Feminizm a myśl Gofrowa
Dracia rzuciła chwilę temu post true feministyczny, t3tris rzucił jakąś pochlebno-sprzeczną odpowiedź, która ciągnęła się w nieskończoność. Ja powiem krótko - feminizm kończy się tam, gdzie trzeba wnieść łóżko na piętro, zmienić oponę, wywiercić dziurę, położyć kafle, przynieść zakupy, przestawić meble, zapłacić za kolację itd. w nieskończoność. Moim zdaniem to się babom[mężczyzna - kobieta, facet - baba] we łbach poprzewracalo. Jeżeli trzeba cierpieć, iść na wojnę, ustąpić miejsca w autobusie, to wtedy wszystkie równo deklarują 'jestem kobietą, należy mi się przywilej'. Feminizm i 'równouprawnienia' są wtedy, kiedy kobieta i mężczyzna ubiegają się o tę samą posadę.
Feminizm to nic innego, jak próba zniewolenia mężczyzn przez niespełnione i niezadowolone z życia kobiety. Seksizm jest ich główną bronią.
Tym, które najgłośniej wrzeszcza dajmy piłę mechaniczną, walec albo kilof. Zobaczymy, czy będą wtedy zadowolone z równouprawnienia.
T3trisku - kobiety wcale nie mają lepszych gustów, wyczucia kolorów itp. one są zwyczajnie rozkapryszone.
A co do aborcji, to trzeba się było zabezpieczyć, albo nie kopulować, a nie potem beczeć, że nie pozwalamy na morderstwa, którymi są aborcje. I nie wyskakujcie tu z gwałtami, bo w takich przypadkach jest to dozwolone i często się to stosuje.
14 komentarzy
Rekomendowane komentarze