Skocz do zawartości

licuri

Forumowicze
  • Zawartość

    97
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wpisy blogu napisane przez licuri

  1. licuri
    No i stało się. Projekt nowej ustawy emerytalnej opuszcza ciepłe pielesze swoich rodziców w PeO i wypływa na niepewne nurty polskiego systemu legislacyjnego. Ale to już pewnie wiecie. Zaraz obok Antoniego "To był zamach" Macierewicza i historii o tym, jak dorobić się domu tracąc dziecko, był to najczęściej nagłaśniany temat ostatnimi czasy.
    Mnie osobiście ani ziębi, ani grzeje ta kwestia. Z moim szczęściem i tak pewnie nie dożyję, więc co mi tam. Denerwuje mnie za to krzyk opozycji i narodu, który Donalda i Przyjaciół najchętniej by wzdłuż Krakowskiego Przedmieścia na latarniach powywieszał.
    Ja wiem, że mało kto chce pracować dłużej, tak samo, jak mało kto chce zarabiać mniej... Ale rzeczywistość skrzeczy. Pokolenie wyżu idzie na emeryturę, a pokolenie niżu idzie do pracy. Teraz to pokolenie niżu będzie wykładało pieniądze do ZUSu (Zapłać Uklęknij S... Uciekaj), a z tych pieniędzy finansowane w formie emerytur będzie pokolenie wyżu. A zatem, skoro coraz mniej pracuje, a coraz więcej będzie potrzebowało, to skądś te pieniądze trzeba brać. Donald nie urodzi.
    Podniosą się krzyki, że 67-latka nikt nie przyjmie, że mało kto dożyje, że są lepsze sposoby na pozyskanie funduszy... Cóż... Ja wiem. To takie leczenie syfa pudrem. Z tym nie polemizuję. Ale też nie to mnie irytuje. I tu zwracam się do wszystkich krzyczących: SKORO SĄ LEPSZE SPOSOBY, TO JE ZAPROPONUJCIE! Macie ku temu środki, to coś zróbcie. Zbierzcie się, spiszcie projekt ustawy, zbierzcie 100000 głosów i zanieście do Marszałka. Obywatelska postawa nie kończy się na pójściu na wybory. A właśnie... Tak wszyscy krzyczą. A jednak ktoś ten rząd wybrał.
    Nie rozumiem takich ludzi. Krzyczą najgłośniej, ale sami nic sensownego zaproponują. Jeśli ktoś ma o czymś pojęcie, to działa. Podejrzewam, że obecny rząd ucieszy się z możliwości osiągnięcia kompromisu pomiędzy poparciem, a potrzebą utrzymania tego olbrzyma na glinianych nogach, jakim jest ZUS. Bo póki co, widzę naród ekonomistów, ale jakoś nikt nie ma jaj, żeby zrobić coś ponad to, co zrobił rząd. Jak komuś źle, to coś robi... Albo płacze w kąciku, jak to się dzieje teraz.
  2. licuri
    Wolność... Mimo, że wakacje mam od kiedy skończyły się matury, to dopiero teraz zaczynam czuć tą wolność... Jeszcze tylko odebrać świadectwo i dowiedzieć się, czy zmarnowało się własne życie, czy może jednak nie, a dalej pozostaje cieszyć się wol... Praca... =.=" Jakie to dziwne, że trzeci już rok wysyłam podanie o pracę do tej samej firmy, cieszę się jak głupi, po czym dopiero tydzień przed wyjazdem na drugi koniec Polski uświadamiam sobie, że fajnie... Kasa wpadnie, ale ja przez resztę wakacji będę wracał do równowagi psychicznej po takim miesięcznym maratonie. Boże, gdy już po studiach trafię na jakiś zmywak, spraw przynajmniej, by mój towarzysz niedoli był inny, niż ludzie z którymi dotychczas pracowałem... Nie musi być normalny... Oni podobno byli...
    No ale cóż... Jako, że nikt nie mówił, że praca ma być przyjemna, a ponadto kasa, którą mi za to dają jest atrakcyjna pozostaje zacisnąć pośl... zęby i przecierpieć ten miesiąc, a dopiero w sierpniu oddać się słodkiemu lenistwu.
  3. licuri
    Do pierwszych matur zostało... Zaraz... Tak... 19 dni... Teoretycznie, jako że należę do grupy kamikaze, która zadeklarowała chęć pisania rozszerzonej historii, powinienem teraz [beeep] po nogawkach ze strachu, usiłować zapamiętać, że Władysław Warneńczyk był gejem, a August II Mocny miał według przekazów ponad 300 dzieci, i mieć nadzieję, że szanowni Państwo w OKE trafią pytaniami w zakres materiału, który dane mi było przyswoić (Zupełnie zdołowała mnie matura sprzed paru lat, w której praca pisana dotyczyła Węgier, gdzie materiał w podręcznikach, repetytoriach i ściągach obejmował może po jednym akapicie). Taka jest teoria... W praktyce udało mi się już posprzątać dom ze trzy razy, zacząłem wreszcie biegać i nawet popracowałem trochę w ogródku, a historia leży i kwiczy...
    I tak, kolejny dzień zmarnowany... Planowe 4 lekcje minęły całkiem szybko i czwórka studentów wannabe wzięła gitary i poszła uczyć się historii w parku przy Starym Browarze. Że co? Że ze Starego Dobrego Małżeństwa i Dżemu nie dowiemy się wiele? Oj tam, oj tam... Zawsze pozostaje Kaczmarski Swoją drogą nigdy nie wierzyłem w to gadanie, jak to gitara działa na dziewczyny... Do czasu... Jednak przyciąga i to w ilościach hurtowych. I love this shit!
    Później tylko powrót do domu, szybki prysznic (zmachałem się podczas opędzania od dziewczyn:P), wpis na blogu, który postanowiłem zacząć pisać, a dalej się zobaczy. Może wreszcie sprawdzę tego Minecrafta, skoro już kolega dał mi hasło do swojego konta (Swoją drogą nie rozumiem tego, ale skoro dają, to nie pogardzę). Recenzja w CD-A mnie zaintrygowała i gra ma szansę dostać się na moją "DO WANT!- listę".
    Tak, czy inaczej, jest weekend, co oznacza masę wolnego czasu i pewnie w końcu i tak zabiorę się za historię i w ten sposób chociaż w jakimś stopniu zagłuszę swoje wyrzuty sumienia. Życzcie mi powodzenia...
×
×
  • Utwórz nowe...