Skocz do zawartości
  • wpisy
    75
  • komentarzy
    8
  • wyświetleń
    18287

4 wpis...


Nicek

148 wyświetleń

Posiłki. Warszawa. 1 sierpnia 1944.

Grupa miała 1 zadanie. Utrzymać pozycję. Czyli utrzymać wartownie. Na razie wszystko odbywało się bez żadnych problemów. Nikt ich nie atakował, chociaż po okolicy słychać były pojedyncze wystrzały z pistoletów i karabinów. Jednak w pobliżu nie było żadnego niemieckiego oddziału.

Wartownia składała się z 2 części. W pierwszej była Zosia, która wgapiona w okno, odpoczywała. Była z siebie zadowolona. Już na samym początku powstania zabiła 3 niemieckich żołnierzy. Obiecała sobie, że zabije co najmniej 5 Niemców. Każdy miał być aktem zemsty za 1 członka jej rodziny.

Przez wojnę straciła matkę, ojca, siostrę i dwóch braci.

-Ktoś policzył te karabiny?-spytał żołnierz dowodzący grupą.

-39 Kar98, 5 Mg-42, 11 MP-40 i 3 Panzerfausty.

Dodatkowo 5 skrzyń z amunicją i 30 granatów trzonkowych.

2 plutony będą miały zapewnioną walkę na co najmniej tydzień-wystrzeliła Beata.

-Tylko gdzie są posiłki?-mruknęła Zosia.

Powinni być już 10 minut temu.

-Pani kapral. Przypominam, że trwa wojna. Jeśli nie przybędą w przeciągu 2-3 godzin, to dopiero wtedy zaczniemy się martwić. A na razie wypatrujcie wrogów.

-Ciekawe jak innym poszło.-spytał jeden z żołnierzy.

-Nie mamy radia. A szkoda.-mruknął dowódca.

-A może szwabskie radiostacje coś wychwycą?

Wszyscy spojrzeli na metalowe pudło, które leżało na stole.

Dowódca podszedł do stołu i przekręcił gałki radiostacji.

-Nic. Żadnych komunikatów. Żadnych informacji.

-To dobrze czy źle?

-Nie wiem. Ale na razie się nie martwić. Bez obaw. Przybędą nasi.

Zosia wróciła do okna. Patrzyła się na alejkę, w której jeszcze kilkadziesiąt minut temu stała wraz z oddziałem.

W pewnym momencie serce zaczęło jej szybciej bić. Wydawało się jej, że widzi zarys jakieś postaci.

Podniosła pistolet maszynowy i z przerażeniem czekała na rozwój wypadków.

Sekundę później zobaczyła zieloną flarę, wystrzeloną w powietrze.

-Nasi!-krzyknęła Beata. To sygnał! Nasi idą!

Rzeczywiście. Po paru sekundach z ciemności zaczęły wychodzić pojedyncze osoby. Po chwili Polacy wychodzili całymi grupkami.

-No proszę, a jednak przyszli.-stwierdziła Zosia.

Pierwszym żołnierzem, który wszedł do zbrojowni, był wysoki, przystojny chłopak.

Trzymając w lewej ręce Thompsona, zgrabnie minął Beatę, która stała w drzwiach. Stanął przed dowódcą grupy i zakomunikował:

-Panie chorąży, starszy strzelec Krzysztof Baczyński melduje przybycie III plutonu.

Dowódca tyko kiwnął głową.

Baczyński wyszedł z budynku. Stał chwilę na ulicy. Wymienił kilka zdań z żołnierzami. Ci weszli do budynku i zaczęli się dozbrajać.

-A jak idzie innym?-spytała Beata.

-To niczego nie wiecie? Spytał rudowłosy chłopak, który zaopatrzył się w Kar98.

-A co mamy wiedzieć?

-1 Warszawska Dywizja Piechoty zajęła przyczółek kilometr od Warszawy.

A prawie całe Powiśle jest zajęte przez naszych. Nieźle, jak na 2 godziny powstania.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...