Skocz do zawartości

EGM w sosie własnym


EGM

Polecane posty

Będę czekał ;). Czytając jednak temat, naszło mnie dodatkowe pytanie. Joe Alexa, odkryłem juz jakiś czas temu. Wcześniej lubiłem te opisujące czasy PRL. Co jeszcze kryminalnego warto poczytać? Nie czytałem jeszcze żadnego pisanego przez kobietę, czy to normalne ;)?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 3,5k
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź
1. Czy wiesz, czy Dreamfall działa pod Vistą i czy uważasz, że klimatem dorównuje części pierwszej Longest Journey?

2. Co lepiej najpierw kupić. Tunguskę, czy Dreamfall? A może z nowych przygodówek jest coś jeszcze bardziej godnego uwagi (grałem już w dwie Syberie)

3. Co sądzisz o grach Lure of the Temptress i Beneath steel sky, jakie starsze tytuły uznajesz za "must play" (nie lubię takiego wtrącania do pięknej mowy ojczystej, ale cóż...). Już mam Grima i Full Throttle (drogo, ale musiałem, miałem podświadomie zaprogramowany zakup przez SS z 97 roku i granie u kolegi w fajną grę w której można gościa za kolczyk w nosie pociągnąć :))

4. Czy uważasz, że trójwymiarowe części Broken Sword, mają szanse stworzyć klimat podobny do dwójki? (chociażby okolice portu). Grafika robi na mnie raczej złe wrażenie.

5. Czy przeszedłeś jakąś polską grę w stylu Sołtysa, Sfinksa itp. Czy uważasz je w ogóle za warte uwagi?

Ad 1. Nie wiem, czy pójdzie, ale sprawdzę. Dreamfall jest nieco inny, niż LJ, występują w nim na przykład elementy walki, których nie było w LJ. Moim zdaniem jest równie dobrą grą, choć ma jedną ogromną wadę - nie jest grą zamkniętą, scenarzyści zawiesili akcję gry w połowie i każą nam czekać na dalszy ciąg.

Ad 2. Nie mam pojęcia - obie gry są bardzo dobre, ja osobiście wziąłbym Tunguskę, Albo z najnowszych Jacka Keane'a...

Ad 3. Lure of Temptress, Benaath Steel Sky i dalsza część tej gry (Innocent until caugth) były bardzo dobrymi grami. Do gier, w które trzeba zagrać zaliczyłbym całą serie Monkey Island, całą serię Space Quest, Discworld, Gabriel Knight... no, jest tego trochę. Przygodówkami bawię się od 15 lat, wybacz, ale wiele z nich wyleciało mi z pamięci. O, bardzo dobra byla Shadow of Comet, w klimatach Lovecrafta, a nawet bardzo wyraźnie nawiązująca do jego universum...

Ad 4. Już drugie twoje pytanie dotyczy klimatu gier. Nie da się dobrze i jasno odpowiedzieć na tak postawione pytanie, bo każdy może je zrozumieć na swój sposób. Dwa pierwsze BS-y były przygodówkami point&click, trzecia i czwarta to gry, w których twórcy zupełnie inaczej podeszli np do kwestii sterowania ruchami animowanej postaci. Sam musisz ocenić, czy zrobili gry lepsze niż ich poprzednicy.

Ad 5. Owszem, przyjaźniłem się z Adamem Chmielarzem i grałem w Tajemnicę Statuetki, Teenagenta (podsunąłem mu nawet nieco zwariowany pomysł na "dwustronne" drzwi, które bohater musi otworzyć pod koniec gry) i oczywiście bardzo mi się podobał Książę i Tchórz.

Będę czekał ;). Czytając jednak temat, naszło mnie dodatkowe pytanie. Joe Alexa, odkryłem juz jakiś czas temu. Wcześniej lubiłem te opisujące czasy PRL. Co jeszcze kryminalnego warto poczytać? Nie czytałem jeszcze żadnego pisanego przez kobietę, czy to normalne ;)?

Nie wiem, jak mam zrozumieć pytanie. Normalne, że nie czytałeś kryminału pisanego przez kobietę, czy normalne,że kobiety rzadziej pisują kryminały? Nie mam pojęcia, jakie są twoje preferencje, wiec nie będą wyrokował o normalności tego, czy owego.

Kobiety pisują kryminały - w Polsce masz Chmielewską, w strefie anglojęzycznej choćby Agata Christie, czy Dorothy Sayers. W Rosji bardzo fajne kryminały pisze Marinina. A że autorki kryminałów to rzadsze ptaszyny, niż autorzy? Cóż, tak już widać jest. Pokaż mi samców bawiących się w pisanie romansów do Harlequina?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kwestii Dreamfallu...

Sprawdziłem. Angielska wersja poszła mi pod Vistą bez problemów. Polska, wydana przez Cenegę - nie. Pewnie z powodu zabezpieczenia gry przez polskiego dystrybutora (oni najczęściej strzelają sobie w stopę tymi zabezpieczeniami). Mam jak najbardziej legalną Vistę i legalnego Dreamfalla... a gra się nie uruchamia :angry:...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi bardziej o to, czy bardzo się różnią. Czy kobiety piszą gorzej kryminały, czy może to mężczyźni są w tym słabsi. Myślę, że muszę się pozbyć moich stereotypów. Co do BS, złe wrażenie robi na mnie grafika, bo w przygodówkach 3d bardziej przywykłem do dwuwymiarowych, ciemnych teł (pół fotorealistycznych :)). Natomiast trzecia część BS, wydaje mi się strasznie cukierkowa jak na 3d, przypominająca Drogę do Eldorado. Jednak dwuwymiarowy rysunek był zupełnie inną jakością. Zdecydowanie wolę środowiska w stylu Post Mortem, Black Mirror (bardziej chodzi mi o scenerię, niż sposób ukazania postaci). Takie dylematy pojawiają się przy trzymaniu dwóch pudełek z grami za tą samą cenę :). W końcu kupiłem Sim City 4 i czekam na nowy dopływ gotówki.

Kończąc, pozdrawiam i gratuluję ciekawego tematu, który przyjemnie się czyta od początku do końca (oprócz niektórych pytań, ale nie ma przecież róży bez kolców) :).

Co do Dreamfall, jest jakiś patch w internecie, ale nie jestem pewien czy polska wersja go pociągnie. Sama gra posiada starforce, trzeba chyba zainstalować nową wersję. Jestem jednak nieco negatywnie nastawiony do tego typu przedsięwzięć. Tak, to jest to. Jednak bardzo smutne, że kupując oryginalne gry trzeba tyle przecierpieć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi bardziej o to, czy bardzo się różnią. Czy kobiety piszą gorzej kryminały, czy może to mężczyźni są w tym słabsi. Myślę, że muszę się pozbyć moich stereotypów.

Kryminały Chmielewskiej są inne, płeć autorki z nich wyłazi jak paluch z dziury w skarpecie szweja-rezerwisty. To ona pisze wedle stereotypów, tylko na odwyrtkę. Ale inne, wymienione przeze mnie autorki trzymają się raczej konwencji, niż niezłomnie feministycznego krytykowania wzorców typowych układów damsko-męskich <_<.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będę wiedział przy kolejnej wizycie w bibliotece. Żadnego kryminału pisanego przez kobietę, jeszcze nie czytałem :). Swoje zainteresowanie książkami, zacząłem kiedyś od Harrego Pottera (chyba 12 lat), po obejrzeniu filmu. Przez jakiś czas horroro-kryminały dla młodzieży. Kilka lat później Tolkien i normalne kryminały. Nie można o mnie na pewno powiedzieć, że wiele książek przeczytałem :). Chyba, że w czysto teoretycznym tonie, przysłowiowo :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będę wiedział przy kolejnej wizycie w bibliotece. Żadnego kryminału pisanego przez kobietę, jeszcze nie czytałem :). Swoje zainteresowanie książkami, zacząłem kiedyś od Harrego Pottera (chyba 12 lat), po obejrzeniu filmu. Przez jakiś czas horroro-kryminały dla młodzieży. Kilka lat później Tolkien i normalne kryminały. Nie można o mnie na pewno powiedzieć, że wiele książek przeczytałem :). Chyba, że w czysto teoretycznym tonie, przysłowiowo :).

Drogi pancermistrzu!

Ja naprawdę dużo czytałem, ale w latach mojej bujnej młodości książki były w zasadzie jedynym dostępnym powszechnie źródłem wiedzy o świecie. Telewizor pojawił się w moim domu, jak miałem 17-cie lat (jeden program od 17-tej do 22-giej). Filmy w kinach były przeważnie radzieckie, albo polskie produkcyjniaki. Jak się pojawił jakiś western, czy film płaszcza i szpady, to ludzie dosłownie tratowali się w kolejkach do kas kinowych (jednemu z moich kolegów tak rozdeptali uszy, że w zimie mógł sobie nimi owijać szyję jak szalikiem). Komiksów nie było... to co człowiek miał robić? Czytało się wszystko, co wpadło w łapy... :D

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem, że kiedy robię duże przerwy w czytaniu, zaczynam mniej myśleć i mówić :). Książka to na pewno podstawowy rozruch słownictwa i jednostki :D. Nic z powietrza nie przychodzi. Można być wyposażonym w narzędzia, ale budulec trzeba skądś czerpać. Kiedyś na pewno było więcej motywacji do książek. Chociaż nie mogę powiedzieć, że internet nie pomógł mi się rozwinąć :). U mnie problem bardziej jest związany z wykonaniem pierwszego kroku, czyli z otwarciem i przeczytaniem pierwszej strony. Co sądzisz Jeffrey'u Ashford? Po poszukiwaniach w bibliotece wybrałem książkę, która nie miała nawet opisu :). Jestem w połowie jego "Śmiertelnego Spotkania", czytanego na zmianę z Podstawami Psychiatrii (starsze podręczniki są całkiem ciekawie napisane, w porównaniu do encyklopedycznych gniotów obecnie wydawanych).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już ktoś wspomniał Harrego Pottera to co sądzisz o tej nagonce jaka pojawiała się i czasem jeszcze pojawia w różnych "kontrowersyjnych" mediach? Sam zacząłem czytać Pottera jak miałem 10-11 lat, faktycznie jest w niej coś "magicznego" - dzięki serii "Harry Potter" zacząłem czytać inne książki niż lektury i tak mi zostało do dziś. Tak zwana "Potteromania" dawno mi już minęła ale na początku roku w wieku już 18 lat z miłą chęcią przeczytałem (a raczej pochłonąłem:)) najnowszą część. Tom V,VI,VII i może jeszcze IV jest już raczej dla starszych czytelników ale żeby je zrozumieć trzeba przeczytać najpierw pierwsze tomy więc może Wam być ciężko przez nie przebrnąć ale w każdym razie polecam. Aha i nawiązując do pierwszej części postu po przeczytaniu całej serii nie interesuje się tematyką okultystyczną, magiczną, satanistyczną czy co tam jeszcze ludzie wymyślali...

Już jakiś czas temu chciałem poczytać jakieś fantasy i wybór padł na Władcę Pierścieni, przeczytałem "Drużynę Pierścienia" i kawałek "Dwie wieże' niestety nie podobała mi się ta książka, nie na tyle żeby czytać dalej. Teraz chciałbym znowu "spróbować" fantasy i zastanawiam się nad książkami Sapkowskiego, dobry wybór na początek? Nie chciałbym się znowu zniechęcić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli we władcy znużyły Ciebie podróże, to radziłbym przez to przebrnąć bo warto ;). Jeśli jednak wszystko, to byc moze jednak nie. Wrócił mi do głowy jeden temat w tym temacie, mówiący o ekranizacjach i ograniczeniu wyobraźni. Kiedyś kolega, kiedy byłem w trakcie czytania Władcy, powiedział mi kto grał Elronda w filmie (postanowiłem nie oglądać ekranizacji przed przeczytaniem hobbita i trylogii, co mam już za sobą). Przez wszystkie momenty jego pojawienia się w lekturze, zamiast elfa, widziałem Smitha z Matrixa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To już było dość dawno temu i za bardzo nie pamiętam ale podróże na pewno były jednym z elementów które mnie zniechęcił do władcy , za to były niektóre fantastyczne wręcz momenty jak np. przejście przez Morie (?). Jeżeli chodzi o wyobraźnię to chyba jednak jakąś porządną mam bo w większości przypadków bohaterów wyobrażam sobie tak jak wykreowała je moja wyobraźnia nawet po obejrzeniu ekranizacji danej powieści. Przykładem jest Harry Potter, Kolekcjoner Kości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie :) nie pomyślałem tak ale nawiązałem do tematu. Chociaż muszę sprostować. Najpierw przeczytałem HP i Kolekcjoner Kości a później oglądałem film i wiele aktorów nie pasuje mi do tego jak ja ich sobie wyobraziłem, na przykład główny bohater w Kolekcjonerze. Jeżeli chodzi o Władcę to najpierw obejrzałem film i nie było szans żebym inaczej sobie wyobrażał Froda, dla mnie to był poprostu Elijah Wood i nic tego nie mogło zmienić, za to parę innych postaci wyobrażałem sobie ciut inaczej ale ogólny zarys aktorów z filmu pozostał :/. Dlatego zawsze wolę najpierw przeczytać książkę a później obejrzeć film :).

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłem, że kiedy robię duże przerwy w czytaniu, zaczynam mniej myśleć i mówić :). Książka to na pewno podstawowy rozruch słownictwa i jednostki :D. Nic z powietrza nie przychodzi. Można być wyposażonym w narzędzia, ale budulec trzeba skądś czerpać. Kiedyś na pewno było więcej motywacji do książek. Chociaż nie mogę powiedzieć, że internet nie pomógł mi się rozwinąć :). U mnie problem bardziej jest związany z wykonaniem pierwszego kroku, czyli z otwarciem i przeczytaniem pierwszej strony. Co sądzisz Jeffrey'u Ashford?

Kompletnie nie znam człowieka.

Ciekawe jest to, co piszecie o ekranizacjach książek. W przypadku "Władcy Pierścieni" reżyser postarał się nie brać do filmu znanych aktorów, ale nie jestem pewien, czy nie popełnił błędu. Gandalfa miał podobno grać Sean O'Connery. Otóż ten aktor zagrał tak wiele znakomitych ról, że nikt nie utożsamia go z jedną - i byłby po prostu Gandalfem. A Orlando Bloom znany jest z "Piratów", zaś Elrond to istotnie agent Smith.

A jak wam się podobało wejście elfów do Helmowego Jaru? Wszyscy byli tacy nordyccy, że brakowało tylko okrzyku "Sieg Heil!", nieprawdaż?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do elfów nie mialem takiego odczucia, ale ja wpatrywałem się w ekran jak urzeczony, nie zauważałem żadnych błędów. Ale pewnie dlatego, że po prostu uwielbiam Władcę Pierścieni. Przeczytałem go kilkadziesiąt razy, właśnie zabieram się za kolejny raz. Z tym, że czytam to w kolejności: Silmarillion, Hobbit i trylogia. Śmiem twierdzić, że na historii Śródziemia znam się dośc dobrze.

Wracając do filmu - na mnie niesamowite wrażenie zrobiła bitwa na polach Pelennoru, kiedy zjawiają się Rohirrimowie. W trakcie szarży dosłownie ciarki przechodziły mi po plecach. Bardzo podobał mi się także moment "desantu" Aragorna, Gimlego, Legolasa i Krzywoprzysiężców. A jak Tobie, EGM, podobało się odwzorowanie owej bitwy pod murami Minas Tirith?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do Seana Connery'ego we Władcy Pierścieni zgadzam się w zupełności. Jednak ja wiem czemu nie zagrał, a czy ty, Generale, wiesz?:P

Nie wiem, ale jestem pewien, że zrobiłby to znakomicie. On jest jak wino - szlachetnieje z wiekiem.

Co do elfów nie mialem takiego odczucia, ale ja wpatrywałem się w ekran jak urzeczony, nie zauważałem żadnych błędów. Ale pewnie dlatego, że po prostu uwielbiam Władcę Pierścieni. Przeczytałem go kilkadziesiąt razy, właśnie zabieram się za kolejny raz. Z tym, że czytam to w kolejności: Silmarillion, Hobbit i trylogia. Śmiem twierdzić, że na historii Śródziemia znam się dośc dobrze.

Wracając do filmu - na mnie niesamowite wrażenie zrobiła bitwa na polach Pelennoru, kiedy zjawiają się Rohirrimowie. W trakcie szarży dosłownie ciarki przechodziły mi po plecach. Bardzo podobał mi się także moment "desantu" Aragorna, Gimlego, Legolasa i Krzywoprzysiężców. A jak Tobie, EGM, podobało się odwzorowanie owej bitwy pod murami Minas Tirith?

Przeczytaj "Ostatniego powiernika Pierścienia" Jeskowa. Autor stawia ciekawe pytanie: - Jak to się stało, że Wiarołomcy poparli Aragorna? Zło niczego nie czyni ot tak sobie. Jaki pakt naprawdę zawarł Aragorn z tymi upiorami?

A bitwa pod Minas Tirith była świetna, choć atak Gandalfa na czele jazdy Rohimirrów w Helmowym Jarze to idiotyzm. Żaden wódz nie poprowadzi konnych w dół tak stromego zbocza...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A wiec powiem dlaczego, chociaż pewnie niektórzy z forumowiczów też to wiedzą. Connery nie zagrał w LotR z bardzo prostego powodu. Po prostu nie chciał. Powiedział publicznie, że nie czytał powieści Tolkiena i nie jest zainteresowany. Bodajże dodał jeszcze coś o bajeczce dla dzieci ale tego już nie jestem pewien, więc wybaczcie jeśli mylę sie w tym zdaniu. A przy takim nastawieniu po prostu nie dało sie go przekonać, chociaż usilnie próbowano. Oni też uważali, że Connery byłby najlepszym Gandalfem ever:) Swoją drogą Ian McKellen również świetnie się spisał.

A co do tego, ze nie byłby jedynie utożsamiany z rolą Gandalfa musze się zgodzić, zagrał w zbyt wielu ważnych filmach, żeby było inaczej. Chociaż... Pewnie podobnie myślał sir Alec Guiness godząc się na rolę Obi Wana Kenobiego. I teraz niewielu kojarzy go z Mostem na rzece Kwai czy Lawrence'm z Arabii, wszyscy widza mistrza Jedi, a przecież to była epizodyczna w sumie rólka:)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krzywoprzysiężcy zostali przeklęci przez Isildura, Aragorn jako ostatni z lini Królów Arnoru był jego potomkiem, dlatego Upiory stawiły się na jego wezwanie na wzgórzu Erech, aby odkupić swoje winy oraz aby móc wreszcie umrzeć, a nie trwać pomiędzy życiem a śmiercią. Ale książkę przeczytam, ciekawe jak zinterpretował to autor. Jak dla mnie dobry powód - zyskać odkupienie grzechów z przeszłości i spokój wieczny.

Z chęcia zobaczyłbym ekranizację Silmarilliona. Oczywiście, nie całego to jest chyba niemozliwe, ale 3 fragmentów: samego początku historii Śródziemia, okresu od Nirnaeth Arnoediad po Wojnę Gniewu, oraz historii Numenoru.

Po przeczytaniu Silmarilliona byłem zachwycony przedstawieniem historii elfów, 3 rodów, które udały się z powrotem do Śródziemia. Ciąglę piękni, obdarzeni mądrością, siłą, zręcznością, ale jednak niejako przeklęci przez siebie samych. Kto wie, może gdyby nie Silmarille, nie byłoby wogóle sławnej Wojny o Pierścień?

I na koniec - żałuję jednego. Mistrz Tolkien niestety nie opisał losów Śródziemia i Valinoru po zakończeniu 3 Ery. Tzn., sam początek 4 Ery mamy pobieżnie nakerslony, ale mnie interesuje, czy ludzie zdołali utrzymać pokój? Czy dwa oddalające się od siebie królestwa Arnor i Gondor potrafiły na nowo się zjednoczyć? Nie wspominając o Rohanie i innych, wschodnich szczepach ludzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Felessanie, wspomniałeś o filmie "Most na rzece Kwai". Otóż nie wszyscy wiedzą, że scenariusz do tego filmu oparto na mało znanej powieści o tym samym tytule, napisanej przez mało skądinąd znanego pisarza francuskiego, Pierre'a Boule'a. Pisarz ten napisał jeszcze jedną, nikomu prawie nieznaną książkę. Ta druga nosi tytuł "Planeta małp" :D.

A sir Alec najlepszą rolę (wcielając się w dziesięć rozmaitych postaci) moim zdaniem zagrał w filmie "Szlachectwo zobowiązuje".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EGM, a ten "Ostatni powiernik" to jest od Ruskiego? No jeśli tak, to jest w mojej bibliotece...część trzecia.. :/

A co do Aragorna i Ścieżki Umarłych- chyba nie wiecie, że tylko Aragorn mógł nimi zawładnąć- bo dali słowo, a jak już wypełnili misję pod "Minas" paszli se dalecko... Helmowy Jar- i "zjazd" Gandalfa- w książce było inaczej :P

A i jeszce jedno- gdy przybyli Rohirrimowie na odsiecz Godnorowi byłem BARDZO bliski płaczu. Naprawdę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

EGM, a ten "Ostatni powiernik" to jest od Ruskiego? No jeśli tak, to jest w mojej bibliotece...część trzecia.. :/

A co do Aragorna i Ścieżki Umarłych- chyba nie wiecie, że tylko Aragorn mógł nimi zawładnąć- bo dali słowo, a jak już wypełnili misję pod "Minas" paszli se dalecko... Helmowy Jar- i "zjazd" Gandalfa- w książce było inaczej :P

A i jeszce jedno- gdy przybyli Rohirrimowie na odsiecz Godnorowi byłem BARDZO bliski płaczu. Naprawdę.

Aragloinie szlachetny, ja wiem, że ci górale złożyli Isildurowi przysięgę klnąc się na głaz z Erech, ale powiedz mi, od kiedy to Zło ( a przecież ulegli namowom Saurona!) dotrzymuje słowa?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aragloinie szlachetny, ja wiem, że ci górale złożyli Isildurowi przysięgę klnąc się na głaz z Erech, ale powiedz mi, od kiedy to Zło ( a przecież ulegli namowom Saurona!) dotrzymuje słowa?

Wiesz, zacny EGMie, nie każde Zuo musi być niehonorowe. A po za tym, oni chcieli(ghóralhe) już z tym skończyć- chceli w końcu odpocząć, skończyć to widmowe życie, więc się nie dziwie, że poszli za Aragloinem,, tfu.. Aragornem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, zacny EGMie, nie każde Zuo musi być niehonorowe. A po za tym, oni chcieli(ghóralhe) już z tym skończyć- chceli w końcu odpocząć, skończyć to widmowe życie, więc się nie dziwie, że poszli za Aragloinem,, tfu.. Aragornem.

Dobra, sir, spieram się tylko tak, żeby palce nad klawiaturą nie zesztywniały. Ale przeczytaj Jeskowa koniecznie. Autor wyszedł z założenia - słusznego skądinąd - że historię zawsze piszą zwycięzcy, postarał się więc przedstawić konflikt z punktu widzenia przeciwnej strony.

I nie da mu się odmówić racji - przecież całe universum Tolkiena to jedno bajoro pełne żab narzekających, że ono się kurczy. Wszystkie te światy fantasy są ogromnie zapyziałe. KIEDYŚ byli magowie o ogromnej wiedzy, obecni to tylko marny cień tamtych, KIEDYŚ kowale kuli miecze i zbroje, jak się patrzy - teraźniejsze są kruche jakby je zrobiono z gliny, KIEDYŚ po ziemi chodzili bogowie, a teraz tylko złośliwe gnomy szczają wieśniakom do skopków z mlekiem... - wszystko, co lepsze, było KIEDYŚ, a teraz płacz jeno i zgrzytanie zębów...

Jedynie Raymond E. Feist stworzył świat Midkemii, który jakby się rozwija, i coś się tam dzieje...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Utwórz nowe...