Skocz do zawartości

nerf0

Polecane posty

Milczenie Demonicznego Arbuza - Opowieść w pięciu aktach o arbuzach, krowich ciastkach i snikersach

PROLOG

Biegłam przed siebie z całych sił jakie tylko miałam w nogach. Co dziwnego nie odczuwałam przy tym żadnego wysiłku, a przecież do wysportowanych osób nie należałam. Uciekałam przed czymś, co zdaje się gonić mnie od jakiegoś czasu. Nie wiem co to jest, jednak podświadomość upiera się, że nie chce się tego dowiedzieć. Nie widziałam, lecz czułam, że coś tam jest. Najgorsze w tym wszystkim było nieodparte wrażenie, iż mój los jest z góry przesądzony. Nieunikniona tajemnica w końcu się spełni, jak pradawna przepowiednia.

Bieg ten nie był pędem, lecz ucieczką, której główną siłą napędowa był strach i niewiedza. Mijając kolejne metry tajemniczej przestrzeni nie zastanawiałam się dokładnie gdzie się znajduje, gdyż nie było to teraz istotne. Myśl o zatrzymaniu nawet na chwilę nie zagościła w mojej głowie, gdyż oznaczała ona prawdopodobne spotkanie z nieznanym. Odruchowo więc przetarłam oczy z łez i przyspieszyłam, na ile to pozwalały mi moje warunki fizyczne. W uszach słyszałam wyłącznie bicie mojego serca, które waliło jak młot z ponadprogramowego wysiłku. Wyczulając zmysły starałam się zlokalizować nieznanego towarzysza, którego dobrze mogło już nie być. Wyobraźnia nie raz płatała mi już figle, szczególnie w stresujących chwilach. Lecz ten moment nie był zwyczajną sytuacją, jaka spotkać może człowieka. To coś, lub ktoś nie był już za mną. Byłam tego niemal pewna, przynajmniej na tyle ile mogłam być. Wybierając mniejsze zło zwolniłam, aż w końcu zatrzymał się. Łapczywie łapiąc oddech w palące żywym ogniem płuca zgięłam się w pół, aż zebrało mi się na wymioty. Powietrze przesiąknięte było dziwnym odorem zgnilizny, który pojawił się wraz ze zniknięciem niechcianego towarzysza. Czy był to przypadek? Zbyt długo żyłam, żeby w nie wierzyć. Zerkając ukradkiem za siebie byłam gotowa stawić czoła przeznaczeniu. Ku memu przerażeniu nic tam nie było, a mocny podmuch wiatru przede mną, uświadomił mnie, iż to był karygodny błąd. Świat przed mymi oczyma zaczął wirować, a sama upadłam na ziemie. Nie miałam czego się chwycić, a obraz zataczał się w ciemno fioletowych barwach. Odpływając powoli, zdawałam sobie sprawę, iż mogą to być moje ostatnie chwile. Szkaradny kształt pojawił się przede mną i przemówił zachrypniętym głosem. Nie było to skierowane bezpośrednio w moją stronę, lecz odniosłam wrażenie, iż ten monolog mnie dotyczy. Chociaż w tym stanie wszystko mogło mi się przywidzieć.

- Król ucieszy się z tego widoku, och tak. Krąg zielonego pola zamknie się, a słowa przepowiedni wypełnią się. Czasy Azubra w końcu nadejdą!!!

Złowieszczy śmiech był ostatnią rzeczą jaką zarejestrowała moja umęczona jaźń. Zemdlałam w strachu przed nieznanym gościem i tym czym mówił. Kim jest tajemniczy król? O jaki czas Azubra chodzi? Czy przeżyje to wszystko? A może to tylko zły sen z którego nie mogę się obudzić? Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania. Nie znam na nie odpowiedzi i nie wiem czy dane będzie mi się tego dowiedzieć. Oby tylko wszechobecny Ovreno raczył mnie ocalić. Ten jeden, ostatni raz?..

I na tym zakończymy prolog. O dalszych losach Kath dowiecie się, gdy autora najdzie ochota na napisanie ich, podczas nocnych rozważań na TSie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Milczenie Demonicznego Arbuza - Opowieść w pięciu aktach o arbuzach, krowich ciastkach i snikersach

PROLOG

Biegłam przed siebie z całych sił jakie tylko miałam w nogach. Co dziwnego nie odczuwałam przy tym żadnego wysiłku, a przecież do wysportowanych osób nie należałam. Uciekałam przed czymś, co zdaje się gonić mnie od jakiegoś czasu. Nie wiem co to jest, jednak podświadomość upiera się, że nie chce się tego dowiedzieć. Nie widziałam, lecz czułam, że coś tam jest. Najgorsze w tym wszystkim było nieodparte wrażenie, iż mój los jest z góry przesądzony. Nieunikniona tajemnica w końcu się spełni, jak pradawna przepowiednia.

Bieg ten nie był pędem, lecz ucieczką, której główną siłą napędowa był strach i niewiedza. Mijając kolejne metry tajemniczej przestrzeni nie zastanawiałam się dokładnie gdzie się znajduje, gdyż nie było to teraz istotne. Myśl o zatrzymaniu nawet na chwilę nie zagościła w mojej głowie, gdyż oznaczała ona prawdopodobne spotkanie z nieznanym. Odruchowo więc przetarłam oczy z łez i przyspieszyłam, na ile to pozwalały mi moje warunki fizyczne. W uszach słyszałam wyłącznie bicie mojego serca, które waliło jak młot z ponadprogramowego wysiłku. Wyczulając zmysły starałam się zlokalizować nieznanego towarzysza, którego dobrze mogło już nie być. Wyobraźnia nie raz płatała mi już figle, szczególnie w stresujących chwilach. Lecz ten moment nie był zwyczajną sytuacją, jaka spotkać może człowieka. To coś, lub ktoś nie był już za mną. Byłam tego niemal pewna, przynajmniej na tyle ile mogłam być. Wybierając mniejsze zło zwolniłam, aż w końcu zatrzymał się. Łapczywie łapiąc oddech w palące żywym ogniem płuca zgięłam się w pół, aż zebrało mi się na wymioty. Powietrze przesiąknięte było dziwnym odorem zgnilizny, który pojawił się wraz ze zniknięciem niechcianego towarzysza. Czy był to przypadek? Zbyt długo żyłam, żeby w nie wierzyć. Zerkając ukradkiem za siebie byłam gotowa stawić czoła przeznaczeniu. Ku memu przerażeniu nic tam nie było, a mocny podmuch wiatru przede mną, uświadomił mnie, iż to był karygodny błąd. Świat przed mymi oczyma zaczął wirować, a sama upadłam na ziemie. Nie miałam czego się chwycić, a obraz zataczał się w ciemno fioletowych barwach. Odpływając powoli, zdawałam sobie sprawę, iż mogą to być moje ostatnie chwile. Szkaradny kształt pojawił się przede mną i przemówił zachrypniętym głosem. Nie było to skierowane bezpośrednio w moją stronę, lecz odniosłam wrażenie, iż ten monolog mnie dotyczy. Chociaż w tym stanie wszystko mogło mi się przywidzieć.

- Król ucieszy się z tego widoku, och tak. Krąg zielonego pola zamknie się, a słowa przepowiedni wypełnią się. Czasy Azubra w końcu nadejdą!!!

Złowieszczy śmiech był ostatnią rzeczą jaką zarejestrowała moja umęczona jaźń. Zemdlałam w strachu przed nieznanym gościem i tym czym mówił. Kim jest tajemniczy król? O jaki czas Azubra chodzi? Czy przeżyje to wszystko? A może to tylko zły sen z którego nie mogę się obudzić? Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania. Nie znam na nie odpowiedzi i nie wiem czy dane będzie mi się tego dowiedzieć. Oby tylko wszechobecny Ovreno raczył mnie ocalić. Ten jeden, ostatni raz?..

I na tym zakończymy prolog. O dalszych losach Kath dowiecie się, gdy autora najdzie ochota na napisanie ich, podczas nocnych rozważań na TSie.

czytał nerwo nerwowny

SOON

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...