Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Turambar

Transformers: The Movie (1986)

Polecane posty

Transformers-movieposter-west.jpg

Transformers: The Movie

Reżyseria: Nelson Shin

Scenariusz: Ron Friedman

Muzyka: Vince DiCola

Obsada:

Peter Cullen - Optimus Prime/Ironhide

Judd Nelson - Hot Rod

Robert Stack - Ultra Magnus

Lionel Stander - Kup

Neil Ross - Springer/Slag

Frank Welker - Megatron/Wheelie/Soundvawe/Frenzy/Rumble

John Moschitta, Jr. - Blurr

Buster Jones - Blaster

Paul Eiding - Perceptor

Gregg Berger - Grimlock

Leonard Nimoy - Galvatron

Chris Latta - Starscream

Arthur Burghardt - Devastator

Corey Burton - Shockvawe/Spike/Brawn

Eric Idle - Wreck-Gar

Orson Welles - Unicron

Susan Blu - Arcee

Jakbym miał wybierać najbardziej kultowy film animowany wszech czasów, to Transformery zajęłyby bardzo wysokie miejsce. Świetne przygody, genialna muzyka, kultowe teksty. Czego chcieć więcej? Warto obejrzeć, choćby dla głosu Optimusa, Galvatrona, czy Unicrona. Gdy słyszę tego planetozjadacza mam autentyczne ciary na plecach. Genialny film, wart wielokrotnego obejrzenia. I wysłuchania, bo ścieżka dźwiękowa jest naprawdę niesamowita.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Popieram Transformers the movie jest wybitne, nie tylko że tam sporo akcji jest ale np za ścieżkę dzwiękową, czy bardzo dobry wątek.

Miałem to na VHSie ale teraz nie mam bo to nie było moje, Początek może wydawać niezbyt interesujący, ale potem coś się wydarzy co przyznam...zapłakałem się, i miałem chęć tego kto to zrobił pozbyć się, Poza tym Doceniam Wreck-Gara :D "Bah Weep Granah Weep Ninni Bong!"

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiemy też, że ten gościu to Orson Welles. Swoją drogą: podobno nie cierpiał tego filmu. Zapytany o rolę w "Transformerach" pamiętał tylko, że grał "wielkiego robota atakującego zgraję mniejszych robotów". He. :)

Aż sobie dzisiaj znowu obejrzałem i po raz kolejny utwierdziłem się w przekonaniu, że jest to film wybitny. Nawet dość lubię wersję Bay'a (jedynkę bardziej, bo dwójka to jakby gigantyczny przerost formy nad treścią), ale w "The Movie" panuje tak fantastyczny klimat, że wsysa od pierwszej minuty, a po zakończeniu seansu chce się więcej! Pewnie jest to kwestia mieszanki epickich postaci, prześwietnej muzy (Stan Bush, Al Yankovic i inni), genialnej animacji, dynamicznej akcji i fantastycznie dobranych pod postacie głosów, ale mam też wrażenie, że fenomen "The Movie" tkwi także w tym, że powstał dawno. Na tyle dawno, że jeszcze w czasach, kiedy potrafili robić porządne filmy animowane - to raz. Dwa, większość z nas obejrzała to jako dzieciaki, więc teraz mimowolnie kojarzy się nam z dobrymi, radosnymi czasami i w ten sposób film jeszcze bardziej zyskuje na miodności, a gdzieś tam w środku (w Czesiu) każdego z nas odzywa się sentymentalna strona. I chociaż pewnie kombinuję jak koń pod górę i wdaję się w podwórkową filozofię, to bez względu na powody, "Transformers: The Movie" jest wielki, kultowy i w ogóle, zatem bez żadnych wątpliwości: kto nie zna - ten gapa. I to taka megasuperkosmicznieolbrzymia!

Let's roll!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...