Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

niziołka

Falloutowa Sesja Feanorowa

Polecane posty

<intro, muzyczka, logo interpleja, logo czarnej wyspy, lektor mówi "woja woja nigdy się niezmienia.. bla bla bla">

Jest wczesne rano, dopiero wstaliście z waszych posłań, umyliście wasze opalone twarze i już mieliście się brać za bary z tródami codzienności gdy zostaliście zwołani do namiotu starszej. Posłusznie poszliście do dobrze znanego wam dużego namiotu rostawionego centralnie na placu wioski słyszycie zachęcający głos "Wejdźcie moje dzieci" podnosicie wejściową płachtę namiotu, ukazuje się wam skurczona postać starszej. Ta zapala papierosa i zwraca na was swoje czujne oczy.

42987291indiansmokerafp.jpg

Mam dla was złe wieści, dziś tuż przed świtem odkryliśmy że w naszym stadzie brakuje 4 Braminów. Napewno nie uciekły, furka była zamknięta na skobel - natomiast pastuch Ned widział o brzasku postać z braminami wędrującą w stronę samotnej góry (wskazuje dłonią kierunek wschodni). Mamy powody uważać że braminy skradły te dzikusy i kanibale z plemienia Sandy. Ich osada znajduje się w takim płodnym miejscu..., a oni zamist zająć się hodowlą i uprawą tylko kradną i łupią (wzdycha wypuszczając obłoczek gryzącego dymu).Dla niepoznaki pomaszerowali na wchód w strone gór aby nas zmylić, zapewne obejdą samotną górę i zawrócą na wschód. Braminy są dość uparte i powolne, jeśli wyruszycie natychmiast to przed zmrokiem dogonicie złodzieja, braminy kiepsko chodzą po górach. Wybrałam was gdyż nie jesteście już dziećmi, oraz nie macie własnych dzieci, wioska może sobie pozwolić nawet na 3 dni waszej nieobecnośći. Czy macie jakieś pytania ?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starałem się zachować spokój podczas przemowy starszej, ale i tak ten nikczemny występek zagotował we mnie krew.

Co za s#$%&^$... ale tym razem im się nie uda. Odruchowo przypomniałem sobie o maczecie leżącej bezpiecznie obok posłania.

- Pytania... są. - westchnąłem. - Co zrobić ze złodziejem? I co zrobić jeśli ten dzikus nie będzie sam mając wsparcie cholernej bandy? - zastanawiała mnie ta kwestia. Jak diabli. O ile z jednym, marnym, złodziejaszkiem poradzimy sobie bez problemu tak większa grupa może sprawić nam kłopot. Słusznie starsza rzekła, że nie jesteśmy dziećmi... ale też nie herosami. Dobrze jednak, że nie wysyła nas na 'szpony śmierci', pomyślałem a na samą nazwę stworzenia przeszedł mnie dreszcz.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To bardzo trafne pytanie Czarny (tak będziesz miał na imie bo Black ni siak nie pasuje<ew PW>) <zaciąga się papierosem> zrobicie tak. Jeśli złodziej będzie sam to przynieście mi jego głowę.... zagramy tak jak oni - bandycko, odeślemy im ją jako ostrzeżenie. Jeśli będzie 2 to przyprowadźcie jednego żywego, on sam zaniesie głowę drugiego.

Jeśli natomiast będzie ich 3 lub więcej natychmiast zawracajcie, wasze życie jest ważniejsze od bydła. W takim przypadku zastawimy na nich zasadzkę gdy skręcą z powrotem na wschód.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Choć w czasie przemowy przeglądam zawartość swojej torby i zdaje się iż w ogóle nie słucham tego co mówi starsza, to zaraz po skończeniu wywodu i pierwszym, impulsywnym pytaniu Czarnego odzywam się z lodowatym spokojem... Skąd pewność kto to zrobił? Czemu nie zostaliśmy obudzeni przez pastuch w trakcie zajścia?

*Coś mi tu śmierdzi...*

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jaki miało by cel postawienie o brzasku całej wioski na nogi? Po co siać panikę? Trzeba nawozić pola, poić zwierzęta, polować i zbierać. Myślisz że tak łatwo zapanować nad rozgorączkowanymi ludźmi? Sprawe trzeba załatwić z wyczuciem, mineło raptem 2 godziny od zajścia, a poza tym o brzasku nieczego nie wypatrzylibyście.

Natomiast co do sprawcy to tylko Sandy są podejrzani, nikt inny do tej pory nie sprawiał nam kłopotów, jednak to może być każdy - miejcie się na baczności moje dzieci.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<starsza piorunuje Cie wzrokiem> - Nea jak zwykle interesantna... Napewno zyskacie szacunek w wiosce i uznanie w oczach starszych i waszych rodziców. Jeśli te braminy wrócą to zyska cała wioska - będzie można je sprzedać lub wymienić za artykuły z karawany...

<przygląda się wam uważniej> No dobra niech wam będzie, kiedyś dostałam coś wartościowego od jednego handlarza i myśle że będzie to w sam raz, jakoś się podzielicie. Ale dość dyskucji, nagroda po bezpiecznym powrocie. Macie teraz kwadrans na spakowanie się, spotkacie się przy studni z Puszką, on da wam wskazówki co i jak.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

We trójkę? - pytam ironicznie. - Z nimi? *wskazuję na Czarnego i Neę* Dobrze wiesz, że nigdy nie przepadałam za tą dwójką, a teraz mam z nimi wędrować przez co najmniej pół dnia tylko dlatego, że głupi pastuch nie potrafi upilnować kilku krów? Cudem jest, że w ogóle doliczył się, że jakichś brakuje!

Uważnym spojrzeniem lustruję zawartość swojej torby.

W dodatku nawet nie jadałam śniadania. Pół dnia wędrówki o pustym żołądku!? Cudownie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie narzekaj, coś się znajdzie - powiedziałem patrząc na marudzącą - Zresztą głód to będzie chyba najmniejszy problem.

Ech, no to nam starsza załatwiła wycieczkę. Miejmy nadzieję, że złodziej jednak nie sprawi za wiele kłopotów. Trzeba się w każdym razie przygotować, więc wychodzę z namiotu i idę po swój łuk, strzały i nóż. Jeśli będzie taka możliwość to wezmę też trochę dodatkowej wody, tej nigdy za wiele. Kiedy wezmę już wszystko co potrzebne to pójdę w okolice studni, tam gdzie kazała starsza i poczekam na resztę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozbieraliście swoje manele w dane wam 15 minut, od rodzinki każdy dostał bukłak pełen wody i zapas suszonych owoców. Zbieracie się przy studni, czeka już na was Puszka - najstarszy tropiciel/były łowca wioski. Sam fakt że dożył sędziwego wieku sporo mówi o jego umiejętnościach, opiera się o swoją ruro-strzelbę i mamrocze coś do siebie jakby chciał sobie coś przypomnieć.

puszka.jpg

-O widze że już jesteście. Nie lubie prawić kazań, będzie konkretnie. Samotna góra znajduje się jakieś 15 kilometrów z tąd, biorąc pod uwage że teren idzie ciągle w górę, a ścieżki kluczą będziecie tam za 5 godzin. Mniej więcej w tym samym czasie dogonicie naszego oprycha. Tak daleko jeszcze nie wędrowaliście - po drodze możecie spotkać to samo robactwo co zwykle: wielkie skorpiony, karaczany, czasem mrowisko wielkich mrówek, w niższych partiach gór siedzą jaszczury, wyżej gdzie jest więcej wilgoci i karłowate drzewa widziano pare razy dzikie braminy. A i jeszce jedno, uważajcie na szpony, raz na jakiś czas patrolują te tereny w poszukiwaniu pokarmu. To by było na tyle. Powodzenia!

<mamrocze do siebie> -O! a może macie jakieś pytania?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stoję opierając się na włóczni, przytrzymuję nogą w pozycji pionowej moją torbę i z pogardą patrzę na starca. Spluwam pod nogi i tłumię przekleństwo, które chce się wydostać z moich ust na świat boży.

Czemu, choć będziemy nadstawiać karku, dostajemy jakieś zardzewiałe ostrza i sfatygowane włócznie zamiast sprzętu z prawdziwego zdarzenia? Słabo wykazaliśmy się jako Twoi uczniowie? ZA słabo!? Sam chwaliłeś mnie za moją zręczność i umiejętności tropienia!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

<mamrocze> Hehehe tak tak, całkiem zręczny jesteś... jak na pastucha i rolnika <nagle wydaje się wam dużo mniej zdziadziały niż na to wygląda>. Tam <wskazuje podbródkiem bliżej nie określony kierunek> nie liczy się sprzęt lecz człowiek, jego doświadczenie i upór. Chodzi Ci o to <wskazuje na ruro-strzelbę> musisz swoją zdobyć sam, nie ma mowy by najlepsza broń dostała się młodzikom wybierającym się w pogoni za bydłem... eee co ja to chciałem <mamrocze> -A! tak, wiem że to nie po drodze ale i tak znowu was ostrzegę, trzymajcie się z dala od rzeki - to złe miejsce.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będąc jeszcze w namiocie starszej spojrzałem się na Iskierkę. A ta ciągle o tym... Szlag by to... ale nie daj się sprowokować.

Głęboki wdech i wydech. Przemówiłem ze spokojem:

- Dobro wioski jest ważniejsze niż osobiste animozje*. - w dalszą dyskusję nie zamierzałem się wdawać. Lepiej nie dolewać oliwy do ognia, bo w razie czego od niej i reszty będzie zależeć moje życie. Choć Nea pewnie ucieszy się gdy gnijące ciało jakie kiedyś nosiło mnie po tej ziemi zostawi ciekawy drobiazg... Materialistyczna k%$@.

Choć, oczywiście, nie miałem nic przeciwko temu, że coś uzyskamy z naszej wyprawy, ale nie to powinno być najważniejsze.

Usłyszałem chyba wszystko co trzeba.

Wyszedłem z namiotu starszej i przygotowałem swój ekwipunek do naszej misji. Włócznia, maczeta... na tej ostatniej zawiesiłem wzrok. Czy to właśnie tym będę musiał odciąć głowę złodzieja? Hyh, ciekawe jak bardzo plugawy odcień będzie miała jego krew... Odtrutki na jad radoskorpiona. Przydatna rzecz...

Rodzina zapewniła pożywienie. Liczyłem na to, że jeszcze ich zobaczę.

Odpowiedź tropiciela mnie zadowoliła. W walce bronią białą liczy się siła... doświadczenie i spryt. Każdy głupi może zabić z czegoś takiego... Mimowolnie spojrzałem na broń starca.

- Ode mnie pytań nie usłyszysz. Zadałbym bym ci jedno, ale podejrzewam, że nie odpowiesz... - choć chwilę potem dodałem mimochodem. - Co takiego jest przy rzece? Coś gorszego niż szpony śmierci? - ciekawość dała za wygraną, ale nie robiłem sobie zbytnich nadziei.

No, chyba będzie nam ruszać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To woda, woda jest zła, jeśli się w niej zamoczysz to skóra swędzi i schodzi, jeśli się napijesz to wymiotujesz i zaczynają wypadać włosy. Czasem w dół rzeki zapuszczą się te <mamrocze> A! Aligatory, jaszczury wielkie niczym pień drzewa.

Woda jest zatruta, rośliny rosną dopiero kilka metrów od brzegu, ale jakimś cudem ryby tam żyją i są jadalne - tylko wcześniej należy je ugotować i ususzyć.

<Wiadomości przekazane przez Puszke wzbogacają waszą wiedze o Pustkowiach dodajcie sobie wszyscy +5% do przetrwania/outdoorsman>

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Może to coś u źródeł? No wiecie, coś ją zatruwa w górnym biegu. W każdym razie dziękujemy za informacje , przydadzą się. Ja tam więcej pytań nie mam. Chyba możemy ruszać? - powiedziałem poprawiając łuk.

Chciałbym już wyruszyć, im szybciej zaczniemy tym szybciej skończymy. Zresztą lepiej nie pozwolić złodziejowi zbytnio się oddalić. Może i prowadzi stado niezdarnych krów, ale jeśli będziemy tylko siedzieć na tyłku to i tak nam ucieknie. Mam też nadzieję, że ta zrzęda nic nie odstawi, będzie nam potrzebna współpraca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli nie mam wyboru? Decyzja została podjęta za mnie? - mówię do Łowcy, choć krzywo patrzę na Alexa. - Cóż, skoro już muszę... Załatwmy to jak najszybciej.

Zarzucam torbę na lewe ramię, a prawym zręcznie chwytam włócznię. Alex jest gotów, więc rzucam niecierpliwe spojrzenia Czarnemu i Materialistce.

Zaraz - mówię. - Skoro tak bardzo jesteśmy przekonani KTO to zrobił, to czemu nie odczekamy aż zawróci za samotną górą i nie przetniemy mu drogi powrotnej?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odwracacie się i idziecie w kierunku wschodniej bramy wioski, z tyłu dobiega was zachrypły gołos Puszki - Bardziej niepewni jesteśmy tego czy braminy i złodziej dożyją naszej zasadzki...

Pewnym krokiem przechodzicie przez bramę, tą samą którą przechodziliście wiele razy wcześniej. Tym razem jednak panorama pustkowi wydaje się wam bardziej obca, dużo większa, szersza, głębsza...

wastea.jpg

Po około 2 godzinach marszu opuszczacie znajomo wyglądające tereny, pastwiska zostały za wami - przed wami teren zaczyna się podnosić, widać coraz mocniej zarys samotnej góry, Iskierce wydaje się że to około 6 kilometrów.

Nagle wasze uszy wychwytują jakiś dźwięk, coś jakby trzaskanie suchych gałęzi. Całkiem nie daleko bo za skałą około 3 metrów na lewo dźwięk się powtarza. Instynktownie chywacie za broń... czekacie... nic się nie dzieje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko, co potrzebuję zawsze noszę przy sobie, więc nie muszę się pakować. Kiedy dochodzę do studni słucham cierpliwe wykładu Puszki.

Kiedy Alex pyta, czy jesteśmy gotowi chwilę zwlekam z odpowiedzią. Jeszcze nie chce mi się, ruszać, jeszcze nie...No dobra. W końcu mówię.

-No, chyba warto by się ruszyć...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okey, jakiś chętny bohater do sprawdzenia źródła dźwięku czy ciągniemy za patyki?

Oględnie zerkam na swój ekwipunek, ale nie widzę niczego co mogłoby pomóc w zaistniałej sytuacji. Cóż, w końcu jestem dziewczyną - ostatecznie mogę zdać się na swoją słabość lub urok osobisty. Mężczyźni zawsze byli od tego, by wyręczać kobiety w sytuacjach takich jak ta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tylko się nie przyzwyczajaj... - odparłem Iskierce powoli kierując się w stronę, prawdopodobnie, źródła hałasu.

Co by tu zrobić? Co by tu zrobić? Przez te parę godzin nic się nie działo, a teraz jeszcze pakujemy się w coś lub na coś co może rękę odgryźć albo gorzej... Lepiej użyć włóczni czy maczety? Albo obu na raz. Tak, to niezła myśl. Jeśli coś jest za kamieniem spróbuję to dźgnąć a jeśli rzuci się do przodu maczeta, na tą myśl mocniej ścisnąłem potencjalne narzędzie mordu w prawej ręce, powinna załatwić sprawę. Mam nadzieję, że Alex będzie mnie wspierał a nie biernie czekał z tyłu.

- Nie mam czasu myśleć o wszystkim naraz... - szepnąłem pod nosem.

Z każdym krokiem czułem jak serce wali mi coraz mocniej. Postanowiłem zajść potencjalne zagrożenie z prawej strony na lekko ugiętych nogach. Jeśli cokolwiek spróbuje skoczyć mi na głowę to może będę miał szczęście i zdążę paść plecami na ziemię... No chodź, k$#@$, no chodź...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obchodząc głaz z prawej strony zauważasz ku swojemu zadowoleniu iż siedzą tam 2 spasione wielkie skorpiony i posilają sie upolowanym karaczanem, miałeś już znimi doczynienia wcześniej - pamiętasz że biegają piekielnie szybko, a ich jad może powalić człowieka w pare godzin.

Pajęczaki całkowicie pochłonięte są konsumcją, nie zwracają na ciebie uwagi. Myślisz że dałbyś rady dźgnąć jednego z tej odległości, a może lepiej poinformować drużynę ?

Wielki Skorpion

giantscorpio.jpg

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i już zaczęły się kłopoty... Czarny postanowił zbadać , co tak hałasuje, to ja mu pomogę. Chwytam za łuk i nakładam strzałę na cięciwę. Czarny podchodzi z prawej, a ja odsuwam się nieco w lewo, jeśli coś na niego skoczy to będę miał widok z profilu. Jestem gotowy w każdej chwili wypuścić strzałę, w razie czego mam też nóż.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przełknąłem ślinę tak cicho jak się dało. Cholera, żeby to akurat były skorpiony... Kątem oka zobaczyłem, że Alex również się zbliża z lewej strony.

Zastanawiałem się gorączkowo co robić. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu na reakcję.

Miałem już z nimi do czynienia... wiem jak się zachowują i czego się można po nich spodziewać... Nawet jeśli spróbujemy odejść to potencjalny hałas może zbawić je do nas a wtedy walka nas nie ominie. Trzeba załatwić te cholerne paskudy póki mamy element zaskoczenia. W razie czego mam przecież 4 dawki odtrutek... Nie, cholera! Nie będę się cofał. Jeśli nie teraz to w przyszłości podobne spotkanie mnie nie ominie. Najpierw dźgnę skorpiona włócznią a potem zaatakuję maczetą.

Spróbowałem przez chwilę wychwycić wzrokiem Alexa i ręką dać mu znam, że atakujemy na trzy.

- Raz, dwa, trzy...! - szeptałem do siebie. Może towarzysz wyczyta mi z ruchu ust odpowiedni moment.

Pchnąłem włócznią w nadziei na to, że atak się powiedzie. I, że wyjdziemy z tego starcia cało...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...