Skocz do zawartości
  • wpisy
    75
  • komentarzy
    8
  • wyświetleń
    18287

3 wpis...


Nicek

170 wyświetleń

Warta. Dover. 1 sierpnia 1944.

W przeciwieństwie do mojego brata, ludzie z 3 plutonu byli normalnymi, sympatycznymi ludźmi. Co prawda nie znałem wszystkich osób, ale ci, których poznałem, byli fajnymi osobami.

Na wartę trafiłem właśnie z jednym z tych ludzi.

Sierżant Mateusz Nicewicz. Rudowłosy, 22letni, sympatyczny chłopak z Lublina, który przed wojną mieszkał z siostrą bliźniaczką, ojcem i matką niedaleko jednostki wojskowej. Jego ojciec, weteran I wojny światowej, jest Cichociemnym. Poleciał do kraju kilka tygodni temu, a sam Mateusz został w Szkocji.

Wartę rozpoczęliśmy dokładnie 15 minut po 12, 1 sierpnia. Padał ciepły, letni deszcz. Uwielbiam taką pogodę. Nie jest ani ciepło, ani zimno. W sam raz. Gorzej tylko z moim butami, które zawsze po takiej ulewie są brudne. Ale to nic.

-Coś ty powiedział?

-?Wal się?-odpowiedziałem.

-Do swojego brata? Nie no, szacuneczek, panie plutonowy. Zresztą, znając głupotę twojego brata, powinieneś się cieszyć, że nie postawił cię przed plutonem egzekucyjnym.

-Ta, on jest do tego zdolny, niemniej najbardziej zły jestem na samego siebie. Tu przyznam, że faktycznie przesadziłem. Nawet jeśli to był mój brat. Cholerka, jak to jest, że debil, który ledwo zdał podstawówkę, został oficerem w polskiej armii?

-A ty czemu nie zostałeś?

-Przez mojego ojca. Gdy zdałem kurs oficerski, miałem objąć dowództwo nad jednym z plutonów, jednak mój ojciec postanowił, że nie zostanę spadochroniarzem.

Zarekomendował mojego brata, chociaż wiedział, że to ja jestem lepszym żołnierzem.

Wtedy miałem do wyboru: Albo zmienić jednostkę. Albo zostać oficerem w zaopatrzeniu i nie móc walczyć, albo zostać szeregowym żołnierzem.

Chyba wiadomo, co wybrałem.

-Mhm.-odparł sierżant. Trochę to naciągane, ale okay. Niech ci będzie.

Zlekceważyłem uwagę Nicewicza. Wyciągnąłem paczkę papierosów.

-Zapalisz? Spytałem.

-Nie. Nie palę.

Dobra, słuchaj, młody?

-Młody? Przecież to ja jestem starszy. 8 sierpnia skończę 23 lata.

-Wiekiem tak, ale nie stopniem.

-Okay, więc co pan sierżant chciał powiedzieć?

-Ja idę się przespać. Później się zmienimy. Nie mam zamiaru zarywać całej nocy.

-Jak chcesz.

Nicewicz ruszył w kierunku dużej budki wartowniczej. Ja w kierunku wieży, gdzie żołnierze trenują skoki spadochronowe.

Zrobiłem 2 rundki wokół trasy, gdy usłyszałem, jak ktoś się zbliża.

-Hasło!

Zobaczyłem zarys niskiej, ale potężnie zbudowanej postaci, która najwyraźniej jadła jabłko.

-Hasło! Powtórzyłem.

Postać nadal nie odpowiadała.

-Hasło! Inaczej zastrzelę jak psa!-krzyknąłem, podnosząc swojego Stena do policzka.

To musiało podziałać.

-Westerplatte.-odparła postać, która zbliżyła się do mnie.

-Takie to było trudne, głupku jeden?-spytałem.

Postać zbliżyła się do mnie tak blisko, że mogłem się przyjrzeć jej twarzy. Gdy zobaczyłem, kto to jest, wymamrotałem:

-Matko boska!

-Za moich czasów inaczej się pozdrawiało oficerów.

-G..g?generał Sosabowski??

Mężczyzna odwrócił się, jakby nie był pewny, czy do niego mówię.

-No, zdaję się, że chodzi ci o mnie.

-Co pan tu robi?

-No proszę. Za moich czasów plutonowi nie pytali się generałów, co robią w wolnym czasie.

Stanąłem na baczność i wystrzeliłem jak z KM?u:

-Najmocniej pana generała przepraszam!

-Nazwisko.

-Panie generale. Jeszcze raz najmocniej pana generała przepraszam!

-Nazwisko, plutonowy.

-Lewicki! Witold! 3 pluton, 1 kompania I batalion!

-Lewicki? Coś kojarzę.

-Mój brat, ojciec i wujek to odpowiednio dowódcy 3 plutonu, 1 kompani i I batalionu!

-No tak.

-Pan generał złoży na mnie skargę?

-Nie. Zamierzam złożyć pochwałę.

-Pytam poważnie, panie generale!

-Ja też. Dobra robota. Tak powinien się zachowywać prawdziwy wartownik. W przeciwieństwie do tego wesołka Nicewicza, ty wykonujesz swoją robotę bardzo sumiennie.

-Dziękuję, panie generale! Krzyknąłem.

-Lewicki.

-Tak panie generale!

-Nie drzyj się tak. Obudzisz samego Hitlera tymi krzykami.

-Tak?znaczy się: tak jest panie generale.

A jeśli można spytać, to o co panu generałowi chodziło z Nicewiczem?

-Ano wyobraź sobie, że wracam sobie ze sztabu. Pomyślałem sobie: ?A sprawdzę sobie jeszcze, co tam wartownicy robią?.

Wchodzę do tej dużej budki wartowniczej, a tam Nicewicz sobie śpi.

No to ja krzyknąłem:

-?Baczność!?

Ten się zrywa, zaczyna tłumaczyć, że nie spał, tylko zastawiał pułapkę na wroga, który miałby się do niego zakraść niepostrzeżenie.

-I co pan zrobił?

-Tak go kopnąłem w dupę, że zaraz pewnie wyląduje gdzieś pod Warszawą.

No cóż, sierżant Nicewicz jako pierwszy żołnierz 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej zrealizował plan ?Najkrótszą drogą?. Trzeba będzie go odznaczyć Krzyżem Walecznych.

Generał spojrzał na zegarek.

-Dobry Boże. Już 0:45. Trzymajcie się plutonowy. Dopilnuje, by pochwała trafiła do waszego dowódcy.

Zasalutowaliśmy sobie nawzajem.

Generał ruszył w kierunku swojego baraku a ja postanowiłem, że dzisiaj odpuszczę sobie drzemkę.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...