Skocz do zawartości

Kondzio

[Ekspert] Manga & Anime
  • Zawartość

    1818
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    1

Posty napisane przez Kondzio

  1. @Diex - Ciężko znaleźć slice of life, które choćby trochę nie zahaczało o szkolne klimaty. Średnia wieku bohaterów anime to jakieś 16 lat, co stanowi podatny grunt dla rozmaitych perypetii miłosnych i emocjonalnych... ale dobra, nie jestem tu żeby wygłaszać wykłady, tylko polecić Ci konkretne tytuły!

    Przede wszystkim: dokończ Toradora! Nie bez powodu uważa się to za jedną z najlepszych serii obyczajowych; moim zdaniem w pełni sobie zasłużyła na wysokie noty i uznanie widzów.

    Warte uwagi jest zdecydowanie 5 Centimeters per Second - wzruszająca historia związku poddanego ciężkiej próbie czasu i oddalenia. Tak przynajmniej twierdzi większość oglądających; osobiście jeszcze tego nie widziałem, czego szczerze żałuję.

    Ostrożnie mógłbym polecić jeszcze Hanamaru Youchien, popełnione przez twórców TTGL, opowiadające o perypetiach przedszkolaków (czasem dość nietypowych, ale zawsze mających swój urok), ich wychowawców oraz paru innych osób, mniej lub bardziej związanych z osią fabularną.

  2. Co się nagrzebałem po imageboardach, to moje^^ Odnalazłem rozszerzoną wersję tego obrazka:

    hmmm.jpg

    Autorem tegoż jest niejaki (lub niejaka, trudno powiedzieć) Tatsuki Amazuyu (albo Amaduyu; spotkałem się z dwoma wersjami, żeby było zabawniej, nie mam pewności, czy to ten sam człowiek). Z moich dalszych poszukiwań wynika, że ta osoba zajmuje się projektami postaci do visual novel japońskiego studia "Leaf". Kilka ich gier doczekało się nawet ekranizacji (tu wypada wymienić tytuły jak Utawarerumono, Tears to Tiara, czy White Album).

    Podsumowując, szanse że to art z jakiegoś anime są niemal zerowe. Ewentualnie to jakaś gra, albo nawet taki tylko projekt "do szuflady", którego nigdzie indziej nie uświadczysz... A szkoda, też mi się ilustracja z miejsca spodobała.

  3. Jak yuri to koniecznie Strawberry Panic! Jest to jedna z niewielu serii które oglądałem więcej niż raz i ma u mnie mocną, zasłużoną dziewiątkę. Mangi nie polecam, bo nie dość że gorsza, to została przymusowo zakończona ze względu na niedomaganie (psychiczne) autora.

    Mówi się, że równie dobre (lepsze?) jest Maria Sama ga Miteru, ale nie oglądałem osobiście (przy okazji warto zwrócić uwagę na fakt, że katolickie żeńskie szkoły to ZAWSZE materiał na yuri).

    Tytuł następny to Kannazuki no Miko - osadzone w klimatach fantasy, doprawione mechami i motywem ratowania świata. Doczekało się kontynuacj/spin-offa w postaci mangi Zettai Shoujo Seiiki Amnesia.

    Wspomniane Sasameki Koto polecam tylko jako mangę, spodobała mi się niezmiernie, adaptacja natomiast wyszła cokolwiek średnia.

  4. Mam taką teorię, że to anime podoba się głównie osobom, które nie oglądały specjalnie wielu tytułów, a im więcej obejrzą, tym to wspomnienie blednie.

    W sumie to chyba się z tym zgadzam. Są też oczywiście osoby, którym podoba się i już, bez względu na to co oglądały później/wcześniej, ale to na pewno mniejszość. Jeśli o mnie chodzi, Elfen Lied było początkiem powrotu do 'zawodowego' oglądania anime, jakieś dwa lata temu i na mój odbiór serii mógł wpłynąć sentyment. Później oglądałem jeszcze trzy razy i moja ocena się nie zmieniła, należę zatem do tej mniejszości, a tytuł pozostaje w czołówce, choć już nie na pierwszym miejscu.

    Ostatnio widziałem genialny obrazek z Katawa Shoujo, ale posłużyć on może do wyrażania dezaprobaty, więc go nie użyję, a przynajmniej nie w tym poście/nie w tym fragmencie posta :jezyk2:

    A, ten obrazek! Sam widziałem jeszcze parę innych, równie ciekawych i... tyle mam do powiedzenia :ermm:

    Starsze anime po prostu bardziej się podobają, tak to już jest :)

    Może też pojawi się jakiś mocarz, który mi pomoże z pisaniem zapowiedzi do poszczególnych tytułów? :jezyk2:

    I na sali zapanowała taka niezręczna cisza...

    Gdyby ktoś mnie pytał o zdanie, temat najlepiej założyć w pierwszej połowie września. A że pisanie zapowiedzi nie jest jakieś strasznie skomplikowane, chętnie pomogę;)

    Część oficjalną mamy za sobą, teraz co ostatnio oglądałem.

    Vampire Knight i kontynuacja Vampire Knight Guilty. W dzieciństwie, Yuuki zaatakował wampir. Natomiast życie uratował jej wtedy drugi wampir - Kaname Kuran. Obowiązkowo, dziewczyna nie pamięta niczego sprzed tego wydarzenia. Ostatecznie zostaje adoptowana przez

    byłego łowcę wampirów

    , sprawiającego wrażenie bardziej dziecinnego od niej Kaien'a Cross. 10 lat później Yuuki jako uczennica Cross Academy (tak, to MA coś wspólnego z jej przybranym ojcem) codziennie musi pilnować koleżanek z Dziennej Klasy, które zawsze zaczynają wariować na widok bishowatych uczniów Klasy Nocnej. Przy tym ponad przypuszczenia trudnym zadaniu pomaga jej Zero Kiryuu, również z Klasy Dziennej. Uzbrojony w budzącą powszechną grozę osobowość, o wielkim pistolecie nie wspominając, póki co panuje nad sytuacją.

    O co chodzi? Otóż wspomniany Kaien Cross zapragnął doprowadzić do spokojnej koegzystencji ludzi i wampirów. W tym właśnie celu powstała szkoła, gdzie do Klasy Dziennej uczęszczają zwykli, nieświadomi całego przedsięwzięcia ludzie, a Klasa Nocna... nie muszę chyba tłumaczyć. Postęp techniki zapobiegł konieczności wbijania się krwiopijców w dziewicze karki, a Yuuki i Zero dbają o to, żeby nikomu nie przyszło do głowy wracać do "tradycji". I tak się przy okazji złożyło, że w Klasie Nocnej znajduje się ten sam Kaname Kuran, niezmiennie będąc podejrzanie miłym dla głównej bohaterki.

    Pierwsze co mi przychodzi na myśl to "Hellsing w wersji shoujo". Równie interesujące, tylko na inny sposób, rzecz jasna. Walki (mało i krótkie) robią za tło przemyśleń i rozterek bohaterów oraz zawirowań fabularnych. Nawet z jakiejś poważnej rozmowy można błyskawicznie przejść do scenki humorystycznej, których jest tu całkiem sporo (to mi się nawet podobało). Obie serie mają te same zalety i powtarzają ten sam fail. Fabuła się ładnie rozwija, wciągające to się się robi, brak zastrzeżeń do wykreowania postaci, ogólne wrażenie to seria na wyższym poziomie, a przy samym wyjściu, widz się potyka i spada z wysokiego klifu, czy też cliffu. W pierwszej serii jest to jeszcze do przełknięcia, Guilty natomiast... nie wiem czy to oryginalny pomysł z mangi był, czy inwencja studia, żeby się w razie czego dało dalej dokręcić, jak wyjdą nowe rozdziały. Niby wszystko się wyjaśniło, ale kompletnie nie wiadomo co (i jak) dalej :dry:

    Co jeszcze... Kreska mi się spodobała, zwłaszcza wygląd Yuuki; muzyka bardzo pasuje do ogólnego klimatu, endżojment z oglądania jest (do końcówki ostatniego epizodu) naprawdę spory. I będzie 16 - po 8 na każdą serię.

    Iketeru Futari "Koizumi, my love!" :laugh:

    Krótka seria, 16 odcinków, gdzie każdy trwa niewiele ponad 5 minut. Większość z nich to luźno powiązane ze sobą epizody, mimo wszystko ma to jakąś fabułę. Keisuke Saji to niewątpliwie jeden z tych 'perwersów'. Pożyczając sobie telefon ojca (jest rok 1997 i własna komórka to prawdziwy szpan) trafia na wiadomość od niewiasty w swoim wieku, zdecydowaną, jak to się mówi, wymienić dobra materialne na naturalne. Saji bez większego namysłu udaje się w umówione miejsce. Wszystko okazuje się być żartem, który dla zabawy zwykła powtarzać Akira Koizumi - szkolna koleżanka bohatera, dziewczyna marzeń (i fantazji) wielu rówieśników. W taki sposób obje nawiązują znajomość i zaczyna się ich... związek?

    Modelowa tsundere i ślepo zakochany w niej zboczeniec, tak to wygląda. Oglądając wszystko za jednym razem, uraczyłem się gigantyczną dawką absurdalnego humoru oraz innych zakręconych akcji (no i fanserwisu, nie można o tym zapominać); anime pobiło nawet Dokuro-chan. Zastrzeżenia budzą tylko ostatnie odcinki: z jednej strony dorzucają się do fabuły, co trzeba pochwalić, z drugiej, podnoszą serii poprzeczkę o którą się niestety z lekka wyrżnęła. W tym miejscu, zaciekawiony dalszym rozwojem akcji, sięgnąłem po mangę. Przeżyłem szok mniejszy. To dopiero się nazywa "momenty"! Kiedyś dokończę czytać.

    Na specjalną pochwałę zasługuje postać Koizumi. W tak krótkiej i epizodycznej serii udało się stworzyć postać która widza bawi, potrafi oczarować, jak i wywołać współczucie.

    Na to, że seria jest zbyt krótka nie narzekam prawie nigdy. Tym razem szczerze tego żałuję. Według mnie długość była tutaj jedynym poważnym problemem (może jeszcze przydałoby się więcej szczegółów paru wątków). To szaleństwo z nutką powagi zasłużyło na 9 z mojej strony.

  5. "Ekspert od dołowania się"? Ohayo gozaimasu^^

    Mam zaszczyt znać Draciowy MAL i Clannada tu nie widzę. Jednak osobiście uważam, że dużo lepszy jest Kanon (2006), a nawet Air. Tyle KyoAni oczywistości, co to je każdy zna :wink: Nie jest tak łatwo o tytuł stricte 'depresyjny' (może to i dobrze, wskaźnik samobójstw w Japonii do najniższych nie należy;), mogę jednak polecić Saikano, Tsukihime albo True Tears (cóż za wymowna nazwa).

    Odnośnie punktu pierwszego: podłączam się do rekomendacji Bakemonogatari, a od siebie dodaję (tak jest) Kara no Kyoukai, zwłaszcza część piątą - Mujun Rasen (bo tak naprawdę można to oglądać w dowolnej kolejności).

  6. KimiKiss, wersja anime. Zero supernaturalu, a jeśli chodzi o fabułę, to jedna z mocniejszych jest, zdecydowano się tu na rzadki zabieg wprowadzenia kilku męskich protagonistów (główny jest jeden, a ze dwóch pobocznych) i zrealizowano IMO bardzo dobrze. Nawet ecchi nie uświadczysz, moe jest za to całkiem sporo. Pełno tam zawirowań okołomiłosnych całkiem wiarygodnych nawet. Mangę też możesz sprawdzić, tam bohater jest tylko jeden, a każdy tom to historia opowiadana od początku, z inną panną w roli głównej. I tam już ecchi jest. Dodam jeszcze, że jedno i drugie ma dość oryginalną kreskę, która to niezwykle mi do gustu przypadła.

  7. Najmocniej przepraszam, że przerywam rozmowę o skórkach na forum, ale chciałbym by rozważono pewną opcję. Chodzi o dział Manga&Anime. Pomyślałem, że można by przypiąć tam listę wszystkich tytułów, które mają już oddzielne tematy. Aktualnie są tego tylko 3 strony, ale widać że idea chwyciła i kolejne wątki wciąż powstają. A taka lista mimo wszystko jest dużym ułatwieniem, zarówno dla zakładających, jak i szukających danej pozycji. Nadaje się?

  8. Coraz bardziej mnie zawodzi Queen's Blade. [...] Po prostu nie tego się spodziewałem. Owszem fanserwis fanserwisem ale serwują go nachalnie i w złym stylu.

    Zdania chyba nie zmieniłeś, jako że na MALu widzę 6 :confused:

    Jeśli o Queen's Blade chodzi, powiem tak: również nie tego się spodziewałem. Jednak w moim przypadku zaskoczenie było zdecydowanie pozytywne. Przede wszystkim, anime jest hiperbolą fanserwisu i nikt się z tym nie kryje. Twórcy nie próbują maskować tego faktu przedramatyzowanymi wątkami, czy niepotrzebnym zagłębianiem się w psychikę bohaterek. Plus, za szczerość i w pewnym stopniu odwagę :wink: Warstwa fabularna jest prosta, klarowna i IMO udana. A nawet nie wszystkie produkcje starające się być epic fantasy mogą się tym poszczycić. Świat QB jest barwny, historia trzyma się kupy, parę zwrotów akcji można uświadczyć, bohaterki (niektóre) mają "to coś" (najbardziej udane są według mnie Nanael i Echidna), dają się lubić.

    U mnie Queen's Blade ma 8. Nie jest to takie 8 jakie dostał Air, czy Death Note, bo ciężko jedno z drugim porównać, ale dobra ocena dla dobrego anime, które pokazało więcej niż po nim oczekiwałem. Niekoniecznie wizualnie :wink:

    I jeszcze coś od siebie. Dokończyłem Asura Cryin'. Wymieszanie mocnych pomysłów ze słabizną znakiem tego anime. Zapowiada się porządnie: pierwsze skrzypce grają tu mechy, zdolne kontrolować takie elementy jak czas, grawitacja, przestrzeń, które do działania potrzebują

    poświęcenia im ludzkich dusz

    . Projekty robotów, muzyka, a nawet animacje komputerowe przedstawiają wysoki poziom. Niestety, na tym koniec. Kreska sama w sobie nie jest zbyt ładna, momentami niemalże straszy. Szczególnym niewypałem jest główny bohater - o inteligencji i psychice ameby. Tu dopiero mamy nachalny fanserwis, wokół którego skupia się 90% scen humorystycznych :dry: Mimo tego, że seria jest krótka (13 odcinków), kilka razy rozwleczono akcję do granic możliwości. Pytania, niedokończone wątki i tym podobne, zebrano do ostatniego epizodu i elegancko urwano do czasu pojawienia się drugiej serii :down: Którą z ciekawości obejrzę, a nuż będzie lepsza.

  9. Visual Novel - hm... Poważnie zależy od użytych obrazków - jeśli dobrze rozumiem, mają być po prostu znalezione w sieci / własnoręcznie złapane?

    Coś w tym rodzaju, żeby nie łamać praw autorskich. Oczywiście, jeśli ktoś by chciał, może sam coś stworzyć i wrzucić, bo mamy całkiem sporo uzdolnionych forumowiczów :happy: Aczkolwiek nie wiem czy któryś by się zainteresował :dry: Może nawet zdjęcia, gdyby komuś zależało... Aktualnie poparcie jest znikome.

  10. Zainspirowała mnie ostatnia 'trudna' zagadka, którą stworzył ImpulseM (jak słowo daję, próbowałem rozwiązać :co: ), konkretnie ostatni obrazek z tejże.

    Forumowe Visual Novel. Spieszę z wyjaśnieniem. Przedstawiamy losy wymyślonego wspólnie bohatera poprzez obrazki z niewielką ilością tekstu na dole (jak w załączonym obrazku). Tutaj proponuję coś maksymalnie zakręconego, tytuł wstępny to The Schizophrenia of... (potrzeba jeszcze chwytliwego imienia;). Jak się będą ludzie bardzo upierać, to nie musi być w stylistyce anime...

  11. Tak sobie patrzę na te dwie forumowe zabawy grupowe, nie żebym planował brać w nich udział, ale pragnę zwrócić Waszą uwagę na pewien szczegół.

    Nieopisane jest dobrodziejstwo opcji "kopiuj wklej", niemniej jednak, oba regulaminy grożą użytkownikom zawszeniem... Jak tam sobie chcecie :wink:

    Weszy chyba jednak są groźniejszą karą, c'nie? ;p Poprawiam, poprawiam - Ran

  12. osobny temat, który koncentrowałby się tylko na zagadkach m&a podanych w formie "przeciekowej"

    A czy byłyby to zagadki tyko w stylu 20/50/??? linków do uzupełniania kolejno, czy nadawała by się każda inna, 'bardziej skomplikowana' (pamiętam takie zadanie z przecieków, które wymagało użycia arkusza kalkulacyjnego)?

    Biorąc pod uwagę, że pojedyncza zagadka odnosi się do co najmniej kilkunastu postaci i tytułów, a te średnio znane są cokolwiek limitowane, podtytuł powinien brzmieć "jaskinia hardkorowców" :yes: Nie żeby mi to przeszkadzało.

    Zaraz, zaraz... DWA tematy szarad dotyczących M&A (dopiero teraz to do mnie dotarło)? Popieram w całej rozciągłości :thumbsup: Aczkolwiek optuję za urozmaiceniem zagadek.

    @Felessan

    Już sobie przypomniałem jak to było. Żadnego liczenia, Ghost podał współrzędne, które naniesione na układ (tego oczywiście trzeba się było domyślić) utworzyły logo pewnej gry (XIII chyba). Od biedy dałoby się zrobić na kartce... Według mnie to ciekawy pomysł.

  13. Wpadłem przed chwilą na taki jeden pomysł. W dzisiejszych czasach (prawie) każdy może napisać względnie dobrą książkę. Od groma tego w empikach i innych księgarniach. Do tego dochodzi twórczość niekomercyjna, której jest chyba trzy razy tyle. Pomyślałem zatem, że skrzyknie się kilku(nastu) forumowiczów, aby stworzyć powieść wielu autorów. W przeciwieństwie do Przygód Mrocznego Lorda obowiązywała by tu bezwzględna ciągłość historii w kolejnych postach, highend'owa polszczyzna (słowem język literacki) i poważny, czasem podniosły nastrój.

    Najlepiej gdyby to nie było fantasy (chyba, że lud tak będzie chciał), steampunk to bardzo zacny, a trochę niedoceniany gatunek.

    Mam już wstępne postanowienia w sprawach organizacyjnych, ale najpierw chcę wiedzieć czy pomysł się w ogóle przyjmie.

  14. Krocząc krętą ścieżką oświecenia ujrzałem oto Światło dające początek Nowego Królestwa... Innymi słowy, po wielkim młynie przyszedł totalny luz i bez przeszkód mogę zabrać się za realizację mojego planu trzymiesięcznego. Dużo jeszcze się obejrzy/przeczyta, ale że coś już tam wpadło, jak i jest na co odpisać... to piszę.

    Opening sugerował jakieś walki, jakieś stwory, pierwszy ep miał elementy horrorowate ? co z tego dostało się do epizodów?

    Wszystkie z powyższych odnotowano. Można jeszcze dodać: dramat, komedia, może romans (tylko nie shounen-ai!!!). Wpierw trzeba wyjaśnić dwa pojęcia: Otchłań (Abyss) jest legendarnym miejscem, swego rodzaju ekwiwalentem piekła z tym, że aby tam trafić nie trzeba umierać, a każdy kto zostanie tam wtrącony będzie potępiony, dopóki Polska nie stanie się głównym producentem komputerów na świecie; druga sprawa to Chain (po naszemu brzmi trochę głupio) - budząca ogólny strach istota zamieszkująca wspomnianą Otchłań w ilości dużej, uprzykrzająca życie (często pozbawiająca go) rezydentom tejże. Chain może opuścić swój "dom" (a jest to miejsce tak paskudne, że nawet te odrażające istoty pragną się z niego wyrwać) w jeden sposób. By radośnie siać zamęt i zniszczenie w świecie ludzi, musi znaleźć człowieka, który zawiąże z nim pewien kontrakt. A że Chain istotą nader przebiegłą jest, nieraz znajdzie sposób by omamić jakiegoś frajera (i całkiem fajnie to w anime wychodzi). To, co znajdzie się w dalszej części tej wypowiedzi nie jest może wielkim spoilerem (nawet zapowiedzi na niektórych stronach o tym mówią), ale zakryję je gwoli formalności.

    Taki układ między człowiekiem i potworem, jak to zwykle bywa, ma swoje konsekwencje...

    Pora na główną bohaterkę. Alice to również Chain, znany jako okrutny B.Rabbit (B to skrót od "black" lub "blood", jak kto woli). Jest jednak wyjątkowa; jako jedyna posiada ludzką postać i bardzo ludzki charakterek. Potem pojawia się nieśmiertelny (ale wciąż działający, trzeba przyznać) numer z dziurą w pamięci, tytułowa organizacja Pandora i jej niejasna polityka oraz wiele innych wątków.

    Uważam, że wszystkie postacie są wyraźne, dobrze zaprojektowane, każda jest indywidualna, co nie zdarza się często (np.

    obrzydliwie optymistycznie nastawiony Oz, próbujący przestać być dupowatym Raven, czy Break, który częstując kogoś cukierkami z uśmiechem na twarzy go ukatrupi

    ). Tu po prostu muszę wspomnieć o Echo, która to na wejściu zrobiła cokolwiek nieciekawe wrażenie (w neutralnym tego słowa znaczeniu), a w ostatnim, 10. odcinku, wyszła na super hiper mega uroczą istotkę (to ta w niebieskim, żeby nie było) ???^^

    Czyniąc podsumowanie, moim zdaniem Pandora Hearts to: klimat, zagęszczająca się (ale nie zbyt mocno) akcja i całkiem mocna fabuła, podane w wiarygodny sposób.

    A o 'dziewczęco wyglądających chłopcach' jeszcze będzie, spokojnie.

    Odnośnie zmiany avatka i siga ? nasuwa mi się (kolejne) złośliwe spostrzeżenie :lol2:

    No co, kolor jest w porządku :whistling: ... Mimo wszystko ciekawi mnie cóż to takiego.

    Nie wiem, czy dobrze rozumiem, o co chodzi, a rozumiem to tak: ?jeśli uznam, że treść tej gry jest w porządku, to znaczy, że nie ma już dla mnie nadziei?.

    Eee, nie. Chodzi tu o moje przekonanie, iż na pewno nie uznam tej całej gry za... powiedzmy dobrą. Wiadomy content nigdy do mnie nie przemawiał (bez względu na ilość kończyn bohaterek), a znaki na niebie i ziemi nie wskazują aby miało się to zmienić. Oczywiście nie wartościuję przy tym ludzi według tego czy lubią hentaje, czy nie :turned:

    To... miłe :o

    Ostatnio takie zachowania zdarzają mi się coraz częściej. Chyba za dużo shoujo uskuteczniam...

    "co teraz oglądacie/czytacie?" - Ma to sens, waszym zdaniem? Czy jednak zachować to w tym wesołym temacie i dopisać "wrażenia na bieżąco"? :)

    Popieram pawlaka, niech zostanie jak jest. O ile taki sobie pomysł oddzielenia poszczególnych tytułów od głównego wątku odsiał może te krótkie posty o niczym typu "najlepszym anime (i pewnie jedynym) jakie w życiu widziałem jest...", dalsze rozbijanie tematu nie ma sensu.

    Jeśli ktoś z zainteresowanych jeszcze nie wie, w dziale zagadek na 90% powstaną kalambury poświęcone M&A. Będzie zatem gdzie się wyszaleć (miast nabijać licznik lakonicznymi opisami 'obecnie oglądanych'... tak by to się IMO skończyło).

    I mam pomysł na sondę. Celem poznania przekroju skupionej tu braci fanowskiej, pytanie w rodzaju "Jak określił/abyś swój stopień zainteresowania Mangą oraz Anime?"

    #zakończony na Dragon Ball

    #sporadycznie, co leci i leciało w telewizji

    #to co można dostać w najbliższym empiku

    #zaprawiony fan M&A

    #otaku-no-life

    Ostatnio męczę soundtrack TTGL. Ile w kółko można słuchać trzech piosenek? Oj, długo....

    Jak to trzech? Nie można nie docenić pozostałych utworów, przewijających się we fragmentach tu i ówdzie w odcinkach. Mnie wpadł w ucho Viral's Theme - w całości po angielsku, ba z amerykańskim akcentem :laugh:

    Dopełnieniem całości, ciekawsze z moich ostatnich osiągnięć.

    Tetsuwan Birdy (Birdy the Mighty) Tsutomu - przeciętny koleżka, który jakby to powiedzieć, nie jest geniuszem. Mając nadzieję na zdanie kolejnego egzaminu, przypadkowo wplątuje się w akcję z międzyplanetarną przestępczością i krótko po tym... umiera. Wzięty za kosmitę, zostaje 'usunięty' przez oficer Birdy Cephon Altera. Bywa. W ramach przeprosin zostaje przywrócony do życia, niestety nawet ichnia technika nie potrafi wskrzeszać ludzi, chłopak musi zatem dzielić jedno ciało z winowajczynią całego zamieszania (a jak), czyli wspomnianą Birdy.

    Ot akcja, trochę humoru, poprawne wykonanie, urwany wątek, wybitne to to nie jest. Mówię o serii OVA, składającej się z 4 odcinków, wyprodukowanej w 1996 roku. I to jest jej największa zaleta - "oldskulowość". Ta kreska charakterystyczna dla lat '90 ma w sobie coś, dodatkowo, tu stoi ona na wysokim poziomie. TAK wygląda pierwsza wersja animowana, a TAK adaptacja z 2008. Wielkim plusem jest też utwór kończący każdy odcinek "Future Shock"^^ Słuchając go przypominają się czasy Polonii 1, kiedy niebo było jakby bardziej niebieskie. Nie wiem czy to tylko moja sentymentalna reakcja, ale podczas oglądania naprawdę świetnie się bawiłem.

    W charakterze ciekawostki. Jakieś dwa tygodnie temu ukazał się kilkuminutowy teledysk autorstwa Gainaxu. Seiy? Marina Inoue śpiewa piosenkę pod tytułem S.t.a.r.S, animacja natomiast jest w całości poświęcona jednej z bohaterek pod która owa pani głos podkłada... Projekt nazywa się "Tengen Toppa Gurren Lagann: Kirameki Yoko Box ~Pieces of Sweet Stars~" (to chyba rozwiało wszelkie wątpliwości, swoją drogą, ciekawy tytuł).

    The Day of Revolution To się nazywa twist. Historia rozpoczyna się z głównym bohaterem. Kei jest osobą typowo dziewczęcej urody. Jest to źródłem wielu jego problemów, zwłaszcza z kumplami, traktującymi go jako maskotkę. Mdleje sobie na dachu, trafia do szpitala i czego się dowiaduje? Otóż urodził się jako niewiasta, a jego obecna kondycja jest permanentnym zawieszeniem między jedną a drugą płcią. Z pewnych powodów (wyjaśnienia zespoilerowałyby 1/4 tej krótkiej mangi), korzystając z dobrodziejstw chirurgii, rozpoczyna się Rewolucja. Od tej pory w centrum wydarzeń będzie nie Kei, a Megumi (ładne imię). Liczy na to, że (chyba cudem) nikt nie rozpozna jej w szkole i będzie mogła w spokoju przyzwyczajać się do nowego życia. Plan oczywiście nie wypala, a sprawy przyjmują coraz bardziej nieoczekiwany obrót.

    Najlepsza z tego wszystkiego była kreska. Reszta też niczego sobie, tylko działanie większości bohaterów było powodowane co najmniej mało wyraźnymi motywami. Widziałbym tu jakieś (jakiekolwiek) moralne dylematy albo zarys samoświadomości postaci... Ostatecznie nie można wymagać zbyt wiele; autorka zasadniczo specjalizuje się w rozmaitych yaoi :confused: Względnie udany eksperyment.

    Takie cuś jak Sasameki Koto. Niedługo powinna wystartować wersja anime, więc tu będzie tylko krótki opis; jeśli wystartuje temat o nowościach, umieszczę tam stosowną adnotację. Manga miała skończyć jako one-shot, ale zainteresowanie było na tyle duże, że bardzo szybko doszło do kontynuacji projektu, serializacji i zapowiedzi adaptacji. Chyba każdy znajdzie tu coś dla siebie (nawet kilka lo.. znaczy

    loli

    ) :wink:

    Jak kiedyś zapowiadałem, dorwałem się do mangi Angel Sanctuary. Najpierw słowa pochwały dla J.P.F.u, który wydaje wszystko w 10 częściach, zawierając w każdej dwa tomy. Ostatni (odpowiednio 19. i 20) już w przyszłym miesiącu. Ale powoli, aktualnie jestem po pierwszym tomie (1. i 2.). Powiedziałem wtedy, że adaptacja nie była zła. Faktycznie, nie była, ale w porównaniu z tym co niedawno zobaczyłem można ją nazwać marną namiastką tego co oferuje seria. Ten sam jest jedynie szablon historii, a różne... cała reszta, nowi bohaterowie, bardzo rozbudowana fabuła i profile postaci (zdecydowanie nabierają kształtu). Jak na razie - mistrzostwo (wliczając świetną, szczegółową kreskę). Z pewnością nie jest to mój ostatni post poświęcony tematowi.

  15. Popieram pomysł na zagadki o M&A Zainteresowanie na forum znajdzie się na pewno. I (może) nie będzie to wymiana postów między kilkoma osobami, na temat nieznanych szerzej tytułów :rolleyes: Proponuję aby wątek był jeden, a forma zagadki (screen, cosplay, opis, cytat) zależała od zadającego.

  16. w TT można grać bez znajomości WW. I baaardzo dużo osób tak robiło, ponieważ w WW jest "ukryte" prawdziwe zakończenie. To, standardowe to "sad end" i nijak ma się do trzeciej części.

    Pamiętam, jak ja "oryginalnie" zacząłem grać. Najpierw kupiłem WW, ale zanim je przeszedłem (zaciąłem się na Gryfonie... jak teraz o tym pomyślę - :lol: ), nabyłem T2T, a koniec końców, obie skończyłem tego samego dnia. Powiem, że ten "sad end" podobał mi się dużo bardziej. Nie liczę już ile razy przemaglowałem Duszę Wojownika, na pewno zbliżam się do 20 razu, a opcję z "

    wielkim bossem

    " wybrałem najwyżej 5. Wydaje mi się ona taka troszkę amerykańsko-filmowa (w sensie takim, że

    bohater zabija potwora, zgarnia laskę i na końcu zapowiada się przybycie następnego niemilca

    ). To teoretycznie gorsze zakończenie jest bardziej epickie; marzy mi się gra konyunuująca ten wątek ^_^

    Co do wielbicieli WW: Psioczycie na serię, która w założeniach była świetną czasówką. A może to po prostu znak, jak wielu mamy metalów w społeczeństwie? (Te długie wlosy - prawie że dredy, prawie gołe laski, krew, gore, seks i jucha bucha...)

    Coś w tym jest, ale... NIE :)

  17. A nuż Zakościelny będzie pasował? Pamiętam jakie wątpliwości miałem, gdy dowiedziałem się, że w Dwóch Tronach Jarosław Boberek robi za księcia, a poradził sobie znakomicie, normalnie nie jak w polonizacji. Natomiast jeśli za gry (w sensie podkładania głosu) weźmie się ostatni z kandydatów posta powyżej (dwa posty wyżej), zaobserwujemy ciekawe zjawisko ludzi wyskakujących przez okna w trakcie gry ;)

    @raven Tak, możliwość podłączenia telewizora to niewątpliwa zaleta nextgenów. Ale jest jeszcze PSP, z którym śmiało można siedzieć w kiblu :lol:

  18. Rzeczywiście, ten entuzjazm prawie wyskoczył mi z ekranu :D Odniosłem takie wrażenie, że koleś sam do końca nie wie czym się tak zachwtca, chwycił tylko WIELKIE słowa typu "gra ma być taka i taka". To coś takiego jak marchewka na kiju; może to taka taktyka w promocji gry, trzeba przyznać - skuteczna ;) Dla mnie jeden ze znaków firmowych PoP to nieprzeciętna, dość złożona fabuła, a tu póki co mamy przerabianie szarego świata na zielony -_- Z drugiej strony, Prince of Persia ma zerwać z dotychczasową konwencją serii. Szykuje się gra lekka, łatwa i przyjemna?!

  19. Takie znowu bezmózgie, to one nie były... Z tego co pamiętam, a grałem wczoraj ( WW po raz enty :) ), to zablokować potrafiły, a i jakiś unik czasem się zdarzył... W zasadzie podobał mi się pomysł radosnej gromadki słabszych przeciwników, a nie takich, których trzeba siec przez 10 minut, żeby wreszcie raczyli zginąć. Jak do tej pory, potyczki z bossami ograniczały możliwości księcia; w zasadzie to można było je przejść tylko w jeden, ustalony sposób. Tego najbardziej się obawiam w nowej grze - wykorzystania systemu walki. Mam nadzieję, że to nie będzie "teraz wciśnij TEN guzik... tak, TEN guzik, inaczej się nie da".

    Tak sobie patrzę na te zdjęcia i przyszło mi na myśl, że facetowi poprostu zrobiło się cieplo i zdjął górną część kostiumu, zanim wyszedł z planu. Trochę tak to wygląda.

  20. A jakże, dało się i to o 100% (bodaj w 5 miejscach).

    Zastanawia mnie jedna rzecz... Gdzie w nadchodzącej produkcji ma być tytułowy książę? Czy ekipa z Montrealu poczęstuje nas bajeczką w stylu "zabił smoka, dostał pół królewstwa i nerkę księżniczki", albo "Luke, to król był twoim prawdziwym ojcem", czy to tylko zagrywka która przyniesie im więcej sprzedanych (byle nie spiraconych) kopii?

  21. Taaaaak! Odcinanie głów oraz rozcinanie i rozrywanie przeciwników na pół tworzyły TEN klimat epickiej walki wielkiego wojownika (tak jest, to nie ulega wątpliwości, wie to każdy kto czytał np. Pieśń o Rolandzie, poważnie!)

    Tak czy tak, zarówno system FFF, jak i SK jest prosty, efektowny i BARDZO wciągający; chętnie się do tego wraca.

×
×
  • Utwórz nowe...