Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

niziołka

Ballada upadłego anioła

Polecane posty

Transer

10 Października 2008; 00:23

Długo zastanawiałeś się nad podjęciem tego kroku. Może obawiałeś się konsekwencji, a może po prostu perspektywa zbliżającej się konfrontacji była dla ciebie rzeczą, którą ciężko było ci przyjąć do wiadomości.

Strugi deszczu bezlitośnie zacinały w okna twojego apartamentu gdy ty stojąc tak przy nich w półmroku wybierałeś numer do swojego przyjaciela.

Bip, bip, bip, bip?

- Robert Lancaster, London News. Kto mówi? ? W słuchawce odezwał się wreszcie znajomy głos.

- Robert, to ja John?

- John? Z jakiego numeru dzwonisz?

Nic dziwnego, że był zaskoczony. Specjalnie dla potrzeb tej rozmowy kupiłeś tani telefonik, którego nikt z tobą nie powiąże, gdyby coś się miało popsuć.

- Słuchaj Robert, mam sprawę.

- ?

- To, jedna z ?tych? propozycji. Ale podwójnie ciekawa. Z jednej strony popularność twojej rubryki w gazecie może wzrosnąć o 100%, ale z drugiej trzeba będzie odpuścić, gdy zrobi się gorąco, bo to sięga dość wysoko.

- Mów dalej. ? Głos w słuchawce był lekko zachrypnięty i jakby nieco cichszy.

- Wiedziałem, że będziesz zainteresowany. Słuchaj: konkurencja obawiająca się wejścia Nova Corporation na brytyjski rynek. Nasyłają na nich kontrolę skarbową, by zyskać trochę czasu na przygotowanie rynku. Wiem, że znasz ludzi w skarbówce ? może mógłbyś trochę poszperać? Dowiedzieć się o co chodzi, a może dowiesz się też czegoś ciekawego o samej korporacji ? na tym też można podciągnąć słupki popularności. Ale pamiętaj, to gorąca sprawa więc raz, nikt nie może wiedzieć, a dwa ? jak tylko ktoś zacznie przeszkadzać, wywierać naciski na redakcję, czy cokolwiek w tym stylu, odsuń się, stary, wycofaj. To sięga naprawdę wysoko.

Wciąż stałeś przed oknem wpatrując się w zroszoną deszczem panoramę Londynu. Robert połknął haczyk, podobnie jak urząd skarbowy do, którego dałeś anonimowy donos na temat nieścisłości finansowej w londyńskiej fili Nova Corporation. Tego zresztą można się było spodziewać. Brytyjczycy za grosz nie ufali amerykanom, nie było szans by odpuścili okazję do zbadania tej sprawy. Pozostało wykonać jeszcze tylko jeden telefon.

***

Sebastian Palmer ? komendant 35 komisariatu w Londynie ? przeglądał właśnie akta jednej ze spraw, nad którymi pracuje obecnie jego wydział. Pomimo, że było już dobrze po północy on nie zamierzał odpuścić. Taki już był. W pewnej chwili ponad dźwięk bijącego o szyby deszczu i targającego koronami okolicznych drzew wiatru, wybił się cichy dzwonek jego telefonu. Sięgnął po niego i oczy rozszerzyły mu się ze zdziwienia. Na wyświetlaczy migał napis: ?Cień.?

- Tak słucham?

- Witam komendancie ? Odezwał się cichy głos. ? Mam do pana pewną sprawę.

***

13 Października 2008; 21:15

Robert przeglądał właśnie wszystkie dane jakie udało mu się zgromadzić z wizyty skarbówki w Nova Corporation. Co prawda to może być nic takiego, ale?

***

Na pustym dotychczas ekranie komputera zamigał napis: ?Otrzymałeś wiadomość od: Robert?. Natychmiast podszedłeś tam z kubkiem gorącej kawy i otworzyłeś plik.

?Stary, to był strzał w dziesiątkę! Ci goście z Novy musieli się nieźle spocić. Choć na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być porządku, to jednak po bliższym przyjrzeniu się widać, że filia otrzymuje dodatkowe fundusze z zewnątrz. I to nie tylko z centrum z Nowego Yorku, ale też skądś z Londynu. Mało tego, część tych pieniędzy zdaje się zwyczajnie znikać, i są to nie małe kwoty, które jednak ze względu na to, że rozłożono je na wielu kontach, nie rzucają się tak bardzo w oczy. Na razie sam nie wiem co o tym myśleć, postaram się jeszcze trochę powęszyć, ale najpierw muszę przygotować artykuł.

Aha, zapomniał bym. Niestety skarbówka odstąpiła od dalszych czynności. Zdaje się, że ktoś zadbał o to by wszystko im dokładnie wyjaśnić i to w taki sposób by doszli do wniosku, że żadne nieprawidłowości nie miały miejsca. Chyba wiesz o czym mówię??

Efekt poszukiwań nie był wstrząsający, ale też niczego takiego nie oczekiwałeś. To jasne, że tak duża firma, która jest przykrywką dla doskonale zakamuflowanej mafii będzie się dobrze pilnować. Ważne jednak, że masz już jakiś ślad, który pozwoli ci podjąć dalsze działania. Na razie trzeba jednak wdrożyć dalszą część planu i powstrzymać Roberta przed publikacją artykułu. To nie było by zbyt wygodne gdyby sprawa nabrała niepotrzebnego rozgłosu. Raz jeszcze wybrałeś numer Palmera.

- Dobry wieczór komendancie, pamięta pan jak wspominałem, że wkrótce będę potrzebował pańskiej pomocy? Już czas.

***

Robert klepał z zapałem w klawiaturę, artykuł był już prawie gotowy, trzeba było tylko nanieść ostatnie korekty i?

Puk! Puk! Puk!

Kto do diabła dobija się do niego o tej porze?

- Panie Lancaster? Proszę otworzyć, policja!

Do diabła, czego oni znowu chcą, przecież ostatnio nikogo nie obsmarował! Szczęknął zamek i drzwi na korytarz otworzyły się.

- Musimy nalegać na to by zaniechał pan publikacji artykułu, nad którym obecnie pan pracuje.

Czyżby to o tym wspominał John kiedy mówił, że może się zrobić gorąco? Cóż, chyba nie miał wyboru, przynajmniej na razie.

***

14 Października 2008; 08:00

W hotelu panowało nie małe zamieszanie. Na początku nie mogłeś się zorientować co się dzieje. Na parterze pełno było policji i mediów. Dopiero z podsłuchanych strzępów rozmów udało ci się dowiedzieć, że wczoraj wieczorem ktoś zamordował byłego ukraińskiego generała ? Wiktora Kalimienkę.

Uruchomiłeś swoje kontakty i trochę popytałeś. Udało ci się zebrać jakieś szczątkowe informacje na temat sprawy:

Świadkowie twierdzą, że Kalimienkę widziano żywego jeszcze przed 21. Podobno spotkał się z kimś w hotelowej restauracji, a po spotkaniu poszedł do swojego pokoju. Sprawdzono rezerwacje i wynika z tego, że przybył tu wczoraj o 18:00. Ukrainiec oberwał w serce, zdaje się, że padł tylko jeden strzał, który nie został przez nikogo usłyszany. Zabójca miał więc tłumik. Nigdzie nie znaleziono łuski po pocisku, kolejna wskazówka świadcząca o tym, że był zawodowcem.

***

Sprawa zabójstwa Ukraińca nie była tak ciekawa jak na początku myślałeś. Wygląda na to, że po prostu robił z kimś jakiś brudny interes i wybuchł konflikt. Dziwne było jednak to, że ? jak twierdzili świadkowie ? mężczyzna, z którym się spotkał opuszczał stolik zadowolony, sam generał także wyglądał na ucieszonego. Po jakiejś godzinie zaś podobno ktoś jeszcze o niego pytał, i to prawdopodobnie ta osoba stała za zabójstwem. Szkoda tylko, że świadkowie są kompletnie bezużyteczni w kwestii ustalenia jego tożsamości.

15 Października 2008; 07:59

Wraz z kilkoma znajomymi graliście brydża w apartamencie twojego dobrego przyjaciela Georga Davisa. Zawsze lubiłeś się trochę odprężyć przy kartach i dobrym drinku. Nie musiałeś wtedy myśleć o niczym innym niż o tym co tu i teraz. Niestety to tu i teraz nie pozwoliło ci na odpoczynek, w pewnej chwili zadzwonił twój telefon, to był Robert. Oddaliłeś się od stolika i wyszedłeś na balkon, dzięki temu nikt was nie podsłucha.

- John? Cholera miałeś rację stary, ta sprawa śmierdzi i to bardziej niż myślałem!

Coś było nie tak, policja złożyła mu wizytę przedwczoraj, zapewne nie skontaktował się z nim dla tego, że uważał, że lepiej odczekać, ale czemu dzwoni akurat teraz i jego głos drży zupełnie jakby dręczyło go coś co wydarzyło się przed chwilą?

- Uspokój się Robert. Powiedz o co chodzi?

- Nie mam pojęcia w co ty mnie wpakowałeś. Przedwczoraj wpadły do mnie gliny i kazały siedzieć cicho. To nawet byłem w stanie zrozumieć, ale? Przed chwilą znalazłem pod drzwiami paczkę. Ktoś przysłał mi urżnięty krowi łeb! To ostrzeżenie stary! Coś tu jest bardzo nie tak, a ja nie mam zamiaru nadstawiać karku. Czy o takich kłopotach myślałeś gdy wspominałeś, żeby się wycofać jak zrobi się za gorąco?

- Spokojnie Robert, postaram się wszystkim zająć. ? Przerwałeś połączenie.

Czyżby to robota Novy? Sukinsyny, musieli się nieźle wkurzyć tą wizytą karbówki, i zdaje się, że nie mają zamiaru się cackać z malkontentami. Teraz będziesz musiał bardziej uważać, zapewne więcej ostrzeżeń nie będzie.

***

15 Października 2008: 21:31

? - Na razie jeszcze nic się nie wyjaśniło w sprawie morderstwa Wiktora Kalimienki, nie potwierdzone są także informacje jakoby w sprawę zaangażował się Cień, ale? Przepraszam, mamy audycję na żywo z miejsca wypadku.

- Nadajemy bezpośrednio z okolic Bagshot, miasteczka oddalonego o niecałe 30 mil od Londynu. Miała tu miejsce potężna eksplozja. Jak państwo widzicie są już tu policyjni technicy, sanitariusze i straż pożarna. Wedle wstępnych oględzin można wnioskować, że wybuchła bomba podłożona w samochodzie. Mamy informacje o dwóch ofiarach, jedną był pasażer samochodu, prawdopodobnie bezpośredni cel zabójcy, drugą zaś młoda kobieta, która zapewne przypadkiem znalazła się na miejscu zdarzenia. Niestety nie znamy jeszcze nazwisk ofiar, nie ma też żadnych śladów prowadzących do osoby odpowiedzialnej za tą tragedię.

- Zjeżdżaj stąd babo! Nie widzisz, że próbujemy tu pracować?

- Do diabła, patrz jak leziesz? To znaczy? Na żywo z miejsca zdarzenia mówiła Alex Toll z London News, a teraz oddaję głos do studia."

Belutek

13 Października 2008; 20:05

Ten dzień w Nova Corporation zapowiadał się dość pracowicie. Vincent Mayer ? dyrektor całej firmy, który przebywa w Nowym Yorku - trzy dni temu przysłał ci informacje jakoby dziś do Londynu miał przylecieć ukraiński generał ? Wiktor. Ma się on spotkać z przedstawicielem jakiejś mafii, która prowadzi handel broniom. Wiktor ma im sprzedać informacje na temat kilku wartych ogołocenia magazynów. Vincent chce żebyście to wy przechwycili owe informacje. Będzie to niebywale korzystny interes. W końcu Londyńska filia Novy jest przykrywką dla przejętych od jednego z gangów magazynu i fabryki broni.

W każdym bądź razie jako główny informatyk i w zasadzie szara eminencja fili miałeś dość czasu by wszystko przemyśleć, i wprowadzić swój plan w życie.

***

Wiktor kończył się właśnie rozpakowywać w wynajętym w Kensington apartamencie gdy zadzwonił hotelowy telefon.

- Pan Wiktor Kalimienko? Ktoś twierdzi, że ma z panem umówione spotkanie w restauracji na trzecim piętrze.

Wiktor zdziwiony spojrzał na zegarek. Było za wcześnie, czyżby coś się stało?

- Dziękuję, zaraz tam będę. ? Odpowiedział i wziął ze sobą elegancką, czarną walizkę. Za paskiem spodni schował pistolet.

***

- Proszę wybaczyć tą niespodziewaną zmianę terminu panie Kalimienko ? odezwał się siedzący przy stoliku mężczyzna w ciemnym garniturze i przeciwsłonecznych okularach w cienkiej oprawce. ? Niestety sprawy nabrały tępa i chciał bym mieć już to wszystko za sobą.

***

Wedy i Aibar wkroczyli gdy tylko Wiktor opuścił swój pokój. Pod łóżko została schowana teczka z fałszywymi dokumentami, Aibar stanął na czatach, zaś Wedy w tym czasie ukryła w pokoju dwie mini kamery, ot tak na wszelki wypadek. Właśnie skończyła sprawdzać instalację i włączyła urządzenia.

Na ekranie twojego komputera pojawił się obraz hotelowego pokoju, Wedy tylko skinęła głową do kamery na znak, że wszystko gra i wraz z partnerem natychmiast opuściła apartament.

Tymczasem z głośnika dobiegał wyraźny zapis rozmowy, którą Michael - podstawiony przez ciebie człowiek - właśnie przeprowadzał z Wiktorem. Zdaje się, że wojskowy łyknął haczyk i właśnie dokonał transakcji.

Doskonale, dokumenty są w waszych rękach, trwało to trochę dłużej niż się spodziewałeś, ale nie było żadnych komplikacji. Prawdopodobnie wkrótce pojawi się prawdziwy klient, wybuchnie niemałe zamieszanie. Dobrze, że wtedy dokumenty będą już daleko.

Niespodziewanie zadzwonił telefon. To był Gabriel Bones ? prezes londyńskiego oddziału Nova Corporation i twarz firmy w Europie ? brzmiał dość poważnie.

- Wiem, że jesteś zajęty, ale chyba lepiej żebyś o tym wiedział. Przed chwilą złożyli nam wizytę chłopcy z urzędu skarbowego, szukali nieprawidłowości, ale na szczęście udało mi się ich uspokoić. Bardziej martw mnie jednak fakt, że coś większego się za tym kryje. Nic nie zapowiadało tej wizyty, to prawie tak jakby ktoś dał im cynk, ale jestem pewien, że to nie był nikt z nas. Zajmę się tą sprawą osobiście, chciałem cię o tym tylko uprzedzić. ? Bones rozłączył się nim zdążyłeś coś powiedzieć. Cóż, teraz i tak miałeś lepsze rzeczy do roboty.

***

Po jakiejś godzinie otrzymałeś telefon od Michaela, który potwierdził, że teczka z aktami dojechała w bezpieczne miejsce. Teraz musiałeś już tylko czekać na ostatnią osobę, która niebawem powinna zjawić się na scenie.

13 Października 2008; 21:09

Dźwięk dzwonka w komórce. To Wedy. Powiedziała tylko krótkie: ?Już jest?

Natychmiast wróciłeś do monitora, na którym wyświetlony był obraz pokoju Wiktora. Ukrainiec po raz setny chyba przeliczał pieniądze i nie miał zielonego pojęcia, że pod jego łóżkiem spoczywa teczka z fałszywymi dokumentami. W pewnej chwili ktoś musiał zapukać do drzwi, Wiktor był tym nieco zaskoczony. Schował pieniądze pod prześcieradło i włożył broń za pasek z tyłu spodni. Do pokoju wkroczył niewysoki, krępy mężczyzna. Ze wcześniejszego wywiadu wiedziałeś, że nazywa się Lee Carrel. To on był prawdziwym klientem Wiktora. Rozmowa musiała przebiegać dość gwałtownie, gdyż wyraźnie widać było agresywne gesty obu ludzi. Taki obrót spraw był do przewidzenia, gangster myśli, że Wiktor chce go wykiwać i okraść.

Zupełnie niespodziewanie padł strzał. Wiktor bezwładnie osunął się na łóżko, a później na podłogę. Lee nie czekał, od razu zabrał się za przeszukiwanie pokoju, i już po kilku chwilach odkrył ukrytą walizkę. Gdy tylko ją znalazł zabrał łuskę z podłogi i czym prędzej opuścił pokój. Po jakiś dwóch minutach wkroczyła Wedy, która zgarnęła ukryte pod prześcieradłem pieniądze, a następnie zabrała się za kamery. Obraz na ekranie monitora momentalnie zaszedł czernią.

Wydarzenia nie mogły chyba potoczyć się lepiej. Wszystkie ślady zatarte, dokumenty zdobyte, pieniądze odzyskane, morderstwo popełnione przez zupełnie nie powiązaną z wami osobę, a do tego nagranie, które można w przyszłości wykorzystać do szantażu. Po prostu wspaniale!

Odwróciłeś się na krześle i ogarnąłeś wzrokiem pokój, w którym ty wraz z Joelem i kilkoma podwładnymi koordynowaliście przebieg akcji. Uniosłeś kubek z kawą w geście toastu za dobrze wykonaną robotę.

14 Października 2008; 08:47

- Gordon? To ja, Bones. Trochę poszperałem i dowiedziałem się, że w sprawę naszej wczorajszej kontroli skarbowej wmieszany był jakiś reporter z London News, nazywa się Robert Lancaster. Nie mam pojęcia jak daleko zagłębił się w tą sprawę, ale na wszelki wypadek wynająłem kogoś kto się tym zajmie. Do zobaczenia później.

***

15 Października 2008: 21:31

? - Na razie jeszcze nic się nie wyjaśniło w sprawie morderstwa Wiktora Kalimienki, nie potwierdzone są także informacje jakoby w sprawę zaangażował się Cień, ale? Przepraszam, mamy audycję na żywo z miejsca wypadku.

- Nadajemy bezpośrednio z okolic Bagshot, miasteczka oddalonego o niecałe 30 mil od Londynu. Miała tu miejsce potężna eksplozja. Jak państwo widzicie są już tu policyjni technicy, sanitariusze i straż pożarna. Wedle wstępnych oględzin można wnioskować, że wybuchła bomba podłożona w samochodzie. Mamy informacje o dwóch ofiarach, jedną był pasażer samochodu, prawdopodobnie bezpośredni cel zabójcy, drugą zaś młoda kobieta, która zapewne przypadkiem znalazła się na miejscu zdarzenia. Niestety nie znamy jeszcze nazwisk ofiar, nie ma też żadnych śladów prowadzących do osoby odpowiedzialnej za tą tragedię.

- Zjeżdżaj stąd babo! Nie widzisz, że próbujemy tu pracować?

- Do diabła, patrz jak leziesz? To znaczy? Na żywo z miejsca zdarzenia mówiła Alex Toll z London News, a teraz oddaję głos do studia.?

W sali oświetlonej jedynie błękitnym blaskiem wypływającym z telewizora zaległa głucha cisza.

- Chyba nie sądzicie, że to Troy? ? Odezwał się siedzący gdzieś z tyłu Joel.

- To możliwe. ? Odpowiedziałeś nawet się do niego nie odwracając. ? Od rana nie mieliśmy z nim kontaktu, a wiemy, że ma rodzinę w tamtej okolicy. Wiemy też, że jego matka zachorowała, a on martwił się jej zdrowiem. Najwyraźniej ktoś kto miał z nim jakieś porachunki zdołał go w ten sposób wyśledzić.

Troy Stampleton był dotychczasowym szefem mafii, którą przyjęliście pod swoje skrzydła, i która zajmowała się produkcją i handlem bronią. To było bardzo niepokojące. Policja z pewnością zacznie węszyć wokół tej sprawy, jeśli zaczną węszyć znajdą powiązania, jeśli znajdą powiązania to ciężko będzie się ich pozbyć. Czy nic nigdy nie może ułożyć się dobrze?

No i jeszcze ta młoda dziewczyna, o której wspomnieli. Czy to mogła być Eimi z waszej grypy informatycznej? Wiedziałeś, że martwiła się o Troy?a, i dziś nie pojawiła się w pracy. Bardzo możliwe, ze za nim pojechała. Cholera, wszystko robi się zbyt skomplikowane.

ValdiCieć

14 Października 2008; 08:33

Znudzony siedziałeś w fotelu i przeskakiwałeś z kanału na kanał. W telewizji jak zwykle leciał jakiś chłam. Tylko wiadomości dawały ci odrobinę rozrywki, szczególnie rozbawiły cię te z polski, ale że nie wiele z nich rozumiałeś to szybko dałeś sobie spokój. Na chwilę zatrzymałeś się na programie lokalnym, w którym właśnie skończono chrzanić głupoty o kontroli skarbówki w jakiejś firmie. Teraz prezenterka zapowiedziała coś o wiele ciekawszego:

? - Godzinę temu w jednym z apartamentów hotelu Kensington znalezione zostało ciało byłego ukraińskiego generała - Wiktora Kalimienki. Według wczesnych ustaleń zginął w wyniku postrzału gdzieś między 21, a 23 dnia wczorajszego, świadkowie twierdzą, że jeszcze przed 21 widziano go w hotelowej restauracji. Niestety nie wiemy jeszcze kto i dla czego dopuścił się tej zbrodni. Policja także nie udostępnia żadnych informacji:

- Kierujemy się przede wszystkim dobrem śledztwa i zapewniamy, że zabójca nie zdoła się długo przed nami ukryć. ? Mówi Sebastian Palmer ? komendant 35 komisariatu w Londynie.?

Gdy tylko zaczęły się reklamy zadzwonił telefon.

- Pan Dimitrij Dragot?

- Tak, z kim mam przyjemność?

- Nazywam się Gabriel Bones. Może pan o mnie słyszał, a może nie. To nie istotne. Wiem, że para się pan dość specyficznym zawodem. Czy był by pan zainteresowany małą robótką?

- Być może, o co chodzi?

- Rzecz nie jest skomplikowana. Trzeba uciszyć pewnego człowieka, który nie potrafi uszanować cudzej prywatności. Jeśli jesteś zainteresowany to powiem ci gdzie ukryłem informacje na temat celu.

- Ok.

***

14 Października 2008; 11:45

Jak to było? Najbliższe wejście do Hydé Parku od Oxford Street, pierwszy stos leżaków jaki zobaczę, na trzecim od dołu. Ten baran za dużo naoglądał się amerykańskich filmów. Jestem profesjonalistą do cholery, zwykły kurier wystarczyłby spokojnie.

No dobra, jestem. Hoho! Szczęściarz ze mnie, tylko pięć leżaków, nie będę musiał podnosić całej sterty. Fajnie, szkoda, że nie wzięto jeszcze dwóch, to mógłbym szukać informacji o delikwencie na policji.

Co my tu mamy? Hmm? Nie będzie łatwo udupić gnoja. Trzeba to odpowiednio rozegrać. Może Zeller mi pomoże. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer. Chwila tej durnej muzyczki i usłyszałem znajomy głos.

-Witaj Toni, stary przyjacielu. - zacząłem mówić po niemiecku - Jak się masz? Słyszałem, że masz robotę w Londynie, a tak się akurat złożyło, że ja też. Pomyślałem, że pomógłbyś koledze. Dostałem ostatnio zlecenie od wpływowej osoby na pewnego dupka, ale to nie jest jakiś szczur. Niby powoli dałbym sobie radę sam, ale nie zanosi się na napływ kolejnych zadań, więc nie chciałbym się chociaż przy tym nudzić. Postanowiłem, że zanim kolega spotka się z towarzyszem Stalinem, to wcześniej trochę poświruje. Co ty na to Toni? Wchodzisz? Wiedziałem, że mi nie odmówisz. Oglądasz może ostatnio polskie media? Nie? Żałuj, niezły cyrk. Pewien ich poseł podsunął mi pomysł na kawał. Moja prośba jest taka żebyś wysłał pewnej osobie zakrwawiony łeb krowy. Tak, dobrze usłyszałeś, za-krwa-wio-ny łeb kro-wy. Niech nasz przyjaciel myśli, że to nie do jego drzwi puka kostucha. Do kogo wysłać? Słuchaj, jak tylko wgłębię się w akta, prześlę ci wieczorem maila, kto jest adresatem główki. Zgoda?

***

14 Października 2008; 21:21

Sprawa nie była tak skomplikowana jak na początku ci się zdawało. Cel nazywa się Robert Lancaster i jest zwyczajnym reporterem. Wmieszał się w jakąś sprawę z urzędem skarbowy, który przeprowadził nalot na jakąś firmę. Oczywiście sprawę zatuszowano, ale ten śmieć zapewne zaczął węszyć głębiej i możliwe, że do czegoś się dokopał. Trzeba zadbać o to by to co znalazł nigdy nie wypłynęło na światło dzienne, a delikwenta najlepiej się pozbyć.

Wystukałeś e-mail do Zellera z informacjami na temat celu i puściłeś wiadomość. Nie zapowiada się, aby ta robota miała być ciekawa.

***

15 Października 2008; 06:27

E-mail od Zellera

?Paczka dostarczona, szkoda tylko, że nie będę mógł zobaczyć jego miny gdy tylko ją otworzy. Ale ja nie o tym. Powęszyłem trochę w tej sprawie. Wiedziałeś, że 13-ego, gdzieś koło 23-ej złożyła mu wizytę policja? Nie chcę niczego spekulować, ale mam wrażenie, że stoi za tym ktoś jeszcze.?

***

15 Października 2008: 21:31

Dzień znów był wyjątkowo nudny. Od czasu przeczytania maila od Zellera nie wydarzyło się nic ciekawego. Jak zwykle dla zabicia czasu skakałeś po kanałach: telenowela, durna komedia, program kulinarny, kanał dla dzieci, tandetne anime, wiadomości? Tak, to zawsze podnosiło cię na duchu, po prostu nie sposób było się nie uśmiechnąć gdy słyszało się jakie cyrki nieraz odchodzą w polityce. No, ale były agent KGB zna to także z autopsji. Co my tu mamy?

- Rosja znów grozi Ukrainie odcięciem gazu.

- Polska kontynuuje negocjacje w sprawie tarczy antyrakietowej.

- Atak terrorystyczny w Tel Aviv.

- Vincent Mayer ogłasza śmiałe wejście Nova Corporation na Europejski rynek informatyczny.

O wiadomości lokalne, może tu będzie coś ciekawego?

? - Na razie jeszcze nic się nie wyjaśniło w sprawie morderstwa Wiktora Kalimienki, nie potwierdzone są także informacje jakoby w sprawę zaangażował się Cień, ale? Przepraszam, mamy audycję na żywo z miejsca wypadku.

- Nadajemy bezpośrednio z okolic Bagshot, miasteczka oddalonego o niecałe 30 mil od Londynu. Miała tu miejsce potężna eksplozja. Jak państwo widzicie są już tu policyjni technicy, sanitariusze i straż pożarna. Wedle wstępnych oględzin można wnioskować, że wybuchła bomba podłożona w samochodzie. Mamy informacje o dwóch ofiarach, jedną był pasażer samochodu, prawdopodobnie bezpośredni cel zabójcy, drugą zaś młoda kobieta, która zapewne przypadkiem znalazła się na miejscu zdarzenia. Niestety nie znamy jeszcze nazwisk ofiar, nie ma też żadnych śladów prowadzących do osoby odpowiedzialnej za tą tragedię.

- Zjeżdżaj stąd babo! Nie widzisz, że próbujemy tu pracować?

- Do diabła, patrz jak leziesz? To znaczy? Na żywo z miejsca zdarzenia mówiła Alex Toll z London News, a teraz oddaję głos do studia.?

Wyłączyłeś telewizor. Nie ma co, ostatnio jakiś spory ruch w Londynie.

Black Shadow

14 Października 2008; 07:30

Ostatnio w wydziale CID niewiele się działo. Wasz komórka ulokowana w 35 komisariacie trwała w zasadzie w stanie wegetacji. Do pracy przychodziłeś chyba tylko po to by posiedzieć w Internecie. W wiadomościach dość skromnie: ropa drożeje, huragan nad północną Europą, nalot skarbówki na jakąś firmę. Innymi słowy nic.

W pewnej chwili zapanowało jakieś poruszenie. Wyszedłeś ze swojego gabinetu i wyjrzałeś na korytarz. Jakiś młody posterunkowy tłumaczył właśnie komendantowi Palmetowi, że przed chwilą dostali telefon w sprawie morderstwa. Zainteresowany podszedłeś bliżej.

- ? w hotelu Kensington. Znaleziono kilka minut temu, prawdopodobnie nie żyje od wczoraj. Świadek twierdzi, że przyczyną był postrzał.

- O co chodzi? ? Zapytałeś chcąc zorientować się w sytuacji.

- Ach, Jacob! Słyszałeś? Ktoś zamordował Wiktora Kaliminkę - byłego ukraińskiego generała. Zaraz zbiorę kilku ludzi i się tym zajmę. Raczej nie będziemy potrzebować pomocy CID, ale jak chcesz możesz pojechać z nami. Wiem, że ostatnio doskwiera ci brak pracy.

***

Cóż było robić, pojechałeś w zasadzie z ciekawości, a nie z zainteresowania. Miałeś inne sprawy na głowie i zastanawiałeś się jak można by wprowadzić twój plan w życie, ale za nic nie mogłeś wykombinować niczego konkretnego.

Tymczasem dojechaliście na miejsce. Przed hotelem zebrał się tłum gapiów, ale policjanci radzili sobie z sytuacją. Wraz z komendantem wkroczyliście do środka i odnaleźliście miejsce zbrodni, które właśnie było zabezpieczane przez techników. Ukrainiec oberwał w serce, zdaje się, że padł tylko jeden strzał, który nie został przez nikogo usłyszany. Gość miał więc tłumik. Nigdzie nie widać łuski po pocisku, kolejna wskazówka świadcząca o tym, że gość był zawodowcem. Niestety, takie pobieżne oględziny nie pozwoliły ci dostrzec niczego więcej. Kapitan wysłuchiwał właśnie raportu, który składała funkcjonariuszka Petterson

- Świadkowie twierdzą, że widziano go żywego jeszcze przed 21. Podobno spotkał się z kimś w hotelowej restauracji, a po spotkaniu poszedł do swojego pokoju. Sprawdziliśmy rezerwacje i wynika z tego, że przybył tu wczoraj o 18:00.

- Dzięki Petterson, na razie wystarczy, muszę udzielić wywiadu prasie bo gotowi są wedrzeć się tu siłą.

Kapitan odprawił dziewczynę i sam udał się na parter gdzie czekał już tłum dziennikarzy.

***

15 Października 2008: 07:45

Sprawa zabójstwa Ukraińca nie była tak ciekawa jak na początku myślałeś. Wygląda na to, że po prostu robił z kimś jakiś brudny interes i wybuchł jakiś konflikt. Dziwne było jednak to, że ? jak twierdzili świadkowie ? mężczyzna, z którym się spotkał opuszczał stolik zadowolony, sam generał także wyglądał na ucieszonego. Po jakiejś godzinie zaś podobno ktoś jeszcze o niego pytał, i to prawdopodobnie ta osoba stała za zabójstwem. Szkoda tylko, że świadkowie są kompletnie bezużyteczni w kwestii ustalenia jego tożsamości.

To wszystko zresztą bez znaczenia. Byłeś kompletnie znudzony, do tego stopnia, że wziąłeś sobie dziś urlop. Mimo wszystko i tak przyszedłeś do pracy, chodźmy po to by posiedzieć w Internecie. Gdzieś koło 16-tej zadzwonił telefon.

***

Nie, to nie było szczęście. To NIE mogło być szczęście. To było przeznaczenie. Wreszcie Bóg dał mi znak, że dla takich szumowin nie ma miejsca na doczesnym świecie. Od kilku miesięcy planowałem jak dopaść tego gnoja a ten wpadł w moje otwarte ramiona dając od razu amunicję do broni. Nie mogę pominąć udziału Jim'a, wiernego przyjaciela i kompana. Złapał Troy'a w Bagshot, niewielkiej mieścinie jakieś 30 mil na płd. - zach. od Londynu. Nie znałem szczegółów lecz robota wydawała się nadzwyczaj prosta. Dostarczył nam materiału na zatarcie śladów.

Podróż do celu zajęła dokładnie 40 minut nowiutkim SUV-em z niezłym kopem. Cały się 'paliłem'. Moment w którym zabiję dziada będzie jednym z najlepszych mojego świetnego życia.

Jim odwalił dobrą robotę. Zatrzymał Troy'a na płn. krańcu miasta gdzie nie było już zabudowy mieszkalnej, jedynie jakieś pola uprawne. Dodatkowo, była już prawie 17:00 i słońce chyliło się powoli ku zachodowi. Naprowadził mnie do opuszczonej stodoły blisko lasu. Był tam. I ten śmieć również. Przytomny, ale kompletnie nieobecny. Jim nie musiał wyjaśniać sytuacji. Na prawym przedramieniu znalazłem trzy miejsca wkłucia a na podłodze opróżnioną fiolkę i resztki białego proszku.

Zerknąłem na Jim'a, któremu banan z twarzy nie schodził od momentu mojego przyjazdu.

- Był już taki jak go znalazłeś?

- Mhm. Kompletnie odleciał... Dowiedziałem się, że mieszka tu jego chora matka, a on jest na tyle kochanym synalkiem, że nie mógł jej nie odwiedzić. Zdaje się, że sytuacja w rodzince jest tak napięta, że gość daje sobie w żyłę żeby się zrelaksować. - odparł z swobodą.

- To dobrze. Łatwiej to załatwimy...

Myślałem nad kilkoma możliwościami. W schowku znalazłem naładowany pistolet. Próba samobójstwa wyda się pewnikiem jednak wolałem bardziej efektowne rozwiązania

- Masz dwanaście? - spytałem. Był to nasz kod. Zawsze liczyliśmy się z tym, że kiedyś ktoś przejrzy nasze bilingi oraz sprawdzi zapisy rozmów. Nikt nigdy nie wie kiedy jest podsłuchiwany. 12 oznaczała akurat silny materiał wybuchowy charakteryzowany na domowej roboty.

- Jasna sprawa - odparł i zaśmiał się.

Pracowitość Jim'a była jego niezwykłą zaletą i pochwaliłem gościa. Ładunek ważył z dobre dwa kilogramy i jego siła z pewnością rozniesie samochód w pył. Oczywistym elementem był detonator jednak należało tak załatwić sprawę, aby to sam Troy nacisnął guzik. Dodatkowo, musieliśmy mieć czas aby oddalić się od miejsca zdarzenia i dla pewności znajdować się w Londynie, kiedy nastąpi eksplozja. Wygrani pamiętają o wszystkim. Jim, również spec od elektroniki, podpiął komórkę Troy'a do detonatora i nastawił zapalnik.

Gdy wskazówki stopera wybiły 60:00:00 nastąpiła donośna eksplozja, która rozniosła się po okolicy, ale my siedzieliśmy od dobrych dwudziestu minut w pierwszorzędnym barze gdzie podawali wyśmienitą szkocką wódkę. Cóż, należało uczcić to wydarzenie.

Po czwartej kolejce Jim zapytał mnie szeptem.

- Co teraz?

- Nic. Czekamy. - pośpiech jest bardzo tępioną przeze mnie wadą. Łeb hydry został ucięty. Pytaniem teraz było jak zachowa się reszta tej bandy. Podejrzewałem, że za całym procederem nie stał sam Troy, ale że ktoś inny maczał w tym palce. Gdy tylko się ujawni włączymy typowy tok postępowania: oficjalny i nieoficjalny. Był to pierwszy raz kiedy wahałem się przed wdrożeniem tego drugiego w życie. W końcu, wysadzenie w powietrze sporej hali produkcyjnej nie należy do najłatwiejszych.

***

15 Października 2008; 20:22

- Jacob? Tu Palmer. Wybacz, ale muszę ściągnąć cię z urlopu, pewnie jeszcze o tym nie słyszałeś. Dostaliśmy wiadomość, że nieopodal Bagshot doszło do sporej eksplozji. Posłałem tam już techników, pomyślałem, że może cię to zainteresuje.

- Jasne, zaraz tam będę. ? Odłożyłeś telefon i rzekłeś do siedzącego nieopodal Jim?a.

- Nasze zdrowie, właśnie dostałem wiadomość od komendanta. W okolicach Bagshot doszło do tajemniczej eksplozji. Ciekawe co to może być? Chyba się tam wybiorę i sprawdzę. ? Obaj zaczęliście się głośno śmiać czym zwróciliście na siebie uwagę innych gości. Dopiłeś swoją szkocką, pożegnałeś się z Jimem i wsiadłeś do samochodu.

***

15 Października 2008; 21:12

Na miejscu trwała już niemała krzątanina. Stały dwie karetki, wóz straży pożarnej oraz kilka radiowozów. Nie wspominając już o mediach. Sylwetki pracujących ludzi oświetlane były blaskiem migających świateł wozów. Było coś takiego w tej scenie co koiło twe serce i wywoływało jakby nostalgiczny uśmiech na twojej twarzy.

Podszedłeś bliżej miejsca masakry. Zdaje się, eksplozja była trochę większa niż się spodziewałeś, wybiła w ziemi sporych rozmiarów krater i uszkodziła sporą część stodoły nieopodal, której zaparkowaliście wóz. No, a co do samego wozu? Cóż, jego nie było. Nie było co zbierać, jego szczątki zapewne leżą teraz rozrzucone na obszarze o mniej więcej kilometrowej średnicy.

Z rozświetlonego na przemian niebieskim i czerwonym światłem mroku wyłoniła się jakaś sylwetka, która zmierzała w twoją stronę. To była Clarice, policyjny patolog. Rozpoznałeś ją dopiera gdy zbliżyła się na kilka metrów.

- Niezły pieprznik, nie ma co. Prawdopodobnie ktoś podłożył bombę w samochodzie. Nie, nie patrz tak na mnie, też nie wiem gdzie jest samochód, w każdym razie spec od wybuchów twierdzi, że tak prawdopodobnie było. Udało nam się nawet wygrzebać kawałek delikwenta. No w zasadzie to zdejmowaliśmy to z drzewa, to ręka? dłoń? kawałek dłoni. W każdym razie lepsze to niż nic. Zdaje się też, że mamy jakąś przypadkową ofiarę, która znalazła się tu w złym miejscu i w złym czasie. Młoda dziewczyna, oberwała odłamkiem. ? Clarice wskazała głową na dwóch medyków wkładających do ambulansu nosze, na których spoczywał duży czarny worek na zwłoki.

- Pojęcia nie mam co ktoś taki jak ona mógł tu robić, to kompletne odludzie, do tego niebezpieczne. Bagshot znajduje się dobre dwa kilometry stąd. No, ale ode mnie niczego więcej się nie dowiesz. Jak uda mi się pozbierać resztę tego gościa i poukładam go w cichej i spokojnej kostnicy to może uda mi się zdobyć więcej danych. ? Clarice odwróciła się na pięcie i znów skąpana w czerwono-niebieskim blasku lamp ruszyła w mrok, do centrum eksplozji. Gdzieś na wzgórzu grupa reporterów z London News zaczęła się szykować do audycji na żywo.

Nie spodziewałeś się dodatkowych ofiar. Oby to nie pokrzyżowało dalszych planów. Cholerne komplikacje. Trzeba zapamiętać, że gdy w grę wchodzi czynnik ludzki, nie ma czegoś takiego jak plan doskonały.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cholera - szepnąłem swoim zwyczajowym tonem. Nawet jeśli ktoś to usłyszał pomyśli pewnie, że jestem zaskoczony rozmiarem tej eksplozji. Tak naprawdę - mając wciąż kamienny wyraz twarzy dobrze znany w 35 posterunku - lekko się zagotowało w zazwyczaj lodowatej krwi.

Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało bardzo dobrze. Z auta nie zostało nic, tego śmiecia rozerwało na strzępy i patolog będzie miała bardzo ciężką robotę aby czegoś konkretnego się dowiedzieć czyli innymi słowy - coś co nada się do sądu. Może nawet uda się odkryć, że gość był na ostrym haju a wtedy teoria o depresji i samobójstwie wyda się bardzo prawdopodobna. Problemem była ta dziewczyna. Trup potrafi bardzo dużo powiedzieć. Nie dała mi spokoju myśl co ona mogła tutaj robić o tej godzinie i jak wiele widziała. Czy widziała nas kiedy odwalaliśmy swoją robotę? Gdzie była kiedy dostała odłamkiem? Liczę na to, że jest jedynym martwym świadkiem, który pary z ust nie piśnie. Patolog najpewniej sam stwierdzi jaka była przyczyna śmierci a jeśli chodzi o moje sumienie... Jest jak na wojnie. Nieprzewidziane ofiary zawsze się zdarzają. Mimo to, będę trzymał rękę na pulsie. Ta jedna sprawa nie może wpakować mnie w bagno. Trzeba szybko przekazać Jim'owi informację. Nie przez telefon. Wracając zobaczę czy jest w barze czy wrócił do siebie, ale jeszcze się tutaj pokręcę.

Zacząłem szukać speca od materiałów wybuchowych. Wiedziałem, że kogoś takiego wezmą do tej roboty. Pytaniem było jak sporym doświadczeniem się odznacza... a nawet jeśli. Pójdzie pewnie typowa formułka - spory materiał wybuchowy z detonatorem. Ciekawe czy odkryją, że był tuż obok ofiary.

Zacząłem chodzić wokół krateru szukając wzrokiem speca pragnąć zapytać go o to jak idzie robota. Tak po prostu. Ludzki, policyjny odruch. Nic podejrzanego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziennikarz... Nienawidzę dziennikarzy. Zawsze pchają się tam, gdzie są akurat najmniej potrzebni. Zabiję szczyla choćby cegłą w drewnianym kościele.

Zleceniodawca wykazał się iście skrajną głupotą. Najpierw bardzo "sprytnie" ukrył dane o gnoju, a potem okazało się, że cała ich zawartość ogranicza się do nazwiska, adres i powód zlecenia. Gdzie lubi przesiadywać, w jakiej gazecie pracuje, jakimi drogami chodzi każdego dnia w tygodniu. Trzeba się opanować. Kto mógłby mi pomóc? Cel jest dziennikarzem... Może Pierce? Jest w końcu redaktorem jednego z tych szmatławców. Może będzie wiedział coś ciekawego. Skontaktuję się z nim za jakiś czas i poproszę o odpowiedź naszym szyfrem. Wszystko należy rozegrać tak, aby nie pozostawić śladów, a to wymaga czasu, którego nie mam. Wypadałoby zdobyć trochę tego cennego "surowca". Gdzie ten telefon za funt? Tu cię mam. No to dzwonimy:

-Dzień dobry panie komendancie! No proszę, jeszcze mnie pan pamięta. To się dobrze składa, bo mam sprawę do pana. Chodzi o niejakiego Roberta Lancastera. Jest dziennikarzem. Mógłby pan wysłać paru "zaprzyjaźnionych" kibiców pod dom tego padalca? Jak tylko pan Robert będzie wchodził do lub wychodził ze swojego mieszkania, oni by mu wytłumaczyli uprzejmie, że publikacja jego sensacyjnego artykułu mogłaby się źle skończyć. Już podaję adres... Jeszcze jedno, może mi pan powiedzieć kto zajmuje się sprawą wybuchu w Bagshot? Byłbym bardzo wdzięczny...

Po skończonej rozmowie otwieram okno i wyrzucam jak najdalej tani telefon.

Jeśli do tej pory Lancaster miał jeszcze jakieś przebłyski durnych rozważań na temat swojego artykułu to tych paru drabów powinno je już do reszty wybić z tej jego tępej głowy. A nawet jeśli nie, to przynajmniej powstrzyma na kilka następnych dni.

Dowiedziałbym się też czegoś o tym wybuchu. Nie podoba mi się, że ktoś inny działa na moim rejonie. Po telefonie do Pierce'a zadzwonię do tego policjanta, o którym powiedział mi komendant i przekonam, że ja powinienem wiedzieć o wszystkich ustaleniach śledztwa szybciej niż królowa angielska.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czemu zawsze wszystko musi się tak komplikować? Najpierw skarbówka teraz prawdopodobnie zabójstwo Troya. No właśnie prawdopodobnie?

Być może uwierzyłbym w samobójstwo gdyby nie sposób jego dokonania. Jaki normalny człowiek wysadzałby się w powietrze? Jeśli jednak ktoś go zamordował mógł to zrobić z dwóch powodów. Albo miał z nim osobisty zatarg albo działa przeciwko naszej organizacji. Musimy się dowiedzieć kto za tym stoi i możliwie szybko uciszyć gnoja tak aby więcej nam nie bruździł.

Właśnie wysłałem zaufanych ludzi po wyniki sekcji zwłok. Gdyby udało mi się je przejrzeć wiele by się wyjaśniło. Rodzina Troya coś może wiedzieć o jego wrogach, dlatego tam również zajrzą nasi agenci. Trzeba też ?wysprzątać? jego mieszkanie, tak, że gliny niczego nie znajdą co powiązałoby mafioza z nami.

Ciekawi mnie tożsamość drugiego trupa. Bardzo możliwe, że to Emi, nie mamy z nią żadnych kontaktów. Cholera, że też musiała zdechnąć, moglibyśmy się wiele od niej dowiedzieć. Mam nadzieję, że chociaż jej zwłoki nam coś zdradzą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W umyśle Johna zmagały się dwie koncepcje. Z jednej strony przypadkowość zdarzeń, z drugiej natomiast związek między jego małą, pośrednią ingerencją w sprawy Novy.

Na razie obie były równie prawdopodobne. Nie miał żadnych podejrzanych, co kazało mu czekać na powolne działania policyjnej machiny. Cień musiał pozostać w cieniu.

Remis w myślach nie wróżył najlepiej nadchodzącej batalii, lecz Jung nie spodziewał się jej prędko. Musiał jednak być gotowy w każdej chwili.

Na swoje szczęście był mistrzem improwizacji.

Jak powszechnie wiadomo, podstawą dobrej improwizacji jest dobre poznanie tła i przygotowanie przykrywki, a także czystość umysłu. Nic nie może wchodzić Ci w drogę, gdy stawka jest tak wysoka.

Choć jeszcze nie miał wroga, szykował się do wojny. Nie miecz, nie karabin; jego orężem była broń XXI wieku - telefon komórkowy.

Wykonał szybki telefon do oficera odpowiedzialnego za śledztwo w sprawie wydarzeń w Bagshot i od razu po przywitaniu poprosił o dyskrecję. Nie chciał, by ktoś za wcześnie dowiedział się, że Cień był zamieszany w to dochodzenie. A potem nastąpił grad pytań. Chciał znać wszystkie szczegóły, łącznie z tożsamością przypadkowej ofiary. Chciał je znać szybciej, niż sami śledczy, jednak tym razem nie miał takiej możliwości.

Rozpaczliwie potrzebował podejrzanych, by sprawdzić się w boju.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Black Shadow

15 Października 21:30

Przeszedłeś przez policyjną taśmę odgradzającą teren w bezpośredniej bliskości miejsca wybuchu i zacząłeś rozglądać się za technikami. Dość szybo wyłowiłeś z tłumu postać przygarbioną nad kraterem i wydłubującą coś z niego pensetą. Odwrócił się do ciebie gdy nad nim stanąłeś.

- Jacob? Do diabła co ty tutaj robisz? Myślałem, że jesteś na urlopie.

To był Sam. Sam Masterson. Cholerny Sam Masterson! Ciężko było by trafić gorzej. Gość jak mało kto znał się na tej robocie i choć byłeś pewien, że nikt nie miałby prawa dociec niczego konkretnego z zebranych po eksplozji dowodów, to gdy spojrzałeś mu w oczy mimowolnie jeszcze kilka razy w myślach prześledziłeś wszystkie możliwe rodzaje egzekucji jakie może zaserwować ci wymiar sprawiedliwości. Nie! Musisz się opanować! Nawet Sam nie był by wstanie znaleźć tu niczego co choć w najmniejszym stopniu mogło by cię obciążyć. Prawda?

- Kiepsko wyglądasz. Skoro tu jesteś domyślam się, że mniej więcej orientujesz się w tym co się tu stało?

Sztywno skinąłeś głową nie mogąc wydusić z siebie głosu. Gdy w końcu poczułeś, że możesz bezpiecznie się odezwać poprosiłeś go by powiedział jak się przedstawia sytuacja.

- Wiele się stąd nie dowiem. Na razie pewne jest jedynie, że ładunek miał jakieś 2 kilogramy i był to zapewne plastik. Można bezsprzecznie stwierdzić, że bomba znajdowała się we wnętrzu wozu, w którym siedziała ofiara, mówi nam to układ rozrzuconych szczątków. Być może później uda się wywnioskować gdzie konkretnie znajdował się ładunek i w jaki sposób został zdetonowany. Ta sprawa jest co najmniej dziwna, mówię ci. Nie chodzi nawet o samo to, że ktoś zginął rozerwany na strzępy i rozrzucony w promieniu pół kilometra. Zastanawiająca jest metoda. Kiedy widzę wysadzony samochód odruchowo myślę ?zabójstwo?, ale to wygląda inaczej. Czemu bomba wybuchła dopiero tutaj? Zapewne została gdzieś podłożona, mało prawdopodobne by podłożono ją tutaj. No bo po co? Jeśli jednak została podłożona gdzieś indziej to czemu wybuchła dopiero tutaj? Morderca z pewnością zaaranżował by wszystko tak by bomba eksplodowała po uruchomieniu silnika. Nie ma szans by zastosował detonator czasowy bo losowość była by zbyt duża. Raczej nie odpalił go też zdalnie, gdyż musiał by widzieć ofiarę i być w zasięgu sygnału, co niestety wiązało by się z tym, że mógł go trafić jakiś odłamek. To wszystko mogło by więc wskazywać na samobójstwo, ale? Kto normalny popełnia samobójstwo wysadzając się w powietrze dwu kilogramowym ładunkiem plastiku wiedząc, że może zagrażać ludziom w swoim otoczeniu? Nie, nie terrorysta, terrorysta wybrał by bardziej zaludnione miejsce. To wszystko jest kompletnie bez sensu. Będę musiał dłużej nad tym posiedzieć.

Usłyszałeś dość by wiedzieć, że Sam zasłużył sobie na swoją reputację. Całe szczęście, że przynajmniej przez przypadek udało ci się go tak skołować, to może dać ci trochę czasu na wypadek gdyby coś miało zacząć sypać się jeszcze bardziej.

Pozbierałeś się p tym co usłyszałeś i zacząłeś rozglądać dalej. Może warto było by zajrzeć co robią w tej szopie? Tam także kręciło się sporo śledczych, a to nigdy nie wróżyło dobrze.

- ? tak jest, trzy opróżnione ampułki, prawdopodobnie po narkotykach.

- Doskonale dajcie to do laboratorium! Piorunem!

- Szefie, mamy też to! ? Młody śledczy pokazał komendantowi Palmetowi jakiś leżący na podłodze przedmiot.

Nie musiałeś przyglądać się długo by zorientować się co to jest. Ślad traseologiczny. Odlew śladu opon jakiegoś samochodu, zapewne wyraźny, sądząc z ekscytacji młodzieńca. Tak z pewnością wyraźny, ostatnio często pada. Normalne o tej porze roku. Pozostawało tylko pytanie. Czy to ślad samochodu denata, czy może twojego? Wszystko komplikuje się coraz bardziej.

***

Jim pojechał do domu zaraz po twoim wyjściu. Wiedział, że media z pewnością zaczną szybko trąbić o wybuchu i nie miał zamiaru uronić choć słowa z tych reporterzy. Bynajmniej nie była to chęć zorientowania w tym czy coś mogło pójść nie tak. Chciał się tylko dobrze rozerwać.

? - Na razie jeszcze nic się nie wyjaśniło w sprawie morderstwa Wiktora Kalimienki, nie potwierdzone są także informacje jakoby w sprawę zaangażował się Cień, ale? Przepraszam, mamy audycję na żywo z miejsca wypadku.

- Nadajemy bezpośrednio z okolic Bagshot, miasteczka oddalonego o niecałe 30 mil od Londynu. Miała tu miejsce potężna eksplozja. Jak państwo widzicie są już tu policyjni technicy, sanitariusze i straż pożarna. Wedle wstępnych oględzin można wnioskować, że wybuchła bomba podłożona w samochodzie. Mamy informacje o dwóch ofiarach, jedną był pasażer samochodu, prawdopodobnie bezpośredni cel zabójcy, drugą zaś młoda kobieta, która zapewne przypadkiem znalazła się na miejscu zdarzenia. Niestety nie znamy jeszcze nazwisk ofiar, nie ma też żadnych śladów prowadzących do osoby odpowiedzialnej za tą tragedię.

- Zjeżdżaj stąd babo! Nie widzisz, że próbujemy tu pracować?

- Do diabła, patrz jak leziesz? To znaczy? Na żywo z miejsca zdarzenia mówiła Alex Toll z London News, a teraz oddaję głos do studia.?

***

16 Października 00:21

Jim otworzył drzwi prędzej niż się spodziewałeś, widocznie nie planował wcześnie kłaść się spać. Opowiedziałeś mu o wszystkim czego udało ci się dowiedzieć i obaj doszliście do wniosku, że sprawa się skomplikowała nieco ponad miarę.

- Spokojnie Jacob. Nie ma sensu wykonywać od razu zbyt gwałtownych ruchów. To mogło by wzbudzić niepotrzebne podejrzenia. Na razie musimy się przyczaić i zobaczyć jak rozwinie się sprawa. Bardzo mało prawdopodobne, że z nami to powiążą. Mam jednak dla ciebie coś co pozwoli ci się na chwilę od tego oderwać. W pewnym sensie. Chodzi o naszą ofiarę. Doskonale wiemy, że był szefem gangu handlarzy broniom, którzy mają w mieście spory magazyn, doskonale wiemy też, że nie był on głową tej bandy. Przypuszczam, że udało mi się znaleźć nasz przyszły cel.

To Nova Corporation. Oficjalnie jest to firma zajmująca się produkcją i handlem oprogramowaniem komputerowym. Swoją filię w Londynie założyli niedawno, sama firma ma główną siedzibę w Nowym Yorku. Prezesem Londyńskiego oddziału jest niejaki Gabriel Bones. Ta firma ma pewien związek z naszym gangiem. Na razie nie jestem jednak w stanie podać ci żadnych szczegółów. Powinno cię jednak zainteresować to, że z jakichś powodów 13 złożyli u nich wizytę chłopcy ze skarbówki. Chciałem trochę powęszyć w tej sprawie, ale z ich raportów nie wynika nic konkretnego. Jedynie fakt, że choć na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być porządku, to jednak po bliższym przyjrzeniu się widać, że filia otrzymuje dodatkowe fundusze z zewnątrz. I to nie tylko z centrum z Nowego Yorku, ale też skądś z Londynu. Mało tego, część tych pieniędzy zdaje się zwyczajnie znikać, i są to nie małe kwoty, które jednak ze względu na to, że rozłożono je na wielu kontach, nie rzucają się tak bardzo w oczy. Czy tylko mi się wydaje, czy ktoś tu po cichu handluje broniom?

***

16 Października 08:05

Ze snu wyrwał cię dźwięk komórki. Odebrałeś. W słuchawce odezwał się głos Roya Thomson?a - szefa wydziału CID.

? - Jacob? Witaj, udało nam się ustalić tożsamość dziewczyny. Nazywa się Emma Blanc. Mieszkała w Londynie i pracowała jako programistka w Nova Corporation. Nasi chłopcy złożą wizytę w firmie oraz w jej domu.

Udało nam się także ustalić kim prawdopodobnie była ?właściwa? ofiara. To Troy Wiliams. Ma rodzinę w Bagshot. Tego dnia przyjechał odwiedzić soją chorą matkę, później zaś ? jak twierdzi jego ojciec ? pojechał się przewietrzyć i już go nie widziano. Prawdopodobnie o coś się pokłócili.. Stuprocentową pewność co do jego tożsamości uzyskamy dopiero po testach DNA, poślemy kilku ludzi do jego mieszkania (to gdzieś w centrum). W każdym razie pozwala nam to ustalić związek. Dziewczyna mogła być przyjaciółką Troy?a, która dowiedziała się, że pojechał z wizytą do rodziny i postanowiła go tam odwiedzić. Nie znalazła go w domu (rodzina potwierdza, że go szukała) więc zaczęła się za nim rozglądać po okolicy. No i znalazła go w niefortunnym momencie.

Mimo wszystko wciąż nie mamy pojęcia w jaki dokładnie sposób został zdetonowany ładunek, a ? jak twierdzi Sam ? bez tej wiedzy nie uda się ustalić czy to było morderstwo, czy samobójstwo. Jak jednak zapewniają technicy, już niedługo możemy się spodziewać, że dostaniemy wszystkie potrzebne wyniki z laboratorium, także jeśli chodzi o ekspertyzę śladów opon i identyfikację substancji z zabezpieczonych fiolek. Wszystko to powinniśmy dostać w przeciągu tygodnia, więc na razie skupimy się na zdobyciu dodatkowych informacji o samych ofiarach.

W każdym razie mam nadzieję, że jesteś już na nogach i właśnie zmierzasz na komendę by pomóc w śledztwie. Tak jest, twój urlop zostaje oficjalnie odwołany! Wiedz jednak, że nie jestem zupełnie bez serca. Sam zdecyduj czym chcesz się zająć. Nie wracaj tylko z pustymi rękami! W mieście dzieje się ostatnio zbyt wiele byśmy mogli sobie pozwolić na opóźnienia. Wystarczy powiedzieć, że nie mamy jeszcze żadnych podejrzanych w sprawie zabójstwa tego całego Kalimienki. Tak bezpośrednio zaangażowaliśmy się w tą sprawę! To tyle ode mnie. Mam nadzieję zobaczyć szybki ostęp.

Na razie.?

Belutek

16 Października 07:00

Nie byłeś zadowolony. Nie mogłeś być zadowolony. Po wysłuchaniu tego co zdołali ustalić twoi ludzie nikt nie był by zadowolony.

Policja zdołała ustalić tożsamość przypadkowej ofiary. To z pewnością była Emi. Dowiedzieli się też, że pracowała dla Nova Corporation więc wkrótce możecie spodziewać się wizyty kilku osób, które z pewnością będą zadawały niewygodne pytania. To na szczęście nie powinien być problem. Wystarczy wszak powiedzieć prawdę. Emi tu pracowała i nic wam nie wiadomo o jej życiu prywatnym, ani tym bardziej o żadnym Troy?u. Tak, udało im się go zidentyfikować dzięki zeznaniom świadków i jego rodziny, która mieszkała w Bagshot. Troy pojechał ich odwiedzić, ale zrobiła się jakaś awantura i gdzieś się wyniósł. No, a później przybyła policja i zaczęła zadawać pytania, czy nie wiedzą czegoś o tej eksplozji.

Cóż, możesz się pocieszyć tym, że w tej kwestii dalej nie zajdą. Wedy zajęła się wysprzątaniem domu Troy?a. Zniszczyła wszystko co mogło łączyć go z wami: listy, czeki, dane na komputerze, wszystko. Tak przynajmniej twierdziła, ale ufałeś jej gdyż nie raz już zdarzyło się wam korzystać z jej usług i zawsze wywiązywała się z obowiązków.

Niestety nie wiadomo jeszcze niczego odnośnie samego wybuchu. Technikom udało się zabezpieczyć kilka śladów, ale trochę potrwa nim coś z tego wyciągną. Wiesz jedynie tyle, że ładunek podłożony pod jego wozem musiał być bardzo silny, gdyż szczątki rozrzuciło w promieniu dobrego kilometra, albo coś koło tego. Bardzo prawdopodobne jest też, że Troy był w tedy na haju, gdyż w opuszczonej stodole nieopodal, której doszło do eksplozji znaleziono jakieś opróżnione ampułki. Podobnie jak nad innymi śladami, tak i tutaj badania wciąż trwają.

Niczego nie dowiedziałeś się też od rodziny Troy?a. Nie utrzymywali stałego kontaktu, a ego dnia Troy pojechał tam tylko dla tego, że dowiedział się o chorobie matki. Twoi ludzie nie dowiedzieli się tego jednak bezpośrednio od rodziny, ale z krótkiego wywiadu jaki przeprowadzili w fabryce, nad którą Nova przejęła pieczę i dała jej przykrywkę, a szefem której był właśnie Troy. Rodziny nie wypytano gdyż zwyczajnie nie było jak zrobić tego dyskretnie. Po całym Bagshot kręciło się za dużo federalnych, a w sprawę włączył się podobno także wydział CID, który o ile dobrze ci wiadomo zaczął też działać coś w sprawie zabójstwa Kalimienki (tu na razie stoją jednak w miejscu i zapewne nie prędko z tym ruszą).

16 Października 12:02

? ? Gordon? Tu Bones. Mamy rozkazy z góry. Vincent chce aby zacząć działać w sprawie zdobytych przez ciebie dokumentów. To znaczy, że musisz zaplanować akcję ogołocenia jednego z tych magazynów, o których wspominają dokumenty Kalimienki. Sprawa nie będzie prosta, ale jestem pewien, że sobie poradzisz. Zdobyty towar postaraj się jak najszybciej spieniężyć. Sądzę, ze najlepszym klientem będzie Luis Vos, ten Francuski przemytnik, z którym nie raz przyszło nam robić interesy w Ameryce. Teraz podobno szmugluje broń do Afganistanu. Wszystkie magazyny znajdują się we Francji więc będziesz musiał zadbać o dobrą koordynację działań. Tobie jednak chyba nie powinienem o tym mówić. Mamy we Francji kilku naszych ludzi, wiedz, że są do twojej dyspozycji. Nie przejmuj się też zanadto budżetem, wystarczy byś pamiętał, że mamy na tym zarobić i umocnić swoją pozycję. Mam nadzieję, że uda ci się wszystko załatwić dość szybko. Pamiętaj jednak by nie popełnić błędu, ostatnio i tak wzbudzamy zbyt duże zainteresowanie.

Cześć.?

To nie była zbyt pokrzepiająca wiadomość. Ty jednak lubiłeś wyzwania, a to było niemałe. Cóż było więc robić? Trzeba się do tego dobrze przygotować.

ValdiCieć

16 Października 07:45

Sprawa Lancastera nie była tak prosta jak na początku sądziłeś. Co prawda przypuszczałeś, że ktoś inny stoi za całą tą aferom, ale mimo to nie jesteś w stanie ego rozgryźć. Pirce przekazał ci informacje w iście ekspresowym tempie. Jako osoba odpowiedzialna za ostateczny wygląd gazety mógł to zrobić w bardzo prosty, nie wzbudzający podejrzeń sposób. Wystarczyło odpowiednio poukładać i pozamieniać poszczególne wyrazy. Było to proste i wydajne rozwiązanie, które nie wzbudzi podejrzeń u osób niewtajemniczonych, i które pozwala przekazać dość dużą porcję informacji na raz.

Teraz, przeglądając poranną prasę mogłeś dowiedzieć się z niej więcej niż ktokolwiek inny. Przynajmniej taką miałeś nadzieję. Ta i tym razem była dość płonna. Widać nikt nie potrafi zrobić nic jak należy. Dowiedziałeś się w zasadzie tylko tyle, że cel pracuje dla London News. Nie wiadomo w zasadzie nic o tym gdzie najczęściej przebywa, z jakimi ludźmi się spotyka (a tych i tak jest dość wielu), jakie kobiety lubi. Najbardziej interesujący okazał się fakt, że człowiek ten jest w zasadzie nietykalny. Nie do końca wiadomo dla czego. Zawsze gdy wpakował się w jakąś afer, lub miał inne łopoty, te po prostu zdawały się znikać. A to umorzona sprawa o włamanie, a to pieniądze na spłatę informatorów i innych osób, które mogły by mu źle życzyć z tych, czy innych powodów. Nie wiedziałeś co o tym wszystkim myśleć. Robert Lancaster wydawał się na pozór takim zwykłym dziennikarzynom, ale działy się wokół niego różne dziwne rzeczy. To prawda byłeś znudzony, i pomimo że to ryzykowne postanowiłeś się z nim trochę zabawić zanim z nim skończysz, ale teraz zacząłeś się zastanawiać czy ta zabawa w pewnym momencie aby źle się nie skończy.

16 Października 12:20

Telefon od komendanta Astona, do którego zadzwoniłeś wczoraj także dołożył więcej pytań niż odpowiedzi. Stanowczo stwierdził, że nie wyśle nikogo do Lancastera. Podobno 13 złożyli mu wizytę chłopcy z 35 komisariatu i kazali wstrzymać się z publikacją tego artykułu. Zadzwonił do Palmera ? tamtejszego komendanta, ale ten nie chciał wyjaśnić niczego w tej sprawie. Stwierdził tylko, że o tej sprawie można już zapomnieć.

Co ciekawe to właśnie luzie z 35 zajmują się sprawą eksplozji w Bagshot, a do całej zabawy włączyła się także komórka CID, która ma siedzibę w tym komisariacie. Trochę podzwoniłeś i udało ci się ustalić kilka faktów na temat tej sprawy.

Policji udało się ustalić tożsamość dziewczyny. Nazywa się Emma Blanc. Mieszkała w Londynie i pracowała jako programistka w Nova Corporation. Już wcześniej samemu powęszyłeś w tej sprawie i dowiedziałeś się, że twój pracodawca w sprawie Lancastera jest prezesem Londyńskiego oddziału tej firmy, która kwaterę główną ma w Nowym Yorku.

Udało się także ustalić kim prawdopodobnie była ?właściwa? ofiara. To Troy Wiliams. Ma rodzinę w Bagshot. Tego dnia przyjechał odwiedzić swoją chorą matkę, później zaś ? jak twierdzi jego ojciec ? pojechał się przewietrzyć i już go nie widziano. Prawdopodobnie o coś się pokłócili.. Stuprocentową pewność co do jego tożsamości zdobędą dopiero po testach DNA. W każdym razie pozwala to ustalić związek. Dziewczyna mogła być przyjaciółką Troy?a, która dowiedziała się, że pojechał z wizytą do rodziny i postanowiła go tam odwiedzić. Nie znalazła go w domu (rodzina potwierdza, że go szukała) więc zaczęła się za nim rozglądać po okolicy. No i znalazła go w niefortunnym momencie.

Mimo wszystko wciąż nie wiadomo w jaki dokładnie sposób został zdetonowany ładunek, a ? jak twierdzi specjalista ? bez tej wiedzy nie uda się ustalić czy to było morderstwo, czy samobójstwo. Jak jednak zapewniają technicy, już niedługo można się spodziewać, że będą mieli wszystkie potrzebne wyniki z laboratorium. W skład tego wejdzie ekspertyza śladów opon i identyfikacja substancji z zabezpieczonych - we wnętrzu opuszczonej stodoły nieopodal, której doszło do eksplozji ? fiolek. Prawdopodobnie to jakiś narkotyk.. Wszystko to powinno być gotowe w przeciągu tygodnia, więc na razie policja skupi się na zdobyciu dodatkowych informacji o samych ofiarach.

Transer

16 Października 8:00

Z zadowoleniem stwierdziłeś, że sprawą w Bagshot zajmował się nie kto inny tylko sam Palmer, który do roboty zaprzągł także komórkę CID, która ma kwaterę w jego komisariacie. Już po krótkiej rozmowie dowiedziałeś się wielu interesujących szczegółów.

? - Witaj, udało nam się ustalić tożsamość dziewczyny. Nazywa się Emma Blanc. Mieszkała w Londynie i pracowała jako programistka w Nova Corporation. Nasi chłopcy złożą wizytę w firmie oraz w jej domu.

Udało nam się także ustalić kim prawdopodobnie była ?właściwa? ofiara. Mówię prawdopodobnie, gdyż nie mamy co do tego żadnej pewności. Eksplozja była tak silna, że szczątki rozrzuciło w promieniu dobrego kilometra od centrum. Ofiarą był Troy Wiliams. Miał rodzinę w Bagshot. Tego dnia przyjechał odwiedzić soją chorą matkę, później zaś ? jak twierdzi jego ojciec ? pojechał się przewietrzyć i już go nie widziano. Prawdopodobnie o coś się pokłócili. Stuprocentową pewność co do jego tożsamości uzyskamy dopiero po testach DNA, poślemy kilku ludzi do jego mieszkania (to gdzieś w centrum). W każdym razie pozwala nam to ustalić związek. Dziewczyna mogła być przyjaciółką Troy?a, która dowiedziała się, że pojechał z wizytą do rodziny i postanowiła go tam odwiedzić. Nie znalazła go w domu (rodzina potwierdza, że go szukała) więc zaczęła się za nim rozglądać po okolicy. No i znalazła go w niefortunnym momencie.

Mimo wszystko wciąż nie mamy pojęcia w jaki dokładnie sposób został zdetonowany ładunek, a ? jak twierdzi Sam ? nasz specjalista od materiałów wybuchowych ? bez tej wiedzy nie uda się ustalić czy to było morderstwo, czy samobójstwo. Jak jednak zapewniają technicy, już niedługo możemy się spodziewać, że dostaniemy wszystkie potrzebne wyniki z laboratorium, także jeśli chodzi o ekspertyzę śladów opon, które znaleźliśmy nieopodal miejsca zdarzenia, jak i identyfikację substancji z zabezpieczonych fiolek, które leżały w opuszczonej stodole nieopodal. Prawdopodobnie zawierały jakiś narkotyk, ale nie mamy 100% pewności. Wszystko to powinniśmy dostać w przeciągu tygodnia, więc na razie skupimy się na zdobyciu dodatkowych informacji o samych ofiarach.

Swoją drogą, ta sprawa wywarła chyba niemałe poruszenie, czemu zresztą trudno się dziwić. Wczoraj wypytywał mnie o nią jakiś mężczyzna, niestety nie wiem kim był, w każdym razie miał poręczenie od komendanta Astona.?

A więc raz jeszcze Nova, a wraz z nią Vincent Mayer staje na twojej drodze. To musi być jakiś zrządzenie losu, znak od Boga, że podążasz dobrą ścieżką, znak, ze los jest po twojej stronie. Nie byłeś jeszcze pewien jak w to wszystko ? poza osobą przypadkowej ofiary ? zaangażowana jest firma, ale nie było wątpliwości, że ma z tym jakiś związek. Trzeba go było tylko odkryć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokojnie, tylko spokojnie. Wygrani pamiętają o wszystkim a ja zapomniałem o cholernych śladach opon, psia jego mać. Ale co z tego? Prawie na pewno są to ślady SUV'a, bo auto Troy'a stało poza stodołą i nie wiem jakim cudem ślady jego auta akurat miałby tam się ukazać. Czekaj! Cholera, przecież w stodole znaleźli coś innego. A więc, powiedzmy, że to ślady auta, które akurat również ja posiadam... I co z tego?! Ilu londyńczyków może posiadać podobną brykę jak ja? Setki, tysiące? Nie, policja nie pójdzie tą drogą. Poza tym, nie dałem im powodów do podejrzewania mnie. Zjawiłem się na miejscu zbrodni i zachowywałem się w miarę normalnie... tylko ten cholerny Sam! Ale... też niczego się nie dowie. W dodatku, obecnie nie mają punktu zaczepienia mojej osoby z tym śmieciem. Nie sraj tam gdzie jadasz, oto kolejna zasada, która się przydaje. Nie brałem udziału w jego śledztwie, nie byłem na rozprawie sądowej, on nigdy na oczy mnie nie widział. Archiwa CID też były bezpieczne. To było moje drugie źródło informacji, ale odcisków palców nie zdobędą. Trzeba używać tam rękawiczek... No dobrze. Chyba, że...

Potoku myśli nie dało się zatrzymać. Umyłem się, ogoliłem i ubrałem ciągle myśląc nad wszelkimi możliwościami i konsekwencjami danych czynów. I wtedy wpadłem na to, że oprócz samochodu Troy'a i mojego był jeszcze jeden. Samochód Jim'a. Jakkolwiek nie mogłem mieć żadnej pewności czyje opony tam znaleźli i jak bardzo popularne jest auto mojego kolegi, ale należało podjąć środki zaradcze. Gotowy do trudów dzisiejszego dnia wsiadłem do SUV'a i ruszyłem do Jim'a aby przekazać mu polecenia. Jeśli znajdę go w domu a jeśli nie to na pewno będzie w komisariacie. Tam przekażę mu wytyczne:

- Część Jim. Pamiętasz jak mówiłem o tym, że znaleźli ślady opon... musimy rozważyć też to, że mogą to być opony z twojego samochodu. Trzeba podjąć środki zaradcze. Zakładając, że wyniki dojdą dopiero dziś wieczór, jedź do jakiegoś warsztatu albo zatrudnij zaufanego mechanika, żeby całkowicie zmienił opony w twoim aucie. Inna firma, rozmiar itd. Stare spal. Do szczętu. Ok? A jeśli dojdą zanim to zrobisz... kontynuuj. Nie sądzę, żeby szybko zaczęli coś podejrzewać o ile w ogóle zaczną i zapragną sprawdzić twój samochód. - mówiłem szybko, cicho i wyraźnie.

Jedna sprawa załatwiona. Należało jeszcze rozegrać sprawę włączając to zabójstwo tego całego Kalinienki. Intuicja podpowiadała mi, że coś w związku z tym bardzo śmierdzi i może się okazać, dwa "zabójstwa" w tym samym czasie doprowadzą do bardzo ciekawych wniosków. Tą część instrukcji mówię Jim'owi już w komisariacie, kiedy będziemy całkowicie na osobności i będę pewny, że absolutnie nikt nas nie podsłucha ani nie zauważy.

- Teraz druga sprawa. Roy chce mnie w jednym ze śledztw. Słuchaj, biorę Kalinienkę. Ty staraj się bardzo nie angażować w sprawę Troy'a, ale miej na nią uwagę albo jak chcesz. Staraj się nie zwracać niepotrzebnej uwagi. Coś mi tu śmierdzi i sądzę, że istnieje jakiś związek między Kalinienką a - może nie samym Troy'em, ale... może Nova maczała w tym palce? Cholera wie. Na razie snuję fantazje... Aha, jeszcze jedna sprawa. Na zapas, zacznij odkładać na lot. - mrugnąłem do niego porozumiewawczo okiem.

Nawet gdyby jakimś cudem, podejrzenia zostałby rzucone na mnie i na Jim'a nie miałem zamiaru gnić w więzieniu. Zawczasu należało się przygotować do pospiesznej i wymuszonej ucieczki z kraju. Alternatywą dla mnie była tylko śmierć. Mogłem się z tym pogodzić. W końcu, czasami największym poświęceniem dla sprawy jest własne życie. Zresztą, prawie przy każdej sprawie zawsze braliśmy pod uwagę ryzyko i Jim wiedział już co robić kiedy skończył oficjalną pracę w komisariacie.

Po załatwieniu sprawy z Jim'em ruszyłem do Roy'a przekazać mu swoją decyzję.

- Cześć Roy. Przejdę od razu do rzeczy - zacząłem normalnym tonem a kąciki ust lekko poszły w górę. - Biorę sprawę Kalinienki. Zanim jednak wezmę się do roboty chcę dodać jedną rzecz. Coś nie daje mi spokoju. Snuję różne hipotezy i zastanawiam się czy między Kalinienką a Troy'em nie ma jakiegoś powiązania. Lub czy Troy nie miał z kimś powiązań w tej sprawie... To wszystko. Zabieram się do pracy, szefie. Aha, kto jest już przydzielony do śledztwa? - powiedziałem na odchodne jeśli Roy nie miał nic do dodania.

Najpierw musiałem wejść w meandry sprawy. Pamiętam jak byłem w tym hotelu gdzie zabili tego Ukraińca, ale poza szczegółami, że zabójcą pewnie był profesjonalista nic nie dawało fundamentu do owocnej pracy. Wpierw zapoznam się z wszystkimi aktami jakie zdołali zgromadzić w sprawie oraz opinie innych ludzi zaangażowanych w to śledztwo. Kiedy to zostanie załatwione koniecznie trzeba będzie prześwietlić cały życiorys tego generała z uwzględnieniem jakimi interesami się zajmował i co konkretnie robił w Londynie. Trzeba szukać powiązań, punktów zaczepienia. Potem przyda się wizyta w hotelu. Na pewno muszą mieć kamery do utrzymywania porządku albo ostrzegania przed pożarami. Może jedna z nich uchwyciła twarz zabójcy... albo tego człowieka, który - jak pamiętam - rozmawiał z Kalinienką na godzinę przed zabójstwem.

Poza tym szef wspomniał o przeszukaniu domu Troy'a. Wiemy z Jim'em, że gość miał szemrane interesy więc skąd pewność, że mieszkanie nie zostało wyczyszczone przez pracowników albo partnerów tego śmiecia, którzy bali się tego co można tam odkryć? Cóż, na razie to hipoteza. Trzeba będzie się dowiedzieć opinii przeszukując kiedy już wrócą.

Westchnąłem.

Tak dużo pracy a tak mało czasu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-J*b twoja mać hieno. - zakląłem cicho w ojczystym języku. Kim jest ten Lancaster, że taki nietykalny? No i dlaczego osoba związana z firmą mojego zleceniodawcy ginie zaraz po tym, jak rozpoczynam zlecenie? Do tego dochodzi fakt, iż ten cały Palmer maczał swoje palce w obu sprawach. Coś mi tu nie gra. Czyżbym był w coś wrabiany? Zlecenie to zlecenie, ale chyba nie mogę jeszcze sprzątnąć tego pismaka. Zadzwonię do Artesta - był szpiegiem, zna się na komputerach i miał powiązania z policją.

-Witaj Ron. Mam do ciebie sprawę. Mógłbyś sprawdzić dla mnie komendanta Palmera z Londynu? Nie Ron, nie martw się, nie chcę go zabić, ale potrzebuję informacji. Świetnie. A tak przy okazji. Chciałbym żebyś wyciągnął z jego komputera wszystko o wybuchu w Bagshot i przesłał do mnie. Dzięki stary.

Poprosiłbym Artesta o coś jeszcze, ale większe zaufanie mam do Toniego.

-Toni? Ważna rzecz. Musisz dla mnie dowiedzieć się jak najwięcej o kilku osobach. Chodzi o Troya Wiliamsa, Emmę Blanc... Tak, wiem, że zginęli w wypadku, ale potrzebuje trochę więcej, niż tylko to, gdzie mieszkali i kim byli. Co do tych osób, to sprawdź dla mnie prezesa londyńskiego oddziału firmy Nova Corporation... Tak, wiem, że to gruba ryba, ale wierzę, że ci się uda. Ostatnia osoba to Robert Lancaster, dziennikarz London News - muszę dowiedzieć się kogo on ma za plecami, że zawsze śledztwa w jego sprawie są umarzane. Wyślij też za nim jakiś ogon - chcę wiedzieć, gdzie, kiedy i do kogo chodzi, a nawet godzinę, o której sra. Cześć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawa zaczynała śmierdzieć, jednak grupa ewentualnych podejrzanych zaczynała się zawężać.

W rozmowie z Palmerem nie wyrażał żadnych emocji, jednak czuł, że wszechobecna ostatnimi czasy Nova musi być w to zamieszana.

- Pogrzebcie bardzo dokładnie w sprawie ofiar. I pogońcie ludzi w laboratorium, nie możemy sobie pozwolić na zwłokę. Jeśli się uda, pracujcie po cichu - nie mogę Ci na razie nic powiedzieć, ale obawiam się, że to może być coś głębszego. Sięgającego wysoko. I postarajcie się namierzyć dla mnie człowieka, który wypytywał się o sprawę. Znasz mój numer, w razie czego będę pod telefonem.

Coś tu było nie tak.

Nadszedł czas, by ruszyć do akcji.

Jung miał zamiar zająć się komendantem Astonem. Na początek planował śledzić go przez kilka godzin, w poszukiwaniu czegoś podejrzanego. On miał coś za uszami, a Cień czuł to na odległość. W razie czego miał zamiar podjąć bardziej drastyczne kroki.

Twój ruch, tajemniczy przeciwniku. Pionki ruszyły, a szachownica drży z niepewności.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cudownie, czy Vincent zwariował? Jak mam ukraść parę ton broni nie alarmując przy tym francuskiej policji! Nie miałem kompletnego pojęcia jak mógłbym się do tego zabrać. To cholernie duża sprawa ? magazyny wypełnione po brzegi bronią, jak to ukraść a przede wszystkim jak to przetransportować w miejsce przeznaczenia? Podstawię jednego z naszych zaufanych ludzi, będzie udawał zainteresowanie bronią.

- Luc, słuchaj mam dla ciebie pewną robotę. Masz udawać zainteresowanie kupna sporej ilości broni. Naprawdę sporej ilości broni. Z pewnością będą traktować, Cię podejrzliwie ale wpłacisz im pokaźną zaliczkę. Zorientuj się w metodach ich działaniach i znajdź najsłabsze ogniwo. Chodzi mi o kogoś kto za odpowiednią sumę pieniędzy zdradziłby swoich pracodawców. Ten ktoś musi być wysoko postawiony. Przesłałem znaczną ilość zielonych papierków na twoje konto, kup jakieś bardzo drogie, sportowe auto. Nie, to nie dla Ciebie, co nie zmienia faktu, że do pewnego czasu będziesz nim mógł pojeździć.

PS: W załączniku maila podałem ci wszystkie ważne informację które musisz znać. Jak zawsze ni mniej, ni więcej niż to konieczne.

Teraz musiałem załatwić sprawę z naszym nabywcą, francuskim przemytnikiem. Jest nim Luis Vos.

- Luisie, zawsze kiedy do ciebie piszę chodzi o interesy, nie inaczej jest tym razem. Co powiedziałbyś na parę magazynów pełnych broni? Pistolety, karabiny i cięższy sprzęt taki jak wyrzutnie rakiet, moździerze i miny którą rozerwą nie tylko nędzne samochody ale również pojazdy opancerzone. Talibowie na pewno nie pogardzą takim towarem. Co więcej załatwimy również odpowiedni transport. Samoloty polecą prosto do Afryki, nie zaryzykujemy dłuższego przelotu nad Europą niż to konieczne. W Afryce zrobisz z towarem co będziesz chciał, może się okazać, że bardziej intratne będzie uzbrojenie jakichś bojówek i wywołanie wojny domowej. Pamiętaj, Afganistan to śliski grunt ? Amerykanie są bardzo uczuleni na tym punkcie.

PS: Szykuj platynową kartę kredytową będzie Cię to sporo kosztować.

* * *

Teraz musiałem jeszcze trochę powęszyć w sprawie zabójstwa Troya, nie dawało mi to spokoju. Zleciłem dokładne zbadanie miejsca zbrodni, jakieś ślady przecież

musiały tam zostać. Jeśli jednak okaże się, że moi agenci nic nie znajdą będzie to znaczyć, że zabójca jest profesjonalistą. Być może nie działa w pojedynkę. Ciekawią mnie również jego motywy. Muszę się zastanowić kto zyskał na śmierci Troya?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Transer

16 października 13:30

Stalowo-szara tafla chmur rozpostarła się nad londyńskim niebem. Ulice, w krótkim czasie zaczęły ciemnieć od deszczu, który powoli acz nieubłaganie przybierał na sile. Hotel był ostatnio zupełnie innym miejscem. Zwykle można tu było w ciszy i spokoju spędzić przyjemnie czas z przyjaciółmi, podczas zorganizowanego naprędce przyjęcia, albo porozmawiać o byle czym w restauracji.

Wszystko zmieniło się od czasu zabójstwa Kalimienki. Zabity został cały urok tego miejsca. Ludzie stali się podejrzliwi i prześcigali się w teoriach spiskowych, które mogły by tłumaczyć motywy mordercy. Zaś każda z tych teorii była wymyślniejsza od poprzedniej. W niczym nie pomagało też to, że wszędzie kręciła się policja i ludzie z CID, którzy mieli chyba zamiar przetrząsnąć to miejsce do góry. W ciągu niespełna pół godziny dwa razy zmuszony byłeś do dania zeznań. Mając dość całej tej farsy zamknąłeś się w swoim pokoju, włączyłeś radio i rozsiadłeś się na kanapie wpatrując w duże okno swojego apartamentu, które teraz naznaczone było kroplami wody. Niemal odruchowo spojrzałeś na rozłożone nieopodal szachy, a później po chwili namysłu zadzwoniłeś do Palmera. Musiałeś dowiedzieć się czegoś więcej o tej sprawie w Bagshot. Niestety wszystko wskazywało na to, że na efekty dochodzenia prowadzonego oficjalnym torem trzeba będzie jeszcze poczekać.

16 października 14:05

Korzystając z faktu, że Palmer nie prześle ci wyników przed wieczorem postanowiłeś zacząć działać na własną rękę. Pierwszym krokiem miało być prześwietlenie komendanta Astona. Zaniepokoiło cię to, że ktoś z jego poręczeniem wypytywał o śledztwo. Miałeś przeczucie, że coś tu nie gra.

Opuściłeś hotel, w którym wciąż dało się dostrzec śledczych szukających jakichś śladów mogących ich naprowadzić na trop. Było mało prawdopodobne, że uda im się coś znaleźć, gdyby był tu jakiś ślad prawdopodobnie odkryli by go już w dniu zabójstwa. Chociaż, kto wie?

Zimny wiatr targnął twoim płaszczem gdy tylko stanąłeś na zewnątrz. Krople deszczu mieszającego się ze śniegiem bębniły o twój parasol. Szybko udałeś się na parking gdzie odnalazłeś swojego czarnego cadillaca, który teraz miał nałożony dach.

***

Jazda była bardzo monotonna. Usypiająca pogoda, powolna muzyka w radiu i bębnienie deszczu, które nad wyraz dobrze komponowało się nie tylko z gwizdami wiatru, ale i z samą muzyką.

Twoje poszukiwania zawiodły cię do kilku miejsc. Najpierw odwiedziłeś pełen zabieganych ludzi komisariat komendanta Astona. Niestety nie udało ci się z nim spotkać osobiście. Później rozejrzałeś się po kilku urzędach, aż w końcu odwiedziłeś urząd imigracyjny. Ktoś inny mógł by to nazwać stratą czasu, ale nie ty. Z pośród wielu nic nie wartych informacji udało ci się wyłuskać fakt, że Aston nie był Brytyjczykiem. Pochodził z Rosji, a do Anglii przeniósł się po upadku Muru Berlińskiego. Wcześniej pracował zaś dla KGB. Ta sprawa zaczynała śmierdzieć coraz bardziej.

16 października 23:16

Znów siedziałeś samotnie w swoim apartamencie i pogrążony we własnych myślach wpatrywałeś się w zalewane strugami deszczu okno. Nie zapowiadało się na to by szybko miało się uspokoić.

Z transu wyrwał cię sygnał na komputerze. To był Palmer, przysłał ci e-mail.

- Mamy już wyniki z laboratorium. Wszystko to jest naprawdę mętne. Ale do rzeczy. Najpierw zajmę się bombom. Pewne jest, że ładunek znajdował się przy kierowcy, prawdopodobnie nawet nie został umieszczony pod siedzeniem. To mogło by wskazywać na fakt, że było to samobójstwo. Jednak nasz technik Sam wydaje się nie być tego taki pewny. Według niego żaden normalny człowiek nie popełnił by samobójstwa wysadzając się w powietrze. Tak robią tylko terroryści, ale oni zwykle wysadzają się w miejscach zaludnionych, aby było jak najwięcej ofiar. Znaleziono tam także szczątki telefonu komórkowego. Niby nic niezwykłego, ale gdyby to było zabójstwo, to mógł by on posłużyć do zdetonowania ładunku. Na razie nie mamy w tej sprawie żadnych dodatkowych punktów zaczepienia.

Nasza patolog Clarice twierdzi, że Troy był na kompletnym haju gdy samochód eksplodował. Sądząc po ilości zażytego narkotyku nie wiedział nawet gdzie się znajduje i czy żyje. Ustaliła także, że sam narkotyk to jakaś nowa mieszanka amfetaminy. Jeszcze nie wiemy czy ma to jakieś znaczenie dla sprawy.

A teraz ostatnie i najciekawsze. Wcześniej pewnie ci wspominałem, że udało nam się zabezpieczyć ślady opon. Nie uwierzysz, ale to nie pierwszy raz gdy się z nimi spotykamy. Jakieś pół roku temu, w małej wiosce położonej jakieś 20 mil za miastem znaleźliśmy ciało niejakiego Raymonda Johns?a. Wszystko wskazywało na to, że po prostu przedawkował narkotyki i sprawa ostała zamknięta. Co prawda zabezpieczyliśmy ślady i zebraliśmy zeznania świadków, ale nic nie wskazywało na to, że mogło to być morderstwo. Teraz jednak zaczynam mieć wątpliwości. Same opony są jednak dość popularne więc może to być zwykły zbieg okoliczności.

I jeszcze jedna sprawa. Prosiłeś o bliższe przyjrzenie się ofierze. To dość interesujące więc słuchaj uważnie. Skontaktowałem się z pewnym sędzią, który twierdzi, że mężczyzna o imieniu Troy Wiliams był oskarżony o handel broniom, śledztwo zostało jednak umorzone z braku dowodów. Pogrzebałem trochę i okazało się, że nie ma żadnych akt z tej sprawy. Jeśli Troy kiedykolwiek posiadał jakąś kryminalną przeszłość to została ona bardzo skrzętnie usunięta.

17 października 04:20

Ze snu - w który zresztą zapadłeś dopiero niedawno ? wyrwał cię dźwięk telefonu. To był Robert. Głos miał roztrzęsiony, a oddech ciężki. Chyba przez jakiś czas biegł.

- Wydaje mi się... że ktoś... mnie śledzi. Co najmniej od kilku godzin łazi za mną jakiś facet. Chyba wreszcie udało mi się go zgubić. Nie wiem co to za jeden, ale mam wrażenie, że miał zbyt dobrych zamiarów. Najpierw ta sprawa ze skarbówką, później wizyta policji i krowi łeb pod drzwiami, a teraz to! Co tu się dzieje stary? Mówiłeś, że to może być trudna sprawa, ale wycofałem się tak jak radziłeś. Wszystko jednak wskazuje na to, że oni nie zamierzają tak łatwo odpuścić. O nie, muszę kończyć, chyba mnie znalazł.

To było dobre pytanie. Co tu się dzieje? Czy to Nova poluje na Roberta? Nawet jeśli, to czemu robią to tak nieudolnie? Mogli by go przecież po prostu zabić. Nie wiedziałeś co o tym myśleć, nie wiedziałeś co począć z Robertem. Nie znałeś zamiarów wroga, a bez tego ciężko było podjąć jakieś kroki.

17 Października 07:01

Ludzie najwyraźniej w nosie mieli czyjąś potrzebę snu. Rozdzwonił się kolejny telefon, to znów był Palmer.

- Wybacz, że dzwonię o tej porze, ale ktoś włamał się na serwer. Nie zdołaliśmy go zablokować to zawodowiec. Nie zostawił nawet najmniejszych śladów, same fałszywe tropy. Nawet Jim nie był w stanie niczego zrobić. Na szczęście niczego nie skasował, nie wstawił też żadnego wirusa. Skopiował tylko informacje o śledztwie w Bagshot, włącznie z ostatnimi wynikami laboratoryjnymi. Nie wiem już co mam o tym wszystkim myśleć. Sprawa z każdym dniem śmierdzi coraz bardziej.

Komendant miał rację. Wszystko to robiło się aż zbyt zakręcone. Spojrzałeś na okno. Ciągle padało.

Belutek

16 października 14:58

Wraz z resztą grupy siedziałeś w pokoju, który był czymś w rodzaju waszego centrum dowodzenia i sercem Nova Corporation. Wszystko oświetlał blask wszędobylskich ekranów waszych komputerów i laptopów. Spore okno przesłonięte było żaluzją, a z tego co się orientowaliście o dobiegających zza niego odgłosach pogoda była deszczowa i wietrzna. Na duchu nie podnosił was nawet zapach gorącej kawy. Wszyscy byliście zmęczeni, i nic nie wskazywało na to, że szybko będziecie mogli odpocząć.

Wizyta jaką z rana złożyła wam policja na szczęście nie była zbyt kłopotliwa. Był tu co prawda jakiś gość z CID, ale nikt nie zadawał zbędnych pytań i zadowolili się prostymi odpowiedziami, które nie miały szans na nic ich naprowadzić, czy wzbudzić jakichś podejrzeń.

O wiele bardziej kłopotliwe miało się okazać zlecenie od Vincenta. Sprawa naprawdę była duża i cholernie skomplikowana. Na szczęście już teraz posiadaliście pewne informacje na temat tych magazynów więc można było w spokoju zacząć przygotowania. Krótki telefon do Luca, przelew na jego konto i e-mail z dodatkowymi informacjami w skład, których wchodziły dokładne współrzędne odnośnie położenia magazynów. Później już tylko uzgodnienie sprawy z Luisem. To na razie była jedyna rzecz jaką mogłeś zrobić. Na konkretniejsze działania przyjdzie czas gdy Luc zdobędzie wszystkie potrzebne informacje i z infiltruje bazę.

Tymczasem postanowiłeś zająć się sprawą wybuchu. Joel powiedział na głos to o czym ty już myślałeś.

- Policja z pewnością nie udostępni nam wyników laboratoryjnych. Obawiam się, że sami będziemy się o nie zatroszczyć. Nie powinno być zbyt rudno przeprowadzić zwykłego włamania na serwer. Komputery policji są dobrze strzeżone, ale to bariera tylko dla amatorów. Bardziej zaawansowany haker poradził by sobie z zabezpieczeniami bez trudu. Poza tym Nova dysponuje technologią, o namierzeniu której policja może tylko pomarzyć.

Wiedziałeś, że miał rację, nie było innego sensownego rozwiązania. Mogli byście co prawda spróbować fałszerstwa dokumentów, które dały by wam dostęp do wyników, ale to był by już fizyczny dowód, a do tego osoba, która by je pokazała mogła by się wydać podać podejrzana przez samo zainteresowanie sprawą. Atak hakerski choć bardziej drastyczny, był o wiele trudniejszy do rozgryzienia, i nie pozostawiał fizycznych dowodów.

17 października 04:22

Dopiero teraz udało wam się zakończyć wszystkie niezbędne przygotowania. Każdy był już na swoim miejscu i każdy wiedział jaką ma rolę do spełnienia. Rozpoczęliście włamanie. D teraz w pomieszczeniu słychać było tylko delikatny szum komputerów, który komponował się ze stukaniem klawiszy. W okno bębnił deszcz.

Pracowaliście w najwyższym skupieniu obserwując wskaźniki na ekranie. Wszystko szło dość prosto, choć w pewnej chwili do akcji włączył się ktoś z drugiej strony. Wyraźnie starał się was zablokować, nie miał jednak najmniejszych szans, Michael bez trudu wykluczył go z zabawy. To było prostsze niż na początku sądziliście. Już po kilku kolejnych minutach pasek ładowania wyświetlił 100% i mogliście odłączyć się od serwera policji.

Gdybyście nie byli tak zaspani to pewnie wznieśli byście jakiś toast, ale tym razem padło tyko kila słów gratulacji i uścisków dłoni. Wszyscy zebrali się przy twoim komputerze, na którym znajdował się zdobyty plik.

***

Pewne jest, że ładunek, którym wysadzony został samochód Troy?a Wiliams?a znajdował się przy kierowcy, prawdopodobnie nawet nie został umieszczony pod siedzeniem. To mogło by wskazywać na fakt, że było to samobójstwo. Jednak technik wydaje się nie być tego taki pewny. Według niego żaden normalny człowiek nie popełnił by samobójstwa wysadzając się w powietrze. Tak robią tylko terroryści, ale oni zwykle wysadzają się w miejscach zaludnionych, aby było jak najwięcej ofiar. Znaleziono tam także szczątki telefonu komórkowego. Niby nic niezwykłego, ale gdyby to było zabójstwo, to mógł by on posłużyć do zdetonowania ładunku. Na razie nie mamy w tej sprawie żadnych dodatkowych punktów zaczepienia.

Nasza patolog twierdzi, że Troy był w stanie pełnego odurzenia gdy samochód eksplodował. Sądząc po ilości zażytego narkotyku nie wiedział nawet gdzie się znajduje i czy żyje. Ustalono także, że sam narkotyk to jakaś nowa mieszanka amfetaminy. Jeszcze nie wiemy czy ma to jakieś znaczenie dla sprawy.

Udało nam się także znaleźć coś ciekawego w związku z zabezpieczonym śladem opon. To nie pierwszy raz gdy zabezpieczono podobny ślad. Jakieś pół roku temu, w małej wiosce położonej jakieś 20 mil za miastem znaleźliśmy ciało niejakiego Raymonda Johns?a. Wszystko wskazywało na to, że po prostu przedawkował narkotyki i sprawa ostała zamknięta. Co prawda zabezpieczyliśmy ślady i zebraliśmy zeznania świadków, ale nic nie wskazywało na to, że mogło to być morderstwo. Teraz jednak pojawiły się wątpliwości. Same opony są jednak dość popularne więc może to być zwykły zbieg okoliczności.

A więc policja zdołała jednak ustalić coś ze znalezionych śladów. Nie jest tego wiele, ale zawsze to jakiś punkt zaczepienia. Spojrzałeś na zegarek ? dochodziła piąta, a oczy niemal same ci się zamykały. Nie pamiętasz już kiedy udało ci się dłużej pospać.

ValdiCieć

16 października 12:50

Od rana na niebie zalegały ciężkie chmury, z których sączył się deszcz. Myśli które chodziły ci po głowie były tak samo ponure jak ta pogoda za oknem. Ta sprawa była wyjątkowo dziwna, pełno w niej zbiegów okoliczności i różnych niejasności. Postanowiłeś, że rozwiążesz przynajmniej część z postawionych przed tobą zagadek. Tak dla pewności, żeby nie okazało się, że zostałeś wmieszany w coś większego, co mogło by cię przerosnąć. Wykonałeś kilka szybkich telefonów do swoich znajomych, którzy jak sądziłeś będą w stanie ci pomóc. Teraz musiałeś już tylko czekać.

***

Toni odłożył słuchawkę, odchylił głowę na oparcie fotela i westchnął. Z ust wystrzeliła chmura papierosowego dymu.

- Do diabła. Strasznie ciekawski typ z tego gościa. ? Rzekł to wyraźnie od nie chcenia. Siedzący przed nim mężczyzna, spojrzał na niego pytająco.

- Dostaniesz zajęcie. Pokręcisz się trochę za niejakim Robertem Lancasterem. Spróbuj wyciągnąć o nim jak najwięcej informacji i nie spuszczaj go z oka. Ja będę musiał pogrzebać trochę w aktach kilku osób.

16 października 17:05

Ten dzień był strasznie dugi. Na szczęście w pewnej chwili wydarzyło się coś co pozwoliło ci na snucie dalszych planów względem swojej misji. Wszystkie zebrane informacje były jednak co najmniej niepokojące.

Twoim przyjaciołom nie udało się ustalić niczego konkretnego o Emmie Blanc, wyglądało na to, że była to po prostu zwykła programistka. Natknęli się jednak na kolejną ciekawostkę o Troy?u Wiliamsie. Skontaktowali się z pewnym sędzią, który twierdzi, że Troy jakieś 1,5 roku temu był oskarżony o handel broniom i wytoczono mu sprawę. Została ona jednak umorzona i Troya uniewinniono. Później zapadł się po ziemię, ale to jeszcze nie koniec. Troy z pewnością był człowiekiem inteligentnym, ale miał pewne skłonności do łamania prawa. Dziwne jest więc to, że jego kartoteki są zupełnie puste. Wszystko co mogło by wskazywać, że człowiek ten kiedyś parał się działalnością przestępczą, po prostu zniknęło.

Gabriel Bones także wyglądał na człowieka czystego jak łza. Dobrze usytuowany biznesmen prowadzący filię prężnie rozwijającej się firmy przybył tu jakiś rok temu, w dniu gdy budowa siedziby Nova Corporation (firmy komputerowej, której jest prezesem) była zakończona. Na tego człowieka nie sposób znaleźć niczego konkretnego, zwłaszcza, że przyjechał z Ameryki (t tam znajduje się główna siedziba Novy). Wszystko wskazuje jednak na to, że nie jest aż tak kryształowy, za jakiego chce aby go uważano. 13 października, gdzieś koło godziny 19 w firmie Novy wizytę złożyli chłopcy z urzędu skarbowego. Zdaje się, że dostali jakiś anonimowy donos o nieprawidłowościach finansowych. Poszli stamtąd jednak bez żadnego ale. Bardzo możliwe, że trochę pieniędzy przepłynęło z ręki do ręki. Wokół tej sprawy węszył Robert Lancaster, zdaje się, że musiał coś znaleźć skoro Bones poprosił cię o jego sprzątnięcie. Ciekawe co to mogło być.

16 października 23:30

Do późna trawiłeś zebrane informacje i zastanawiałeś się jak można to wszystko ze sobą powiązać. To nie był jednak koniec interesujących wieści. Poprzez bębnienie deszczu o szyby przedarł się dzwonek telefonu. To był Ron.

- Witaj stary, jak zdrówko? Dopiero teraz udało mi się znaleźć jakąś ciekawostkę o tym całym Palmerze, ale od początku. Sebastian Palmer jest bardzo prawym człowiekiem, nieprzekupny, sumienny i dba o to by zbrodnia nie pozostała bez kary. Nie łatwo go też zastraszyć. Nie mniej jednak ma na sumieniu coś co trochę odbiega od nakreślonego przeze mnie naprędce profilu. Przekazuje on komuś z zewnątrz informacje o śledztwie w Bagshot. Wyciek nastąpił jakieś pół godziny temu. Niestety nie udało mi się jeszcze włamać do ich komputera więc nie powiem ci co zdołali ustalić, ale nie martw się pracuję nad tym. Rano powinieneś dostać wszystko na srebrnym talerzu.

17 października 4:18

Mark był zły. Już od dobrych kilku godzin śledził tego nędznego chłystka. Pogoda była paskudna, deszcz zacinał jakby chciał pociąć wszystko lodowatymi kroplami, które uderzały w ciało z takim pędem, że zdawało się iż są to małe noże. Parasol niewiele pomagał gdyż wiatr najwyraźniej postawił sobie za punkt honoru wiać z absolutnie wszystkich stron na raz. Jego siłę odczuwało się szczególnie mocno w ciasnych alejkach, przez które ten cholerny [beeep] przeciskał się starając się go zgubić.

Tak Mark schrzanił akcję. Nie był wystarczająco ostrożny. Zdaje się, że Lancaster zorientował się, że ktoś go śledzi w tamtym zakichanym barze, w którym pędził dwie, albo trzy godziny bez sensu siedząc przy stole i od czasu do czasu zamawiając szklankę wody. Wszystko wskazywało na to, że był nad wyraz ostrożnym człowiekiem. Nie prowadził regularnego trybu życia, jedzenie kupował w różnych sklepach, spotykał się z ludźmi w różnych miejscach. Trudno było się temu jednak dziwić. Był dziennikarzem, a tacy jak on nie są w stanie zbyt długo usiedzieć w jednym miejscu. Muszą działać aby nie wypaść z obiegu.

Mark podsłuchał fragment rozmowy, którą Lancaster przeprowadził wcześniej z jakąś kobietą w małej włoskiej restauracji. Zdaje się, że próbował się czegoś dowiedzieć o tym wybuchu w Bagshot, jego poszukiwania nie były jednak zbyt owocne. Starał się znaleźć jakieś informacje o Emmie, ale jak dotąd dowiedział się tylko, że była programistką w jakiejś firmie ? Mark nie dosłyszał nazwy ? która zajmuje się komputerami.

Uliczka na którą wszedł była osłonięta od wiatru, co było bardzo sprzyjającą okolicznością. Zdaje się, że Lancaster przestał uciekać. Chyba sądzi, że go zgubił. Mark skrył się za schodkami prowadzącymi do jakiejś starej kamieniczki. Wyjrzał zza nich i zobaczył jak jego cel wyjmuje telefon. Wystukał jakiś numer i czekał i czekał. W pewnej chwili zaczął mówić lekko roztrzęsionym głosem.

- Wydaje mi się... że ktoś... mnie śledzi. Co najmniej od kilku godzin łazi za mną jakiś facet. Chyba wreszcie udało mi się go zgubić. Nie wiem co to za jeden, ale mam wrażenie, że miał zbyt dobrych zamiarów. Najpierw ta sprawa ze skarbówką, później wizyta policji i krowi łeb pod drzwiami, a teraz to! Co tu się dzieje stary? Mówiłeś, że to może być trudna sprawa, ale wycofałem się tak jak radziłeś. Wszystko jednak wskazuje na to, że oni nie zamierzają tak łatwo odpuścić. O nie, muszę kończyć, chyba mnie znalazł.

- Psia mać zobaczył mnie! ? Mark wyskoczył ze swojej kryjówki widząc, że Lancaster puścił się biegiem w głąb ciemnej alejki. Dobiegł do jej końca i wyskoczył na pełną ludzi i samochodów ulicę. Wszędzie pełno jednakowych parasoli, jednakowych płaszczy. Ludzie nawet mimo deszczu nie zamierzali siedzieć w domach. Mark zaklął pod nosem. Nigdy nie uda mu się go znaleźć w tym tłumie.

Wkrótce wrócił do Toniego, gdzie wystukał numer do ich zleceniodawcy. Gdy ten odebrał ? a nie był zbyt zadowolony z faktu, że ktoś dzwoni do niego o tej godzinie - przekazał mu wszystko czego udało mu się dowiedzieć do tej pory.

17 października 7:43

Ze snu raz jeszcze wyrwał cię dźwięk telefonu. Naprawdę tego nienawidziłeś. Zerknąłeś na wyświetlacz. To był Ron.

- Wynikłą pewna ciekawa sprawa. Ktoś włamał się na serwer policji. Federalni nie mieli żadnych szans. Z łatwością ich wykołował i ściągnął wszystkie dane. Nie niczego nie skasował. W każdym razie nie zostawił też żadnych śladów, więc nie wiadomo kto to mógł być. Wykradł z ich komputera wszystkie informacje na temat dochodzenia w Bagshot. Czyż to nie ciekawe? W każdym razie obawiam się, że na razie nie mogę ich dla ciebie zdobyć. Policja będzie teraz o wiele bardziej ostrożna i prawdopodobnie zdoła namierzyć kolejnego włamywacza. To nie było by rozsądne działać teraz.

Ron się rozłączył, a ty nie odkładając telefony raz jeszcze opadłeś na łóżko wpatrując się w sufit i zadając sobie pytanie ?O co tu k*wa chodzi??

Black Shadow

16 października 12:30

Właśnie wróciłeś z hotelu Kensington, w którym ukatrupiono Kalimienkę do kwatery CID. Razem z chłopakami przeglądaliście nagrania z kamer. Nie, oni je przeglądali, ty błądziłeś myślami wśród ostatnich wydarzeń.

Jim nie miał problemów ze spaleniem opon swojego samochodu. Sprawa została załatwiona szybko i bezboleśnie. Poinformował cię o tym przez telefon gdy prowadziłeś śledztwo w hotelu. Ponadto załatwił przeszukanie domu Troya. Niestety tak jak się spodziewaliście wszystko zostało dokładnie wyczyszczone. Nawet twardy dysk komputera. Jego kolesie postawili sobie chyba za punkt honoru by nie dać się wsadzić za kratki przez jedną wpadkę. Od Palmera zaś dowiedziałeś się, że już dziś przyjdą wyniki z laboratorium odnośnie sprawy w Bagshot. Co prawda zajmował się tym Jim, ale ty też postanowiłeś trzymać rękę na pulsie. Odczuwałeś pewien niepokój co do tych wyników. Coś nie dawało ci spokoju, na razie jednak musiałeś to zostawi. Nic więcej nie mogłeś zrobić.

Wróciłeś myślami do rozmowy z Royem. Kalimienka przybył do Londynu tego samego dania, w którym zginął. Nikt nie wie nic o jego powiązaniach ze zmarłym w wybuchu, tudzież z Nova Corporation. Wszystko wskazuje na to, że są to po prostu oddzielne sprawy. Wszystko... Chciał byś w to wierzyć, ale coś ci mówiło, że Kalimienka miał z tym jakiś związek. Uważnie prześledziliście jego akta i zebraliście do kupy zeznania świadków. Nie było tego wiele, ale zawsze coś. I z pewnością było to interesujące.

Kalimienko przyleciał z Francji. Był tam aby spotkać się z jakimś swoim przyjacielem, na razie jednak nic o nim nie wiadomo. Pewne jest, że spędził tam tylko jeden dzień. Dość krótkie spotkanie. Czemu po prostu nie zadzwonił?

Kilka lat temu odszedł na emeryturę, gdy był na służbie zajmował się głównie broniom i wyposażeniem wojskowym (handel transport, magazynowanie). Ukraina utrzymywała kontakty z Francją w kwestiach militarnych. Kalimienko brał w tym bezpośredni udział.

Z rozmyślań wyrwał cię podniecony okrzyk Howarda, który zatrzymał taśmę i wskazał na coś palcem. Obraz z kamery uchwycił hotelowej uchwycił jakiegoś mężczyznę brnącego przez tłum ze sporą walizką. Prawą ręką poprawiał coś za paskiem przy spodniach. To mogła być broń.

Wszyscy zabrali się od razu do roboty. Trzeba było jak najszybciej ustalić tożsamość tego człowieka. Już miałeś przyłączyć się do innych gdy do pokoju wszedł Palmer. Miał uśmiech na twarzy. Rzekł tylko dwa słowa. ? Mamy wyniki!

***

Całe szczęście, że przez te wszystkie lata w policji udało ci się wyuczyć jak zachować pokerową twarz, bo gdyby odbił się na niej choć cień z natłoku myśli kłębiących się po twojej głowie mógł byś śmiało wybierać sobie elementy wystroju celi. O tak. Wyniki z pewnością nie poprawiły ci samopoczucia. Oto i treść przysłanych materiałów

Pewne jest, że ładunek, którym wysadzony został samochód Troy?a Wiliams?a znajdował się przy kierowcy, prawdopodobnie nawet nie został umieszczony pod siedzeniem. To mogło by wskazywać na fakt, że było to samobójstwo. Jednak technik wydaje się nie być tego taki pewny. Według niego żaden normalny człowiek nie popełnił by samobójstwa wysadzając się w powietrze. Tak robią tylko terroryści, ale oni zwykle wysadzają się w miejscach zaludnionych, aby było jak najwięcej ofiar. Znaleziono tam także szczątki telefonu komórkowego. Niby nic niezwykłego, ale gdyby to było zabójstwo, to mógł by on posłużyć do zdetonowania ładunku. Na razie nie mamy w tej sprawie żadnych dodatkowych punktów zaczepienia.

Nasza patolog twierdzi, że Troy był w stanie pełnego odurzenia gdy samochód eksplodował. Sądząc po ilości zażytego narkotyku nie wiedział nawet gdzie się znajduje i czy żyje. Ustalono także, że sam narkotyk to jakaś nowa mieszanka amfetaminy. Jeszcze nie wiemy czy ma to jakieś znaczenie dla sprawy.

Udało nam się także znaleźć coś ciekawego w związku z zabezpieczonym śladem opon. To nie pierwszy raz gdy zabezpieczono podobny ślad. Jakieś pół roku temu, w małej wiosce położonej jakieś 20 mil za miastem znaleźliśmy ciało niejakiego Raymonda Johns?a. Wszystko wskazywało na to, że po prostu przedawkował narkotyki i sprawa ostała zamknięta. Co prawda zabezpieczyliśmy ślady i zebraliśmy zeznania świadków, ale nic nie wskazywało na to, że mogło to być morderstwo. Teraz jednak pojawiły się wątpliwości. Same opony są jednak dość popularne więc może to być zwykły zbieg okoliczności.

Ślady opon. Cholerne ślady opon wciąż cię prześladują. Doskonale pamiętasz tamtą sprawę. Wraz z Jimem postanowiliście zająć się handlarzem prochami, który zdołał uniknąć wyroku skazującego. Listem zwabiliście go do domu na wsi, w którym ongiś mieszkali jego rodzice i tam wykończyliście przez podanie solidnej porcji narkotyku. Na początku ktoś przebąkiwał o tym, że to mogło być zabójstwo ? wskazywał na to fakt, że Raymond od dawna się tam nie pokazywał, a świadkowie twierdzili, że mówił iż ktoś chciał się tam z nim spotkać. Ktoś nawet słyszał dźwięk silnika ? ale z braku konkretnych dowodów porzucono sprawę. Zabezpieczono jedynie ślady opon, których zresztą i tak nie można było z niczym powiązać. Aż do teraz. Wszystko wskazuje na to, że śledztwo w tamtej sprawie ruszy od nowa, ale teraz będzie prowadzone w powiązaniu z tym z Bagshot, a to mogło narobić problemów. Trzeba było działać i to szybko.

Ponadto udało ci się dowiedzieć czegoś ciekawego od Jima. Jak się orientowałeś wyniki analizy laboratoryjnej miały być gotowe w przeciągu tygodnia. Te jednak dostaliście znacznie szybciej. Przecież wybuch w Bagshot nie był jedyną sprawą jaką zajmowała się Londyńska policja. Palmer z jakiego powodu nadał jej priorytet, ty wiedziałeś, że jeśli coś ma przed czymś pierwszeństwo, to nigdy nie wróży dobrze. Kto mógł wywrzeć na niego taki wpływ, że zdecydował się przyspieszyć jedną sprawę kosztem innych? A może zrobił to z własnej inicjatywy? Jeśli tak to dla czego? Odpowiedzi na te pytania musiałeś poszukać później. Teraz trzeba było kontynuować sprawę Kalimienki.

17 października 4:22

Kilka minut temu dostałeś wiadomość od Jima. Wyglądało na to, że ktoś próbował włamać się na policyjny serwer. Na szczęście wciąż byłeś w siedzibie CID więc wystarczyło przebiec kilka pokoi. Jim siedział przed laptopem z niesamowitą szybkością stukając palcami w klawiaturę. Na monitorze migały paski liczb i kodów. Kilku informatyków śledziło działania hakera.

- To trwa już od kilku minut. Jest zbyt szybki, nie mamy szans go powstrzymać! ? Z czoła Jima spływała strużka potu. Chyba po raz pierwszy widziałeś panikę w jego oczach. Do tej pory sądziłeś, że nikt nie jest w stanie się z nim równać na polu elektroniki, ale haker, który właśnie się z nim mierzył radził sobie bez trudu ze stawianymi przez niego pułapkami i zabezpieczeniami. Był także od niego szybszy.

- Niczego nie kasuje, zaczął jedynie kopiować dane. Ściąga wyniki analizy, w sprawie śledztwa z Bagshot!

Była to zdecydowanie zła wiadomość. Kto jeszcze może się tym tak bardzo interesować?

- Nie mogę go namierzyć!

Kto był by w stanie pokonać Jima?

- Cholera!

Kto był by na tyle zdesperowany by włamywać się do komputera policji?

- To koniec!

Ekrany komputerów, przez chwilę zamrugały, a później wszystko wróciło do normy.

- Mają je. Nie mamy szans ich namierzyć, zadbali o bezpieczeństwo. Tak, mówię w liczbie mnogiej. Jestem prawie pewien, że to nie był samotny haker. To musiała być dobrze zorganizowana akcja. Niestety nie jestem w stanie zrobić nic więcej.

Reszta zebranych jeszcze dyskutowała o całym zdarzeniu, ale ty zostałeś wyciągnięty przez Jima na korytarz.

Słuchaj ? mówił przyciszonym głosem ? już na początku zorientowałem się, że nie zdołam go powstrzymać, więc zamiast w ogóle próbować zaszczepiłem w pliku pluskwę, która może pozwolić mi namierzyć komputer, z którego przeprowadzono atak. Zrobiłem to po cichu, gdyż nie jest to legalne i mógł bym mieć przez to kłopoty, a poza tym lepiej aby inni nie wiedzieli zbyt wiele o Bagshot. Mam nadzieję, że dzięki temu zyskamy jakąś wiedzę o naszym przeciwniku. Muszę tam wracać i dokładniej zbadać system, do zobaczenia.

17 października 6:25

Sprawę włamania na razie postanowiłeś zostawić Jimowi, sam skupiłeś się natomiast na mordercy Kalimienki. Choć wydawało się to nieprawdopodobne udało wam się ustalić tożsamość mężczyzny ze zdjęcia. Był to Kristofer Lee - przestępca robiący dla jakiegoś gangu. Zdołaliście ustalić jego obecną kryjówkę. Niewielka kamienica nieopodal kościoła w dzielnicy Whitechaple. To była niepowtarzalna okazja. Musieliście go schwytać, ten człowiek mógł rzucić światło na wiele zagadek.

Możesz się wykazać Black. Przeprowadź akcję schwytania Lee. Wszystko, włącznie z ostatecznym wynikiem pozostawiam tobie. Załatw to w całości w swoim poście. Masz wolną rękę. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Beznadziejny początek dnia. Najpierw ten pie***y telefon z rana, a potem kolejna tragiczna informacja. Więcej pytań niż odpowiedzi. Po jaką cholerę brałem się za tą sprawę? Cóż, jak już się coś zaczęło, to trzeba skończyć, ale do tego potrzeba jasnego myślenia. Wyciągnąłem z lodówki starego dobrego Smirnoffa i wypiłem dwa kielichy. Od razu lepszy tok rozumowania. Lancaster wydaje się niegroźny. Większym zmartwieniem może okazać się ten, do kogo dzwonił. Poproszę Artesta żeby sprawdził mi bilingi pana L. i dowiedział się z kim (w domyśle czym się zajmuje, czy coś znaczy) rozmawiał koło 4 rano. Teraz zadzwonię do Toniego.

-Mam nadzieję, że cię nie obudziłem Toni. - powiedziałem z ironią - Weź wyślij pod dom Lancastera tym razem kogoś kto nie spi***i roboty. Mniej więcej o 20. Niech zadzwoni do mnie i powie czy Lancaster jest w domu. Jeśli nie uświadczy gospodarza, to poczeka do jego przybycia. To wszystko. No! Toni, nigdy nie mów, że jestem pijany. Tschüs!

Czas na telefon do Palmera. Znalazłem jeden z "jednorazowych" telefonów z gadżetem do zmiany głosu. Nie było trudno znaleźć jego numer w książce telefonicznej.

-Dzień dobry panie Palmer. Od teraz donosi pan komuś jeszcze o śledztwie w Bagshot. Mnie! Proszę nie protestować. Znamy pana adres, a także paru innych osób. Jeśli będzie się pan sprzeciwiał, znajdziemy kogoś z rodziny, bliskich znajomych. To zależy od pana kogo wybierzemy. Wyrywanie paznokci, nakłuwanie genitaliów, preparaty powodujące gorączkę lub bardzo dotkliwe skurcze żołądka - to wszystko boli, ale nie zabija. Niech pan nie będzie egoistą. Prośba o ochronę nic nie załatwi - mamy swoich ludzi. Rozumiemy się? Proszę wszystko przesyłać na e-mail nelson(a)gmail.en. Do widzenia.

Wyrywanie paznokci? Nie ma co - wódka daje natchnienie. Jak najszybciej wyrzuciłem telefon przez okno.

Potrzebny mi jeszcze jeden telefon. Mam jakichś znajomych w sądownictwie? No tak. Steve Nash! Zawsze zastanawiałem się, jak szpieg może skończyć jako sędzia. Zapytam go przy następnym spotkaniu w jakimś pubie.

-Steve? Pamiętasz mnie? To ja, Dimitrij. No! Niestety, nie chodzi o piwo czy wódkę. Masz dostęp do akt sądowych? Prawda? Mam prośbę. Dowiedz się dlaczego sprawy niejakiego Troya Wiliamsa były umarzane. Tak, to ten od wybuchu w Bagshot. Facet miał już do czynienia z handlem bronią, ale zawsze się jakoś wyślizgnął. Nie wierzę żeby prokuratura kogoś takiego do tej por nie udupiła. Jeszcze jedno. Jeśli dowiesz się, że pomagała mu zawsze konkretna osoba, to spróbuj się o niej czegoś dowiedzieć. Dasz radę? Dzięki. Myślę, że za jakieś dwa tygodnie spotkamy się przy wódce. Cześć.

Teraz trzeba skontaktować się jak najszybciej z Bonesem. Spróbuję mu wytłumaczyć, że nie warto zabijać Lancastera i raczej już nie opublikuje kłopotliwego artykułu. Powiem też o kimś, kto pomaga dziennikarzowi oraz może być groźniejszy. Jeśli mój zleceniodawca się zgodzi, będzie w porządku, ale w przeciwnym razie pójdę dziś koło ósmej wieczorem do Roberta, wycisnę co się da, a przed celnym strzałem w głowę z broni z tłumikiem powiem mu: "Panie Lancaster, zapewniam, że już nigdy nie popełni pan błędu zabrania się za kontrowersyjny artykuł". Biedny facet. Chociaż... zawsze może okazać się przydatny. Gdyby zaszła taka okoliczność, przetrzymam go przez pewien czas w bezpiecznym miejscu.

Spojrzałem na pusty kieliszek. Natura nie lubi próżni, więc...

-Ku chwale ojczyzny!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najpierw informacje o śledztwie, teraz atak hakerski. Zawsze może być gorzej.

K**** mać.

Zakląłem w myślach. Nawet święty by stracił cierpliwość gdyby coś na co pracowałeś przez większość swojego życia aby uczynić świat lepszym, sypie się powoli jak domek z kart z powodu jednego, cholernego zabójstwa... Nie, nie mój przyjacielu. Oczyszczenia. Na nic innego niż śmierć te odpady ludzkości nie zasługiwały. Ale inni tego nie rozumieją. Lecz każda stracona sekunda mogła okazać się drogocenna a ja nie zamierzałem tracić szansy jaką dawało schwytanie pana Lee. Tego gnoja wezmę żywcem. Jeszcze dziś znajdzie się w więziennej celi w podziemiach 35 komisariatu i prędzej padnę trupem niż mi go ktoś odbierze.

Spojrzałem na zegar. 6:26. Rozgrywka się zaczęła.

Z natłoku wszystkich spraw wpadłem najpierw do Jim'a upewniając się, że nikt nas nie podsłucha. W jego gabinecie w spokojniejszej części komisariatu ściany nie miały uszu.

- Jim, czas bije na moją niekorzyść więc walę prosto z mostu. Znajdź czas aby ostrożnie i nie zwracając niczyjej uwagi powęszyć wokół tego dlaczego Palmer nadał sprawie z Bagshot tak wysoki priorytet. Sprawdź też możliwość zamontowania pluskwy w jego telefonie lub jakiejkolwiek możliwości aby wiedzieć z kim rozmawia i znać treść tych rozmów. Coś mi tu śmierdzi... Powodzenia. I szukaj tego cholernego hakera - ruszyłem do pokoju Roy'a. Zastałem szefa jak zwykle za biurkiem przy masie papierkowej roboty.

- Szefie, przejdę od razu do rzeczy. Mamy możliwego podejrzanego w sprawie Kalinienki. Kristofer Lee, obecnie przebywa w kamienicy w Whitechaple. Jest na nagraniach kamer z hotelu. Howard zapisał dokładny adres... - podałem kartkę szefowi. - Natychmiast potrzebuję obserwatora na miejscu aby pilnował, żeby pan Lee nigdzie nie uciekł. Załatw mi antyterrorystów i jednostki policji do obstawienia perymetru, żeby nasz podejrzany nigdzie nie uciekł. - Roy obecnie miał wygląd trochę zdziwionego środkami jakimi chcę rozdysponować. - To poważna sprawa. Ten człowiek może bardzo pomóc w śledztwie, ale może być też niebezpieczny. To przestępca. - Teraz wyglądał na przekonanego.

- Dobrze - odparł. - Zaraz obiekt będzie pod obserwacją kogoś z CID. Nakaz, dla dopełniania formalności, załatwię piorunem. Spodziewaj się go najpóźniej kwadrans po siódmej. Policja, z bezpiecznej odległości, zabezpieczy drogi ucieczki. Antyterroryści będą gotowi o 7:30. Przydzielę ci jeszcze dwóch agentów CID. - Roy wyraźnie się ożywił. Kto by się nie ekscytował nadchodzącym sukcesem? - Odprawa o 7:32. Pasuje?

- Tak jest. Pan Lee nie wymknie się nam. - powiedziałem. Wyszedłem z biura. Formalności zostały załatwione.

O sprawę potencjalnego wycieku byłem całkowicie spokojny. Palmer nie ma takiej władzy nad Roy'em aby wymóc na nim informację na temat planowanej lub odbywającej się akcji wydziału CID a nawet jeśli, szef w sprawach operacyjnych policji nie ufał nikomu. Co nie zawsze dawał po sobie poznać... A jeśli Palmer będzie zadawał pytania zwiększy tylko moją pewność, że ostatnie działania CID wzbudzają w nim zbyt wielką ciekawość. I to, że ta wiedza nie jest tylko na jego użytek...

6:50. Miałem jeszcze trochę czasu więc należało załatwić sprawę opon.

Wyjechałem z komisariatu nie pytany i zaczepiany przez nikogo. Nawet gdyby to miałem gotową wymówkę - nie miałem zamiaru iść na akcję w białej koszuli i krawacie. Wolałem wyglądać bardziej jak tajniak. Szczęśliwie się składało, że po drodze do domu miałem zaufanego mechanika. Człowiek, któremu kasa była w stanie wyprać pamięć i nie pytał o absolutnie nic. Brak imion, brak nazwisk, brak problemu - oto jego dewiza. Poza tym, znał się na swojej robocie.

Wjeżdżając do środka garażu maksymalnie, jak zwykle, przyciemniłem szyby. Przez szparę w szybie wręczyłem mechanikowi plik banknotów.

- Nowe opony, najlepiej model z tego roku. Dodatkowa kasa za ekspresowe wykonanie roboty.

Bez gadania, zabrał się do niej. Chociaż praca trwała tylko dwanaście minut zacząłem się zastanawiać dlaczego wtedy, pół roku temu, nie skorzystałem z jego usług. Możliwe, że śledztwo zostało szybko umorzone z braku innych dowodów a może dlatego, że prowadzący sprawę poza zabezpieczeniem śladu nie przywiązali do niego dużej wagi. Jednak teraz, takie dywagacje nie mają sensu. Wyjeżdżając z garażu nowych, lśniących modelach opon tej samej firmy (ale na pewno różniącej się wzorem) czułem się bardziej podniesiony na duchu. Jakaś iskierka zwątpienia jeszcze się tliła, ale po śladach opon nie mają prawa mnie odszukać. A przede wszystkim zacząć mnie podejrzewać. Czym prędzej ruszyłem do swojego domu, wpadłem jak burza i przebrałem się w luźną, hawajską koszulę oraz jeansowe spodnie. Kaburę z bronią oraz odznakę włożyłem do sporych kieszeni spodni. Lepiej, żeby nie były na widoku. Do czasu.

Byłem z powrotem w CID o 7:28. Roy czekał już na mnie z wieściami.

- Czujka jest na miejscu. Potwierdziła obecność samochodu podejrzanego i jego samego w budynku. Prawdopodobnie wynajął pokój na II piętrze. Wygląda na to, że nie jest sam. Policja już obstawiła perymetr i trzymają się z dala od widoku. Są gotowi do ewentualnego pościgu. Antyterroryści są prawie na miejscu. Odprawa będzie w garażu. Idziemy tam... a, załatwiłem też nakaz - to mówiąc wręczył mi kartkę papieru. Nie wczytywałem się w treść. - I przy okazji plan budynku z 1980 roku. Trzymaj. - Roy wręczył mi zawinięty plan.

Na dole czekały już na nas dwa, czarne SUV-y. Elita policji działająca na pierwszej linii walki z przestępcami była gotowa do akcji. Dali nam ośmiu antyterrorystów; w sumie to całkiem nieźle. Dwaj inni przydzieleni agenci CID również byli na miejscu. Wszystko co potrzebowałem do odprawy miałem przy sobie. Roy skinął głową na mnie. Zacząłem odprawę:

- Panowie, będę się streszczał. Podejrzanym jest Kristofer Lee - mówiąc to położyłem zdjęcie na masce jednego z SUV-ów wokół, którego się zgromadziliśmy. - Typowy przestępca. Może być uzbrojony i niebezpieczny oraz posiadać obstawę. Budynek jest obserwowany i otoczony więc nie mają szans na ucieczkę. Musimy jednak wykorzystać element zaskoczenia. Oto plan budynku. - rozłożyłem mapę. - Czterech CT* użyje schodów przeciwpożarowych aby dostać się na II piętro gdzie prawdopodobnie przebywa podejrzany. Wraz z nimi będzie jeden agent CID. - tutaj skinąłem na agenta Fredericka, którego kiedyś już poznałem. - Ich zadaniem będzie zabezpieczenie II piętra wraz z schodami przeciwpożarowymi. Gdyby pokój podejrzanego był dostępny od strony schodów oddział nie podejmuje akcji dopóki reszta oddziału wchodząc głównym wejściem nie sprawdzi I piętra i będzie gotowa do szturmu. Na miejscu dowiemy się jaki numer ma pokój w którym przebywa podejrzany. To wszystko. Ruszajmy.

Nie tracąc czasu, obie ekipy zapakowały się do środka (odliczając oczywiście Roy'a, który wrócił do swoich obowiązków) i ruszyły na miejsce akcji, w którym znalazły się około półgodziny później. Nikt nie został zaalarmowany pojawieniem się dwóch czarnych SUV-ów i plan przebiegał spokojnie. Gospodarzowi, który chciał zobaczyć co się dzieje, prawie podskoczyło serce na nasz widok, ale okazał się pomocny. Pokój 32, II piętro. W pełnej ciszy i skupieniu dotarliśmy co celu. Za tymi drzwiami znajdował się człowiek mogący odpowiedzieć na wiele pytań lub zostawić nas z niczym.

Dowódca ekipy od schodów pożarowych zgłosił się.

- Mamy okna do mieszkania podejrzanego. Jesteśmy gotowi do akcji.

Chwyciłem radio i odparłem szeptem.

- Ok. Wrzucacie flashbangi do środka z obu stron i robicie wjazd panowie. Pełna gotowość. - skończyłem.

Przy drzwiach ustawił się CT z taranem, powszechnie stosowanym środkiem do wyważania drzwi oraz dwaj inni. Jeden z nich krył a drugi był gotów do rzucenia granatu ogłuszającego. Odgłosy dochodzące z pokoju były przytłumione. Grał telewizor, toczyła się rozmowa. Za chwilę to wszystko się urwie...

- 3-2-1. Go, go, go!

Perfekcja działań antyterrorystów za każdym razem zadziwia gdy widzi się ją na żywo. Idealnie zsynchronizowany szturm nastąpił z obu stron nie dając szans dla osób w środku na cień oporu. Jednocześnie drzwi wyleciały z zawiasów a szyba posypała się na kawałki. Zaraz po tym wpadły do środka flashbangi. Dopiero po nich, choć minęła sekunda, wpadły do środka ekipy CT. Wśród ogólnego zgiełku dało się słyszeć typowe formułki jak: "Policja! Na ziemię! Na ziemię!" jak i "Co to k**** ma znaczyć?!" podejrzanych. Kiedy opadł kurz po akcji okazało się, że zdołaliśmy aresztować trzech. Szczęśliwie dla nas, jednym z nich był pan Lee.

- Panie Lee. Jest pan aresztowany w sprawie zabójstwa Wiktora Kalimienki. Wszystko co pan powie może być użyte przeciwko panu. - zwróciłem się do CT. - Przeszukać ich i zabrać do 25 komisariatu. Agenci CID się nimi zajmą. Dobra robota, panowie. - skończyłem rozglądając się po pokoju. Dwaj "ochroniarze" Lee będą musieli się wytłumaczyć z posiadania broni a sądziłem, że możliwe iż kilka jej sztuk znajduje się w tym mieszkaniu. Antyterroryści wzruszyli tylko ramionami. Jak dla nich, ta robota wydawała się aż nazbyt łatwa.

Chciałem załatwić jeszcze tylko jedną sprawę. Zadzwoniłem do Roy'a.

- Ptaszek w klatce. Mamy dziada. Antyterroryści zawożą go teraz do komisariatu. Ci dwaj agenci CID jadą z nimi więc się nim zajmą. Poproszę tylko o jedno. Załatw tutaj szperaczy (goście od przeszukiwania mieszkań) i kogoś kto przypilnuje mieszkania przez jakiś czas. Hm?... Tak, możliwe, że jest tutaj jeszcze broń. Tak, ok, jadą z powrotem. - rozłączyłem się.

Westchnąłem.

Dopiero początek dnia a tak wiele wrażeń pomyślałem pakując się do drugiego SUV-a jaki nam pozostał.

* - CT - counter-terrorists; antyterroryści, zastosowałem skrót :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawa wkraczała na coraz ciekawszy tor. Kłócił się ze sobą, starając się dowieść, czy to jego paranoja, czy też w całą sprawę zamieszana była Nova.

A do tego wszystkiego ten cholerny, brytyjski deszcz.

Wpatrując się w okno wprowadził się w półmedytacyjny stan idioty-mędrca analizując fakty.

Ustalał dane.

Formował plan.

Pracownica Novy zginęła w bagshot, Troy był naćpany jak hipis w '70tych, na miejscu znaleziono telefon komórkowy... Czynniki przelatywały mu przed oczami niczym obrazy. Znane ślady opon, w obu przypadkach znalezione za miastem. Czyżby ktoś dokonywał egzekucji w podmiejskich osiedlach? Znikające akta? Poza tym roztrzęsiony Robert i włamanie do policyjnego serwera. I to cholerne KGB...

To za mało i za dużo zarazem, by ułożyć z tego sensowną konstrukcję.

Do gry musiał włączyć się trzeci, nieprzychylny Novie zawodnik.

Jak wysoko mogła sięgać ta sprawa?

Nie było czasu, musiał działać szybko i bardzo delikatnie.

Jego palce tańczyły na klawiaturze czarnego MacBooka Pro - rezerwował bilet lotniczy do NY. Na dzisiejszy wieczór. Nie przerywając powyższej czynności wybrał numer znajomego belga, Larsa, mieszkającego na przedmieściach, pytając czy nie przetrzyma znajomego przez jakiś czas. Dużo wygodniej byłoby ulokować Roberta w hotelu, jednak John nie mógł ryzykować. Przez chwilę rozważał wykorzystanie dziennikarza jako przynęty, jednak szybko odrzucił tą koncepcję. Robert musiał zniknąć z szachownicy.

Wydrukowany bilet włożył do koperty wraz z plikiem banknotów - funtów i dolarów. I ruszył schodami w stronę podziemnego garażu, nie zapominając o odłączeniu komputera od sieci - na wszelki wypadek.

Gdy czarny Cadillac wyjechał na deszcz, monotonia londyńskiego deszczu rozpoczęła swój koncert. Nie przejmując się przepisami, umówił się z kurierem FedExu na Piccadilly, przy parkingu. Zaparkował przecznicę wcześniej i opłacił parkingowego, by ten przekazał paczkę kurierowi. Obserwował sytuację z samochodu, w międzyczasie dzwoniąc do Roberta, by poinformować go o której wylatuje. I uspokoić go, by nie przeszkadzał mu w śledztwie.

Mając sprawę z głowy, poruszył się dalej. Miał do wykonania sporo poufnych rozmów telefonicznych, które nie powinny być ze sobą powiązane, w związku z czym kupił w paru kioskach prepaidowe karty sim, różnych operatorów.

Priorytem był znajomy z CIA, który mógł udzielić mu kilku informacji na temat Astona. Jednak Nathan, zgodnie ze swoim zwyczajem, nigdy nie odbierał telefonu - należało zostawić mu wiadomość na poczcie głosowej i czekać na odpowiedź i John tak właśnie uczynił. Spalił kartę sim zapalniczką, wiedząc, że Nathan zna jego numer telefonu.

Gdy wrócił do swojego apartamentu, przyszła kolej Palmera, tym razem z normalnego numeru.

Jak zwykle zaczął monologiem, by później doczekać się wylewnej odpowiedzi. Palmer musiał tego nie znosić, jednak sytuacja tego wymagała.

-Macie coś nowego? Jak wiesz, każdy szczegół jest dla mnie istotny. Przygarnę cokolwiek, co moglibyście mi powiedzieć o Troy'u, pracownicy Novy, która zginęła w Bagshot, a także o Kalimience zamordowanym w hotelu. Będę potrzebował także nagrań z monitoringu przy możliwych trasach dojazdu do Bagshot z całego dnia. Dodatkowo nie wzgardzę bilingiem ze znalezionego telefonu komórkowego, o ile da się ustalić jej numer. Jeśli cokolwiek wyjaśni się w sprawie znalezionego narkotyku, chcę o tym wiedzieć pierwszy. Poza tym chciałbym Cię prosić o dyskrecję - nie chcę, by inni policjanci wiedzieli, że interesuje się tą sprawą. Informacje przekazywane prasie na razie ograniczcie do minimum, jeśli media to rozdmuchają, to nie będziemy w stanie nic ustalić. Mam poważne podejrzenia, że ktoś z policji wynosi informacje o śledztwie, nie mówiąc już o włamaniu do serwera. Nie zamieszczajcie też żadnych informacji o śledztwie na służbowych komputerach, również tych nie podłączonych do internetu - wiem, że może być z tym problem, ale na pewno można jakoś opóźnić tą biurokratyczną machinę. A następnego poręczonego od Astona dyskretnie prześwietlcie, chciałbym wiedzieć kim jest, a także ograniczcie informacje, które mu przekażecie.

Gdy otrzymał odpowiedź, rzucił krótko:

- Dzięki. Gdybyś się czegoś dowiedział, dzwoń o każdej porze.

Wiedział wciąż za mało, by coś zdziałać, musiał zebrać więcej informacji, by nie miotać się jak ryba w sieci.

Znów musiał czekać, a czekanie przyprawiało go o dreszcze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko poszło prosto jak po linie. Wydawać by się mogło, że zbyt prosto. Ciekawi mnie tożsamość osoby która chciała nam przeszkodzić. Czyżby to jakiś niewydarzony policyjny informatyk? A może ktoś z zewnątrz? Tak czy siak trzeba to dokładniej sprawdzić.

?Słuchaj Joel masz robotę. Pamiętasz tego gagatka co próbował nas zablokować? Będziesz musiał włamać się do jego komputera. Przede wszystkim musimy poznać jego tożsamość, kiedy już to zrobisz skopiuj całą zawartość jego komputera. Zrób to tak aby się nie połapał, że włamałeś mu się do komputera. Sprawa jest delikatna bo delikwent prawdopodobnie zna się na tym.?

Co prawda komputer nie musiał należeć do tego o kogo nam chodziło tym niemniej jest duża doza prawdopodobieństwa, że czegoś się o tym kimś dowiemy. Teraz należało uważniej przeanalizować dowody jakie wykradliśmy policji. Niewiele tego, w dodatku większości zdołałby się domyślić średnio rozgarnięty człowiek. Który samobójca wywala się w powietrze? Nigdy nie słyszałem o takim przypadku, ta wersja po prostu nie trzyma się logiki.

Muszę drążyć sprawę w każdym z możliwych kierunków. Właśnie dlatego zbadam również sprawę tej amfetaminy i śmierci niejakiego Raymonda.

?Joel tu znowu ja, na brak roboty nie będziesz mógł narzekać. Masz do zrobienia jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze chcę wiedzieć wszystko o pewnej nieżywej już osobie. Raymond Johns ? o niego tu chodzi. Policja twierdzi, że po prostu przedawkował ale ja w to nie wierzę. Możliwe, że ma to jakiś związek z zabójstwem Troy?a, ale co do tego również nie możemy mieć pewności. Dowiedz się o nim jak najwięcej z uwzględnieniem tego co robił. Spróbuj znaleźć jakieś powiązania między nim a Troyem, Nova Company czy kimkolwiek od nas. Dałoby nam to kolejny punkt zaczepienia. Co więcej dowiedz się czegoś o tej amfetaminie o której wspominają policyjne akta, kto nią diluje, za ile, od kogo itp. rzeczy. Prawdopodobnie nie ma to większego znaczenia ale lepiej sprawdzić każdy trop. A teraz zadanie bonusowe. Mam nadzieję, że dobrze się postaraliście aby nikt nie miał najmniejszej szansy na wytropienie nas z powodu ostatniego włamania. Po prostu dopilnuj aby nikt się o nas nie dowiedział.?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

ValdiCieć

17 października 9:00

?... brawurowa akcja CID, która miała miejsce przed niecałą godziną. Udało nam się dowiedzieć z nieoficjalnych źródeł, że ujęto niejakiego Kristofera L., w wynajmowanym przez niego pokoju w kamienicy. Zaangażowane w tę akcję siły budzą co najmniej zdziwienie. Czyżby wydział chciał pokazać jakimi możliwościami dysponuje? Ale wracając do tematu. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że pan Kristofer był w jakiś sposób związany z niewyjaśnionym do tej pory zabójstwem ukraińskiego generała Viktora Kalinienki. Niestety wydział nie udziela żadnych informacji na ten temat:

- Musimy zachować pełną dyskrecję ze względu na dobro śledztwa. ? Mówi szef wydziału CID ? Roy Thommson. Postaramy się informować państwa o wszelkich postępach w śledztwie. Relację z wydarzeń zdawała Alex Toll z London News...?

Na ekranie pojawiła się relacja z miejsca zdarzenia. Kilka czarnych wozów i antyterroryści wychodzący z drzwi pobliskiej kamienicy. Dwóch z nich prowadziło kilku skutych w kajdany mężczyzn.

Nie miałeś czasu na przetrawienie tych wiadomości. Zadzwonił telefon od Artesta:

- Witaj towarzyszu! Tak jak prosiłeś zająłem się sprawdzeniem bilingów Lancastera, niestety tylko tych z telefonu domowego, gdyż nie mamy jego komórki. Udało mi się ustalić numer, na który ostatnio często dzwonił, i na który z dużym prawdopodobieństwem dzwonił w podanym przez ciebie czasie. Jeśli chcesz to na niego zadzwoń, chyba tylko tak będziemy mogli się czegoś o nim dowiedzieć, bo niestety nie udało mi się znaleźć niczego co mogło by pomóc ustalić tożsamość tego człowieka. Mam nadzieję, że cię nie zawiodłem. Trzymaj się. I przestań tyle pić. Czuję wódkę nawet przez słuchawkę!

A więc jednak. Wreszcie coś się udało! Sam numer to nie wiele, ale jednak... Zasiane nasiona powoli zaczęły wydawać owoce.

17 października 15:30

Do tej pory dzień upływał ci jedynie na popalaniu papierosa i przesiadywaniu w jakimś barze. Przez ten czas zadzwoniłeś do Bonesa. Na szczęście, nie okazał się kompletnym idiotą zgodził się odpuścić Lancasterowi. Pojął, że był on jedynie pionkiem w czyichś rękach. Poprosił za to o zajęcie się osobą, która pociąga za wszystkie sznurki. Podkreślił wagę tej sprawy dopisując kolejne zero do obiecanego wynagrodzenia. ?Cóż zrobić?? ? pomyślałeś wpatrując się w kieliszek stojącej przed tobą gorzałki. Pociągnąłeś zdrowego łyka, i na twojej twarzy zagościł błogi uśmiech. Mimo wszystko nie zamierzałeś pozostawić Lancastera samopas...

***

Dalsze prześwietlanie Troya nie przynosiło żadnych konkretniejszych rezultatów. Jego przeszłość wyparowała. Nie chodziło tylko o umorzenie wszystkich spraw. On po prostu zniknął. Wszystko co mogło by dotyczyć jego niechlubnych występków wyparowało w przeciągu tygodnia, i nie chodzi tu jedynie o dane komputerowe, także kartoteki i akta sądownicze. Ktokolwiek się tym zajął, znał się na tej robocie.

17 października 21:56

Miałeś mieszane uczucia śledząc dane wyciągnięte dla przez Palmera. Słowa układające się na monitorze nie niosły ze sobą jakichś konkretów, lub punktów zaczepienia. Dokładały też więcej pytań, niż dawały odpowiedzi:

Oto przybliżony raport z analizy laboratoryjnej zdobytych w Bagshot śladów. Niestety nie mamy niczego więcej. Obawiam się też, że mój dostęp do śledztwa jest bardzo ograniczony. Tą sprawą zajmuje się CID, a ja nie mam nad nimi władzy, mimo, że jestem komendantem na posterunku, w którym znajduje się ich wydział. Poniżej masz wspomniany raport:

?Pewne jest, że ładunek, którym wysadzony został samochód Troy?a Wiliams?a znajdował się przy kierowcy, prawdopodobnie nawet nie został umieszczony pod siedzeniem. To mogło by wskazywać na fakt, że było to samobójstwo. Jednak technik wydaje się nie być tego taki pewny. Według niego żaden normalny człowiek nie popełnił by samobójstwa wysadzając się w powietrze. Tak robią tylko terroryści, ale oni zwykle wysadzają się w miejscach zaludnionych, aby było jak najwięcej ofiar. Znaleziono tam także szczątki telefonu komórkowego. Niby nic niezwykłego, ale gdyby to było zabójstwo, to mógł by on posłużyć do zdetonowania ładunku. Na razie nie mamy w tej sprawie żadnych dodatkowych punktów zaczepienia.

Nasza patolog twierdzi, że Troy był w stanie pełnego odurzenia gdy samochód eksplodował. Sądząc po ilości zażytego narkotyku nie wiedział nawet gdzie się znajduje i czy żyje. Ustalono także, że sam narkotyk to jakaś nowa mieszanka amfetaminy. Jeszcze nie wiemy czy ma to jakieś znaczenie dla sprawy.

Udało nam się także znaleźć coś ciekawego w związku z zabezpieczonym śladem opon. To nie pierwszy raz gdy zabezpieczono podobny ślad. Jakieś pół roku temu, w małej wiosce położonej jakieś 20 mil za miastem znaleźliśmy ciało niejakiego Raymonda Johns?a. Wszystko wskazywało na to, że po prostu przedawkował narkotyki i sprawa ostała zamknięta. Co prawda zabezpieczyliśmy ślady i zebraliśmy zeznania świadków, ale nic nie wskazywało na to, że mogło to być morderstwo. Teraz jednak pojawiły się wątpliwości. Same opony są jednak dość popularne więc może to być zwykły zbieg okoliczności.?

18 października 02:21

Twoim płaszczem targnęły silne podmuchy październikowego, orzeźwiającego wiatru. Pogrążone w mroku londyńskie zaułki oświetlane blaskiem sunących leniwie po ulicach, samochodowych lamp sprawiały wrażenie, jakby były odcięte od realnego świata. Przed drzwiami kamienicy stał jakiś mężczyzna. To musiał być szpicel postawiony przez Toma. Wszystko wskazywało na to, że Lancaster jeszcze nie wrócił do domu. Skryłeś się w cieniu wnęki, w której wbudowane były drzwi kamienicy. Przynajmniej w nikłym stopniu chroniły przed przenikliwym mrozem. Gdzie on jest?

Szpicel lekko się ożywił. Wyciągnął z kieszeni telefon i kilka razy skinął głową. Schował komórkę do kieszeni i ruszył ku tobie osłaniając twarz wysokim kołnierzem płaszcza, którego poły tańczyły na wietrze. Musiał krzyczeć, abyś dosłyszał co mówi:

- Akcja spalona! Spóźniliśmy się! Lancaster od godziny siedzi w cieplutkim samolocie! Lot do Nowego Yorku! Ktoś zarezerwował bilet wczoraj przed szóstą rano! Zbieramy się stąd!

Trzasnęły drzwi samochodu. Zapłonęło mdłe światełko sufitowej lampki, które nie było jednak dość mocne by rozgonić gęsty mrok nocy. Twoja twarz wciąż skryta była w cieniu. Od czasu do czasu prześlizgiwały się po niej ostre światła reflektorów, zmierzających w przeciwną stronę samochodów.

Black Shadow

17 Października 8:33

Wóz nachylił się w lewo podczas wchodzenia w zakręt. Pisk opon i głośny dźwięk klaksonu, później głęboki pochył i cień, który spowił pakę, w której siedzieliście. W końcu stop. Wraz z resztą wyszedłeś na podziemny parking 35 komisariatu, obok zaparkował drugi wóz, z którego wysiadła pozostała część brygady. Za nimi, wyłonili się trzej skuci mężczyźni ? Lee i jego przydupasy. Twoją twarz wykrzywił potworny grymas, który w twoim mniemaniu był uśmiechem. Dobrze, że nikt tego nie zauważył ? pomyślałeś.

Więźniów poprowadzono do cel, ty zaś wjechałeś windą do głównej części budynku. Wciąż jeszcze panowało zamieszanie, ale z tego co zauważyłeś, nie chodziło już o nocne włamanie na serwer. Roy prowadził bardzo ożywioną dyskusję z Palmerem. Zapewne gdyby nie zawodowa uprzejmość padły by ostrzejsze słowa. Zdążyłeś się zorientować, że chodzi o niechęć z jaką Roy ujawnia informacje odnośnie waszej akcji.

- To zresztą na razie nie ważne ? odrzekł Palmer ? Niech ktoś się zajmie przeniesieniem wszystkich danych odnośnie śledztwa na oddzielny, odcięty od internetu dysk! Zdaję sobię sprawę jakie to utrudnienie pracy, ale to nam zagwarantuje bezpieczeństwo!

Palmer pogroził palcem kilku przechodzącym pracownikom, którzy zajęli się wydanymi poleceniami i szybkim krokiem ruszył do swojego biura. Z hukiem zatrzasnął drzwi.

***

Z nikąd pojawił się Jim. Był zadowolony, i nie musiałeś długo czekać by dowiedzieć się dla czego. Powiadomił, że zajął się zarówno oponami swojego samochodu, namierzeniem komputera, z którego dokonano włamania (a przynajmniej tego, na który wpadły skradzione dane), a nawet zainstalował podsłuch u Palmera. W jego oczach płonął niezdrowy ogień, a ty nie mogłeś wyjść z podziwu, że zdołał zrobić tak wiele, w tak krótkim czasie.

- Nie uwierzysz, ale namierzony komputer znajduje się nie gdzie indziej, jak w samym sercu Nova Corporation. Niestety wszystko wskazuje na to, że zorientowali się, że zamontowałem namierzanie, gdyż szybko się go pozbyli, nie ma jednak co płakać, w końcu ten program służył tylko do ustalenia tego kto za tym stoi. Co prawda można by jeszcze... ? Na monitorze komputera pojawił się jakiś napis. Jim natychmiast obrócił się na krześle i zerknął w stronę biura Palmera. Ktoś do niego dzwonił. Podniósł słuchawkę, w aparacie zabrzmiał jakiś komputerowo zmieniony głos...

[Tu załączasz sobie motyw muzyczny L, albo jakiś inny ciężki kawałek z DN i jedziesz dalej... :)]

- Dzień dobry panie Palmer. Od teraz donosi pan komuś jeszcze o śledztwie w Bagshot. Mnie! Proszę nie protestować. Znamy pana adres, a także paru innych osób. Jeśli będzie się pan sprzeciwiał, znajdziemy kogoś z rodziny, bliskich, znajomych. To zależy od pana kogo wybierzemy. Wyrywanie paznokci, nakłuwanie genitaliów, preparaty powodujące gorączkę lub bardzo dotkliwe skurcze żołądka - to wszystko boli, ale nie zabija. Niech pan nie będzie egoistą. Prośba o ochronę nic nie załatwi - mamy swoich ludzi. Rozumiemy się? Proszę wszystko przesyłać na e-mail nelson(a)gmail.en. Do widzenia.

Szczęk słuchawki. Długa chwila ciszy. Blada twarz Palmera, bezwiednie ocierana chusteczką z potu. Spojrzeliście na siebie z Jimem. Było źle.

17 Października 9:00

Blada twarz Palmera. Głos z telefonu dźwięczący w głowie. Korytarz. Ktoś ci pogratulował udanej akcji. Jakiej akcji? Wiadomości w telewizji. No tak, ujęcie Lee. Trzeba coś z tym zrobić. ?Od teraz donosi pan komuś jeszcze o śledztwie w Bagshot. Mnie!? Klatka schodowa. Samotność, chłód, echo kroków. ?Znamy pana adres, a także paru innych osób.? Drzwi. Krótka wymiana zdań ze strażnikiem. Szczęk zamka. ?Proszę wszystko przesyłać na e-mail.? Następny korytarz. Błyski lamp. Policjanci. Antyterroryści. Lee. Co ty tu robisz? Nogi same cię niosły. Właśnie mieli zacząć przesłuchanie. Cóż skoro już tu jesteś.

Nie docierało do ciebie to co, i kto mówił. Myśli prześcigały się w twojej głowie, wyszarpywane fragmenty obrazów przelatywały ci przed oczami z niekontrolowaną szybkością, niby jakiś film. Szum. W głowie ci szumi. Cholera. ?Od teraz donosi pan komuś jeszcze o śledztwie w Bagshot. Mnie!? Blada twarz Palmera. Spojrzenie Jima. Szybsze bicie serca. ?Znamy pana adres, a także paru innych osób.? Szczęk słuchawki. ?Od teraz donosi pan komuś jeszcze...?, ?...komuś jeszcze...?, ?...komuś jeszcze...?

- Mamy już chyba wszystko!

Głos Morrisona wyrwał cię z otępienia tak szybko, że w pierwszej chwili nie miałeś pojęcia gdzie jesteś.

- Rany, wyglądasz fatalnie. Ostatnio chyba za dużo pracujesz. Jeśli chcesz to dam ci nagranie z tego przesłuchania, żebyś mógł je sobie odsłuchać. ? Wcisnął i w rękę kasetę magnetofonową. Wybełkotałeś kilka słów, i poszedłeś do siebie. Zamknąłeś drzwi i usiadłeś za biurkiem. Przez jakiś czas się wahałeś. W końcu włączyłeś kasetę.

***

A więc tak to wygląda. Lee miał zakupić informacje na temat magazynów z bronią we Francji. Dzięki temu mieli możliwość wykradzenia całkiem pokaźnej ilości broni. Kalinienka zdobył te dane od jakiegoś wojskowego, który pracuje w jednym z tych magazynów. Wszystko jednak wskazuje na to, że chciał go oszukać. Umówili się na wymianę w Kensington. Gdy Lee dotarł na miejsce o umówionej porze Kalinienki nie było. Odnalazł go w jego apartamencie. Twierdził, że już dokonał transakcji z kimś kto przedstawił się jako Lee. To było denerwujące i Kristofer go zastrzelił. Po wszystkim zajrzał pod łóżko i znalazł tam walizkę z dokumentami. Zgarnął ją, i uciekł. Jakież było jednak jego zdziwienie gdy dokumenty okazały się fałszywe! Nie wiedział co ma o tym myśleć, ani tym bardziej jak wybrnąć z tej sytuacji. Czyżby Kalinienko rzeczywiście sprzedał prawdziwe dokumenty komuś innemu?

17 Października 16:12

Nagranie się skończyło. Jim przybrał bardzo zamyślony wyraz twarzy, co wskazywało na to, że on także nie bardzo wie o co chodzi. Czyżby Lee jednak kłamał? Ciężko powiedzieć. Analitycy przeprowadzili badania odzyskanych dokumentów, i potwierdzili, że zawierają błędne informacje. To daje solidny fundament dla wersji Lee, mogło to być jednak zaplanowane.

Gabinet Jima zawsze sprzyjał waszej pracy. Nikt się tu nigdy nie kręcił, i nie podsłuchiwał. Mogliście czuć się swobodnie. To chyba dla tego ostatnio przesiadywałeś tu częściej niż u siebie, gdzie w takich dniach jak te, panował prawdziwy huragan. O dziwo jednak tym razem porzuciliście na chwilę wasze dywagacje na temat ostatnio podjętych działań, a dla odmiany zajęliście się pracą! W tej aferze było coś co nie dawało wam spokoju. Już miałeś się odezwać gdy Jim podniósł by cię uciszyć. Skazał na biuro Palmera. Komendant właśnie podnosił słuchawkę i wybierał numer. Jim włączył nagrywanie i podał ci słuchawki.

- Wybacz, że dzwonię tak późno. ? Głos Palmera był lekko roztrzęsiony, co starał się nieudolnie zamaskować. ? Obawiam się, że od tej pory nie będę się mógł z tobą kontaktować. I tak już bardzo ryzykuję tym telefonem, ale chyba nie mam wyboru. Ktoś się dowiedział! Ktoś wie, że przekazuję informacje komuś z zewnątrz! Zdaje się, że nie bardzo go obchodzi sam fakt przekazywania tych informacji, a raczej to bym przekazywał je także temu komuś. Zagroził mi, i nie śmiem się sprzeciwić. Mam jednak nadzieję, że zdołasz mi jakoś pomóc. Jest zainteresowany śledztwem w Bagshot. Wysłałem mu już część danych, które do tej pory zdobyliśmy. Nie wiem kim jest ten człowiek, i do czego ich potrzebuje, ale potrafię poznać, że coś śmierdzi, a wokół tego [beeep] się już taki smród, że nawet muchy nad nim zdychają. Tylko tyle chciałem ci powiedzieć. Jeśli coś wymyślisz, cokolwiek, to natychmiast daj mi znać!

Transer

17 Pażdziernika 9:00

?... brawurowa akcja CID, która miała miejsce przed niecałą godziną. Udało nam się dowiedzieć z nieoficjalnych źródeł, że ujęto niejakiego Kristofera L., w wynajmowanym przez niego pokoju w kamienicy. Zaangażowane w tę akcję siły budzą co najmniej zdziwienie. Czyżby wydział chciał pokazać jakimi możliwościami dysponuje? Ale wracając do tematu. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że pan Kristofer był w jakiś sposób związany z niewyjaśnionym do tej pory zabójstwem ukraińskiego generała Viktora Kalinienki. Niestety wydział nie udziela żadnych informacji na ten temat:

- Musimy zachować pełną dyskrecję ze względu na dobro śledztwa. ? Mówi szef wydziału CID ? Roy Thommson. Postaramy się informować państwa o wszelkich postępach w śledztwie. Relację z wydarzeń zdawała Alex Toll z London News...?

Na ekranie pojawiła się relacja z miejsca zdarzenia. Kilka czarnych wozów i antyterroryści wychodzący z drzwi pobliskiej kamienicy. Dwóch z nich prowadziło kilku skutych w kajdany mężczyzn.

No cóż, widać, że policja nie próżnuje. Ilość sił zaprzęgniętych do tej akcji naprawdę zdumiewa. Musieli się strasznie uprzeć. Ciekawe czy uda im się coś wydusić ze schwytanych. Miałeś nadzieję, że Palmer w swoim telefonie wszystko ci wyjaśni. Tym czasem zająłeś się planem ewakuacji Roberta, oby tylko nie było zbyt późno...

17 Października 16:12

Skończyłeś już wszystkie przygotowania, zadzwoniłeś gdzie trzeba. Robert ukrył się w bezpiecznym miejscu i oczekiwał na sygnał by wyruszyć na lotnisko. Obserwowałeś przez okno sunące w dole samochody zlewające się z szarością tego dnia i oświetlające sobie drogę reflektorami. Było tak ciemno, że sam włączyłeś światło w swoim apartamencie. Za twoimi plecami telefon zagrał swoją melodię. Szybki rzut oka na wyświetlacz, to Palmer. Odebrałeś i już miałeś coś powiedzieć gdy usłyszałeś jego odmieniony głos, który mógł wskazywać na to, że z trudem tłumi przerażenie:

- Wybacz, że dzwonię tak późno. Obawiam się, że od tej pory nie będę się mógł z tobą kontaktować. I tak już bardzo ryzykuję tym telefonem, ale chyba nie mam wyboru. Ktoś się dowiedział! Ktoś wie, że przekazuję informacje komuś z zewnątrz! Zdaje się, że nie bardzo go obchodzi sam fakt przekazywania tych informacji, a raczej to bym przekazywał je także temu komuś. Zagroził mi, i nie śmiem się sprzeciwić. Mam jednak nadzieję, że zdołasz mi jakoś pomóc. Jest zainteresowany śledztwem w Bagshot. Wysłałem mu już część danych, które do tej pory zdobyliśmy. Nie wiem kim jest ten człowiek, i do czego ich potrzebuje, ale potrafię poznać, że coś śmierdzi, a wokół tego [beeep] się już taki smród, że nawet muchy nad nim zdychają. Tylko tyle chciałem ci powiedzieć. Jeśli coś wymyślisz, cokolwiek, to natychmiast daj mi znać!

Rozłączył się tak szybko, że nie zdążyłeś się nawet odezwać. To musiało być bardzo poważne. Odłożyłeś telefon i raz jeszcze podszedłeś do okna. Czy to możliwe, że w czasie tej krótkiej rozmowy mrok wokół nasilił się jeszcze bardziej?

***

Telefon już więcej nie zadzwonił. Chyba musiałeś pogodzić się z tym, że Nathan ma sporo na głowie. Poza tym nigdy nie przejmował się czymś tak błahym jak marnowanie czyjegoś czasu, czy punktualnością. Mówi się trudno. Na pewno w końcu zadzwoni. Może jutro? Ty i tak miałeś na razie dość problemów na głowie.

18 Października 02:21

Płaszczem mężczyzny targnęły silne podmuchy październikowego, orzeźwiającego wiatru. Pogrążone w mroku londyńskie zaułki oświetlane blaskiem sunących leniwie po ulicach, samochodowych lamp sprawiały wrażenie, jakby były odcięte od realnego świata. Przed drzwiami kamienicy stał jakiś mężczyzna. To musiał być postawiony szpicel. Wszystko wskazywało na to, że Lancaster jeszcze nie wrócił do domu. Skrył się w cieniu wnęki, w której wbudowane były drzwi kamienicy. Przynajmniej w nikłym stopniu chroniły przed przenikliwym mrozem. Gdzie on jest?

Szpicel lekko się ożywił. Wyciągnął z kieszeni telefon i kilka razy skinął głową. Schował komórkę do kieszeni i ruszył ku nowo przybyłemu osłaniając twarz wysokim kołnierzem płaszcza, którego poły tańczyły na wietrze. Musiał krzyczeć, abyś dosłyszał co mówi:

- Akcja spalona! Spóźniliśmy się! Lancaster od godziny siedzi w cieplutkim samolocie! Lot do Nowego Yorku! Ktoś zarezerwował bilet wczoraj przed szóstą rano! Zbieramy się stąd!

Trzasnęły drzwi samochodu. Zapłonęło mdłe światełko sufitowej lampki, które nie było jednak dość mocne by rozgonić gęsty mrok nocy. Twarz mężczyzny wciąż skryta była w cieniu. Od czasu do czasu prześlizgiwały się po niej ostre światła reflektorów, zmierzających w przeciwną stronę samochodów.

Belutek

17 Października 09:00

?... brawurowa akcja CID, która miała miejsce przed niecałą godziną. Udało nam się dowiedzieć z nieoficjalnych źródeł, że ujęto niejakiego Kristofera L., w wynajmowanym przez niego pokoju w kamienicy. Zaangażowane w tę akcję siły budzą co najmniej zdziwienie. Czyżby wydział chciał pokazać jakimi możliwościami dysponuje? Ale wracając do tematu. Istnieje pewne prawdopodobieństwo, że pan Kristofer był w jakiś sposób związany z niewyjaśnionym do tej pory zabójstwem ukraińskiego generała Viktora Kalinienki. Niestety wydział nie udziela żadnych informacji na ten temat:

- Musimy zachować pełną dyskrecję ze względu na dobro śledztwa. ? Mówi szef wydziału CID ? Roy Thommson. Postaramy się informować państwa o wszelkich postępach w śledztwie. Relację z wydarzeń zdawała Alex Toll z London News...?

Na ekranie pojawiła się relacja z miejsca zdarzenia. Kilka czarnych wozów i antyterroryści wychodzący z drzwi pobliskiej kamienicy. Dwóch z nich prowadziło kilku skutych w kajdany mężczyzn.

17 Października 11:17

Joel pędził korytarzem, później skręcił w drugi, a ż w końcu wpadł przez drzwi do pokoju, w którym urzędowaliście zwykle z resztą ekipy, gdy przeprowadzaliście jakąś akcję. I tym razem wokół pełno było najróżniejszych komputerów porozkładanych na fotelach, i szklanych stolikach. Gdy tylko złapał oddech natychmiast zaczął mówić:

- Nie jest dobrze. Po pierwsze nie udało nam się ustalić kim był ten cholerny informatyk. Policjanci działali z poziomu głównego serwera, więc równie dobrze mógł by to być każdy z nich. Ważniejsze jest jednak coś innego. On nie próbował nas wtedy powstrzymać! On tylko udawał, i to bardzo dobrze. Nie tylko przed nami, ale i przed policją. W dane, które skopiowaliśmy wpuścił program szpiegujący. Dodam, że nie legalny, policja na pewno by z niego nie skorzystała, nie ma jednak wątpliwości, że wpuścił go ktoś z policji, kto brał udział w odpieraniu włamania! A teraz najgorsze. Nie zdołałem wykryć i usunąć programu na czas. Gość wie, że włamanie zostało przeprowadzone stąd, i że skradzione dane są na jednym z naszych serwerów!

***

Jak coś takiego mogło się stać? W chwili, w której wszystko szło tak dobrze, ktoś dowiedział się, że Nova jest zamieszana w cały ten bałagan. Kim jest ten czarny koń, i co chce osiągnąć przez zdobycie tych informacji? To policjant nie pracujący dla policji, czy coś jeszcze innego? Do tego pochwycenie Lee. Miałeś nadzieję, że utrzyma si przynajmniej do czasu zdobycia broni z Francji. To też mogło skomplikować sprawy. Ciekawe czy zdecydował się sypać. A nawet jeśli tak to co z tego? Przecież nie ma zielonego pojęcia o tym kto go ubiegł. Tak... Ale co jeśli wie o tym tajemniczy szpieg z policji?

17 Października 15: 35

Raymond, Raymond. Też nic konkretnego. Zwykły podejrzany gnojek, który wpadł gdy handlował narkotykami. Śledztwo przeciw niemu zostało umorzone, i go uniewinniono. Po jakimś czasie zginął. To wydają się być jedyne powiązania między nim, a Troyem. On także miał wytoczoną sprawę. Oskarżono go o handel bronią. Był szefem szajki, którą w tym czasie wzięliście pod swoje skrzydła. Wyczyściliście jego kryminalną przeszłość. Od tej pory był czysty. Czy to mógł być powód? Ktoś chciał się upewnić, że bandyta dostanie to na co zasłużył?

***

Próby podążenia śladem amfetaminy były pozbawione sensu. Zbyt wielu handlarzy, zbyt wiele tropów. Dobry pomysł by pozbyć się kogoś bez szczególnego zwracania na siebie uwagi narzędziem zbrodni. Przecież narkotyków nie uda się zbadać pod kontem balistycznym, a później dopasować do broni, z której je wystrzelono. Wszystko wskazywało na to, że ten trop w niczym się wam nie przyda.

17 Października 17:22

W końcu się doczekałeś. Wtyczka wysłana do Francji właśnie podrzuciła ci plik z raportem na temat magazynów. Informacje były dość szczegółowe, zdaje się, że udało mu się przekupić jednego z tamtejszych oficjeli i ten okazał się dość wylewny. Jakkolwiek jednak tego nie dokonał ważny był rezultat. Dane spoczywały bezpiecznie na twoim dysku, i miałeś teraz pełną dowolność w ich gospodarowaniu. Trzeba było zacząć działać, nim afera szpiegowsko-policyjna, w którą się wmieszałeś nabierze rumieńców i utrudni działania na nowo powstałym froncie.

No cóż, i tym razem jestem zmuszony prosić cię o samodzielne zadbanie o tą sprawę. Chciałem ci dać konkretne informacje, ale było by tego sporo i by cię to ograniczało, a zważywszy, że jeden z graczy miał już swoją akcję, to i ty ją dostaniesz. :) Napisz teraz proszę jak broń z magazynów we Francji wyfruwa sobie w ustalonym kierunku, i jak odpowiednia kwota ląduje na koncie Novy. Możesz się popisać, nic cię nie ogranicza. :)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozmowa się skończyła. Mimo że zmęczenie dawało mi się we znaki postanowiłem jeszcze bardziej wysilić swoje cholerne szare komórki, aby z tego czego dowiedziałem się przez ostatnie godziny wysnuć zalążek planu. A w każdym razie przewidzieć przyszłe działania...

- O ja [beeeep] - zakląłem cicho wciąż siedząc w biurze Jim'a. - Pięknie, [beeep], pięknie. Mamy już trzy osoby, z którymi kontaktuje się Palmer a są z poza policji z czego dwóm na bank przekazuje informacje nt. Bagshot. Czemu są tak ją zainteresowani? Pewnie szukają sprawcy na własną rękę... - uśmiechnąłem się słabo. - Co do pierwszej z nich na razie nie mamy żadnych wskazówek. Ale jeśli chodzi o tajemniczego pana numer dwa to mamy dwie wskazówki. Mówi w liczbie mnogiej więc albo gość ukrywa to, że działa w pojedynkę albo ma rzeczywiście kogoś za sobą, bo nie wie o podsłuchu. W takim wypadku... jasne, że podejrzewam Novę. Cholera, najpierw atak hakerski a teraz to... Ciekawe czy ten Nelson to ktoś kto u nich pracuje albo dla nich czy jakieś fałszywe imię. Jim, wiem że ostatnio proszę cię o wiele przysług, ale mam na chwilę obecną jeszcze dwie. Po pierwsze, jeżeli próbowali by jeszcze raz hakować system możesz się upewnić, że twój komputer będzie bezpieczny... wiesz, wyłączony z sieci albo coś w tym stylu. Ty jesteś ekspertem więc wiesz... - złapałem oddech.

- Jasna sprawa, partnerze. - odparł Jim.

- A po drugie. Sprawdź czy jest szansa aby bezpiecznie włamać się na to konto e-mail'owe i bez wykrycia śledzić korespondencję na nim. Może nawet będzie szansa namierzenia przez IP adresu tego gościa. Dasz radę to zrobić?

Po usłyszeniu odpowiedzi ruszyłem do swojego gabinetu i ciężko usiadłem na krześle. Cholera, byłem naprawdę mocno zmęczony a rozwój sytuacji wskazywał, że jeszcze przez jakiś czas nie zaznam spokoju duszy. Zewsząd otoczony przez grzeszników i sługusów Szatana. Jedyny sprawiedliwy trzymający broń na drodze do oczyszczenia... Nie ma co. Wyobraźnia zdecydowanie mnie poniosła. Zacząłem myśleć nad panem Lee. Powiedział nam sporo, całkiem sporo wliczając to przyznanie się do zabójstwa, za które może dostać z pewnie 10 lat więzienia chociaż to zawsze zależy od sądu. Jednakże... coś mi mówiło, że nie powiedział wszystkiego. Miał załatwić informacje, ale nie dla siebie. Teoria, że stała za tym Nova nabierała większego sensu, gdy składało się elementy do kupy. Jim twierdzi, że handlują bronią; możliwe, że byli zainteresowani ładunkiem w francuskich magazynach. Cholera. Idę z tym do Roy'a.

- Czołem szefie - powiedziałem zmęczonym tonem wchodząc do jego gabinetu. - Zabójcę Kalinienki już mamy. Lee przyznał się do wszystkiego. Zabił generała i ukradł jego dokumenty. Tyle, że zawsze jest szansa, że kłamał... Ale ważniejsze jest to, że według mnie, sprawa ma o wiele większy zasięg niż to. Wspomniał o francuskich magazynach. Miał załatwić informacje na ich temat, ale na pewno nie dla siebie. Głównie jest to moje przeczucie, ale czy mógłbyś dać cynk naszym przyjaciołom z Francji aby poświęcili nim odrobinę uwagi? [Wysłałem PW, ale jeśli twoja odpowiedź jako MG w tej sprawie brzmi nie to ta część rozmowy nigdy nie miała miejsca, tzn. frag. o magazynach, ok?]

Jeśli Roy nie miał mi nic do powiedzenia zbieram się do wyjścia zatrzymując się na chwilę przy drzwiach i ledwo odwracając głowę w stronę szefa.

- Szefie, chciałbym aby to zostało między nami... Czy tylko mi się wydaje, że zainteresowanie Palmera działaniami CID jest... nie wiem... - udawałem, że szukam właściwego słowa. - ... nadgorliwe? Albo sobie coś ubzdurałem, bo praca daje mi się we znaki i muszę dzisiaj porządnie się wyspać... - mówię to żartobliwym tonem, który zawsze dawał mi szansę szybkiego wycofania się z tego co powiedziałem.

Jeśli nie mam nic do roboty co wymaga natychmiastowej interwencji, około dziesiątej wieczorem wychodzę z posterunku i samochodem udaję się spokojnie do swojego domu. Cholera, jedyne o czym marzyłem to minimum siedem godzin porządnego snu. Coś tam przebijało się w mojej czaszce aby przycisnąć jeszcze Lee w zamian za zmniejszenie wyroku aby powiedział coś więcej, ale... nie dzisiaj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasna cholera! Lot do Nowego Yorku? To śmierdzi gorzej niż trup tego piep*ego Wiliamasa. Teraz nawet jakbym chciał, to pewnie z tego nie wyjdę. Dochodzi jeszcze ta dziesięć razy większa nagroda, więc lepiej żebym został.

Co ja teraz mam? Telefon kontaktu Lancastera, pustą kartotekę Wiliamsa, raport Palmera, który nie ma kontroli oraz sam Robert Lancaster w Nowym Yorku. Ogólnie mówiąc to mam całe [beeep], no może oprócz telefonu, ale tym zajmę się później. Kiepska pogoda na spacery, ale do katedry można się wybrać.

Katedra św. Pawła w Londynie. Piękna budowla... i wysoka. Gdy wszedłem na sam szczyt, krew mi zamarzła w żyłach, a sam mało nie spadłem. Jedno wiem na pewno - już nigdy nie wejdę na budynek powyżej 50 metrów. Skoro już tu jestem, to może warto się wyspowiadać?

Ładna pokuta. Do końca miesiąca nie mogę pić wódki. Po spowiedzi poszedłem do części "turystycznej" katedry. Grób admirała Nelsona. Hardy typ. Trochę mu zazdroszczę, teraz facet nie musi się już męczyć z tym burdelem. Chociaż nie, nie zazdroszczę mu, bo nigdy nie skosztował wspaniałego Smirnoffa. Oj nie zaznał smaków życia, oj nie zaznał...

Po chwili udałem się do podziemnej kawiarenki. Na miejscu poczułem ten sam zapach, który uderzył mnie na wejściu do kościoła. A więc to stąd wydobywa się ten smród. Zamówiłem sobie najdroższą kawę, jaką tam mieli, a okazała się zwykłymi popłuczynami, którymi psa bym nie napoił. Popijając dalej tą ohydną lurę zauważyłem znajomą twarz.

-Andriej? Andriej Kirilenko?

-Dimitrij! Ile to już lat? - dobrze, że mówił po rosyjsku - Ostatni raz widzieliśmy się chyba podczas upadku muru berlińskiego. Pamiętasz Władimira? Ależ to była ciapa. A teraz? Premier... ale zejdźmy z polityki. Co ty tu robisz?

-A mieszkam już parę lat w Londynie. Teraz mam pewną robótkę, ale lepiej żebyś nie wiedział co robię. A właśnie co ty tu robisz? Nigdy nie lubiłeś Anglików.

-Ja dalej robię dla SWZ i tym razem mam być wtyką w wydziale narkotykowym.

-Narkotykowym powiadasz? A ile już siedzisz?

-Su*koty każą mi tu kiblować już od roku. A żeby na zbity pysk ich ktoś wyj*ał.

-To się nawet dobrze składa. Mam prośbę. Słyszałeś pewnie o bombie w Bagshot? Ze swoich źródeł wiem, że denat był naćpany jak cholera i była to jakaś nowa mieszanka amfetaminy. Dowiedz się co to za nowy narkotyk i prześlij mi listę większych dealerów, którzy mogą tym handlować.

-Dimitrij! Dla ciebie? Nawet nie będę pytał po co ci to. Jak się sprężę, to może jeszcze dziś będziesz miał to podane na srebrnym talerzu. Chodź, napijemy się wódki.

-Wybacz Andriej, ale w tym miesiącu nie mogę. - I wytrzymam z tym do listopada dziękując Bogu, że tu przyszedłem.

Gdy wróciłem do domu znów zadzwoniłem do Palmera, oczywiście ze zmianą głosu.

-Proszę kontynuować swoje zadanie panie Palmer. Jeszcze jedno. Niech się pan nie boi i spróbuje coś wyciągnąć od CIDu. Do widzenia. Rozmowa skończona.

Teraz muszę zadzwonić do tajemniczego kontaktu Lancastera. Postaram się dowiedzieć wszystkiego w miarę możliwości...

-Dzień dobry...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak życie jest trudne i pełne niebezpieczeństw?

Mam trzy sprawy do załatwienia: Lee, przemyt broni i te cholerne ukradzione dane.

Co do naszego zatrzymanego, nawet takiemu przestępcy przysługuje prawo do odwiedzin ? pewien charyzmatyczny człowiek namówi go do samobójstwa.. Ma mu powiedzieć, że w zamian zagwarantujemy bezpieczeństwo jego rodzinie, a jeśli nie? No cóż w takim wypadku będzie musiał się liczyć z konsekwencjami, niech wie, że po wyjściu z paki nie czeka na niego żadne życie. Na pewno się zgodzi ? wie jak to jest sprzeciwić się mafii. Nie będą mieli szansy na wykrycie, że Nova za tym stoi. Załatwi to pośrednik, pośrednika, pośrednika ? jedno ogniwo zostanie wyłamane. Ot, tragiczna śmierć ? nieznana osoba utopiła się w Tamizie?

Co się tyczy tych danych i owego nowego gracza, dane po prostu się wykasuje z serwerów tak, że nie będą mieli dowodów. Oczywiście ich kopie przechowam osobiście w jednej ze swoich kryjówek ? gdzieś w Chinach. Bardziej mnie interesuje owa tajemnicza postać, potrzebuję więcej informacji ? przede wszystkim muszę się dowiedzieć kto to. W tym celu zlecę swoim współpracownikom sprawdzenie wszystkich policjantów zamieszanych w sprawę odpierania ataku i pojmania Lee.

* * *

Deszcz zacinał w szyby pewnej francuskiej knajpki na obrzeżach Paryża. Zgromadziło się tutaj paru naprawdę ważnych członków francuskiej mafii. Luc musiał uważnie stąpać po tym kruchym lodzie ? jeden nieuważny ruch a mógł wylądować z betonowymi kapciami w Sekwanie. Jednak na razie sytuację miał pod kontrolą, sprzedawcy broni nie mieli pojęcia, że partner w interesach chce ich orżnąć na wiele milionów.

-Panie Sażajew, przelew już doszedł. Proszę spojrzeć na mojego laptopa.

Przemytnik spojrzał ? ale nie uwierzył. Sprawdził w swoim komputerze, na szczęście hakerzy spisali się wyśmienicie, kilka chwil wcześniej zmieniając parę rzeczy na stronie banku tak aby utwierdzić Sażajewa w przekonaniu, że na jego koncie wylądowało parę milionów zielonych. Spotkanie dobiegło końca niedługo potem, w przyjaznej komitywie. Kilkanaście ciężarówek wypełnionych bronią po brzegi, wyruszyło w stronę prywatnego lotniska. Sam przeładunek przeszedł bez zbytnich problemów, poczciwy, radziecki AN-12 zmieścił wszystko. Sam przelot również bezproblemowy, nie trwał długo, w Afryce czekał już odbiorca towaru. Przelew na nasze tajne konto w szwajcarskim banku i sprawa zakończona.

* * *

?Masz nową wiadomość?, zauważyłem migającą na ekranie ikonę listu. Dwa kliknięcia myszką i już mogłem wędrować wzrokiem po mailu od Joela.

?Mam dla Ciebie dobrą i złą wiadomość. Zacznę od tej lepszej, transakcja się powiodła, Luis nas nie wykiwał a pieniądze znajdują się na naszym koncie. Jednakże nie wszystko poszło jak po maśle, nie wiem kto za tym stał ani jak to się stało, nasz pośrednik, Luc po prostu wyleciał w powietrze wraz ze swoim autem. W dodatku to nie koniec, nie tylko jemu przytrafił się taki ?spektakularny? koniec, jego wtyczka również skończyła w ten sam sposób?

Uśmiechnąłem się pod nosem, Joel nie ma o niczym pojęcia.

Luc przydał się nam ale niestety teraz stanowił zbyt wielkie ryzyko. Był jedyną osobą która kontaktowała się ze mną osobiście. Reszta jego ludzi nie miała i nie ma z nami nic wspólnego. To było ostatnie ogniwo ? teraz ani wściekli przemytnicy ani francuscy policjanci się do nas nie dobiorą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Black Shadow

Jim nie miał zamiaru zwlekać z wypełnieniem twoich poleceń. Wiedział o co toczy się gra. Natychmiast odłączył swój komputer do sieci i na jego miejsce podłączył zapasowego laptopa, tak aby praca wciąż szła płynnie. Nie raz zerkał w stronę gabinetu Palmera i miał na oku jego telefon, na wypadek gdyby tajemniczy szantażysta postanowił zadzwonić ponownie. Przy okazji zajął się internetowym kontem. Linijki kodu przeskakiwały szybko na lśniącym w półmroku ekranie monitora. Nie wyglądało na to, żeby na konto były nałożone jakieś zabezpieczenia. Szantażysta pewnie nawet nie zauważyłby włamania, chyba, że to jakaś pułapka. Z pewnością można spodziewać się tego, że jeśli jest w to wmieszana Nova, to istnieje możliwość, że konto może być pułapkom. To jednak jedna strona medalu. Drugą jest administracja poczty, która może zauważyć próbę włamania i dobrać się włamywaczom do tyłka. Z tym też trzeba się liczyć. Jim przeciągnął się na fotelu i przymknął oczy. Dawno nic się tak nie schrzaniło.

***

Roy uważnie wysłuchał tego co miałeś do powiedzenia. Wydawał się bardzo przejęty całą tą sprawą, nawet jeśli tego otwarcie nie okazywał. Po krótkim namyśle postanowił, że skontaktuje się z policją francuską i wybada sprawę. Nie przejął się jednak twoimi słowami odnośnie Palmera: ?To komendant tego posterunku, normalne z jego strony jest to, że się tym interesuje. Zwłaszcza, że miał miejsce atak na naszą bazę danych. No i to on przydzielił CID śledztwa w sprawie z Bahshot i Kalinienki, Nie powinniśmy wprowadzać dodatkowych napięć w kontaktach z naszymi kolegami z policji.? Cóż, najwyraźniej nie uda ci się odciąć Palmera od źródełka. Pozostało mieć nadzieję, że zdołasz ukrócić wybryki tych dwóch gości z drugiej strony telefonu nim zdążą narobić poważnych problemów.

Opuściłeś budynek komisariatu. Wiał zimny wiatr. Na niebie wciąż zalegały ciężkie chmury. To trochę cię orzeźwiło. Pojechałeś do domu. Sam nie wiedziałeś kiedy udało ci się zasnąć.

***

Jim dalej starał się wymyślić jakiś sposób na włamanie na konto ?Nelsona?, który gwarantował by wam anonimowość, i analizował różne scenariusze, które mogły by wyniknąć w razie wpadki. Z transu wyrwała go mrugająca żaróweczka na jego telefonie. Ktoś dzwonił do Palmera. Założył na uszy słuchawki w chwili gdy komendant wszedł do swojego pokoju by odebrać telefon. Nie trzeba było geniusza by zorientować się, że elektronicznie zmieniony głos należy do ?Nelsona?.

- Proszę kontynuować swoje zadanie panie Palmer. Jeszcze jedno. Niech się pan nie boi i spróbuje coś wyciągnąć od CID. Do widzenia.

Cóż, to nie była długa rozmowa, ale z pewnością odniosła efekt. Palmer usiadł za biórkiem i złożył dłonie w charakterystycznym geście.

***

Ze snu wyrwało cię pukanie do drzwi, to był Jim. Szybko wyjaśnił jak się mają sprawy z kontem ?Nelsona? oraz to, że ten znów przedzwonił do Palmera.

- To jednak nie wszystko. Roy powęszył na twoją prośbę we Francji. Wygląda na to, że doszło tam dziś do małego incydentu. Z kilku magazynów zniknęło sporo, naprawdę sporo broni i wszelkiego żelastwa. Nie wiadomo jak udało im się to wykraść i sprawić by wyparowało, ale są podejrzenia, że trochę forsy przeszło z konta na konto i ktoś wysoko postawiony zadbał o zabezpieczenie wywozu. Wszystko wskazuje na niejakiego Sażejewa. Francuska policja i wojsko nie mogą nawiązać z nim żadnego kontaktu. Możliwe, że uciekł.

***

Więzienny strażnik przechadzał się właśnie po bloku pobrzękując od czasu do czasu palcami po barierce okalającej chodnik. Zbliżała się pora wyjścia na spacerniak. Przekazał przez radio chłopcom z kontroli by otworzyli cele. Więźniowie zaczęli z nich wychodzić. Zapanował ogólny harmider. Strażnik zbliżył się do celi Lee, który zdaje się jeszcze jej nie opuścił. Gdy tylko zajrzał do środka wypuścił z rąk kubek parującej kawy, który roztrzaskał się się na posadzce. Wycofywał się o kilka kroków trzymając dłoń przy ustach i łamiącym się głosem przywołał wsparcie przez radio.

Clarice podniosła znad ciała i odwróciła do ciebie, Roya, Palmera i Jima. Staliście tuż przed drzwiami celi.

- Podciął sobie żyły ? wskazała na wystający kawałek śruby przy jednej z nóg łóżka. ? Prawdopodobnie zrobił to koło północy. Nic tu po mnie. Samobójstwo jest pewne. Teraz to wasza działka.

Clarice złożyła swoją teczkę technika i opuściła celę, wymijając waszą czwórkę. Prawie do ciebie nie docierało to co mówiła. Serce tłukło ci się w piersi, a oczy tępo wpatrywały się w makabryczną scenę. W głowie znów ścigały się najróżniejsze myśli i teorie...

ValidCieć

Wizyta w katedrze dobrze ci zrobiła. Trochę ochłonąłeś, zaś spotkanie starego znajomego w barze sprawiło pomogło w ustaleniu dalszych działań i priorytetów. Na chwilę obecną nie mogłeś zrobić niczego konkretnego więc pozostawało jedynie czekać na informacje od Andrieja, miałeś nadzieję, że się do czegoś przydadzą.

Twój przyjaciel cię nie zawiódł, już wieczorem, świeżo po tym jak ponagliłeś Palmera, dostałeś telefon. Andriej ustalił kilka faktów na temat narkotyków, i tego kto je rozprowadza. Jest to sporych rozmiarów grupa, która ostatnimi czasy zdołała urosnąć w siłę i teraz wypracowała sobie odpowiednie miejsce na rynku. Dostałeś nazwiska kilku osób, które mogą mieć coś wspólnego z tą bandą, lub dla niej pracują. Prawdopodobnie będziesz musiał się z nimi skontaktować we własnym zakresie. Na szczęście Andriej nie zawiódł i podsunął ci wraz z imionami kilka adresów i numerów telefonów, które z pewnością znacznie wszystko ułatwią.

***

Trawiłeś właśnie zdobyte informacje, gdy na twoją skrzynkę wpłynął email. Tak jak się spodziewałeś, pochodził od Palmera. Dowództwo CID skontaktowało się z Francuską policja w celu ustalenia czy informacje wyciągnięte z Lee są prawdziwe. Wygląda na to, że doszło tam dziś do małego incydentu. Z kilku magazynów zniknęło sporo, naprawdę sporo broni i wszelkiego żelastwa. Nie wiadomo jak udało im się to wykraść i sprawić by wyparowało, ale są podejrzenia, że trochę forsy przeszło z konta na konto i ktoś wysoko postawiony zadbał o zabezpieczenie wywozu. Wszystko wskazuje na niejakiego Sażejewa. Francuska policja i wojsko nie mogą nawiązać z nim żadnego kontaktu. Możliwe, że uciekł. Miałeś nieodparte wrażenie, że twój obecny pracodawca ma z tym coś wspólnego...

Ponadto Kristofer Lee o północy popełnił samobójstwo w swojej celi. Podciął sobie żyły o wystającą z łóżka śrubę.

Czego by nie powiedzieć, ostatnio działo się wiele interesujących rzeczy, a to z pewnością nie była jedyna niespodzianka jaka cię spotkała. Zadzwonił do ciebie Bones i poinformował, że od teraz będziesz współpracował z osobą, która jest bezpośrednio zaangażowana w sprawę nad, którą pracujesz. Do tej pory byłeś wynajęty przez niego prywatnie, i nikt ni wiedział o twoim udziale w sprawie. Teraz to się zmieni. Podał ci numer osoby, z którą masz się kontaktować, niejakiego Gordona Haskella. Cóż, na to z pewnością też przyjdzie czas, tym czasem wystukałeś numer tajemniczego kontaktu Lancastera.

***

Stojący w skąpanym w półmroku pomieszczeniu mężczyzna poruszył się nieznacznie gdy usłyszał dzwonek telefonu. Uważnie wpatrywał się w wyświetlacz, na którym migał nieznany mu numer. Podniósł słuchawkę i bez słowa czekał na reakcję. W uszy zakłuło go elektronicznie zmienione brzmienie głosu

- Dzień dobry...

Skontaktowałeś się z Transerem, możesz też nawiązać kontakt z Belutkiem. Nad przeznaczonym dla nich tekstem wpisz ich nieospoilerowane nicki. To samo tyczy się ich.

Belutek

A więc postanowione. Najpilniejszą sprawą było wykluczenie z gry niewygodnego świadka w osobie Lee. Miałeś odpowiedniego człowieka do tego zadania. Eliash i jego srebrny język nie raz przydały się w interesach. Z uwagą wysłuchał twojej prośby, i zgodził się bez mrugnięcia okiem.

- Uważaj to za załatwione ? powiedział, podniósł się z fotela i opuścił pomieszczenie. Wiedziałeś, że można niego liczyć. Tymczasem Joel przeszukiwał bazy danych w celu wyciągnięcia jak największej liczby informacji na temat aresztowania Lee. Wiedziałeś, że zaciągnął do tej roboty kilku tajniaków, którzy mieli rozejrzeć się w terenie. Prawdopodobnie na wyniki trzeba będzie trochę poczekać.

***

Nie chcąc marnować czasu natychmiast zająłeś się koordynacją działań we Francji. Dzięki rozbudowanej siatce szpiegowskiej mogliście bardzo dokładnie śledzić obrót wydarzeń. Informatycy spisali się znakomicie, udało się bezproblemowo zafałszować przelew na konto Sażejewa, i załadować broń na samolot. Teraz musiałeś tylko czekać na telefon od Luisa, z potwierdzeniem przelewu.

Telefon zadzwonił szybko. Za szybko. To nie był Luis, a Bones. Ciekawe czego chce?

- Witaj. Z tego co słyszałem akcja we Francji przebiega bez zakłóceń. To dobrze, ale ja nie o tym. Mam dla ciebie wiadomość, chyba powinienem powiedzieć o tym już dawno. Pamiętasz tego typa, Roberta Lancastera, który jakiś czas temu węszył, wokół sprawy ze skarbówką? Miałem co do niego złe przeczucie i wynająłem zabójcę, który miał go sprzątnąć. Na szczęście nie wywiązał się z tego obowiązku zbyt dobrze, i dzięki temu udało mu się odkryć, że jest to jakaś grubsza sprawa. Ktoś pociąga za pewne sznurki i staramy się dowiedzieć, kto i dla czego. Nasz zabójca nazywa się Dimitri Dragot, dałem mu telefon do ciebie, prawdopodobnie wkrótce się z tobą skontaktuje. Przesłałem ci także jego numer gdybyś chciał się czegoś od niego dowiedzieć. Postarajcie się nawiązać współpracę. Mam bardzo złe przeczucia, i wydaje mi się, że musimy działać ostrożnie i dyskretnie, a on nam w tym pomoże.

Bones się rozłączył. Cały on. Jak zwykle wyskakuj z takimi rzeczami bez żadnego uprzedzenia. No cóż, nic z tym na razie nie zrobisz. Twoja uwaga została odwrócona przez komunikat potwierdzający przelew na konto, który wyświetlił się na ekranie laptopa. Uśmiechnąłeś się pod nosem.

Możesz się kontaktować z ValidiCieciem. Nad przeznaczoną dla niego częścią postu wstaw jego nick. To samo tyczy się jego.

***

Ten poranek znów zwiastował, że dzień nie skończy się szybko. Trzeba było po dopinać wiele sprawa z Francją. Zdaje się, że tamtejsza policja już zdążyła wszcząć dochodzenie w sprawie kradzieży broni. Czyżby Lee zaczął sypać zanim Eliash się za niego zabrał? To możliwe. Eliash potwierdził, że przed wieczorem wybrał się do więzienia, w którym osadzono Lee, i uciął sobie z nim pogawędkę. Informator zaś potwierdził, że jakiś więzień tuż po północy popełnił samobójstwo. Pozostaje mieć nadzieję, że nie powiedział nic ponad to co zostało przez was upozorowane.

Wkrótce dowiedziałeś się także, że Joel poczynił jakieś postępy w sprawie prześwietlenia policjantów, którzy brali udział w aresztowaniu i odparciu ataku na serwer. Akcją antyterrorystów dowodził niejaki Jacob Mort. Jest agentem CID. Prawdopodobnie był także obecny przy odpieraniu ataku, ale nie ma pewności czy brał w tym udział. Oprócz niego z pewnością był tam Roy Thomson, szef wydziału CID, Palmer ? komendant 35 posterunku, i Jimm Morris, kolejny agent CID.

***

Tak więc przedstawiała się sytuacja na tej szachownicy. Pojawił się nowy przeciwnik, ale i potencjalny sprzymierzeniec. Wróg rozstawił figury, ale teraz był twój ruch. Uzbrojony w nową wiedzę zacząłeś planować kolejną rundę.

Transer

Na szczęście udało ci się zapewnić bezpieczeństwo Robertowi, ale wszystko wskazuje na to, że ktoś przyczepił się do Palmera. Kim może być nowy przeciwnik? Czemu interesuje się sprawą z Bagshot, i czy miał on coś wspólnego z problemami Roberta? Bardzo możliwe. Trzeba to przemyśleć i działać ostrożnie. Na razie zrezygnowałeś z telefonu do Palmera obawiając się, że mogło by to sprowadzić na niego kłopoty. Zamiast tego skorzystałeś z mniej bezpiecznej drogi zdobywania informacji. Podzwoniłeś do paru osób, i poprosiłeś o trzymanie ręki na pulsie, na razie nie mogłeś zrobić nic więcej.

***

Czas mijał powoli, a ty pozwalałeś by informacje same do ciebie spływały. Dość nieoczekiwanie zadzwonił znajomy, do którego telefon wykonałeś jakiś czas temu. Na twoją prośbę prześwietlił Astona. Nie udało mu się ustalić wiele, ale ciekawostką był fakt, że istniały jakieś niejasne powiązania między nim a KGB. O wiele ciekawszych rzeczy dowiedziałeś się jednak z samego rana. Twoje wtyczki doniosły ci, że ujęty niedawno więzień koło północy popełnił samobójstwo w swojej celi. Nie wiedziałeś co prawda, który, ale mogłeś się założyć o trupa Kalinienki, że był to jego zabójca, Kristofer Lee...

Podniosłeś się by rozprostować kości. Podszedłeś do okna jak miałeś w zwyczaju i raz jeszcze ogarnąłeś wzrokiem skąpany w szarości poranka Londyn. Przytłaczającą ciszę przerwał dzwonek telefonu. Zawahałeś się nim podniosłeś słuchawkę. Nie znałeś tego numeru. Bez słowa przyłożyłeś ją do ucha. Po drugiej stronie odezwał się ostry, elektronicznie zniekształcony głos

- Dzień dobry...

Skontaktował się z tobą ValdiCieć. Jeśli mu odpowiesz to nad przeznaczoną dla niego część postu napisz jego nick. To samo tyczy się jego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Martwy Lee. Krew z podciętych żył. Widok był makabryczny.

Pamiętaj, wdech i wydech, wdech i wydech. Nie wszystko jest jeszcze stracone. Chciałem przyszpilić mocniej Lee, ale mogło i tak się okazać, że nic więcej nie wie... Muszę mieć też na uwadze to, że nie można wierzyć we wszystko co powiedział jakby to była prawda objawiona... Myśl. Myśl cholera! Ty nie wierzysz w takie przypadki, ja nie wierzę w takie przypadki... Ktoś zostawił tutaj czerwony ślad a ja muszę go znaleźć!

Swoim potokiem słów słyszanych tylko dla siebie próbowałem uspokajać niespokojną duszę, że jeszcze nie wszystko stracone. Śmierć jednego świadka nic nie zmieni. Jeśli to on zabił Kalinienkę to tą część tego śledztwa mamy z głowy, ale cała sprawa zatacza szersze kręgi i wygląda na to, że w niedługim czasie będzie się działo wiele ciekawych rzeczy. I być może niebezpiecznych, również dla mojej osoby. Zrobiłem kilka kroków w kierunku celi i odwróciłem się w stronę Jima oraz Roy'a.

- Jeśli mam być szczery to podejrzewałbym, że to samobójstwo pod przymusem. - zacząłem swój wywód. - Trudno mi uwierzyć w taki przypadek. Łapiemy Lee, dowiadujemy się o magazynach we Francji, stamtąd przychodzi wieść o incydencie a Lee jest martwy. Nie mówię, że sam ten fakt miał czynnik decydujący na jego śmierć lecz, że ktoś perswazją nakłonił go do pozbawienia siebie życia. Nie kojarzę czy pan Lee miał rodzinę, ale mógł być dobry argument. Obstawiam, że załamanie nerwowe albo depresja nie wchodzi w grę. Sądzę, że ktoś z nim rozmawiał już w więzieniu... Proponuję sprawdzić rejestry przyjęć i zapisy kamer z wejść i wyjść a także z korytarzy więziennych. Każde miejsce, które mogło posłużyć za spotkanie od wczorajszego przybycia Lee tutaj. Jeśli ktoś tutaj przybył to nie mógł być niewidzialny. Przepytajmy strażników.

Oczekuję na reakcję Jim'a oraz Roy'a. Proszę o wiele, ale zatrudnienie dodatkowych trzech, czterech agentów CID nie powinno nadwyrężyć zbytnio kard personalnych wydziału... A zresztą, czym ja się martwię... mam teraz poważniejszą sprawę na głowie. Naturalnie, sam zabieram się za wykonanie wspomnianych przez siebie czynności jeśli Roy wyrazi zgodę na "działania operacyjne".

Na chwilę obecną nic więcej nie pozostaje mi robić. Sprawa w Bagshot będzie się toczyła swoim torem a wszelkie dowody jakie mogły być jakimś cudem naprowadzić na mój ślad lub Jim'a zostały zniszczone; mieliśmy atak hakerski, za którym pewnie stoi Nova i jest ona naszym głównym przeciwnikiem, Palmer - szantażowany przez, na razie, nieznanych sprawców, sprzedaje informacje na temat działań CID a teraz mamy martwego świadka... Ciekawe czy za tym też stoi Nova. Coraz bardziej wydaje mi się, że oficjalne metody działania nie będą przynosiły odpowiednich skutków. Kto wie, może jednak atak bombowy na magazyny Nova trzeba będzie wprowadzić w życie; nadal mamy ładunki wybuchowe w jednej z naszych skrytek na północ od Londynu. Na razie ta sprawa nie ma znamion śledztwa bezśladowego... inaczej można by poprosić Ministerstwo Sprawiedliwości o szerszy zakres uprawnień naginający mocno literę prawa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Transer]

Po wybraniu numeru telefonu mówię:

-Dzień dobry. Przepraszam, że mówię zdeformowanym głosem, ale to kwestia bezpieczeństwa. Dowiedziałam się, że potrzebujesz dziennikarza, a ja nie pracuję dla jakiegoś podrzędnego London News. Moim pracodawcą jest Daily Mail. Jeśli nie jesteś ignorantem, to wiesz co znaczy ta marka. Możesz się do mnie zwracać D. Pomyśl, wiem kilka rzeczy, o których Lancaster nie wiedział. Od razu wyprzedzam twoje pytanie. W moim fachu trzeba wiedzieć sporo i znać wielu ludzi, nawet takie pierdoły jak Lancaster. Gdybyś był zainteresowany współpracą, to prześlij w e-mailu co powinnam wiedzieć, co ty chcesz wiedzieć i co ja mam zrobić. Adres to freedom89@gmail.com. Do widzenia.

[/Transer]

Po skończonej rozmowie wyrzuciłem telefon do studzienki kanalizacyjnej.

W domu rozmyślałem nad tym co do tej pory udało mi się zebrać. Zamieszałem się w zabójstwo ukraińskiego generała? Po jaką cholerę Palmer mi to przysłał. Muszę do niego zadzwonić.

-Panie Palmer. Możecie mi wytłumaczyć co łączy śmierć Kalinienki, Kristofer Lee i eksplozja w Bagshot poza tym, że wszystkim zajmuje się CID. Macie dwie godziny na wysłanie mi odpowiedzi mailem. W przeciwnym razie pożegnacie się z paznokciami lewej ręki albo którymś z bliskich.

Kolejny telefon wylądował za oknem. Tym razem wpadł na przejeżdżającą śmieciarkę.

Może trochę przesadziłem z tym zastraszaniem? A co tam. Niech się chłop napoci.

Myślę, że czas zabrać się do dealerów. Poszperałem w internecie, podzwoniłem do znajomych i po chwili miałem zdjęcia każdego z nich. Dalej potrzebny będzie Toni.

-Toni, zgarnij ze trzech chłopaków, weź ze sobą zabawki i przyjedźcie furgonetką na parking samochodowy na Poland Street. Tylko tłumików nie zapomnijcie. Spotkamy się tam za godzinę. Cześć Toni.

[belutek]

Idąc na miejsce spotkania zadzwoniłem do tego Haskella. Oczywiście z deformacją głosu.

-Jeśli nie wiesz jak się nazywam, to zwracaj się do mnie D. Jakbyś się nie domyślił, to mamy wspólnego znajomego. Nazywa się Bones. Nic nie mów, tylko słuchaj uważnie. Masz przesłać mi mailem wszystko co wiesz na temat sprawy. Adres to afterlastday@gmail.com. Kończę rozmowę. Pamiętaj, nie gadamy dłużej niż minutę.

[/belutek]

Zaraz po moim przybyciu na parking pojawiła się biała furgonetka. W środku oprócz Zellera był ten szczur Jimmy i jeszcze dwa byczki.

-Cześć Toni. Jedziemy po kolei pod te adresy. Tu macie zdjęcia tych, co musimy zgarnąć. Plan jest taki. Podjeżdżamy pod domy. Jimmy, idziesz sprawdzić ile osób jest w środku i meldujesz nam. Jeśli w pomieszczeniu jest ktoś inny, to staraj się wyciągnąć nasz cel na zewnątrz. Najlepiej jak najbliżej samochodu. Potem czekasz z Tonim, a ja z tymi dwoma wbijamy do środka, ogłuszamy wszystkich obecnych, wyciągamy informacje, zgarniamy do furgonetki i do następnego. Jakby zrobiło nam się tu zbyt tłoczno, to zajeżdżamy na najbliższy posterunek policji i wrzucamy zatrzymanych do środka z ilością narkotyków niewskazującą na własny użytek. Nie musimy martwić się o ich niedobór, wszyscy klienci to dealerzy. Gdyby ktoś stawiał czynny opór bronią palną, zdejmujemy go.

Po dojechaniu do pierwszego dealera z listy wysłaliśmy szczura. Nie minęła minuta, a zobaczyliśmy wychodzącego Jimmy-ego.

-W porządku. Jest sam.

-Idziemy.

Gdy dotarliśmy pod odpowiednie mieszkanie, zapukałem i po chwili wytoczył się dealer.

-Czego chcesz dziadku? Wypi*laj.

-Co żeś gnoju powiedział? - zapytałem chwytając łysego gnoja za gardło i wchodząc do mieszkania z moją obstawą. - Nie wiesz, że do starszych należy odzywać się z szacunkiem? - pouczyłem i przy okazji walnąłem gówniarza w mordę. - Siadaj! - wypaliłem i jednocześnie wycelowałem z glocka łysemu między oczy.

-Dobra, dobra. Czego chcecie? Amfy, koki, krokodyla? Mogę załatwić wszystko.

-Byłeś kiedyś w Bagshot?

-A ty w kiblu byłeś. Jasne, ku*a, że byłem. Muszę załatwiać spray na swoim terenie.

-Z szacunkiem gnoju - dealer dostał w skroń. - Głupiego udajesz? Mam na myśli wybuch w Bagshot. Nie maczasz może swoich paluchów w materiałach wybuchowych?

-Poj*ło cię? Jestem uczciwym dealerem.

-Z szacunkiem... - coś kolana w nos powinien poskutkować. - Jak nie ty to kto najpierw naćpał Wiliamsa, a potem wysadził go w powietrze? He?

-To nie ja.

-A kto? Święty Mikołaj? Posłuchaj, jak będziesz współpracował, to może twój mózg nie pójdzie na randkę ze ścianą.

-Ale ja naprawdę nic nie wiem.

-Nie wiesz? A może tylko nie pamiętasz? Podobno, jak się komuś odstrzeli jaja, to pamięć wraca mu momentalnie. Co o tym myślisz gnojku?

-Ku*a! Ja nic nie wiem!

Strzeliłem w krzesło, tuż przy jego jądrach.

-Jak myślisz? Specjalnie chybiłem czy spudłowałem? Uważaj, następny strzał i mogę chybić o jakiś metr wyżej. To jak będzie?

-Człowieku! Uwierz! Nie mam z tym nic wspólnego.

-Ja pie*lę. Zlałeś się? No dobra, słuchaj. Wyjdziesz teraz grzecznie z nami i wejdziesz do białej furgonetki. Proste, prawda?

Zaraz po tym jak weszliśmy do samochodu, łysy dostał cios w potylicę i stracił przytomność.

-Czeka nas pracowity dzień Toni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ktoś popełnił samobójstwo, pytanie czy był to nasz Lee. Nie sądzę aby rzecz została ukartowana przez policję, ale zawsze pozostaje taka ewentualność. Muszę się koniecznie upewnić, nie chciałbym aby ktoś mnie przechytrzył w tak ważnej sprawie.

?Joel masz sprawę, sprawdź kto popełnił samobójstwo tuż po północy, zrób to dyskretnie. Podszyj się może pod jakiegoś dziennikarzynę z prasy czy telewizji, ważne jest aby policja nie zauważyła, że jesteś jakoś przesadnie tą sprawą zainteresowany. Oprócz tego powiedz mi właściwie co się stało z Eliashem? Moje instrukcje były jasne miał przepaść jak kamień w wodę, wyślijcie go na przymusowe wakacje na jakieś odludzie na drugim krańcu Ziemi, kraj ten nie może mieć podpisane ekstradycji z Wielką Brytanią, w ten sposób nasz niewygodny świadek będzie bezpiecznie milczał.?

Samo zniknięcie Eliasha powinno wystarczyć, to był skryty gość bez rodziny czy znajomych mogących cokolwiek wiedzieć o jego pracy. Tak więc jeden trop powinien zostać całkowicie urwany.

Mort, Thomson, Palmer i Morris. Te nazwiska wypłynęły dzięki Joelowi, teraz wiem komu zawdzięczam pasmo utrudnień. Zlikwidowanie któregokolwiek z nich jest rzeczą nader ryzykowną, na razie skupimy się na skrytym obserwowaniu przeciwników. Muszę się również dowiedzieć który z nich był związany ze sprawą Troya.

Dobrze byłoby się dowiedzieć który z nich jest głównym powodem moich problemów,

I jeszcze ten zabójca? Nie lubię współpracować z tym typem ludzi, no ale praca to nic przyjemnego, na wszelki wypadek każę prześwietlić jego osobowość tak aby nic nie mogło mnie zaskoczyć, ponadto ciekaw jestem czym się on aktualnie zajmuje. Jakie były jego ostatnie akcje, informatorzy na pewno będą coś wiedzieli o tej personie.

ValdiCieć

?Dymitrze Dragocie, możesz sobie darować nędzne próby ukrycia swojej tożsamości przez deformację głosu. Nie jest to konieczne, powiem więcej, utrudni nam to nasze przyszłe relacje. To tyle tytułem wstępu. Co do samej sprawy, rozumiem, że interesują cię informacje. O samym Baghsot pojęcie mam nadal dość mgliste, jestem jednakże pewien, że nie było to samobójstwo a zabójstwo. Znalazłem wiele tropów, wszystkie prowadziły jednak donikąd. Właśnie próbuję ustalić tożsamość policjantów zamieszanych w to śledztwo. Jak na razie wiem kto notorycznie utrudnia mi życie, są to Roy Thomson szef wydziału CID, Jacob Mort agent CID, Palmer komendant 35 posterunku i Jimm Morris kolejny nadgorliwy agent. Jeśli dowiesz się o którymś z nich czegoś ciekawego - daj znać. W ramach rewanżu czekam na informacje jakie zdołałeś do tej pory zebrać, chodzi mi między innymi o tego gryzipiórka Roberta Lancastera.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Black Shadow

19 Października 8:22

Błyski fleszy z aparatów techników wciąż jeszcze rozjaśniały skąpany w chłodnym półmroku blok więzienny. Palmer kręcił w tą i z powrotem po okalającym pomieszczenie chodniku, i palił cygaro. Wiedziałeś, że nie martwi go jedynie samo samobójstwa. Po głowie z pewnością krążyły mu myśli o tajemniczym szantażyście. Tymczasem Roy i Jim z uwagą słuchali twoich słów, opierając się o barierkę. Gdy skończyłeś zapadła kilkusekundowa cisza. W końcu odezwał się Roy.

- Sądzę, że coś może w tym być. Nie możemy zignorować możliwości, że ktoś go do tego zmusił. Jeśli możesz przejrzyj rejestry i zapisy z kamer, albo kogoś do tego przydziel. Nie możemy też sobie pozwolić na więcej pomyłek, bo może się okazać, że następnym trupem, którego pokroi Clarice, będzie jeden z nas. ? Odchrząknął i zszedł po schodach, po chwili znikając wam z oczu.

Jim nie odezwał się słowem. Pokręcił jedyni głową i też sobie poszedł. Ty nie miałeś zamiaru tracić więcej czasu. Natychmiast wszedłeś do pomieszczenia ochrony i poprosiłeś o nagrania z ostatniej nocy. Następnie zgarnąłeś rejestry i jak najszybciej udałeś się do swojego biura.

Mimo iż wciąż było wcześnie słońce nie przedzierało się przez zaciągnięte zasłony. Jedynym źródłem światła był telewizor emitujący bladą poświatę. Z uwagą śledziłeś każdą sekundę filmu. Wkrótce pojawił się Jim, który rozsiadł się po drugiej stronie biurka. Wziął do ręki rejestry i zaczął je kartkować.

- Mam wrażenie, że coś pomijamy ? powiedział. ? Coś co w końcu może nas wpędzić do grobu...

19 Października 10:13

Jest! Znalazłeś! W końcu udało wam się odnaleźć osobę, co której miałeś pewność, że się pojawi. Jakiś wysoki mężczyzna w kapeluszu i ciemnym płaszczu, który przybył wczoraj o dziewiętnastej. Z rejestru wynika, że nazywa się Bruno Kross, byłeś jednak pewien, że te dane są fałszywe. Mimo kapelusza udało wam się jednak trafić na kilka klatek filmu ? wtedy gdy opuszczał więzienie ? gdy widać było jego twarz. Być może na tej podstawie zdołacie coś ustalić.

Właśnie zamierzaliście powiadomić o tym Roya, gdy Jim wskazał na gabinet Palmera. Lampka na telefonie migała. Ktoś właśnie do niego dzwonił. Palmera szedł wolnym, ale nerwowym krokiem aby odebrać, wy zaś szybko weszliście do pokoju Jima, gdzie ten natychmiast włączył podsłuch.

- Panie Palmer. Możecie mi wytłumaczyć co łączy śmierć Kalinienki, Kristofera Lee i eksplozję w Bagshot poza tym, że wszystkim zajmuje się CID? Macie dwie godziny na wysłanie mi odpowiedzi mailem. W przeciwnym razie pożegnacie się z paznokciami lewej ręki, albo którymś z bliskich.

A więc to znów wasz tajemniczy nieznajomy. Krótko i rzeczowo. Umie zadbać o to by go namierzyli. Elektronicznie zniekształcony głos wciąż świdrował ci w uszach. Kim jest ten drań? Palmer wyglądał na jeszcze bardziej spoconego niż zwykle, ale nic nie wskazywało na to, by tym razem miał się przeciwstawić. Cóż, chyba musieliście pogodzić się z tym, że nie macie na to żadnego wpływu...

19 Października 13:42

Wraz z Jimem udało wam się zapędzić do roboty policjantów z posterunku. Zabrali się za próby zidentyfikowania faceta z taśmy. Potwierdziło, że ktoś taki jak Bruno Kross nie istnieje. Daliście mu więc kryptonim operacyjny X. Niestety postęp był wolny, żeby nie powiedzieć żaden, i wyglądało na to, że będzie to cud jeśli uda wam się czegoś dowiedzieć o tym człowieku.

W tym czasie Roy i Palmer byli zmuszeni odpowiadać na pytania dziennikarzy. W tak krótkim czasie zdążyła roznieść się wieść, że w więzieniu jest trup. Nikt oficjalnie tego nie potwierdził, ale jeden z tych sępów jakoś zdołał to wyniuchać i zaczął się dopytywać czy zmarłym jest ten niedawno aresztowany przestępca, który był podejrzany o zabójstwo Kalinienki. Rzecz jasna Roy starał się udzielać wymijających odpowiedzi, i tłumaczył, że niektórych rzeczy nie wolno mu ujawniać ze względu na dobro śledztwa, ale wydawało się niemożliwe by nie zrobiło się o tym głośno.

Dowiaduje się, że pod jednym z posterunków w nocy znaleziono zgrabnie zapakowaną paczkę deelerów narkotykowych gotowych do zapuszkowania.

19 Października 22:02

Wraz z dwoma posterunkowymi staliście przed 11 komisariatem w Londynie. Podjechałeś tu przy okazji gdyż wracałeś właśnie do domu. Jim zadzwonił do ciebie z ciekawą informacją. Podobno jakiś dobroczyńca podrzucił tu przed kilkunastoma minutami mały prezent w postaci jakichś zbirów. Było to około sześciu chłopa, część trochę obita. Na razie wprowadzono ich do środka, ktoś zajmuje się ich sprawdzaniem. Wygląda na to, że wszyscy byli by o wiele bardziej przydatni dla społeczeństwa gdyby siedzieli za kratkami. Najprawdopodobniej obecnie zajmują się handlem narkotykami. Znaleziono ich przy nich dość by mieć pewność, że nie był to towar na własny użytek.

Gdy usłyszałeś wyjaśnienia coś cię tknęło. Narkotyki? Czy to może mieć związek z Troyem i Raymondem Johnsem, którego wraz z Jimem pozbyliście się pół roku temu, a w sprawie którego niedawno znów wypłynęły ślady opon? To może być zwykły przypadek, ale jeśli nie to...

Nie wiedziałeś jeszcze co z tym zrobić, miałeś jednak pewność, że nie można tego tak zostawić. Ostatnio zauważyłeś o wiele zbyt dużo zbiegów okoliczności by się nimi nie przejmować.

ValdiCieć

19 Października 10:13

Rozłączyłeś się gdy tylko skończyłeś mówić. Biedny Palmer, musi się nieźle pocić na tym swoim posterunku. Telefon poleciał za okno i odjechał na przejeżdżającej pod nim śmieciarce. No cóż... Znów pozostało ci czekać. Co prawda spodziewałeś się wiadomości od nieznajomego, który niczym cień stał zawsze za Lancasterem, ale nie mogłeś wiedzieć kiedy mogły by nadejść. Co jeśli postanowi zachować ostrożność i się z tobą nie skontaktuje? To było na razie nie ważne. Zwłaszcza, że byłeś zajęty przeglądaniem danych o handlarzach, których miałeś zamiar dzisiaj przesłuchać z Tonim i Jimmym. Lista była dość obszerna. Ciekawe ile zdołasz z nich wycisnąć. Poza tym po głowie błądziły ci jeszcze słowa, które usłyszałeś od tego całego Haskella. Nie dostałeś niczego poza nazwiskami, ale już sam fakt, że pojawił się wśród nich Palmer nastrajał cię w miarę optymistycznie. To znaczy, że wasze tropy się krzyżują, a jeśli gdzieś tropy się krzyżują, to znaczy, że idą w dobrą stronę.

W rogu monitora zamigało okienko informujące o wiadomości, która wpadła na twoją skrzynkę, na adres który podałeś protektorowi Lancastera. Adresatem był niejaki Incognito. Czego to ludzie nie wymyślą. Zajrzałeś do wiadomości.

Jeśli rzeczywiście chcesz pomóc, to wiedz że interesuje mnie instytucja zwana jako Nova Corporation. Jej działalność jest przykrywką dla prowadzonych przez nią nielegalnych interesów. Chcę ją rozpracować. Sądzę, że sprawa w Bagshot, oraz zabójstwo Kalinienki są z nią w jakiś sposób powiązane. Nie myśl jednak, że wyznając ci to spuszczam gardę. Wiem, że to ty jesteś człowiekiem, który napędził stracha Robertowi. Znałeś mój numer, na który się ze mną kontaktował. W celu jego ustalenia musiałeś przejrzeć bilingi jego ostatnich rozmów. Poza tym zgłosiłeś się bardzo szybko po jego zniknięciu. Innymi słowy, wiedziałeś, że już nie wróci. To dość by wywnioskować, że to ty stoisz za ostatnimi zdarzeniami.

Jeśli nadal interesuje cię współpraca odeślij zwrotny email z informacjami, które udało ci się zebrać, a ja zdecyduję czy można ci zaufać, i czy z pomocy, którą ci udzielę mogą wyniknąć jakieś korzyści dla mnie.

Białe. Pion na e5.

Twój ruch.

Gość wygląda na takiego co ma głowę na karku. Jeśli chcesz z nim współpracować musisz uważać na słowa. On nie wybaczy błędów, zwłaszcza jeśli dowie się, że kręcisz. Musisz dobrze rozplanować tą partię. Cholerny szachista! Zaczęło ci się udzielać.

19 Października 12:01

A oto i wiadomość od szanownego Palmera zawitała na twoją skrzynkę. Niestety wygląda na to, że policja wie bardzo niewiele. Kristofer Lee przyznał się do zabójstwa Kalinienki, niestety dziś rano w celi strażnik zastał go martwego. Wszystko wskazuje na samobójstwo. Pojawiła się hipoteza, że ktoś go zmusił do odebrania sobie życia. CID właśnie to sprawdza. Nie widzą jednak na razie żadnego powiązania z Bagshot. Jedno i drugie raczej nie ma ze sobą nic wspólnego. Tak przynajmniej twierdzi Palmer. Być może w jego oczach jest to prawda, ale ty węszysz w tym coś więcej. Może CID ukrywa informacje przed policją? To nie było by niczym dziwnym jeśli wziąć pod uwagę, że ich uprawnienia dalece wykraczają poza te, które posiadają zwykłe władze. To jednak strzał czysto przypadkowy. Równie dobrze problem może leżeć gdzieś indziej...

19 Października 13:42

Miałeś jeszcze czas. Toni właśnie zbiera chłopców i organizuje furgonetkę, na waszą wieczorna akcję. Siedząc w fotelu popijałeś jakąś herbatę i skakałeś po kanałach. Cholerna herbata. Tu w Anglii jest jej z 500 odmian, a nie można dostać nawet jednej dobrej kawy. Wzrok powędrował w stronę lodówki, w której chłodził się towarzysz Smirrnoff. Coraz bardziej wątpiłeś w swoje niedawne postanowienie o abstynencji.

Trafiłeś na wiadomości. Znowu. Wszędzie pełno wiadomości. Właśnie skończyli omawiać tajemnicze zniknięcie sporej ilości broni z magazynów wojskowych we Francji. Przerzucili się na wydarzenia w Londynie. Właśnie mówili o samobójstwie jakiegoś więźnia. Tak, chodziło o Lee. Przed kamerami wypowiadali się na żywo Roy Thompsson, i Palmer. Wreszcie mogłeś ujrzeć twarz osoby, którą przyszło ci szantażować. Trochę grubas, do tego pali cygara... Oczywiście policja stara się nie ujawniać szczegółów, nie potwierdzili, że chodzi o Lee. Ciekawe jak dziennikarze to wywąchali? Ech, nie ważne. Trzeba się przygotować. Czeka cię długa noc...

19 Października 22:02

Furgonetką zarzuciło na zakręcie. Toni zaklął pod nosem. Właśnie odstawiliście pierwszy transport przesłuchiwanych handlarzy. Zgarnęliście ich już z sześciu. Jeden próbował bronić się kijem, ale szybko spotulniał kiedy połamałeś mu palce. Niestety wszystko wskazywało na to, że wszyscy oni swoim zidioceniem przewyższają nawet polityków. Ja nic nie wiem! Ja nic, nie wiem! K***a, że też ziemia nosi jeszcze takich pacanów! No ale jeszcze nic straconego. Było jeszcze kilka adresów do sprawdzenia.

Weszliście do kolejnego z zapuszczonych domów położonych w starej dzielnicy Londynu. Ciemno, zimno i brudno. Śmierdziało ze śmietnika. Cel osaczyliście w jego pokoju. Nie robił problemów. Szybko udało wam się dojść z nim do porozumienia. Niestety on także rzucał wam zwykłe ochłapy, choć było ich trochę więcej niż poprzednio.

- Ja naprawdę nie wiem co jeszcze mógł bym wam powiedzieć! Ten, który zginął w Bagshot był tylko zwykłym klientem. Nie on pierwszy, i nie ostatni. Jest jednak jedna sprawa. Miała miejsce jakieś pół roku temu. Zginął jeden z naszych handlarzy. Nazywał się Raymond Johns. Jego ciało znaleziono w małym domku, we wsi jakieś 20 mil na północ od Londynu. Ustalono, że to było przedawkowanie, choć sprawa nie była pewna w 100% Raymond już od dłuższego czasu nie pokazywał się w tamtej wsi, to było podejrzane. Ludzie zeznawali też wtedy, że był tam jakiś samochód. Niestety śledztwo umorzono z braku dowodów. Oni sami starali się znaleźć winnego, ale również bez rezultatów. Sprawa była delikatna, bo to wtedy właśnie wprowadzono na rynek nową mieszankę, a Raymond był jednym z pierwszych, który ją rozprowadzał. To mogła być robota konkurencji, więc postanowiliśmy działać. Jak już jednak wspomniałem niczego się nie dowiedzieliśmy. Mam nadzieję, że to chciałeś wiedzieć, bo jak mamę kocham, nic innego związanego z tymi narkotykami do łba mi nie przychodzi!

Gość się rozgadał, nawet trochę za bardzo. Ale co z tego? Nie dowiedziałeś się wiele nowego. Miałeś jednak wrażenie, że już gdzieś słyszałeś o sprawie Raymonda. Czy to Palmer podesłał ci kiedyś jakieś akta, które o tym wspominały? Zdaje się, że policja odkryła wtedy jakiś związek między nim, a Bagshot. Szkoda, że pamięć tak ci teraz szwankuje...

To stało się nagle. Najpierw szybkie kroki na korytarzu, a później trzask wyłamywanych drzwi. Odwróciłeś się w porę aby zauważyć trzech drabów w prochowcach, z wyciągniętą broniom. Natychmiast rzuciłeś się na ziemię, akurat w chwili w której powietrze przeszył huk wystrzału. Toni schował się za fotelem po drugiej stronie pokoju, Jim rzucił się w stronę bocznych drzwi wychodzących na sąsiedni korytarz. Udało ci się podczołgać do kanapy. Kątem oka zauważyłeś, że jeden z waszych chłopców leży bez ruchu na podłodze, w rosnącej kałuży krwi. Zdaje się, że to kolesie waszego handlarza. On też skrył się aby nie zarobić kulki. Jim oddał kilka strzałów, wychylając się zza drzwi. Krzyknął do was ? Szybko, tutaj! Tędy uciekniemy! ? Kolejna kula świsnęła ci nad głową i rąbnęła w stojący z tyłu telewizor, z którego posypały się iskry i zaczęło się dymić.

Scenę rozegramy przez PW. Gdy skończymy opiszesz ją w swoim poście. O ile przeżyjesz. :P

Belutek

19 Października 13:42

Po ekranie monitora prześlizgiwały się dane, ty jednak nie zwracałeś na nie uwagi. Otworzyłeś nowe okienko, w którym wyświetliły się najnowsze wiadomości z London News. Właśnie skończyli mówić o tajemniczym zniknięciu sporego ładunku broni z magazynów we Francji. Wygląda na to, że ani policja, ani media jeszcze nie połapały się w tym co się tak na prawdę stało. Prawdopodobnie nie powiązali też z tą sprawą poświęconych przez ciebie pośredników. Tym lepiej. Bardziej zainteresowała cię jednak nowa relacja. Przed kamerami stało dwóch mężczyzn. Z podpisów zorientowałeś się, że są to Thommson i Palmer. Dwóch z czterech ludzi, którzy prawdopodobnie stoją ci na drodze. Zdawali właśnie relację z ?tajemniczego samobójstwa, do którego prawdopodobnie doszło w nocy.? Tak jak się spodziewałeś, niczego nie potwierdzili, ani nie demontowali. Nie mogli bardziej wymownie dać do zrozumienia, że do czegoś tam doszło.

Jeden z dziennikarzy zapytał właśnie czy ofiarą był Lee. No jasne, to był Joel. Nie poznałeś go w tym kapeluszu. Wygląda jak idiota. Nie wiesz czy dobrze zrobił wspominając to nazwisko. Co prawda możliwe, że zaistniał by jakiś przeciek z wewnątrz, ale zadawanie tak bezpośrednich pytań może przyciągnąć niepotrzebną uwagę. Tym razem Thommson także nie powiedział niczego wprost. Standardowe ?Nie możemy udzielać takich informacji ze względu na dobro śledztwa?. Cóż, wygląda na to, że musisz się tym na razie zadowolić. Prawdopodobnie Joel nie zdoła dostać się do więzienia, aby dokładniej zbadać sprawę. Jest tam teraz zbyt gorąco. Tylko czy jeśli wyjdzie tak, że to wszystko zostało podstawione przez policję, czekanie nie sprawi, że Lee pociągnie was na dno? Ta sprawa wciąż jeszcze wymagała przemyślenia. Póki nie masz pewności, że Lee jest martwy, nie możesz sobie pozwolić na rozluźnienie.

Wróciłeś do przeglądania danych. Niestety nie znalazłeś niczego konkretnego na temat tych agentów i Palmera. Główny serwer CID, po waszym ostatnim ataku został odłączony od globalnej sieci. Prawdopodobnie przenieśli się na sieć lokalną, a aby utrzymać łączność ze światem otworzyli serwery pozbawione istotnych danych. W ten sposób zapewnią sobie bezpieczeństwo, i nie spowolnią za bardzo swojej pracy. Wygląda na to, że także w tej kwestii będziesz musiał wymyślić coś bardziej bezpośredniego aby uzyskać to czego potrzebujesz.

Oczywiście jest jeszcze ten cały Dragot. Być może on da ci to, czego tobie nie udało się zdobyć? Czas pokaże, czy okaże się być dobrym współpracownikiem. Na razie poszperałeś za nim w sieci i różnych kartotekach. Zdobyte informacje są nader skromne. Kimkolwiek jest, dobrze się maskuje. Przed upadkiem Muru Berlińskiego był agentem KGB, później wyniósł się na zachód i zaczął działać jako ktoś w rodzaju najemnika. Specjalizuje się głównie w usuwaniu niewygodnych osób, ale nie ucieka się tutaj jedynie do morderstw. Szantaże, groźby i porwania. To najczęściej stosowane przez niego taktyki. Oczywiście jeśli zleceniodawca wyraźnie sobie zażyczy, że cel ma zostać zabity, wtedy nie będzie miał dla niego litości. Jest jednak człowiekiem myślącym. Stara się wykonywać rozkazy, ale zwykle robi to po swojemu, czasem w zupełnie niekonwencjonalny sposób. Coś ci mówiło, że powinieneś na niego uważać.

19 Października 17:05

Zdawało się, że wieczór zapadł o wiele szybciej niż zwykle. Ciężkie chmury, które zawisły nad Anglią zwiastowały ponurą noc. Wciąż nie mogłeś się przyzwyczaić do tutejszej pogody. Pomyśleć, że jeszcze przed paroma godzinami świeciło słońce. Nie zapaliłeś światła. Błękitna poświata, którą emitowały rozstawione tutaj monitory w zupełności ci wystarczała. Czułeś się przy niej lepiej. I mogłeś obserwować smugi reflektorów w samochodach, które leniwie sunęły po ulicach gdzieś w dole. Po chwili krople deszczu uderzyły w szyby, za nimi zaczęły prószyć postrzępione płatki mokrego śniegu. Cholerna wyspiarska pogoda!

W końcu wrócił Joel. Przeklął panujące w pokoju ciemności i zapalił stojącą na biurku lampkę. Spojrzałeś na niego znad kubka parującej kawy. Zdaje się, że nie był przygotowany na deszcz. Był trochę przemoczony.

- Niestety nie udało mi się dowiedzieć niczego konkretnego. Policja i CID najwyraźniej postanowiły trzymać gębę na kłódkę, sądząc, że jeśli potencjalny zabójca nie będzie wiedział czy osiągnął cel, zacznie popełniać błędy, chcąc zdobyć informację. Można powiedzieć, że to dobra taktyka, ale jestem pewien, że w końcu jakoś uda nam się to z nich wyciągnąć. Ktoś prędzej, czy później puści farbę. Inna rzecz, czy możemy sobie pozwolić na czekanie. Jeśli Lee sypnął przed rozmową z Eliashem, to nawet jeśli żyje nie ma to znaczenia. Tak samo jeśli postanowił sypnąć po rozmowie. Na razie to jednak zostawię. Sam zresztą pewnie się domyślasz do czego zmierzam. Jeśli chodzi o Eliasha, to nie prędko się do niego dostaną. Kupiłem mu bilet w jedną stronę do Polski. Nie wiem, czy kiedyś słyszałeś o tym zadupiu. Nie wiem czy mają tam telewizję i telefony, nie mówiąc o internecie, więc prawdopodobnie będzie się trzymał z dala od kłopotów. Nie ukrywam, że nie był zadowolony z przeniesienia na prowincję, ale to zawodowiec. Wie o co toczy się gra. Obiecałem mu, że wróci, gdy tylko będziemy mieć pewność, że nam nie zagraża fakt, że może zostać zidentyfikowany przez policję.

Do Valdiego i Belutka. Skoro już się ze sobą skontaktowaliście, możecie pisać do siebie posty poza kolejką. Ew piszcie do siebie na PW, a później niech, któryś z was, (albo obaj) wklei zapis rozmowy do swojego odpisu. Sami zdecydujcie jak wam wygodnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.


  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...