Skocz do zawartości

Filmy


Gość

Polecane posty

W oryginalnym Dawn of the Dead to bylo. Na samym koncu gang przerywa bohaterom sielanke, robi rozrobe i wpuszcza, znow, zombich do supermarketu. Jakos specjalnie ich pojawianie mi sie jednak nie podobalo. Tylko pokrzyczeli, silniki powerczaly, spladrowali co sie da i postrzelali sie troche z bohaterami.

Z bohaterami? Hrmf. Rozczarowanie. Miałem nadzieję, że ubili trochę zombiaków, a tu takie buty. A, co tam. I tak obejrzę ten filmik, o ile uda mi się go zdobyć :).

Mi sie wlasnie koncowka podobala, hehe. Bezustanny wrzask i ryk pily mechanicznej.

Mnie w końcówce najbardziej spodobało się to, co spotkało tego porąbanego Leatherface-juniora :twisted:. Normalnie podskoczyłem z radości, bo typ strasznie działał mi na nerwy :).

A kto widział "Wrong turn"? Film czerpiący pełnymi garściami z TMPM, w efekcie czego otrzymujemy całkiem niezły, imo, thriller, polany krwawym sosem i niezgorszymi efektami specjalnymi :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 5,7k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

nie wiem czy ktos pisal juz o tym filmie, ale ja musze go skomentowac. chodzi o nowego king konga... z calym szacunkiem dla jacksona, ktory dostal 20 milionow dolarow wyplaty, ale jest w tym filmie pare naprawde kiepsko wykonanych scen oraz elementow, ktore sa przesada w negatywnym znaczeniu tego slowa. wymienie tylko kilka:

>Scena ucieczki grupy przed ta banda spanikowanych dinozaurow - graficznie wyszlo ok ale kiczowato nalozono aktorow na tlo co w efekcie wyglada jakby kolo jeden z drugim zamiast biec, slizgali sie po skalach. sorry, ale jak na taki film mozna bylo zrobic to lepiej.

>Innym betonem jest to, ze w tej samej scenie bohaterowie w ogole przezyli ta cala ucieczke. (że nie wspomne że biegli z taka sama predkościa jak napierajace za nimi dinozaury.

>Znowu w tej nieszczesnej scenie ucieczki jest moment kiedy Brody ratuje tego tlustego operatora kamery robiac co? uderza z bara nadciagajacego tyranozaura... no to juz przesada do kwadratu. ja nie wiem kto wpadl na ten pomysl ale gratuluje poczucia realizmu. ja wiem ze nie mielismy stycznosci live z tymi stworzeniami, ale chyba nie trudno sobie wyobrazic ze taka jaszczurka nie byla byle popychadlem, tymbardziej ze w pozniejszych scenach, potezny king kong tak latwo sobie z nimi nie radzil.

> No wlasnie - walka konga z dinozaurami... wszystko cool, naprawde, ale ludzie, ile razy mozna zostac ugryzionym w to samo miejsce i nie miec oderwanych konczyn? (probowalem dopatrzec sie chociaz jakichs ran czy cos a zauwazylem tylko kilka zadrapan). ok, skoro kong byl taki odporny to dosc szybko padl na samym koncu od pociskow samolotow. W koncu taki ilustam tonowy uscisk szczeki tyranozaura powinien wywrzec spustoszenie, zgadza sie?

ogolnie film ok, podobal sie moim rodzicom, ale musialem napisac te kilka uwag, bo naprawde mialem nadzieje ze bedzie to cos dobrego. a poza tym w zyciu nie dalbym 20 baniek wyplaty za ten film... pozdro

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ludzie...Nie wiem, nie potraficie zrozumieć (mówie też np. do Elda), że taki jest cel tego filmu ?! Właśnie o to chodzi, że taki Frodo (słaby,chuderlawy...) wplątał się w to wszystko, takie trudne

Trude bo te nie ma byc melodramat o pokonywaniu barier, tylko film o kibicach dla ludzi którzy chcą pooglądać coś mocnego, a nie typowy "Amercian Dream" którym niestety znowu jest GSE. O biednym wyrzuconym studencinie i jego drodze po chwałe i zrozumienie siebie mozna było umieścić w każdej innej sceneri, a że umieścili w sceneri Hooligans to robi z tego filmu "niewarygodne bydło" - słaby chuderlawy nagle wyrasta na ultra lubianego kozaka - litości mogłem w to wierzyć jak miałem 10lat i byłem zajarany Ninja :lol: , ale teraz ten film jest nic nie warty DLA MNIE...

Super byłoby gdyby w tym filmie zagrał Vin Diesel (juck !), nie ?

To wtedy byłby to film o ciotach :? .............

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A kto widział "Wrong turn"? Film czerpiący pełnymi garściami z TMPM, w efekcie czego otrzymujemy całkiem niezły, imo, thriller, polany krwawym sosem i niezgorszymi efektami specjalnymi

Ja widzialem. Jak dla mnie to dosc kiepska zrzynka, niestety. Fakt, widac od razu na czym sie wzorowano, ale sam film strasznie suchy, a i postaci antagonistow nie sa zbyt widowiskowe, czy takie, ze zapamietujesz je od razu. Aby 'magia' filmu dzialala, morderca musi byc wyrazisty, musi miec idee fixe, no i przede wszystkim - imię. Tutaj bylo raptem trzech bezimiennych, zdeformowanych kanibali - deczko za malo, jak dla mnie :)

Obejrzalem raz - drugi raz juz nie chce, a to znaczy ze dla mnie to film kiepski :P (bo jesli ogladam cos dwa razy, to znaczy ze jest warte obejrzenia :D)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość raveno
Trude bo te nie ma byc melodramat o pokonywaniu barier, tylko film o kibicach dla ludzi którzy chcą pooglądać coś mocnego, a nie typowy "Amercian Dream" którym niestety znowu jest GSE.

Widze, że od razu zacząłeś oglądać ten film z uprzedzeniem :wink:. Ja sie niczego "mocnego" po tym filmie nie spodziewałem (bo nikt mi o nim nic nie mówił, więc nie wiem skąd Ty czerpiesz swoje info...), szczerze mówiąc to niczego się nie spodziewałem, a zaskoczył mnie cholernie mocno. Btw. Jak chcesz czegoś mocnego, to obejrzyj sobie "Klatkę" :).

O biednym wyrzuconym studencinie i jego drodze po chwałe i zrozumienie siebie mozna było umieścić w każdej innej sceneri, a że umieścili w sceneri Hooligans to robi z tego filmu "niewarygodne bydło" - słaby chuderlawy nagle wyrasta na ultra lubianego kozaka - litości mogłem w to wierzyć jak miałem 10lat i byłem zajarany Ninja

Więc Twoim zdaniem taka sytuacja nie ma prawa mieć miejsca ? To chyba nie znamy realiów kibicowskich :wink:, bo tam żeby być przyjętym wystarczy czymś zaimponować (nie mówie od razu o pobiciu wroga...) i o tym właśnie jest ten film i opowiada prawdę, Matt Buckner (a zauważyłeś jak reagował na niego Bover ?) "wszedł" w tą ekipe głównie dzięki temu wjazdowi do Manchesteru :P

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...) a i postaci antagonistow nie sa zbyt widowiskowe, czy takie, ze zapamietujesz je od razu. Aby 'magia' filmu dzialala, morderca musi byc wyrazisty, musi miec idee fixe, no i przede wszystkim - imię. Tutaj bylo raptem trzech bezimiennych, zdeformowanych kanibali - deczko za malo, jak dla mnie :)

Co do postaci kanibali jestem tego samego zdania co Ty :). W zasadzie nie wzbudzili u mnie żadnych uczuć - ani strachu, czy nawet pewnego rodzaju szacunku, jakim darzę Myersa. Przypominali mi neandertali i budzili raczej litość niźli trwogę :).

Nie mogą się równać z moim ulubionym zabijaką, czarnym charakterem serii "Halloween" - Michaelem Myersem :). Wczoraj obejrzałem pierwszą część serii i muszę stwierdzić, że dobrze jest czasem powrócić do korzeni :). Przyjemnie było znów zobaczyć Michaela w akcji i usłyszeć legendarną już, trzymającą w napięciu i dobrze tworzącą klimat muzykę. No i oczywiście in plus należy dorzucić świetną kreację postaci doktora Loomisa, zagranego przez Donalda Pleasence'a. Mniam.

Szkoda tylko, że jest mało ofiar, no ale cóż - to Myers nadrabia w pozostałych częściach :twisted:

A może tak spytam: what's your favourite scary character? :twisted:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widze, że od razu zacząłeś oglądać ten film z uprzedzeniem :wink:. Ja sie niczego "mocnego" po tym filmie nie spodziewałem (bo nikt mi o nim nic nie mówił, więc nie wiem skąd Ty czerpiesz swoje info...), szczerze mówiąc to niczego się nie spodziewałem, a zaskoczył mnie cholernie mocno. Btw. Jak chcesz czegoś mocnego, to obejrzyj sobie "Klatkę" :).

Bardzo cię proszę "Klatką" mnie nie obrażaj bo inaczej tego nieinterpretuje. Nie, filmu nie zaczołem oglądać z uprzedzeniem ale z obawą o Frodo, widzisz ja po filmie "Football Factory" byłem po wrażeniem zwłaszcza utkwiły mi ostatnie słowa bohatera

( w szpitalu po bitce z MillWall )

-czy było warto

-pewnie że k**** było warto

( i to jest to czego mi brakowało w GSE - choć troszkę twardości )

ja oglądając ten film czułem realność tej historii, a na GSE się napaliłem bo w końcu wykorzystanie nazwy elity do czegoś zabowiązuje , a tu proszę melodramat z amerykańskim ninja.

Więc Twoim zdaniem taka sytuacja nie ma prawa mieć miejsca ? To chyba nie znamy realiów kibicowskich :wink:, bo tam żeby być przyjętym wystarczy czymś zaimponować (nie mówie od razu o pobiciu wroga...) i o tym właśnie jest ten film i opowiada prawdę, Matt Buckner (a zauważyłeś jak reagował na niego Bover ?) "wszedł" w tą ekipe głównie dzięki temu wjazdowi do Manchesteru :P

Na pewno nie ma mieć prawa miejsca, ludzie którzy mają do siebie zaufanie i tworzą taką ekipę jak GSE są na pewno hermetyczni, ja zachowywałbym się jak Bover poprostu nie dałbym ośmieszyć swojej ekipy wcielając byle kogo . Pozatym mogę nie znać realiów kibicowskich, ale swojej drugo ligowej drużynie kibicuje, pozatym znam tych "kibiców" i zaręczam żaden nie jest postury frodo i żaden nie przyjołby kogoś z zewnotrz do ekipy .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość raveno
Bardzo cię proszę "Klatką" mnie nie obrażaj bo inaczej tego nieinterpretuje.

Nie miałem tego na celu...

Nie, filmu nie zaczołem oglądać z uprzedzeniem ale z obawą o Frodo, widzisz ja po filmie "Football Factory" byłem po wrażeniem zwłaszcza utkwiły mi ostatnie słowa bohatera

( w szpitalu po bitce z MillWall )

-czy było warto

-pewnie że k**** było warto

( i to jest to czego mi brakowało w GSE - choć troszkę twardości )

Kurde, to ja sie zastanawiam czy my ten sam film oglądaliśmy :). Bo Ty chyba jakąś ocenzurowaną wersje, u mnie klną co drugie słowo, jak np. w Manchesterze :wink:. A tak swoją drogą ta scena o której mówisz z FF była w barze, po wyjściu ze szpitala :wink:.

Na pewno nie ma mieć prawa miejsca, ludzie którzy mają do siebie zaufanie i tworzą taką ekipę jak GSE są na pewno hermetyczni, ja zachowywałbym się jak Bover poprostu nie dałbym ośmieszyć swojej ekipy wcielając byle kogo . Pozatym mogę nie znać realiów kibicowskich, ale swojej drugo ligowej drużynie kibicuje, pozatym znam tych "kibiców" i zaręczam żaden nie jest postury frodo i żaden nie przyjołby kogoś z zewnotrz do ekipy .

Ale Pete dał mu szansę, i sie opłaciło. GSE odzyskała dawny blask :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde, to ja sie zastanawiam czy my ten sam film oglądaliśmy :). Bo Ty chyba jakąś ocenzurowaną wersje, u mnie klną co drugie słowo, jak np. w Manchesterze :wink:. A tak swoją drogą ta scena o której mówisz z FF była w barze, po wyjściu ze szpitala :wink:.

Nie, mi nie chodziło o przekleństwa, chodziło mi o twardość przesłania - walcz o swoje, a porażkę obróć w zwycięstwo. Tego mi brakowało w GSE na końcu brat i siostrzyczka uciekają, zostawiają samego majora i martwego Pete-a to jest ta solidarność GSE. Nie ta scena nie była w barze lecz mówił to głos zza kadru ( ale jednak coś ze szpitalem było :) ).

Ale Pete dał mu szansę, i sie opłaciło. GSE odzyskała dawny blask :).

To już masz własną interpretację - zabili Pete-a zranili Majora, zniszczyli pozycje Bovera, a frodo uciekł z powrotem na studia - na końcu filmu cały trzon GSE jest w rozsypce ja nie widzę tego blasku :wink: .

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

obejrzalem ostatnio film "Shinobi" i w sumie jak dla mnie to sredniak. Klimat w porzadku i w ogole ale za duzo tam efektow specjalnych no i te postacie rodem z Elektry. Szczerze to mialem nadzieje ze bedzie to film o japonii sredniowiecznej z samuriami podoazajacymi droga miecza, wloczni albo luku ale bez tych fantastycznych dupereli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj zrobiłem sobie wycieczkę do kina: "Różowa Pantera" i "Tajemnica Brokeback Mountain". O ile Pantera to średniej jakości komedyjka raczej nie mogąca się równać z filmami z Selersem, o tyle Tajemnica jest świetna. Jak będziecie mieli dylemat na co iść to wybierajcie ten drugi.

Jak pierwszy raz usłyszałem że to film o skrywanej miłości dwóch "pastuchów" to się tylko uśmiechnąłem - no tak teraz by zdobyć Oskara trzeba kręcić coś o mniejszościach - obojętnie jakich. Po seansie uważam jednak, że te 8 nominacji jest w pełni zasłużonych, a homoseksualizm to tylko tło do opowiedzenia o czymść znacznie ważniejszym... ale to już odkryjcie sami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja może powiem że dziś o 20 na tefałenie :) leci "Matrix: Reaktywacja". Oczywiście zobaczę sobie go, ale... czy wam się też wydaje, że znacznie lepiej byłoby poprzestać na "Matrixie" niż kręcić dwie następne części, które były filmami TYLKO dobrymi (a w przypadku Rewolucji tylko przeciętnymi)? Jedynka Matrixa to arcydzieło... z wielu powodów, a sequele to tylko popłuczyny :evil: Jedynce już chyba nic nie dorówna... żaden naśladowca... film był absolutnie genialny, a te wszystkie kaszany typy wspomnianych sequeli czy też gier to tylko skok na kasę... Matrix powinien skończyć się na pierwszej części :(

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Matrix 1 jest genialny. Naprawde. Ale Matrixy:R i R to jakieś nieporozumienie. O ile w dwójce się fajnie biją, to trójka jest dla mnie zwykłym crapem. Taka trzygodzinna kobyła. Leciała często na HBO2 i za każdym razem jak włączałem to widziałem durny tunel, maszyny, aż się niedobrze robi. A mogło być tak pięknie. Wydaje mi się, że Wachowscy przekombinowali ;/. A szkoda, bo mogło im wyjść arcydzieło ;).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja może powiem że dziś o 20 na tefałenie :) leci "Matrix: Reaktywacja". Oczywiście zobaczę sobie go, ale... czy wam się też wydaje, że znacznie lepiej byłoby poprzestać na "Matrixie" niż kręcić dwie następne części, które były filmami TYLKO dobrymi (a w przypadku Rewolucji tylko przeciętnymi)? Jedynka Matrixa to arcydzieło... z wielu powodów, a sequele to tylko popłuczyny :evil: Jedynce już chyba nic nie dorówna... żaden naśladowca... film był absolutnie genialny, a te wszystkie kaszany typy wspomnianych sequeli czy też gier to tylko skok na kasę... Matrix powinien skończyć się na pierwszej części :(

Wałkowane tysiąc i jeden razy. Pewnie że w annałach kina Wachowscy zapisaliby się lepiej tylko po tym jednym filmie, ale...jak sam wspomniałeś, kasa. I zagorzali fani, który zapewne też mieli wpływ na powstanie sequeli. Każdy kolejny Matrix + dodatki (gadżety, soundtracki, gry, animatrix itp.) przyniósł twórcom i dystrybutorom grube miliony, z których każdemu normalnemu czlowiekowi ciężko byłoby zrezygnować. Zresztą nie przesadzajmy, Matrix 2 i 3 nie są aż takimi crapami. Szczególnie Reaktywacja, IMO to kawałek całkiem niezłego kina.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja może powiem że dziś o 20 na tefałenie :) leci "Matrix: Reaktywacja". Oczywiście zobaczę sobie go, ale... czy wam się też wydaje, że znacznie lepiej byłoby poprzestać na "Matrixie" niż kręcić dwie następne części, które były filmami TYLKO dobrymi (a w przypadku Rewolucji tylko przeciętnymi)? Jedynka Matrixa to arcydzieło... z wielu powodów, a sequele to tylko popłuczyny :evil: Jedynce już chyba nic nie dorówna... żaden naśladowca... film był absolutnie genialny, a te wszystkie kaszany typy wspomnianych sequeli czy też gier to tylko skok na kasę... Matrix powinien skończyć się na pierwszej części :(

A ja tam i tak dziesiaj po raz kolejny obejrzę "Matrixa: Reaktywacje". Czemu? Bo po prostu druga część trylogii braci wachowskich (chociaż teraz to nalezy powiedzieć rodzeństwa bo jeden miał zamiar zmienić płeć :? ). Zgadzam się, że pierwsza część to jest arcydzieło - co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Jednak dla mnie druga część jest nadal kolejną porcją dobrego matrixa tylko w nieco innej formie. Mi "Reaktywacja" przypadła do gustu i stawiam ją na równi ze zwykłym matrixem. A co do 3 odsłony przygód Neo i spółki to prawda, że jest słaba mimo iż sąw niej sceny, które bardzo mi się podobały. Mimo wszystko ustępuje poprzednim. Ale dla mnie trylogia Matrix pomimo iż trochę nierówna jest doskonała i każdą część oglądam z przyjemnością :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Misie, ale o czyms zapominacie chyba ;]

Matrix byl raczej od poczatku pomyslany jako trylogia - pierwsza czesc zaskakiwala, bo byla novum - a inne kontynuowaly historie Neo, Smitha&Company... Tak mialo byc po prostu.

Ale ja o czym innym mialem...

Trzy filmy obejrzalem. Horror, thriler, horror.

Madhouse - film o psychiatryku, baaardzo niskobudzetowy, z nieznanymi aktorami, poza Lance Henrikssenem (HAIL!), juz nieco podstarzalym, jako dyrektorem szpitala. Ale polecam goraco - film jest swietny, z zakretka fabularna, baaardzo wyrazistymi postaciami tych najwiekszych wariatow, demonicznym lokatorem celi 44, oraz zakonczeniem. Widac ze to kino klasy "B" ale nakrecone bardzo przyjemnie, bez fajerwerkow, za to z fajna historia i tym specyficznym posmakiem filmow niekoniecznie za wielkie pieniadze, ale wielkich :)

No i scena lekko gore, gdzie podczas elektrowstrzasow pani odgryza sobie jezyk jest przepiekna :)

Fanom horroru, oraz ludziom ktorzy lubia filmy z klimatem - polecam goraco.

Cena strachu - mialem ochote wylaczyc po 20 minutach, potem obejrzalem koncowke i jednak obejrzalem calosc. Filmik sredni raczej, o tym jak pewien pan zabija pewnego pana przypadkiem samochodem, oraz jak potem ów pan wplatuje sie w intryge, najpierw tuszowania jego sladow, a potem wykorzystywania ich by znow robil to samo. Oglada sie srednio raczej, wiec - na wlasna odpowiedzialnosc.

Evil's City - Horror. I jesli myslicie ze najgorszym filmem w historii horroru byl "Bless the Child" o Szatanie - mylicie sie. Tego filmu nie polecam nikomu - nawet totalnym maniakom horroru, bo tylko straca cenne poltorej godziny swojego zycia, ktore lepiej wykorzysta sie wiercac palcem dziure w pępku. Film jest obrzydliwie amatorsko nakrecony, obrzydliwie wiesniackie ma efekty, obrzydliwie (niczym reką kiepskiego grafika w 3DMAX) generowany jest ogien, ba! nawet strzaly z pistoletu sa symulowane na komputerze i to tak nieudolnie, ze az mi zal (_!_) sciska.

Film jest o tym jak nastolatkowie - tym razem studenci-kamerzysci-dziennikarze szukaja tajemniczego miasteczka Acheron, ktorego nie ma na mapach, a ktore jest esencja ZŁA! HAIL! No i docieraja tam, gdzie mamy popis hmm...tego nawet aktorstwem nazwac nie mozna... i jeszcze hmm...czegos co w zamierzeniu mialo byc efektami specjalnymi i jeszcze yyyy...czyms co mialo byc fabula.

Film zawodzi na calej linii - w Bless The Child przynajmniej bylo w miare dobre aktorstwo, choc sam film byl gowniany. Tutaj mamy jedna wielka kloake. Stay away from it...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile w dwójce się fajnie biją, to trójka jest dla mnie zwykłym crapem.

Czyli - fajnie się biją - film jest dobry? :) Matrix to dla fanów (bynajmniej dla mnie, a takowym jestem) nie walki, a otoczka, klimat, fabuła, rozmaite smaczki w fabule.

I zagorzali fani, który zapewne też mieli wpływ na powstanie sequeli.

Na przyszłość polecam zapoznać się z tematem :) Wachowscy najpierw napisali scenariusz TRYLOGII Matrix, lecz wytwórnia ze względu na ich brak doświadczenia dała im pieniądze (65 mln $) na pierwszą część (by je dostać i tak musieli zrobić film "Bound"). Później, gdy "Matrix" osiągnął sukces dostali oni pieniądze na zrealizowanie napisanego skryptu do końca.

Misie, ale o czyms zapominacie chyba ;]

Matrix byl raczej od poczatku pomyslany jako trylogia - pierwsza czesc zaskakiwala, bo byla novum - a inne kontynuowaly historie Neo, Smitha&Company... Tak mialo byc po prostu.

Dokładnie! Ludzie mieli wielkie pretensje do Wachowskich z jednego powodu - "Matrix" ich zaskoczył, był czymś kompletnie nowym, a sequel siłą rzeczy jest swoistym rozwinięciem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie! Ludzie mieli wielkie pretensje do Wachowskich z jednego powodu - "Matrix" ich zaskoczył, był czymś kompletnie nowym, a sequel siłą rzeczy jest swoistym rozwinięciem.

Za pierwszym razem Reaktywacja się zachwyciłęm, wybaczałem wszelkie potknięcia, babole i nieścisłości. Bo to zupełnie inny film niż Matrix, ale równie dobry. Po każdym następnym ogladaniu zmieniam zdanie. Niektóre walki wprowadzane sa na siłę. Chociazby walka Neo z Serafinem. Po cholere to było? Żeby film był dłuższy? A może został niepotrzebny milion dolarów, który trzeba było wykorzystać na efekty specjalne... Właśnie, efekty. Z jednej strony film jest niesamowicie przeładowany spektakularnymi walkami (Neo vs setka Smithów, akcja na autostradzie). Z drugiej strony po śmierci aktorki grającej Wyrocznię wproadzono jakiś srednio udany wątek "zmiany w programie"...

No i te cholernie denerwujące, natrętne reklamy. W "Revolutions" (chyba, nie pamietam) akcja dzieje się na zapuszczonej, nieuzywanej, brudnej stacji metra. Pośrodku syfu i brudu nowiuśka reklama Powerade o_O

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i te cholernie denerwujące, natrętne reklamy. W "Revolutions" (chyba, nie pamietam) akcja dzieje się na zapuszczonej, nieuzywanej, brudnej stacji metra. Pośrodku syfu i brudu nowiuśka reklama Powerade o_O

True, true. To było hmm.. "trochę" głupie, ale pomyl ile za to zielonych dolarków poleciało. :] A co do public placement. W Reaktywacji też tego trochę było. Na początku agenci przyjeżdzają na narade Audi, pościg na autostradzie - Trinity ucieka motocyklem. Jakim? Ducatim. :) W Raoprcie mniejszości teżtego trochę było Dell, Crysler.

Pierwszy na stronie. ;]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna sesja filmowa zaliczona, więc czas podzielić się wrażeniami :).

Critters - jak dla mnie to bardziej komedia niż horror, choć jest kilka krwawych scen, jednak nie sądzę, żeby tytułowe stworki lub sceny z ich udziałem przestraszyły kogoś powyżej 10 roku życia.

Fabuła nie jest zbyt skomplikowana. Na początku filmu Crittersy uciekają z więzienia na asteroidzie i ruszają w kierunku Ziemi. Po piętach depczą im intergalaktyczni łowcy nagród. Crittersy lądują gdzieś na prowincji i postanawiają zrobić sobie posiłek z mieszkającej nieopodal rodziny, zaś łowcy chcą jak najszybciej położyć kres ich wybrykom...

Cóż - film całkiem przyjemny. Sprawdza się jako relaksator - dobra alternatywa dla głupawych komedii typu "American Pie" [choć tu humor też nie jest nad wyraz wysublimowany]. Odradzam jednak widzom łaknącym mocniejszych wrażeń, bo przy tym filmie można się co najwyżej uśmiać :).

Underworld - krótko: do bani.

Gdy usłyszałem o filmie, w którym naprzeciw siebie staną wampiry i wilkołaki, spodziewałem się trzymającego w napięciu horroru z mnóstwem dynamicznych i krwawych walk. Tymczasem ujrzałem jakąś nieudolną próbę powielenia matrixowych standardów.

Zamiast walk na kły i pazury, zamiast fruwających w powietrzu kończyn i zalewającej ekran juchy, zobaczyłem kilka dennych strzelanin, wyraźnie wzorowanych na tych z dzieła braci Wachowskich. Efekt jednak nieporównywalnie gorszy, tym bardziej, że po takim filmie chyba każdy spodziewał się czegoś innego. Jak chcę obejrzeć strzelaninę, to oglądam "Rambo". Jak chcę obejrzeć walkę wampirów z wilkołakami, to oglądam...no właśnie - co? :?

Ponadto w filmie znajduje się sporo błędów logicznych (np. główna bohaterka - wampirzyca - przeglądająca się w lustrze). No i oczywiście nie zapomniano o - a jakże - wątku miłosnym. Ech...

Wielkie rozczarowanie. Film o takiej tematyce miał ogromny potencjał, który jednak został zmarnowany. W sumie tytuł o lotności kowadła.

Alien vs. Predator - no i kolejne rozczarowanie. Od dziecka byłem fanem Aliena i Predatora i zawsze marzyłem o filmie, w którym stawią sobie czoła. Dlatego też, gdy tylko nastąpiła premiera AvP, wybrałem się do kina na seans... Opinię zamieszczam jednak dopiero teraz.

What can I say? Again - zmarnowano ogromny potencjał drzemiący w tym tytule! Scen walk Alienów z Predatorami jest tu jak na lekarstwo, a i one nie są jakoś specjalnie porywające. Chaotyczna praca kamery i wszechobecne ciemności tylko potęgują emocje [czyt. - znużenie].

Fabuła jest raczej denna. Bohaterowie papierowi. Akcja rozwija się niemrawo. Jest tu też parę scen całkowicie zrywających z konwencją, ale nie będę spoilerował - kto obejrzał, ten wie, o czym mowa.

Suma summarum - rozczarowanie! Jedynie zakończenie budzi nadzieję, że kiedyś uda się obejrzeć AvP z prawdziwego zdarzenia :). Ale jak Anderson znów coś spartoli, to nie ręczę za siebie...

Horror. I jesli myslicie ze najgorszym filmem w historii horroru byl "Bless the Child" o Szatanie - mylicie sie. Tego filmu nie polecam nikomu(...)

A widziałeś "Don't go in the woods"? :twisted:

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Underworld - krótko: do bani.

Gdy usłyszałem o filmie, w którym naprzeciw siebie staną wampiry i wilkołaki, spodziewałem się trzymającego w napięciu horroru z mnóstwem dynamicznych i krwawych walk. Tymczasem ujrzałem jakąś nieudolną próbę powielenia matrixowych standardów.

Zamiast walk na kły i pazury, zamiast fruwających w powietrzu kończyn i zalewającej ekran juchy, zobaczyłem kilka dennych strzelanin, wyraźnie wzorowanych na tych z dzieła braci Wachowskich. Efekt jednak nieporównywalnie gorszy, tym bardziej, że po takim filmie chyba każdy spodziewał się czegoś innego. Jak chcę obejrzeć strzelaninę, to oglądam "Rambo". Jak chcę obejrzeć walkę wampirów z wilkołakami, to oglądam...no właśnie - co? :?

Ponadto w filmie znajduje się sporo błędów logicznych (np. główna bohaterka - wampirzyca - przeglądająca się w lustrze). No i oczywiście nie zapomniano o - a jakże - wątku miłosnym. Ech...

Wielkie rozczarowanie. Film o takiej tematyce miał ogromny potencjał, który jednak został zmarnowany. W sumie tytuł o lotności kowadła.

Mam wrażenie że chyba się pomyliłeś i chciałeś napisać Underworld 2, a przez pomyłkę napisałeś samo Underworld. Cóż dwójka rzeczywiście rozczarowuje ale jedynka? Niby czemu? Naprawdę dobry film. No cóż jak ktoś liczył na krwawy horror to mógł się rozczarować bo to z założenia nie miał być horror (tych wilkołaków i wampirów mógł by się tylko 6 latek wystraszyć) tylko film akcji z elementami romansu osadzony w świecie mrocznego fantasty. I jako taki ogląda się świetnie!!! Tylko zakończenie trochę mało oryginalne.

PS. I skąd ty wziąłeś to porównanie do Matrix’a??? Zrozumiał bym Van Helsing’a lub Vampire The Masquarade ale Marix??? Ze co trochę ekwilibrystycznych sztuczek było???

To już jest prawie standard w tego typu filmach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z drugiej strony po śmierci aktorki grającej Wyrocznię wproadzono jakiś srednio udany wątek "zmiany w programie"...

Hm, cała zmiana polegała na tym, że Wyrocznia stwierdziła, że musiała zapłacić za pewne decyzje... to taka duża zmiana? :)

No i te cholernie denerwujące, natrętne reklamy. W "Revolutions" (chyba, nie pamietam) akcja dzieje się na zapuszczonej, nieuzywanej, brudnej stacji metra. Pośrodku syfu i brudu nowiuśka reklama Powerade o_O

A w jedynce, gdy Neo gubi telefon uciekając przed agentami widzimy Nokię. Owszem, to wnerwiające, ale czy ma tak WIELKI wpływ na odbiór filmu? Ejże, no chyba nie.

Jak chcę obejrzeć walkę wampirów z wilkołakami, to oglądam...no właśnie - co?

No właśnie - nie wiesz? :) Poszedłeś chyba na film oczekując jakiegoś dzieła sztuki ;) Film jest od początku do końca rozrywką i chyba tak należy go oceniać - jako lekki film.

Suma summarum - rozczarowanie! Jedynie zakończenie budzi nadzieję, że kiedyś uda się obejrzeć AvP z prawdziwego zdarzenia . Ale jak Anderson znów coś spartoli, to nie ręczę za siebie...

A tu się zgodzę :) Pan Anderson powinien pójść sobie na (nie)zasłużoną emeryturę i przestać katować widzów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie tam Underworld się podobał. Jasne, że to nie Star Wars :) , ale całkiem dobry film. Trudno mi uznać go za horror, bo się nie bałam, ale takie połączenie fantasy, s-f i filmu akcji sprawdza sie bardzo dobrze. Jest trochę niezłych zwrotów akcji i znakomita scenografia. Na dwójkę się wybieram, ale nie wiem kiedy będzie w moim mieście :?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam wrażenie że chyba się pomyliłeś i chciałeś napisać Underworld 2, a przez pomyłkę napisałeś samo Underworld.

Nie, nie napisałem tego przez pomyłkę.

Cóż dwójka rzeczywiście rozczarowuje ale jedynka? Niby czemu?

Napisałem w poprzednim poście. Przeczytaj jeszcze raz :). Co do dwójki nie wypowiadam się - nie oglądałem i obejrzeć nie mam zamiaru.

PS. I skąd ty wziąłeś to porównanie do Matrix’a??? Zrozumiał bym Van Helsing’a lub Vampire The Masquarade ale Marix???

Dlaczego jesteś taki zdziwiony tym porównaniem? Zapożyczeń z "Matrixa" jest całkiem sporo, począwszy na ciuszkach bohaterów, a na pewnych charakterystycznych dla Matrixa motywach skończywszy. "Underworld" oglądałem jakiś czas temu, więc nie pamiętam wszystkiego dokładnie, ale w pamięci utkwiła mi choćby strzelanina w metrze na początku filmu.

Poszedłeś chyba na film oczekując jakiegoś dzieła sztuki Wink Film jest od początku do końca rozrywką i chyba tak należy go oceniać - jako lekki film.

Nie no :), idąc na ten film nie spodziewałem się, że będzie on opus magnum. Po prostu miałem nadzieję ujrzeć porządną napierdzielankę wampirów z wilkołakami, a zobaczyłem zwykłe strzelaniny. Stad moje rozczarowanie, bo spodziewałem się czegoś zupełnie innego.

A tu się zgodzę Smile Pan Anderson powinien pójść sobie na (nie)zasłużoną emeryturę i przestać katować widzów.

A Uwe Bolla trzeba ukamieniować :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...