Skocz do zawartości

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Bazil

Cykl "Niszczyciel", Taylor Anderson

Polecane posty

okladka-200.jpg


Polecałem już wcześniej na forum filmy i książki spod szyldu "żołnierze i uzbrojenie podróżujący w czasie", teraz chciałbym opisać coś w podobnych - choć nie dokładnie tych samych - klimatach. Cykl autorstwa Taylora Andersona jest dość świeży, a Rebis do tej pory przełożył na język polski jedynie cztery tomy - z ośmiu, jakie wydano na zachodzie. Autor pisze już część dziewiątą, a ja czekam, aż na naszym rynku ukażą się w naszym rodzimym języku tom piąty i dalsze. Dotychczas opowiedziana historia bardzo mi bowiem przypadła do gustu i mam zamiar czytać ją dalej.

Cykl "Niszczyciel" (w oryginale: Destroyermen, czyli dosłownie raczej "ludzie z niszczyciela") opowiada z grubsza o perypetiach załogi okrętu USS Walker - starego "czterofajkowca", niszczyciela typu Wickes, zaprojektowanego i zbudowanego jeszcze podczas pierwszej wojny światowej, a dowodzonego obecnie przez kapitana Matthew "Matta" Reddy'ego.

Akcja pierwszego tomu - "W oku cyklonu" - rozpoczyna się w roku 1942, podczas bitwy na Morzu Jawajskim. USS Walker, wraz z bliźniaczym USS Mahan oraz garstką innych, brytyjskich i amerykańskich okrętów, umyka rozpaczliwie przed przeważającymi siłami Japończyków, zatapiających ścigane alianckie okręty jednego po drugim. Walker i Mahan, usiłując wymknąć się potężnemu japońskiemu krążownikowi liniowemu Amagi, wpływają w tajemniczy "szkwał"... i od tej pory nagle wszystko się zmienia. Amerykanie momentalnie stwierdzają, że po opuszczeniu szkwału okręty japońskie nagle przepadły bez śladu, a co więcej, choć geografia okolicznych lądów jest im generalnie znana, to żyjąca na nich fauna i flora jest jakaś taka... niedzisiejsza. A co więcej, nagle gdzieś wcięło wszystkie znane porty i osiedla ludzkie.
Nie od razu, ale z czasem staje się jasne, co się właściwie wydarzyło - otóż, przebywając ów tajemniczy "szkwał", USS Walker oraz USS Mahan, wraz z załogami, przenieśli się... nie, nie w inne czasy. Lepiej - do równoległego wszechświata. Wszechświata, gdzie nigdy nie wyginęły dinozaury, gdzie człowiek nigdy nie wyewoluował, a zamiast niego światem władają rozmaici inteligentni zwierzoludzie. Amerykanie zaś szybko zostają uwikłani w rozpoczynającą się właśnie, krwawą wojnę pomiędzy dwiema nacjami takowych zwierzoludzi - łagodnymi, przyjaźnie do nich nastawionymi lemurami (w istocie, stworami częściowo kotowatymi, a częściowo małpowatymi), a agresywnymi, krwiożerczymi jaszczurami, znanymi jako grikowie. A biorąc jeszcze pod uwagę fakt, że jankesi dysponują niedościgłą - z punktu widzenia autochtonów - technologią (na tym alternatywnym świecie nie wynaleziono jeszcze takich rzeczy, jak proch strzelniczy, silnik spalinowy czy elektryczność), nietrudno odgadnąć, że wywrą ogromny wpływ tak na równowagę sił, jak i rozwój cywilizacji tego alternatywnego świata w ogóle.

Pierwszy tom cyklu, choć jest napisany sprawnie i potrafi wciągnąć, nie zapowiada niczego szczególnego - a to głównie przez wzgląd na prostą jak dyszel historię. Postacie - zarówno ludzi, jak i lemurów - są wprawdzie wyraziste i sympatyczne, ale nakreślone dość grubą kreską i schematyczne. Razić może także aż nadto wyraźny podział na czerń i biel - lemury i Amerykanie reprezentują tutaj tę drugą, a grikowie tę pierwszą. Kotowaci i homo sapiens są oczywiście ze wszech miar dobrzy, moralni i szlachetni - próżno doszukać się wśród nich postaci negatywnych. Z kolei grikowie są zobrazowani jako diabły wcielone, nie przejawiające żadnych cech pozytywnych, wyzute nawet z indywidualizmu.
Mogę jednak z czystym sumieniem stwierdzić, że wraz z kolejnymi tomami (następne dotąd w Polsce wydane to "Krucjata", "Malstrom" i "Pomruki burzy"), historia nabiera rumieńców. Bohaterowie eksplorują coraz większe obszary równoległego świata, poznając coraz to nowe ludy go zamieszkujące, a także... coraz to nowe ślady ludzkiej obecności (wraz z samą ludzką obecnością) - można się bowiem domyślić, że Walker i Mahan nie są jedynymi statkami, jakie przybyły na ową alternatywną Ziemię z naszego świata. Podział przestaje być aż tak czarno-biały, grikowie zostają przybliżeni i dorabiają się przyzwoitych postaci. Do tego, choć owe jaszczury są dominującą formą życia na owym świecie, grikowie wcale nie są jedyną ich nacją - w kolejnych tomach można napotkać także "dobre" jaszczury. Z drugiej strony, okazuje się niekiedy, że i lemury nie są kryształowe. A gdy do wojny włączają się kolejni sojusznicy i kolejni wrogowie, sytuacja coraz bardziej się gmatwa.

Największym jednak - bodaj - walorem książek Andersona jest ich niesamowita szczegółowość w kwestiach czysto technicznych. Autor jest z wykształcenia profesorem historii, a ponadto rusznikarzem amatorem - kiedy więc opisuje działanie Walkera i innych maszyn, widać wyraźnie, że wie, o czym mówi. W sposób wyczerpujący tłumaczy chociażby poczynania załogi przy obsłudze okrętu, przebieg napraw na okręcie oraz prac nad "nowoczesnymi" technologiami, takimi jak opracowywany w pocie czoła samolot. Od tej strony książki prezentują się naprawdę fachowo i profesjonalnie, są wiarygodne, a to wszystko tylko ułatwia zanurzenie się w świecie przedstawionym i uwierzenie, iż "łyżka nie istnieje". Warto dodać, że zarówno Walker, jak i inne statki oraz okręty obecne w książkach cyklu, są co do jednego prawdziwe. Anderson dokonał na potrzeby swojej twórczości jedynie lekkich zmian w historii - np. rzeczywisty Walker został zezłomowany jeszcze przed wydarzeniami rozgrywającymi się w cyklu, podobnie jak Mahan, a japoński krążownik liniowy Amagi, choć faktycznie go zaprojektowano, to nigdy nie ukończono. W efekcie Anderson wykorzystał w swoich książkach okręty, które pomimo swojego istnienia, nie wzięły udziału w wojnie - a co za tym idzie, ich odesłanie do równoległego świata w żaden sposób nie wpływa tu na jej przebieg. Autor objaśnił zresztą dokładnie tę i inne kwestie w posłowiu pierwszego tomu.

"W oku cyklonu" i kontynuacje mogę z czystym sumieniem polecić w pierwszej kolejności pasjonatom marynistyki tudzież militariów. W drugiej - powiedzmy, że fanom szeroko pojętej fantastyki, ze wskazaniem na zabawy z czasem tudzież przestrzenią oraz "co by było, gdyby".

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach



  • Kto przegląda   0 użytkowników

    • Brak zalogowanych użytkowników przeglądających tę stronę.
×
×
  • Utwórz nowe...