł produkować swoje, w tej zamarzniętej na psią kość zamrażalni! Czego jeszcze chcecie!

[Makaroniarz 3] - Proszę się nie denerwować... Jeszcze trochę cierpliwości...

[Makaroniarz 4] - No właśnie... [mrugnął do dwóch stojących przy drzwiach od magazynu, gdzie zazwyczaj przechowuje się żarło dla krokodyli z zoo, by ci mogli przynieść "prezenty" dla p. Wąs i p.Szpachli...]

[Makaroniarz 1] - Proszę bardzo... [kazał położyć dwie walizki wypełnione "prezentami" na stole"

[Pani Wąs] - Na co się gapisz!? Bierz to i idziemy stąd!?

[Pan Szpachla] - Czekaj! Może sprawdźmy to - tak dla pewności, że wszystko jest okej, Nie macie nic przeciwko temu? [spojrzał na Makaroniarza, który siedział naprzeciw niego...]

[Makaroniarz 1] - Ależ oczywiście! [wstał od stołu i wyciągnął lizaka, jednocześnie rzucając papierek od niego na ziemię - był to znak dla dwóch drabów pilnujących właz od kryjówki...]

[Pan Szpachla] - [otwiera walizkę] Co do...!? [popatrzył na walizki...] Co to ma być! Walizki pełne CEGIEŁ! [krzyknął] CEGIEŁ! Miały być papiery wartościowe na udziały w spółce, którą wasz szefuncio miał stworzyć: cukierki o smaku pomarańczowego tortu aromatyzowanego. OSZUKALIŚCIE NAS!!!

[Makaroniarz 1] - Spokojnie... po co te nerwy, po co te złości i krzyki... Przecież powiedziałem wam, że dostaniecie swoją dolę... ,lecz nie powiedziałem jaką... [zaśmiał się szyderczo pod nosem...] Ha, ha ha! GŁUPCY! Myśleliście, że co wam da nasz szef, Przemko Kluska!? Gwiazdkę z nieba? Konika na biegunach? Byliście tylko jego pionkami w grze, nic więcej! Ty Szpachla dałeś się namówić, jak dzieciak na lizaka, i okradłeś zakład "Pimpuś&Pimp" by tylko mieć dużą dolę we wspólnym interesie.

[Makaroniarz 2] - Dzięki tobie i twojej... o! Przepraszam! Nie twojej, tylko czyjeś matrycy do tych cukierków, nasz szefuncio będzie teraz mógł produkować te wspaniałe cukierki o smaku tortu pomarańczowego aromatyzowanego. Ha ha ha! [zaśmiał się szyderczo]

[Makaroniarz 3] - A przecież zakład należy do tu stojącej p. Wąs. Taak paniusiu...

[Pani Wąs] - Skąd to wiecie? Mówcie!

[Makaroniarz 3] - Skąd wiemy? A stąd, że pani mąż, Edzio Wąs był w dobrym kontakcie, zarówno ze Szpachlą, jak i z tym workiem problemów, który się zowie Moświn.

[Pani Wąs] - Szpachla! Co to ma być! Mieliśmy się podzielić po połowie, a ty co!? Dorzucasz jeszcze mojego nic niewinnego męża i tego Morświna!? Przez ciebie nic nie będziemy mieć!

[Makaroniarz 1] - Dosyć! Cisza! [uderzył pięścią w stół, aż się nożyczki odezwały] - To ja tu mówię, kto i co ma robić! Zamknąć ich do magazynu! [kazał swoim podwładnym, by ci ogłuszyli ich i zabrali do magazynu]

[Pani Wąs] - Zostawcie mnie! Auuła... [upadła na ziemię ogłuszona tortem pomarańczowym aromatyzowanym]

[Pan Szpachla] - O nie! Aż wy... [i rzucił się z pięściami na Makaroniarzy, którzy ogłuszyli przed chwilą p.Wąs - załatwił dwóch, aż w końcu sam opadł na ziemię ogłuszony tortem]

[Makaroniarze związali i zamknęli ich w magazynie]

[Makaroniarz 2] - I co teraz robimy?

[Makaroniarz 1] - A co myślisz, ty niedojdo! Zwiewamy zanim ktokolwiek się dowie co tu się stało! Musimy zawiadomić Przemko, że Morświn chce go oszukać i podmienić matrycę do cukierków, by ta produkowała dalej torty. Oni wszyscy byli w zmowie i chcieli nas wygryźć! Musimy stąd wiać! I to NATYCHMIAST!

Koniec nagrania nr.556098

[Wszyscy makaroniarze zaczęli szykować się do ewakuacji z kryjówki...]

[Tymczasem w zamrażalni "Jorandź"... Odbyło się spotkanie Morświna z Kluską]

[Oto rozmowa nagrana z drugiej kryjówki Makaroniarzy, czyli z zamrażalni "Jorandź"]

[Tu też słychać głośną rozmowę...

[Kluska] - Siemanko! Co słychać? Masz matrycę?

[Morświn] - Tak mam! [trzyma ją w walizce w prawej ręce, walizka jest przypięta łańcuchem do jego prawej dłoni]

[Kluska] - Po co to bezpieczeństwo? Nie ufasz mi? Staremu wydze, który kiedyś też zbijał kokosy jak ty? Proszę... usiądź i załatwmy to szybko, dobrze?

[Morświn] - [usiadł na krześle naprzeciw Kluski, obok którego stało dwóch jego podwładnych... Gdy usiadł, obok niego, też pojawiło się dwóch takich samych goryli, jak ci, obok Kluski] - Dobra! Tylko bez numerów! Panią Wąs i Szpachle łatwo można zrobić w jajo, ale nie mnie!

[Kluska] - Spokojnie... Morświn. Przecież się znamy nie od dziś... Proszę, połóż walizkę...

[Morświn] - [Kładzie walizkę na stole]

[Kluska] - Otwórz... Proszę. [położył na stole przed Morświnem pistole, który strzelał sokiem cytrynowym]

[Morświn] - [Otworzył walizkę] Proszę. Oto twoja matryca... [przesunął walizkę w stronę Kluski]

[Kluska] - [uśmiechnął szyderczo] Patrzcie jakie cudo! [był bardzo zachwycony] Teraz to JA będę tutaj rządził! [zamknął walizkę]

[Morświn] [Wziął walizkę z powrotem i postawił na ziemi obok siebie]

[Kluska] - To ja może zjem kawałek pysznego pomarańczowego torta aromatyzowanego na cześć Twoją i Naszą. Chcesz też?

[Morświn] - Nie, nie. Jedz sam. Na zdrowie [pomyślał - "A udław się tym tortem. Będzie z tobą koniec"]

[Gdy jeden z Makaroniarzy przyniósł tort Klusce, ten zaczął jeść z wieelkim apetytem. Nie zważając na to, że Morświn coś kombinuje...]

[Gdy Kluska opychał się tortem, Morświn czekał na sytuację, kiedy Makaroniarze, którzy stali obok niego, wreszcie pójdą sobie... i tak się stało.]

[Morświn] - To może ja spojrzę ostatni raz na tą piękną maszynę do produkcji tortów, która niebawem się zamieni na... dobrze wiesz na co.

[Kluska] - Mniam, mniam. Pyszny tory... a patrz sobie ile chcesz. Czuj się, jak u siebie w domu.

[Morświn podszedł do maszyny, i bardzo szybko zamienił walizki z matrycami... Nagle! Zadzwoniła komórka Kluski. To był sygnał dla Morświna, by wiać]

[Kluska] [wskazał na Makaroniarza obok] - Wyjmij mi telefon i go odbierz. [podwładny zrobił to...]

[Makaroniarz 1] - Tak... Co! Dobra, przekaże mu! [rzucił telefon na bok i skierował karabin na Morświna]

[Kluska] - Eee! Co ty robisz! Przecież to nasz przyjaciel... opuść broń.

[Makaroniarz 1] - To nie jest żaden przyjaciel szefie! On chciał nasz oszukać! Chciał podmienić matrycę, która miała być do produkcji cukierków!

[Kluska] - Co!!! MORŚWIN! Khhy... khyy [zaczął dławić się pomarańczą z tortu] ...khny, khny... BRA... BRAĆ GO!!! [padł na ziemię mdlejąc]

[Morświn] - Ha! [pomyślał: "Masz za swoje! Dobra, pora zwiewać"] [złapał pistolet Kluski i obezwładnił nim wszystkich czterech Makaroniarzy]

[Makaroniarz 7 i 8] - Załatwić go! [zaczęli strzelać z karabinów na pastę pomidorową]

[Makaroniarz 9 i 10] - Tratatatatatataaa!!! Pif paf! Pif paf! Tratatatatatta!!

[Morświn zauważył, że Makaroniarze zaczęli strzelać i zaczął biec w stronę tylnego wyjścia zamrażalni... Lecz padł od uderzenia tortem w głowę]

[Makaroniarz 7] - Mamy go!

[ocucili Kluskę] - Szefie! Wstawaj! Musimy wiać!

[5 min. później... szefu się budzi...]

[Kluska] - Ooo... Moja głowa. Tfu... [wypluł resztę pomarańczy] Zamknąć go do jednego z kontenerów z tortami! Potem się z nim rozprawimy! [kazał podwładnym, by zamknęli Morświna]

[Kluska] - [Wziął walizkę z właściwą matrycą a tamtą kazał zniszczyć] Zniszczyć matrycę na torty! Szybko!

[Już Makaroniarze mieli się zabrać za zniszczenie matrycy, gdy nagle...]

Koniec nagrania nr.556099

[Ja] - Khhh. Pucha!? Słyszysz mnie!? [połączył się z nim, przez walkie-talkie w furgonetce]

[Pucha] - Khhh. Tak Słyszę! Mamy atakować? Khhh.

[Ja] - Khh. Tak! ATAKOWAĆ! Khh.

[Papier] - Khh. Macie wyłapać WSZYSTKICH! ZROZUMIANO! Khh.

[Pucha] Khh. DOBRZE. Zaraz im tam zrobimy niespodziankę Khh.

[Ja] - Khh. Okej. Bez odbioru. Khh [zakończył rozmowę]

[Papier] - Okej. Trzeba będzie dać sygnał do tych z helikoptera, by zaatakowali zamrażalnie.

[Ja] - Masz. [podał walkie-talkie Papierowi] Każ im lecieć nad zamrażalnię.

[Papier] - Khhh. Tu Papier. Słyszycie mnie? Khh.

[Pilot 1] - Khh. Tak. Mamy rozpocząć akcję "Ugotowana Kluska"? Khh.

[Papier] - Khh. Tak jest. Lecieć nad zamrażalnię "Jorandż" i ostrzelać samochody Makaroniarzy, tak by ci nie uciekli. Khh.

[Pilot 1] - Khh. Zrozumiano. Już lecimy! Bez odbioru. Khh

[Papier] - Khh. Okej, bez odbioru. khh. [zakończył rozmowę] My też zrobimy niespodziankę Klusce i Morświnowi oraz tej bandzie Makaroniarzy. Jedziemy! [kazał Szefowi Ś.W.I.T.-u dać po garach i pojechali w stronę zamrażalni...]

[Ja] - Operacja "Ugotowana Kluska"? Rzeczywiście, będzie gorąco, jak tam wpadniemy...

Piiissk... Piiissk [Popędzili z piskiem opon w stronę zamrażalni...]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut później...

[W pierwszej kryjówce Makaroniarzy...]

[Makaroniarz 1] - Spadamy! Ruszać się, ruszać! [krzyknął do pozostałych Makaroniarzy]

[Nagle...]

Bum! Trach! Trach! Bum [Dwójka Makaroniarzy wyleciała z hukiem razem z włazem od kryjówki. W drzwiach pojawiła się nagle kępa dymu i 4 sylwetki osób...]

[Pucha] - STAĆ!!! NIE RUSZAĆ SIĘ!!

[Rozpoczęła się wymiana ognia pomiędzy Puchą i trójką Speców a pozostałą czwórką Makaroniarzy]

[Makaroniarz 1] - NIE ZŁAPIECIE NAS! Jazda! Rozwalić mi ich! JUŻ!

[Wszyscy Makaroniarze wyjęli karabiny i zaczęli strzelać pastą pomidorową w Puchę i Speców]

Tratatatatata tratatatatatta!

[Pucha] - Kryć się!!! Załóżcie Maski przeciwkluskowe! [Wszyscy założyli maski]

Tratatatataatatta!

[Makaroniarz 2] - Kluskami w nich! Kluskami! [rzucili w ich stronę 6 garści klusek, które szybko rozwaliły się wszędzie i zrobiły z podłoża prawie lodowisko, tylko, że wszędzie było aż nadto oparów z mąki.

[spec 1] - Co robimy!?

[Pucha] - Jak to co? Załadować karabiny amunicją krówkową! To ich unieruchomi! [szybko naładował swój pistole tą że amunicją i strzelił do jednego z Makaroniarzy]

Pif paf! Pif paf! Pif paf!

[Makaroniarz 3] - A niech to! Nie mogę strzelać! Zakleił mi ręce! Pomóżcie mnie uwolnić!

[Makaroniarz 4] - Okej. Osłaniam cię. Weź go uwolnij któryś!

[spec 2] - TERAZ!!! Strzelać wszyscy! Zaraz ich załatwimy [nakazał pozostałej dwójce kolegów, by ci oddali ogień w stronę Makaroniarzy]

Tratatatatattata! Tratatatata!

[Pucha też dołożył więcej, niż tylko 5gr]

Pif paf! Pif paf Pif paf!

[Lada chwila wszyscy Makaroniarze byli posklejani ze sobą, jak jedna wielka kluska. Dym opadł i w kryjówce zrobiło się przejrzysta sytuacja.]

[Pucha] - Łoł! Dobra robota! [poklepał Speców po ramieniach]

[spec 3] - [podszedł do jednego z Makaroniarzy] - Gdzie p. Wąs i Szpachla!? Gadać! JUŻ! [wycelował karabinem w Makaroniarza]

[Makaroniarz 1] - Są związani i zamknięci w magazynie, o tam! [wskazał wzrokiem na drzwi za sobą]

[spec 3] - Koledzy! Brać tych tutaj i do radiowozu z nimi! Albo nie! Poczekajcie chwilę! Zamówimy dla nich zamrażarkę, by mieć pewność, że nie uciekną. Ja pójdę z detektywem Puchą po p. Wąs i Szpachlę.

[spec 1 i 2] - Tak jest! [poszli z Makaroniarzami do radiowozu]

[Pucha] - Przekręcę do lodziarni. Zamówimy nawet dwie, a nie jedną zamrażarkę. Ty idź po Szpachlę i p. Wąs

[Gdy Spec 1 wywlókł nieprzytomnych panią Wąs i Szpachlę, w tym czasie Pucha zadzwonił po zamrażarki]

[Pucha] - Okej. Wychodzimy! Pomogę ci z tą dwójką [zanieśli ich przed radiowóz]

[5 minut później... ]

Brum brum! Tralalala, tidutitu tralala! - wesoły dźwięk wydobywał się z samochodu lodziarza

[Lodziarz 1] - Witam. Proszę oto pańskie dwie zamrażarki, p. detektywie Pucha. [obie stanęły obok Radiowozu]

[Pucha] - To świetnie! Spece! Pakować mi tą całą bandę do środka. Raz raz.

[spece zrobili, co kazał Pucha]

[Pucha] - [powiedział do Speców] - Wy dwa! Jedźcie do Komisariatu. Tam czekajcie na mnie, Papiera, swego szefa oraz Kłapouchego. Zrozumiano?

[spec 1,2 ] - Tak jest!!! [wsiedli do lodziarki i pojechali w stronę komisariatu] Brumm brumm!...

[Pucha] - [wsiadł do radiowozu i pojechał do zamrażalni "Joranż". Za nim pojechał Spec 3 w lodziarce]

Brumm bruummm...

[Tymczasem Szef Ś.W.I.T-u, Papier i Kłapouchy pędzili do "Jorandżu"...]

Pissskk piiisssk! Trach trach piissk pissk!

[Ja] - Uważaj jak jedzieś! Ty nie Kubica jesteś!

[szef Ś.W.I.T.-u] - Spoko! Wiem co robię! Kiedyś miałem krótką karierę rajdowca. Mniejsza z tym [dodał gazu]

[Ja] - [w stronę Papiera] - Zakładamy kamizelki karmelkoodporne!

[Papie] - Dobrze! [założyli] Wyjmuj Gnata007! Ja wyjmę swój sprzęt! [przygotował wybuchową cukrową watę]

Piiissk pissk! Trach! Piiissk!

[szef Ś.W.I.T.-u] - Trzymajcie się! Zaraz tam wpadniemy!

[Ja] - Papier! Daj sygnał, by helikopter zaczął ostrzał! [podał mu komórkę]

[Papier[ - Dobra! [dzwoni do nich]

Dryńńń! ...Dryńńń!

[Papier] - Rozpocząć operację "Ugotowana Kluska"!

[Pilot 1] - Tak jest!!!

[Papier] - Okej. Już lecą.

[5 minut później słyszeli nadlatujący helikopter]

Fufufufuufufufuuuu fuufufufufuuufuu! [helikopter znalazł się już nad zamrażalnią "Jorandź" i samochodami Makaroniarzy]

[spec 4] - Naładowana bateria!

[spec 5] - Tak!!!

[spec 4] - To ognia! Unieruchomić samochody! [helikopter zaczął ostrzał]

Tratatattatatataatattatat! Tartatatatatatatatatata!

[Wszyscy Makaroniarze] - Diabli by to wzięli! Kryć się! [uciekli od samochodów]

[Kluska] - Załatwić mi ten śmigłowiec! Ale już!!! [zaczęli ostrzał w stronę helikoptera zza kontenerów]

[Pilot 1] - [Do Papiera] Mamy problem! Strzelają do nas!

[Papier] - Załatwić samochody i unikać ostrzału! Lada moment i będziemy!

[Nagle... Furgonetka rozbiła bramę z hukiem Trzask! Trzask! i wjechali furgonetką tuż w jeden z kontenerów z tortami. Na szczęście torty zamortyzowały siłę uderzenia i wszyscy wyskoczyli z furgonetki cało]

[Ja] - Dobra! Raz dwa lecimy i łapiemy tych gagatków

[Pobiegli do zamrażalni]

[Ja] - A niech to! Trzeba wyważyć drzwi. Podaj wybuchowa watę cukrową.

[Papier] - Odsuńcie się! Patrzcie, jak to robi porfesionalista [przykleił watę i trochę jej zjadł. Wszyscy się odsunęli i raz dwa wata wyważył drzwi]

[Ja] - Okej. Wchodzimy! [weszli i zobaczyli dwie walizki z matrycami, rozwalony stół oraz wszędzie walające się kawałki pomarańczowego tortu i sporą ilość rozlanego soku z cytryny]

[Ja] - Potem zajmiemy się tym bałaganem. Teraz usprzątajmy co innego. [wszyscy poszli na tyły zamrażalni, gdzie ostrzeliwali Makaroniarzy i Kluskę]

[Helikopter zdołał unieruchomić trzy mini-limo Makaroniarzy i zaczął pomagać Papierowi i Kłapouchemu. W tem...]

Piiissk! Piiisk! Piisssk

[Z prędkością Porsiaka wjechał Pucha i zaczął kręcić kółka przed Makaroniarzami]

[Papier] - Pucha! A ty skąd tu!

[Pucha] - Siemanko! Widzę, że macie nie lada problemy! Może wam pomóc!? [jedną ręką kręcił kółka radiowozem a drugą strzelał do Makaroniarzy Pif paf! pif paf! Pif paf!]

[Ja] - Przestań żarty sobie robić i pomóż nam!

[Wymiana pomiędzy Makaroniarzami a Papierem, Puchą, Kłapouchym i helikopterem trwała z dobre, bite pół godziny. Niestety, Makaroniarze musieli się poddać, ponieważ skończyła się im zarówno pasta pomidorowa, kluski oraz pomysły. Wszyscy rzucili broń i wyszli na środek placu, tuż za zamrażalnią, z podniesionymi rękami w górze. Nawet sam Przemko Kluska wiedział, że to jest koniec dla niego i jego niecnych interesów. Też dołączył do swoich goryli]

[Ja] - Proszę proszę. A niby ta sprawa miała się potoczyć nieco inaczej. [wylądował helikopter i przyjechała też lodziarka ze Specem]

[Papier] - Okej. Gdzie Morświn!? [krzyknął do Kluski]

[Kluska] - Tam. W kontenerze nr. 13457. Mrozi się z tortami. He he.

[Pucha] - Na komisariacie nie będzie ci do śmiechu. Brać ich do lodziarki! Kuskę też! [spece wyskoczyli z helikoptera i z pomocą Speca 3, zabrali Makaroniarzy i zamknęli ich do lodziarki.

[Ja] [skuł ręce Kluski swoim Suggarem21] - Pucha. Bierzemy tego "kochasia" klusek i do lodziarki z nim.

[Pucha] - Tak jest.

[Papier] - [do szefa Ś.W.I.T.-u] - Super robota! Gratulacje. Zabrać ich do komisariatu. Tam poczekają na kumpli

[Pucha] - Sorry, że się wtrącam... Kumple Kluski czekają już na komisariacie.

[Papier] - Ooo... To świetnie. Tym szybciej zakończymy tą sprawę do końca. Spece! Dzięki. Odmeldować się! [spece się odmeldowali. Jeden pojechał z szefem w lodziarce na komisariat. Pozostała dwójka, eskortowała lodziarkę w śmigłowcu]

[Lodziarka odjechała i helikopter poleciał... piiskkk... fuuffuufuuu....]

[Ja] - Idę po Morświna. Musimy mieć go w jednym kawałku, by móc go przesłuchać na komisariacie. [poszedł... i za chwilę już z nim wrócił]

[Pucha] - Okej. Ja idę do limuzyn Makaroniarzy. Tam powinna być walizka z papierami wartościowymi - zarówno firmy "Pimpuś&Pimp", jak i tymi, które Kluska miał dać Morświnowi, jako "rekompensatę" [pobiegł do limuzyn i za parę minut już trzymał w obu rekach, wspomniane walizki]

[Papier] - To ja lecę po matryce. To są bardzo cenne dowody w tym śledztwie. [poszedł do zamrażalni i też za parę chwil miał w rekach, dwie srebrne walizki]

[Ja] - Okej. jedziemy do komisariatu. [wpakował na tylne siedzenie Morświna i usiadł obok niego]

[Pucha] - Okej. [zapakował walizki z papierami i matrycami do bagażnika i usiadł obok fotela kierowcy]

[Papier] - [usiadł za kierownicą] Dobra. Ufff... Jedziemy [odpalił samochód]

[Wszyscy pojechali do komisariatu... Bruuum....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

* * * * * * *

Godzina 14:10, Przy komisariacie, tuż po udanej akcji schwytania Przemko Kluski oraz Makaroniarzy

[Obie lodziarki z Makaroniarzami stoją przed wejściem do komisariatu. Lada chwila przyjeżdżają radiowozem Papier, Pucha i Kłapouchy oraz dochodzący do siebie p. Morświn]

Piissk... Piisskk [Papier zaparkował za lodziarkami]

[Ja] - [wysiada z radiowozu trzymając pod pachą Morświna] Uff... nareszcie koniec tej błazenady Makaroniarzy.

[Papier] - [wysiada jako drugi] Tak. Uff... [ociera pot z czoła, ponieważ jest pełnia lata]

[Pucha] - [wysiada jako ostatni] Teraz trzeba by tych Makaroniarzy wrzucić do aresztu? Nieprawdaż? [powiedział do mnie]

[Ja] - Tak. Ale najpierw pomóż mi z Morświnem. [Pucha podszedł do mnie i razem zaprowadziliśmy Morświna do komisariatu]

[Papier] - To ja wezmę matryce i te papiery w teczkach [poszedł do bagażnika radiowozu i wyjął z niego dwie czarne i dwie srebrne teczki]

[Pucha i ja weszliśmy do komisariatu i usadowiliśmy Morświna na ławce, tuż obok biura Szefa]

[Ja] - Dooobra... Niech tu posiedzi i się ocknie [powiedziałem do Puchy]. Potem trzeba przesłuchać jego, jego sąsiadów i Kluskę.

[Pucha] - Tak. Trzeba zrobić to szybko aby raz dwa zamknąć tę pogmatwaną sprawę [powiedział do mnie i usiadł obok Morświna, by odpocząć i go przypilnować, aż się ocknie]

[W tym momencie wchodzi Papier z teczkami w rekach i kładzie je na stoliku do kawy, który się znajdował mniej więcej na środku pomieszczenia dla "gości"]

[Papier] [kładzie teczki i siada na kanapie] - Moment... Aaa [wstał i krzyknął przez okno do szefa Ś.W.I.T.-u] Przyprowadzić Kluskę i sąsiadów Morświna!

[szef Ś.W.I.T.-u] - Tak jest! [poszedł po Kluskę i sąsiadów Morświna. Za 5 min. był już z nimi przed Papierem. Dwaj Spece przyprowadzili sąsiadów Morświna]

[szef Ś.W.I.T.-u] - Oto oni! [posadził Kluskę na kanapie, a dwóch Speców zrobiło to z sąsiadami Morświnów]

[Papier] - [do szefa i Speców] Okej. Odmeldować się! I zawieźć mi wszystkich Makaroniarzy do więzienia "Duża PAKA". Będzie spokój z nimi raz na zawsze.

[szef Ś.W.I.T.-u i dwaj Spece] - [do Papiera] TAK JEST! [wyszli z komisariatu i pojechali do więzienia...]

[Papier] - [spojrzał na kanapę, którą "zajęli" mu Kluska i sąsiedzi Morświna] Ecchh... [westchnął] Niech to się w końcu skończy. [poszedł do fotela naprzeciw kanapy i usiadł na nim, by odpocząć po wyczerpującej akcji]

[Ja] - [mówię do Puchy] Idę do Szefa. Mam dość wrażeń, jak na jeden dłuugi dzień [łyknąłem sałatciarski cukierek i wszedłem do biura Szefa]

[Ja] - Szefie! Muszę odpocząć. Proszę więc aby nikt do mnie nie wydzwaniał, bo jadę teraz do domu, by się wyspać po akcji na Makaroniarzach.

[wyszedł z biura Szefa]

[Ja] - [do Puchy] Jadę do chaty się przekimać. Proszę abyś Ty i Papier zajęli się tą czwórką, która tu jest, dobrze?

[Poklepałem Puchę po ramieniu za dobrą robotę i wyszedłem szybkim krokiem. Po drodze pomachałem do Papiera i też podziękowałem mu za udaną akcję.]

[Ja] - Dobra. Pora do domu. [skierowałem się na parking przy komisariacie]

[Ja] - [Podszedłem do swojego motocykla] Okej... Niezbędnik mam... kask mam [założyłem plecak i kask] Kurczę... [popatrzyłem na swojego Gnata007] ...muszę uzupełnić magazynki. Wyładowałem wszystko na tych przeklętych Makaroniarzy. Naładuję go u siebie w domu.

[Pomyślał... i schował swoją spluwę do plecaka]

[Kłapouchy odpalił silnik i pojechał do swojego domu. bruum... brruumm...]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetna robota! Sam zajmę się tym przesłuchaniem, mam już ich dość.

[szef idzie do sali przesłuchań i siedzi tam 6 godzin]

Wszystko z nich wyciągnąłem, to był nikczemny spisek aby obalić demokracje na świecie i wprowadzić kul łososi, nie wiem co oni sobie myśleli.

Na szczęście sprawa dobiegła końca. Już mamy z nimi spokój, mam nadzieję że kolejna będzie spokojniejsza.

[sPRAWA ZAMKNIĘTA]

Kolejnym Kolambo zostaje HacKNSlasHMonterR21(jak ty się logujesz? o_O)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(jak ty się logujesz? o_O)

Któryś z forumowiczów już powiedział, że mam epicki nick, więc się loguję też po epicku - czyli normalnie :D A teraz wróćmy do zabawy...

* * * * * * *

Dobra. Oto kolejna sprawa:

Miejsce przestępstwa: Willa przy ulicy Szpanerskiej, położona na Baranim Pagórku.

Czas: 4:45

Poszkodowani: Marcin Cykor Młotek (znany także jako MC Młotek) - muzyk, zapalony majsterkowicz, ma fioła na punkcie czystości oraz krzak róży.

Dzisiejszego ranka, o godzinie 4:30 było włamanie do willi poszkodowanego. Przestępcy wtargnęli do posiadłości od tyłu (jak można wkraść się od tyłu, jeżeli chata jest położona na pagórku?). Jedynym śladem, jakim pozostawili, jest połamany krzaczek róży, który najwidoczniej miał bliskie spotkanie z którymś z włamywaczy... biedny kwiatuszek, chlip. Właścicielowi skradziono dwie rzeczy - jego ukochaną skrzynkę z narzędziami oraz wycieraczkę z napisem "Nie dotykać". Przestępcy jeszcze ośmielili się jeszcze zjeść 5 ciastek, które leżały na talerzyku w salonie. Macie mi ich odnaleźć, porozmawiać z właścicielem oraz przebadać miejsce, gdzie dokonano włamania! Przy okazji... rzućcie okiem na garaż właściciela - to z stamtąd skradziono skrzynkę z narzędziami. Niech nikt mi na razie nie przeszkadza! Chcę się zdrzemnąć i mieć co najmniej 2 godziny spokoju! A teraz do roboty! [Zamknął drzwi od biura i poszedł spać].

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...