Skocz do zawartości

PanZuba

Forumowicze
  • Zawartość

    37
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez PanZuba

  1. PanZuba
    Na sam początek postanowiłem zdementować plotki jakoby jestem słabym graczem. Moje statystyki po 10 minutach na górnej ścieżce w finale MegaSuperProGamers są wynikiem marnej jakości myszki dostarczonej przez sponsora. Po prostu odmówiła mi posłuszeństwa. 12 razy.
    I tym kontrowersyjnym akcentem rozpocznę filozoficzną rozprawę na temat życia i śmierci, nieskończoności i próżni, miłości i nienawiści, myszek i zepsutych myszek. Zapraszam na:


    Wyznania Pro Gracza <płonący napis>

    Chyba każdy z nas spotkał się z problemem wadliwych myszek. Ale dosyć o was, czas napisać coś o Mnie. Niezależnie od tego jak bardzo dotyka was awaria myszki, mnie, jako ProPlayera dotyka ona milion razy bardziej.
    Pamiętam kiedy po raz pierwszy gryzoń odmówił mi posłuszeństwa. Było to bardzo dawno temu. Może inaczej: pamiętam, że kiedyś pierwszy raz uszkodziła mi się myszka. Nie wiem co jej było, po co się popsuła i dlaczego. Pamiętam jednak jaki wpływ wywarło na mnie to zdarzenie. Byłem wielce zdziwiony tym wydarzeniem- nie miałem pojęcia, że coś takiego może się przytrafić.
    Szok.
    To tak jakby twój najlepszy przyjaciel zaserwował ci kopa w cztery litery- tak bardzo nieoczekiwanie nagłe.
    I po części zdradzieckie.
    Tak, zdradzieckie? Dobre słowo na określenie tego zjawiska. Kupujesz śliczną myszkę, zapewniasz jej porządne zaplecze, schronienie, muskasz ją delikatnie zręcznymi palcami i pocierasz uczuciowo o gładką powierzchnię podkładki. I kiedy jest już cała mokra (od potu twojej dłoni)?
    ?ta ****** **** postanawia zdechnąć.
    Nie byłbym na nią tak zły, gdyby raczyła umrzeć kilka chwil wcześniej, kiedy owniłem noobów w ?kanterze?. Ale nie, Ona cierpliwie czekała na chwilę, gdy włączę pasjansa. W ?kanterze? noobów można niszczyć przy pomocy samej klawiatury, zaś jak zagrasz w pasjansa bez użycia myszki? No normalnie nie da się.
    Tamten dzień miał jeden plus ? wiedziałem już, że komputerowy gryzoń może się popsuć. I że niezależnie jak bardzo byś się starał i bronił urządzenia i tak w końcu całe zło świata przyjdzie, by dokonać dzieła i uszkodzić gryzonia.
    W dwóch słowach- byłem przygotowany.
    Z czasem przestałem się dziwić kolejnym awariom myszek- aczkolwiek, delikatnie mówiąc, wciąż mocno mnie w*******. I to niezależnie od tego, czy myszka uszkodziła się podczas gry w domu, na wykładzie lub w pracy- zawsze wściekałem się tak samo.
    Ale doszedłem do wniosku, że szkoda moich nerwów- wygram sobie gryzonia, bo co mam się denerwować.
    Że mi się myszka zepsuje.
    To by było bardzo negatywne. Gdyby myszka mi się tak zepsuła.
    Tak sobie piszę. Lanie wody. Oby nie lanie myszek.
    To by było brutalne.
    Żeby pozytywnie skończyć:
    Działająca myszka.
  2. PanZuba
    Gramy w 2017

    Wszystkie znaki na ziemi i na niebie wskazują, że armagedon nie nadejdzie jednak w Grudniu tego roku. Powinniśmy więc odłożyć na moment nasze pady i myszki, odejść na chwilę od komputera i poważnie zastanowić się nad przyszłością. Nie wiadomo bowiem, czy za pięć lat nasze życie nie zmieni się gwałtownie za przyczyną jakiegoś wymyślnego kontrolera i nasze długoletnie przyzwyczajenia oraz doświadczenie, jako graczy, nie pójdą na marne.


    Rob to, co myślisz!

    Sporo w tej płaszczyźnie może się zmienić przez prototypowe urządzenie o nazwie ?emotiv?. Głównym zadaniem tego przypominającego hełm z mackami kontrolera jest odczytywanie myśli użytkownika, ściślej pisząc: odpowiednia interpretacja sygnałów elektrycznych przebiegających przez poszczególne rejony mózgu. ?Macki? tego urządzenia to bowiem nic innego jak elektrody wychwytujące wyżej wspomniane sygnały. Jako, że każdy człowiek myśli, z punktu widzenia urządzenia, inaczej kontroler wymaga od użytkownika podania swego rodzaju ?wzorca?. Innymi słowy emotiv musi wiedzieć, jak użytkownik ?wyobraża? sobie, na przykład, podnoszenie obiektu czy też jego zmniejszanie. Najciekawsze jest jednak to, że urządzenie jest już stworzone (prezentację można obejrzeć na YouTube- wystarczy wpisać ?Mind Control Device Demonstration - Tan Le?), zaś sama jego cena oscyluje w okolicach jednej-trzeciej średniej krajowej: 299 $. Kto wie, czy za pięć lat udoskonalona wersja emotiv-a może się więc stać zastępcą Kinecta czy move-a.


    Skoro już piszemy o osławionych kontrolerach Microsoftu i Sony: wiele wskazuje na to, że pozostaną kontrolerami dla gier głównie ?familijnych?, z rzadka wykorzystywanych do sterowania w grach wyścigowych, akcji itp. Potężny cios spadł bowiem na koncepcje wykorzystywania tego typu kontrolerów w grach akcji w czerwcu tego roku. Chodzi tu o premierę ?Steel Battalion: Heavy Armor?- główną jego cechą miało być oryginalne sterowanie polegające na połączeniu pada z wspomnianym powyżej kinect-em. Wykonanie tego elementu było jednak katastrofalne: recenzenci skarżyli się na nie intuicyjne, chwilami nie działające sterowanie. Przed średnią 40 na metacritic gry nie uratowała nawet dobra fabuła oraz grafika.
    Kontrolerami są nie tylko rzeczy mieszczące się ręku, ewentualnie kamery czy też mackowate opaski na głowę. Co powiecie na koncepcję całego pokoju jako kontrolera, z zintegrowanym czujnikiem ruchu Kinect, 10 kamerami na podczerwień, podłogą z zamontowanymi rolkami i ekranem otaczającym gracza? Jeśli dodać do tego karabiny paintballowe wycelowane w gracza mające za zadanie odwzorować, w pewnym sensie, otrzymywane przez graną postać obrażenia- otrzymamy pokój w którym poczujemy się jak w grze. Mowa tu o niczym innym jak o pomieszczeniu stworzonym przez ?The Gadget Show? przy okazji premiery Battlefielda 3 na jesień 2011 roku. Co ciekawe kontroler ten okazał się nad wyraz dobry- uczestnicy projektu chwalili w programie zabawę przy jego użyciu (oczywiście, mogła to być swego rodzaju autopromocja, ale trzeba przyznać- pokój robi wrażenie). Jeśli więc macie na zbyciu 2 miliony złotych oraz sporej wielkości, niewykorzystane pomieszczenie- droga wolna. Zawsze możecie też poczekać do roku 2017- być może w waszych miastach pojawią się pierwsze placówki oferujące płatną rozrywkę w tego rodzaju pomieszczeniu. Pytanie tylko, czy zamiast siedzieć w takim pokoju nie lepiej zainwestować w karabin asg i wyjść z znajomymi na rozgrywkę?



    GTX 690 w każdym domu.

    Pisząc o przyszłości grania nie można nie uwzględnić ciągłego postępu technologicznego: lepsze procesory, szybsze karty graficzne, jeszcze więcej pamięci RAM. Już teraz słychać pierwsze wzmianki o procesorach Intel Core trzeciej generacji, a zapowiedziane na 2014/2015 rok pojawienie się nowych konsol Sony i Microsoftu może dodatkowo przyspieszyć postęp w tworzeniu lepszych komponentów do komputerów osobistych. Warto tutaj zwrócić uwagę na wymagania gier przeznaczonych na PC: pojawienie się nowych konsol negatywnie wpłynie na ten aspekt- przynajmniej przez pierwsze lata, kiedy to moc PC będzie ustępowała mocy konsolom. Całkiem prawdopodobny wydaje się także regres w rynku tabletów: konkurencyjne netbooki są bowiem niewiele większe, zaś z pewnością przewyższają tablety wygodą użytkowania i mocą. Jakość telefonów komórkowych również będzie dużo większa- jednak nie na tyle, by moglibyśmy zagrać w crysisa na kieszonkowym urządzeniu. Powszechna może się stać także usługa ?grania na chmurze?, co będzie umożliwione między innymi przez szybsze łącza internetowe.


    W co zagramy w 2017.

    Czas zająć się przepowiedniami dotyczącymi kwestii najważniejszych: czyli jak czas wpłynie na kształt samych gier. Zanim przejdę do pozytywnych przepowiedni na przyszłość czas się zając pesymistycznymi, lecz pewnymi jak kolejne części Call of Duty w każdym roku, kwestiami. Chodzi mi tutaj o politykę niektórych wydawców dotyczących płatnych DLC. Już teraz obserwujemy zjawisko wydawania nowych map, pakietów broni czy skórek w postaci płatnych paczek. Za 5 lat to zjawisko nie tylko się nasili, ale także stanie się normą, powszechnie akceptowalną przez społeczeństwo graczy. Jeśli już na temacie sprzedaży jesteśmy: wszystkich fanów klasycznych pudełek z grami pragnę uspokoić- prędko nie znikną one z półek. Jest to po części spowodowane popularnością, jaką cieszą się edycje kolekcjonerskie gier- dodatkowo koszt pudełka i płyty w kontekście ceny gry nie jest bardzo wysoki. Owszem, rola dystrybucji cyfrowej będzie rosła, jednak zanim całkowicie wyprze ona tradycyjny system sprzedaży miną dziesiątki lat.
    Oczywisty wydaje się być wzrost jakości grafiki- wystarczy choćby spojrzeć na prezentację silników Unreal Engine 4 oraz CryEngine 3. Jeśli dodać do tego pojawienie się nowych konsol otrzymamy masę gier z zniewalającą grafiką. Zapewne też pojawią się jeden lub dwa tytuły- na miarę słynnego Far Cry z 2004 czy crysis-a z 2007- które na tym polu całkowicie pozamiatają, wyprzedzając konkurencję o kilka lat.
    Od paru lat widać tendencję do zamieszczania trybu multiplayer, często na siłę, w wielu grach. Proceder jest to uzasadniony- multiplayer widocznie zwiększa długość trwania gry- i zapewne będzie podtrzymany. Niemniej jednak prawdziwy prym będą wiodły gry przeznaczone wyłącznie dla wielu osób. Liderem w tej dziedzinie pozostanie League of Legends, zaś jego dominacji nie zagrożą znacząco nawet kolejne części konkurencyjnej DoTy. Warto tutaj wspomnieć także o tajemniczym Titan-ie, projekcie Blizzard-a, który ma za zadanie być godnym zastępcą World of Warcraft. Na chwilę obecną wiadomo o nim tyle, co nic, biorąc zaś pod uwagę fakt, że tworzeniem gry zajmuje się Blizzard, możemy być pewni, że Titan będzie dziełem niezwykłym.
    Co innego do 2017 roku nas czeka? Wiele rzeczy będzie wyglądać podobnie, jak dziś: Electronic Arts będzie starało się skontrować kolejnymi częściami Battlefielda i Medal of Honor kolejne części Call of Duty, Rockstar Games wypuści kilka genialnych tytułów, parę gier wychodzących z schematu przepadnie w tłumie szablonowych produkcji. Jeśli dodać do tego ogólny zachwyt nad produkcjami niezależnymi, otrzymamy świat niewiele się różniący od obecnego. Czy jednak na pewno? Czy nie powstanie ?gra idealna?, która każdego powali na kolana każdym swym aspektem?
    W marcu tego roku Microsoft poinformował o zamiarze stworzenia pierwszej na świecie gry AAAA. Poczwórne A w informacji pomyłką być nie mogło- pojawiło się w ogłoszeniu aż trzy razy! Biorąc pod uwagę, że najkosztowniejsze gry są obecnie oznaczane jako AAA, Microsoft szykuje dla nas coś naprawdę niesamowitego. Czyżby, muszę to napisać, My Little Pony: Friendship is Magic- The Game?

  3. PanZuba
    Nic tak gracza nie denerwuje, delikatnie rzecz ujmując, jak ujrzenie minimalnych wymagań sprzętowych długo oczekiwanej gry, których nie spełnia jego leciwy komputer.
    Tak było w moim przypadku z Batmanem AC, na którego to intensywnie czekałem od pierwszych zapowiedzi tylko po to, by któregoś tam października dowiedzieć się, że teoretycznie nie odpalę oprogramowania (tak winno się nazywać gry przed rodzicami czy dziadkami) na mojej maszynie. Z resztą, zobaczcie sami te oficjalne wymagania: http://www.cdaction.pl/news-22943/batman-a...pc-wysokie.html i porównajcie je z konfiguracją mojego Pecka:
    Intel core 2 6400: 2,13 Ghz
    1,5 Gb. RAM-u
    I najgorsze, czyli GeForce 9500 GT
    Słowem: tragedia! Poczułem wtedy niesamowity ból nie do wyrażenia, wściekłość, podsycaną dodatkowo komentarzami w stylu: ?wcale nie takie wysokie? lub też ?Pójdzie nawet na kilkuletnim komputerze?. Przyjrzałem się dokładnie wymaganiom- na drugi rzut oka wyglądało to jeszcze gorzej: żaden z podstawowych komponentów nie spełniał minimalnych wymagań. Nadzieja na uruchomienie gry prysła.
    W akcje desperacji zacząłem przeszukiwać fora w celu znalezienia choćby cienia nadziei na to, że Batman jednak będzie działał płynnie. Niestety, tematy w stylu ?czy Batman AC Pojdzie na moim kompie: Intel core i3, 4 Gb RAM-u, GeForce 9500 GT? z odpowiedziami rodzaju ?Z taką kartą graficzną nie liczyłbym na to? zamiast uratować nadzieję zadały jej cios w serce a zwłoki zakopały pod fundamentami 1000 metrowego budynku.
    Ale jeszcze się nie poddałem. W moim komputerze była ukryta moc przepotężna, z czego zdałem sobie sprawę grając w takiego Mass Effecta 2 z full detalami w rozdzielczości 1280x1024 (maksymalna rozdzielczość mojego 19-to calowego monitora). Czy chociażby odpalając (!) Battlefielda: Bad Company 2 na średnich (!!!) detalach. Żeby było jasne: gry nie chodziły na 2 czy też 6 fps-ach, ale trzymały równy poziom 23-25 klatek na sekundę. Z drugiej jednak strony nijak dało się grać w chociażby takiego Cryostasisa czy GTA 4.
    I wtedy przypomniałem sobie o jednej z największej przewag komputerów nad konsolami: można je ulepszać. Wystarczyłoby wymienić zasilacz, dokupić RAMu i oczywiście zmienić kartę graficzną i można by się było cieszyć pewnym, płynnie działającym Batmanem.
    Postanowiłem więc zakupić Batmana, zainstalować na obecnym stanie komputera a dopiero później, ewentualnie ulepszyć maszynę. Początki nie były obiecujące: instalacja trwająca 3-4 godziny (na forach wyczytałem że taki czas to norma, na komputerach spełniających wymagania trwało to podobno około 2 godz.) oraz pierwsze uruchomienie: program łaskawie informuje mnie że:

    Nie, no, naprawdę?
    Zignoruj. Zmieniam detale z ustawionych domyślnie największych (!) na najmniejsze. Uruchamiam grę. 5 minut dodatkowego czekania, przycinające logo Nvidii. I jaka złość niespotykana ogarnęła mnie, gdy na starcie ujrzałem to:

    Gdyby ta tęcza chociaż przypominałaby wyglądem Rainbow Dash?

    Ale nie, to musi być nieoficjalny symbol, oznaczający, że moja karta to GeForce 9500...
    Mimo wszystko, lecę dalej: Game For Windows chce aktualizacji. 5 minut na aktualizację, 5 na ponowne uruchomienie. Wreszcie można włączyć właściwą grę i?

    Sukces! Gra chodzi płynnie nawet podczas największych bijatyk, szybowanie nie przypomina teleportacji a kocie ruchy Catwoman są w istocie bardzo kocie. Co prawda nie ma tekstur wysokiej jakości, PhysX wyłączony, AA x8 tutaj nie uświadczymy zaś podczas nielicznych cutscenek gra potrafi klatkować, ale nie można żądać wszystkiego od GeForce 9500, prawda?
  4. PanZuba
    Jak stworzyć smog?1

    Wstając dzisiaj rano zastałem przepiękny widok. Oto bowiem za oknem ujrzałem niepokojąco pociągającą nicość. Nicość szarawo-białą przesłaniającą mi widok na szpetny śmietnik i inne części wspaniałego Szczecina. Nic tak bowiem nie zbudza do wstania jak specyficzny nastrój tworzony przez przesłaniający wielką metropolię smog. A może to była tylko zwykła mgła? Lub niska podstawa chmur?
    W każdym razie: nieistotne jest czym to coś było- ważnym jest czym to coś mogłoby być. Na powstawanie smogu, w przeciwieństwie do mgły, człowiek ma wpływ. Skoro człowiek ma na to wpływ, może logicznym rozwiązaniem byłoby codzienne serwowanie mieszkańcom przepięknej mazi unoszącej się w powietrzu? Jednakże najpierw należałoby by odpowiedzieć na pytanie czym tak właściwie jest smog. Otóż ta dziwna lewitująca substancja to nic innego jak efekt działania zwiększonej wilgotności i zanieczyszczeń przy bezwietrznej pogodzie. O ile bowiem wilgotność można łatwo zwiększyć polewając miasto wodą z węży ogrodowych a do usunięcia wiatru wystarczy wybudować dookoła metropolii wysoki mur, o tyle z zanieczyszczeniami sprawa nie będzie taka prosta. Jednakże, paradoksalnie, zwiększenie zanieczyszczeń może się także wiązać z znacznymi wpływami strumienia pieniędzy do kasy miasta. Budowa tanich, bardzo skutecznie zanieczyszczających powietrze elektrowni węglowych czy gazowych szybko się zwróci, zaś zachęcenie inwestorów do budowy na terenie aglomeracji brudnych, nie ekologicznych obiektów przemysłowych może przynieść korzyści w postaci wpłacanych podatków oraz nowych miejsc pracy. Najlepsze jest to, że budynki nie muszą być estetycznie: nikt bowiem ich nie zauważy w romantycznej zasłonie miejskiego smogu. Kolejnym krokiem byłaby akcja promowania zanieczyszczających atmosferę samochodów i urządzeń RTV. Ulgi na samochody terenowe, dotacje do urządzeń gospodarstwa domowego klasy energetycznej G czy wreszcie ustalenie maksymalnej ceny benzyny na 3 złote. Dodatkowo można by wprowadzić akcyzę na rowery, zwiększyć ceny biletów2 tudzież poprowadzić obwodnice przez parki2 by zniechęcić ludzi do ekologicznego podróżowania. Rzecz jasna takie kroki można by wprowadzić w miastach na całym świecie, co byłoby gwarantem gwałtownego rozwoju, podniesienia stopy życiowej na całym świecie. Szacuje się, że jeśli te kroki wprowadzimy już teraz, to do końca 2070-go roku będziemy się cieszyć smogiem w miastach na całym świecie!
    Niestety, są na świecie ludzie którzy zdają się nie doceniać pomysłu zwiększenia niesamowitości świata przy pomocy smogu: takie osoby nazywamy ekologami. Głoszą oni, między innymi, że za 50 lat wyczerpiemy zasoby ropy naftowej, węgla i atomu, że świat musi inwestować w bardzo drogie, niewydajne elektrownie słoneczne. Śmieję się głośno z ich hipokryzji, bo czyż bowiem za 5 miliardów lat słońce także nie wygaśnie? Czy ekolodzy nie są w stanie pojąć że nonsensem jest inwestycja w generatory prądu, których źródło lada dzień może wygasnąć? Rzecz jasna plany rozwoju ekologów nie kończą się na spamowaniu elektrowniami słonecznymi po dziewiczych terenach pustyń. Ich uwagi sięgają dużo dalej- sugerują, iż zanieczyszczenia negatywnie wpływają na ludzkie zdrowie. Należałoby tu jednak zaznaczyć, że w USA średnia długość życia od 1900 roku wzrosła o około 30! Nie trzeba przypominać że w tym okresie miał miejsce gwałtowny rozwój przemysłu i, co za tym idzie, właśnie zanieczyszczeń. Wnioski więc nasuwają się same. Na pocieszenie dla ekologów napiszę iż masowe usmogowienie świata może mieć pozytywny wpływ na świat przyrody, że wspomnę tutaj, o chociażby, istnej ekspansji nowych organizmów w pobliżu elektrowni atomowych czy też stopniowo zmniejszającej się liczbie zagrożonych gatunków.
    Największy wpływ jednak te zmiany będą mieć na przeciętnego obywatela: posiadanie własnego samochodu 4x4 z powiększy ego każdego mężczyzny zaś brak rowerów ucieszy z pewnością prawicowe młodzieżówki. Nie można też zapominać o samym smogu-wraz z odpowiednio zaprojektowanym oświetleniem polepszy on klimat (żarcik, hi hi) starych miast, średniowiecznych zamków czy też opuszczonych psychiatryków. W tej chwili otwiera się przed nami całe morze możliwych możliwości. Od nas zależy, czy uda nam się je wszystkie osiągnąć, czy też gorę wezmą uprzedzenia, pogróżki ekologów lub lenistwo.
    Kto wie, czy za 60 lat wasz wnuk spoglądając z radością w szaro-białą, piękną, tajemniczą, magiczną maź z książką ?Jak powstała najcudowniejsza rzecz na świecie- czyli o genezie wielkiego smogu? pod ręką nie powie z dumą, że ?jego Dziadek brał w tym udział!!?.3



    1) UWAGA!!
    Autor wpisu nie cofnie się przed niczym- a zwłaszcza przed niewłaściwą interpretacją informacji, naginaniem faktów, głupich, niedorzecznych domysłach, by tylko udowodnić swoją rację. Ciekawym jest także to, iż umieścił to ostrzeżenie na końcu wpisu?
    2) Tak bardzo serio, że na poważnie: u nas w Szczecinie naprawdę zamierzają wprowadzić te dwa punkty?
    3) Żeby nie było, bo poza tytułem nie ma tu wzmianki o Anno: Anno 2070, gra ekonomiczna z frakcjami Eco i Tycoon, bardzo dobra z resztą. Chyba. Nie wiem, bo nie grałem.

  5. PanZuba
    Milion rad jak zabezpieczyć się przed Zombie1.

    Świat ciągle mnie zadziwia. Niedawne ?wynalezienie? prędkości większych od światła, odnalezienie życia opartego na arsenie zamiast na fosforze tudzież zbliżający się nieubłaganie grudzień 2012- wszystko to powoduje, że odkurzona zostaje moja własna teoria o zbliżającej się, gigantycznej fali kosmicznych mutantów?zombie z przyszłości.

    Armagedon jest bliski! Jednak, co jest niepokojące, nie jestem odosobniony w swoich poglądach dotyczących zniszczenia ludzkości przez zdechlaków. Wszystkie znaki na niebie i na ziemi wskazują bowiem, że zombie się zbliżają i, co gorsza, nadciągną szybciej niż się spodziewamy. Patrząc na forum znanej strony cdaction.pl można stwierdzić, że świat właśnie ogarnęła istna gorączka na wymyślanie coraz to bardziej wymyślnych teorii na temat końca świata związanego z apokalipsą zombie. Z kolei podczas wizyty w supermarkecie coraz częściej zauważa się ludzi kupujących żywność, napoje i inne niezbędne akcesoria- robią to po to, by zapewnić sobie zapasy na nadchodzącą apokalipsę zombie. Należy zwrócić także uwagę na osoby tankujące pojazdy, kupujących bilety samolotowe do rejonów mniej zagrożonych apokalipsą oraz tych wszystkich, którzy trenują sztuki walki. Wszystkim im wydaje się, że będą w stanie oszukać czy też obronić się przed zombie, że przetrwają nadchodzącą katastrofę. Nic bardziej mylnego!! Mimo, że apokalipsy Zombie, w przeciwieństwie do Hiszpańskiej Inkwizycji, można się spodziewać, to nikt nie jest w stanie jej przetrwać. Wystarczy chociażby spojrzeć na wydarzenie mające miejsce 65 milionów lat temu- wtedy to fala umarlaków zabiła około 75% żyjących stworzeń, łącznie z dinozaurami! Z resztą obecnie w historii ziemi udokumentowano 5 Niepowstrzymanych Apokalips Zombie zwanych potocznie Masowymi Wymarciami2.


    0 Rad na przeżycie fali Zombie.
    Muszę się wam przyznać- już w tytule was okłamałem. Tak naprawdę nie ma miliona rad na przetrwanie apokalipsy zombie- to był tylko tani chwyt, mający was zmusić do przeczytania wpisu. Tych rad nie ma nawet pięćdziesięciu siedmiu, dwunastu czy nawet jednej. Jesteśmy bezsilni jak kostka lodu umieszczona na rozgrzanej patelni. To tylko kwestia czasu nim zostaniemy zniszczeni. Jedyne co możemy w tej sytuacji zrobić, to przyglądać się jak zombie zjadają żywcem innych ludzi, odrywając kończyny i uszy, wyrywając ciągle bijące serce, wyciągając język jeszcze świadomej ofiary, która widzi siebie w kałuży krwi otoczona zgniłymi, śmierdzącymi i poruszającymi się trupami zajadającymi się jej własnym ciałem. Oczywiście, zawsze możesz nakręcić to wydarzenie kamerką i wrzucić na You Tube, jednak to nie zmieni faktu, że gdy tylko zdechlaki wyczują twoją obecność porzucą swoją obecną, wciąż żywą ofiarę i ruszą w twoją stronę.

    Oni już tu są!
    Naszą przegraną pozycje ugruntowuje fakt, że zombie są przygotowane do niemalże każdych warunków panujących na ziemi. Są w stanie zniszczyć swoich wrogów szybciej niż neutrina3. Znane są przypadki ludzi, którzy widzieli kiedy to mała grupka zombie rozprawiła się z całym garnizonem wojskowym w mgnieniu oka. Jednakże z powodu braku naocznych świadków nie wiadomo jak dokładnie zombie pokonują doskonale uzbrojonych żołnierzy. Tak, nie przywidzieliście się- pokonują. Zdechlaki już tu są i na swój cel- jak na razie- obrały tajne budynki militarne. Paradoksalny dowód, jakoby inwazja zombie już przebiegała, jest jednoznaczny- wojsko zaprzecza bowiem istnieniu grup zombie niszczących tajne budynki. A skoro zaprzecza wiadomym jest że te istoty są w liczbie znacznie większej niż się wcześniej spodziewaliśmy! Ich liczebność na niektórych terenach już teraz może znacznie przekraczać dopuszczalną normę 1 zombie na 10 km2 a szacuje się, że do Grudnia 2012 liczba zombie przekroczy 234 tryliardy osobników!
    W powyższej sytuacji pozostaje nam nic innego jak oficjalnie rozpocząć ogólnoświatową panikę.
    1) UWAGA!!
    Autor wpisu nie cofnie się przed niczym- a zwłaszcza przed niewłaściwą interpretacją informacji, naginaniem faktów, głupich, niedorzecznych domysłach, by tylko udowodnić swoją rację. Ciekawym jest także to, iż umieścił to ostrzeżenie na końcu wpisu?
    2) Nazwa "Masowe wymierania" powstała, ponieważ obawiano się gigantycznych fal paniki, jakie by nastąpiły gdyby opublikowano nazwę "Niepowstrzymane Apokalipsy Zombie".
    3) Ostatnio udowodniono że neutrina potrafią być szybsze od światła. Zombie są szybsze od neutrin. I to bez biegania. Nie wiadomo czemu korzystają z tego przywileju tylko podczas walki z wojskiem.

×
×
  • Utwórz nowe...