Skocz do zawartości
  • wpisy
    25
  • komentarzy
    636
  • wyświetleń
    3631

Historia w szkołach


GregoryHouseMD

152 wyświetleń

Dziś krótko, bo trzeba się na jutro na sprawdzian nauczyć ;). A jest on, właśnie z historii. Nie uważam to za jakiś bardzo trudny przedmiot, lecz jeśli ktoś nie uczy się systematycznie, ma duży problem. Czy ten przedmiot jest potrzebny? Nie mówię, że mamy go kompletnie wyeliminować, coś trzeba wiedzieć, ale dlaczego należy pisać sprawdzian z Grecji w czasach starożytnych? Bo mnie nie za bardzo ciekawi, co wtedy ludzie robili, jacy byli i z kim walczyli. Po co mi coś, co było parę tysięcy lat temu? I tak, zapominamy to po dwóch, no trzech tygodniach. Ta wiedza jest mi zbędna. Tracę czas na coś, co nigdy mi się nie przyda. Nie mówię tu o byciu ignorantem, żeby nie wiedzieć nic, ale wystarczy mi (wam) ogólne podejście. Szczerze mówiąc, znacznie bardziej interesuje mnie jak wyglądała 1, czy 2 wojna światowa i jak wtedy radziła sobie Polska, niż co robił Grek 2000 tys. lat temu i dlaczego był ten, a nie tamten król. A wy? Co o tym sądzicie? Materiał z historii (i innych przedmiotów) jest dobry, czy lepiej jest wprowadzić zmiany?Nawet jeśli miałyby być radykalne...

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Cóż, niektórych to interesuje (np. mnie), ale sam nie wiem, czemu, więc nie będę pieprzyć o tym, że poznając dzień jutrzejszy poznajesz dzień dzisiejszy, bo to nie do końca prawda - dochodzisz tylko do wniosku, że ludzie się tak naprawdę nie zmieniają, a świat posuwają do przodu tylko genialne, lub charyzmatyczne (lub jedno i drugie) pojedyncze jednostki i biologiczne zniszczenie. Tak jest, grupą musi ktoś przewodzić, wszystko zależy od lidera. A liderami kierują ciągle te same pobudki i tak w kółko, aż lub jeśli spotka nas biologiczna zagłada. Są też naukowcy, odkrycia, które zmieniają świat, ale tu mamy albo kompletny brak zdrowego rozsądku albo pogoń za kasą (albo jedno i drugie). Tyle można wynieść z historii. I można byłoby coś zrobić z fizyką, czy chemią (a kiedyś myślałem, że będę miał same piątki, bo lubię eksperymenty - o ja głupi). A zmianom mówimy: CHOLERA, ABSOLUTNIE i TAK! Ale i tak nie możemy nic w tej sprawie zrobić, too bad.

Link do komentarza

Jak dla mnie historia powinna się skupiać głównie wokół Polski, a o reszcie tylko wspominać, żeby cokolwiek wiedzieć, a nie tak jak ja miałem. Gdy był sprawdzian, to nie raz pojawiały się pytania na temat bitwy, miałeś podany rok i kto z kim walczył, a trzeba było wypisać kto wygrał, gzie odbyła się bitwa i jak nazywali się dowódcy.

PS.

zapis 2000 tys. jest równy 2'000'000 :P

Link do komentarza

Tia... Co do chemii i fizyki... Jak byłem w podstawówce, byłem pewny że będą to moje ulubione przedmioty. Teraz, gdy widzę te zadania... NC. A najlepsze jest, że to też mało komu się przyda, bo powiedzmy sobie szczerze; kto w dzisiejszych czasach chce zostać chemikiem/fizykiem? Ile osób w klasie? 1, 2? A tak, wszyscy muszą uczyć się rzeczy, które potrzebne nie są i dodatkowo, zamiast życia prywatnego, ma się jeden wielki wzór :huh: .

Link do komentarza

Ja mam świetny pomysł... 8 lat podstawówki i 3 lata liceum. W ciągu 8 lat, umiesz wszystko na poziomie podstawowym (z pewnością wystarczy ci już fizyki ;)). A w liceum, określasz, kim chcesz zostać w przyszłości i uczysz się tylko tych przedmiotów, które są ci do tego potrzebne. Ktoś ma lepszy pomysł?

Link do komentarza

W liceum teoretycznie uczysz się przedmiotów, które są ci potrzebne (do matury). Teoretycznie. W moim liceum nauczyciele nie mieli zamiaru pozwolić się olewać, i każdego cisnęli równo, chociaż maturzystów czasem nawet równiej - ale tylko czasem. Bo dla nich były dodatkowe zajęcia, tzw. 'fakultety'. Po lekcjach. Oczywiscie w końcu jakieś luzy w końcu przyszły - dwa miesiące przed maturami. Fajnie, nie?

Nie wiem czy to tylko gimnazjaliści tak narzekają, ale zapewniam was - w liceum będzie gorzej. Gimnazjum to pikuś - materiał wcale nie jest trudny, problem to właściwie nauczyciel i jego podejście do lekcji. Jak zawsze zresztą.

Ja sam skończyłem i gimnazjum i liceum bez zbytnich problemów i wysiłku - ale to trzeba sposobem. U mnie wyglądało to tak, że pierwsze półrocze należy zacząć dobrze i poświęcić się trochę nauce (trudne to nie jest, na początku materiał jest w miarę, a i nauczyciele nie forsują go zbytnio). Następnie powoli sprawdzać, na co można sobie u danego belfra pozwolić - małe eksperymenty. Skończyło się to paroma dwójkami na koniec półrocza, ale było warto. Dysponując odpowiedznią wiedzą, można spokojnie zacząć drugi semestr, a oszczedzony czas poświęcić na przygotowania do matury (albo sobie darować pierwszy rok ;) )

Skończyło się to tym, że np. z Biologii (na półrocze: 2) zdobywałem 5 i 6 z odpowiedzi, gdzie max było 4 (nauczycielka była zachwycona, że się tak wyrażę), 6 na koniec drugiej klasy z Angielskiego (zmiana nauczyciela w trzeciej i 'tylko' 5) etc. Naprawdę minimalnym wysiłkiem. A matura? Z taką ilością wolnego czasu, nie była najmniejszym problemem.

Dobra, koniec tego chwalenia się. :P Co zauważyłem, to spora część gimnazjalistów zachowuje się jak święte krowy, a potem tylko narzekają jaki to nauczycie/szkoła/program/system/obiad zły. Przestańcie się pałętać z nosem zadartym wyżej niż czoło i trochę pokombinujcie (oraz popracujcie). Gwarantuję, że zdobyte doświadczenie jak najbardziej się przyda w przyszłośi.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...