Idiotyzmy Anime
W anime typu shounen (czyli takich, gdzie wszyscy usiłują się uciukać nawzajem i na tym głównie polega fabuła) zauważyłem kilka rzeczy, które są wyjątkowo...durne Wiem, że od dzieła, w którym ludzie strzelają ognistymi kulami nie powinno się wymagać zbyt wiele logiki, ale mimo to można by było się pokusić w pewnych kwestiach o odrobinę realizmu i pomyślunku.
Na przykład jakim cudem zwykły chuderlaczek jest w stanie podetrzeć się drzewem, albo własnoręcznie zrobić sobie mielonego ze skały? Ja rozumiem, że w świecie shounen zazwyczaj istnieje takie coś jak ki, chi, chakra czy inna czochra, ale skoro większość czasu bohaterowie poświęcają treningowi (fizycznemu) to czemu mają tak cienkie ręce, że mogliby kroić nimi bułki? Kobiety wyglądają jeszcze lepiej. Albo są chude jak myszki i płaskie jak deski, albo targają ze sobą ogromny biust. Te drugie przypominają mi Samsona z Biblii, tylko że jego siła tkwiła w jego włosach, a u kobiet z anime w piersiach. Czasem pewnie służą jako dodatkowe kończyny do zadawania ciosów...
A propo ciosów, to uwielbiam, gdy podczas długiej i wyczerpującej walki, główny bohater postanawia użyć "tego" ciosu. Zawsze istnieje jakiś "ten" cios, który jest ryzykowny, zabójczy dla otoczenia, albo po prostu zbyt zajefajny by go użyć tak od razu. Fajnie jest mieć świadomość, że walka mogła skończyć się po pierwszym uderzeniu, ale dzięki uprzejmości głównego bohatera mogliśmy pooglądać jak się męczy przez 3 odcinki. Najfajniejsze są te dylematy w stylu: "a może użyć ciosu, którego nauczył mnie ten dziadek, którego spotkałem w lesie, gdy ścinałem drzewa nogą, aby mieć +1 do ataku, a może spróbować tej nowej techniki, której użył mój największy wróg na moim przyjacielu, a może ten cios, który widziałem w TV, a może bla bla bla bla bla bla (bla)... dobra, namyśliłem się.. CIOS BARAAAAAANAAAAAA".
Nawet w zaczynaniu, czyli tak zwanym openingu można doszukać się czegoś głupiego. Zazwyczaj, czyli w jakiś 94,2445% przypadków (badania nie potwierdzone klinicznie) piosenka z zaczynania nie ma nic wspólnego z serią. Zazwyczaj jest to coś o miłości, przyjaźni, marzeniach i takich tam. Nic o biciu mordy, ani o sikających energią (przepraszam, chi/ki/chakra/spirit power/girl power/itd.) kończynach, ani nawet o ninjach, duchach, czy innych somczych jajkach.
Zastanawia mnie jeszcze, dlaczego szpiczaste włosy w anime wyglądają tak cool. Przecież jakby sobie takie zrobić w rzeczywistości, to albo wygląda się jak gej, albo jakby się grało w niemieckim zespole emo. Albo obie te rzeczy na raz.. Szczególnie w kolorach niestandardowych, że tak to ujmę. Zielone, białe, pomarańczowe, niebieskie.. Chyba widziałem już wszelkie kolory na głowach postaci anime. Pewnie nawet widziałem włosy w kolorze ultramaryny, tylko nie zdawałem sobie z tego sprawy (to taki oczoyebny niebieski, prawda?). Ubiory też są nie lepsze. Nie wiem po jakiego wałka ninja ubiera sie w intensywny pomarańczowy, chyba chce się zakamuflować na tle mandarynek..
Mandarynki przypomniały mi jeszcze jedną rzecz...
"Cześć, nazywam się truskawka." Wyobrażacie sobie, żeby ktoś tak się przedstawił? Ja też nie, ale w anime zbyt często imiona coś znaczą, albo pochodzą od jakiegoś słowa. Ichigo, Sakura, Kakarotto, Freezer itd. to durnowate imiona mówiąc delikatnie. Wiem, że "nasze" imiona też od czegoś pochodzą, ale na kurasa! Nie nazwę przecież syna "Warzywko", albo "Pęknięta gumka". Nawet nazwanie psa "Oskarem" uważam za okrytne, a co dopiero "Pimpek", brzmi jakby miał zdeformowany pępek. Ale to już temat na inny wywód
PS Żeby nie było. Uwielbiam Naruto, Bleach, Dragon Ball i inne, ale warto mieć dystans do pewnych rzeczy
PPS Jeżeli nie wiesz co to dystans, sarkazm i ironia, to nie komentuj
11 komentarzy
Rekomendowane komentarze