Skocz do zawartości
  • wpisy
    75
  • komentarzy
    8
  • wyświetleń
    18287

...


Nicek

112 wyświetleń

Po tym, jak wpadliśmy do klasy, Pig znalazł moje kajdanki i pistolet. Jakimś sposobem, nie zdawał sobie jeszcze sprawy z tego, że jestem policjantem. A przynajmniej nic nie mówił.

Zostałem przykuty do krzesła, na środku sali. Tak, by wszyscy mnie mogli widzieć i podziwiać.

Nie wiedziałem, co Pig zamierzał zrobić, jednak zaistniała sytuacja cholernie mi się nie podobała. Miałem nadzieję, że Weronika i Cupryś planowali, jak mnie stąd wyciągnąć.

-Ty cholery, niewdzięczny szczylu! Wysyłać policję!? Na mnie? Ty wredny, parszywy, dwulicowy gnoju.

Po każdym epitecie Piga otrzymywałem cios prosto na twarz. Nie miałem możliwości nawet się bronić.

-Jak mogłeś wystawić mnie policji!? Nas! Mnie, Maćka, Sebastiana?

-Jestem policjantem?Wymamrotałem półprzytomny.

-Że co?! Ty? Psem?

-Jakbym słyszał Cajmera i Sebastiana. Pomyślałem.

-Tak, jestem oficerem policji. Szkoła jest otoczona. Wypuść nas. Poddaj się do cholery.

-O pewnie. Jeszcze może Cię przeproszę?! I grzecznie oddam się w ręce policji?

Pig znowu zabrał się za przerabianie mojej twarzy. Zresztą, wychodziło mu to całkiem zgrabnie. Teraz, oprócz rozciętego łuku brwiowego, leciała mi krew z nosa, miałem siniaka pod okiem i chyba ząb mi się ruszał. A to był zaledwie początek?

-Jestem oficerem policji! Pracowałem nad tą sprawą kilka miesięcy. Poddaj się. Nie narażaj swojego syna!

Chcąc-niechcąc, spojrzałem na klasę. Cholibka, nie powinienem. Widok twarzy co poniektórych był straszny.

Stefana zatkało, tak samo jak Donia. Nie wiedzieli, gdzie się patrzeć.

Darek przyjął to troszeczkę spokojniej. Pewnie dlatego, że przed lekcją brał jakieś nowe ziółka. Jednak zrobił taki ?wytrzeszcz?, że aż się zdziwiłem, że mu oczy nie wypadły.

Viśnia, Cajmera Gosia i Wojtek przyjęli to w miarę spokojnie. O ile można przyjąć takie coś spokojnie, widząc szaleńca uzbrojonego w pistolet.

-Jesteś psem. Okay, spokojnie. To się nie dzieje na poważnie. Powiedział Maciek.

-Jakim psem, o czym ty gadasz, ile ty masz lat?

-Tyle co reszta. To długa historia. Jeszcze raz Ci mówię: Wypuść mnie i zakładników.

-Bo co?

-Bo jak mnie zabijesz, to nie przeżyjesz transportu do więzienia, a swojemu synowi załatwisz dożywocie.

-A Seba? Spytał Maciek.

-Co ?Seba??

-A Seba nie pójdzie siedzieć?

-On też?pójdzie siedzieć.

Seba przełknął głośno ślinie. Nic nie powiedział. Mam nadzieję, że domyślił się, że to tylko kant.

-Czyli jesteś gliniarzem? Spytał tym razem Stefan.

-Nie, kominiarzem do cholery! Mówię wam to od kilku minut!

-Siedź cicho! Powiedział Maciek, uderzając mnie w ramie.

Syknąłem z bólu, gdyż uderzył dokładne w to miejsce, gdzie klika godzin temu zostałem ranny. Poczułem po chwili jak krew spływa mi po ramieniu.

-Pół wrocławskiej policji tu jest. Jeśli mnie nie wypuścicie, to oni wam tego nie darują.

Kilkadziesiąt metrów dalej, przed szkołą, Cupryś i Weronika, o radości, planowali jak odbić zakładników.

-Jasna cholera. Wiedziałem, wiedziałem, że to zły pomysł!

-Przecież sam pan mówił, że jednak zrobimy tą akcję.

-Wiem, ale, cholera, miałem złe przeczucia.

-Teraz to jest nieważne. Krzyknęła Weronika.

Proszę powiedzieć, co mamy robić. Straciliśmy dzisiaj Michała. Nie możemy stracić Pawła.

Cupryś spojrzał przez lornetkę.

-Są na 1 piętrze?

-Tak. W mikrofonie Pawła jest nadajnik. Mamy jego dokładną pozycję.

-Co? Czemu nic o tym nie wiedziałem?

-Bo to jest jakiś tam nowy mikrofon. Czy to teraz ważne? Ważne jest to, że mamy dokładną lokalizację Pawła.

-Dawać snajperów na budynek naprzeciwko szkoły.

-Już są. Odparła Weronika.

-Dobrze. Zaraz atakujemy. 1 i 2 drużyna. 3 przed szkołę. Jazda.

-Wiesz, trzeba mieć nieźle naryte na bani, by robić takie rzeczy.

-Ta? A to niby czemu? Spytałem.

-Naprawdę warto ryzykować życiem za marną pensję psa?

-Tu nie chodzi o kasę czy narażanie się. Tu chodzi o coś innego.

Zresztą, powiedzmy sobie szczerze, kto bardziej ryzykuje? Ja czy ty?

-Ty. Odparł Pig.

-A właśnie że nie. Ja mam w miarę normalne życie?

-Miałeś, chyba nie sądzisz, że żywcem Cię stąd wypuszczę?

-To czemu mnie jeszcze nie zabiłeś?

-Oglądałeś może ?Wściekłe psy??

-Po raz drugi ktoś mnie o to pyta w przeciągu ostatnich godzin. Tak. Oglądałem.

Pig się uśmiechnął, wyciągnął z kieszeni mały scyzoryk i podszedł do mnie.

-Pamiętasz scenę, w której Mr. Blond odcina ucho gliniarzowi?

-Tak, Odpowiedziałem przerażony. Czekaj, nie rób tego.

-Oj, czyżbyś się bał?

-Nie rób tego!

-Krzycz, krzycz. Śmiało.

Jeden z goryli Piga złapał mnie za ręce, bym się nie wiercił, a sam Marian, swoim scyzorykiem, zaczął bawić się w mojego chirurga plastycznego. Najpierw jednak włączył z telefonu tę samą muzykę, która leciała w tamtej scenie:

George Baker-?Stealers Wheel?

Niezły psychopata z tego Piga?

Po kilku sekundach było po wszystkim. Nie, nie straciłem ucha. Pig rozciął mi twarz w okolicach oka. Wyglądałem trochę jak Kane z gry ?Kane & Lynch?. No, okay. Kane miał znacznie większą bliznę, jednak moja też była całkiem duża.

Na całej twarzy miałem krew. Jednak najnowsze rozcięcie było najkrwawsze i najdotkliwsze.

Po kilku sekundach znowu mogłem mówić. Jednak przychodziło mi to z wielkim trudem:

-No, teraz pewnie wyglądam jak ten bliznowaty.

-O kim mówisz, Piesku? Spytał młodszy Pig.

-O tym całym Siergieju. Zresztą, on wyglądał gorzej.

Pig podszedł do mnie i złapał za włosy. Próbował mnie uderzyć jeszcze raz, jednak zatrzymał się, bo Maciek spytał:

-Zaraz, zaraz. Powiedziałeś ?wyglądał??

Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że Pigowie jeszcze nie wiedzą o Siergieju.

-Czemu powiedziałeś o nim w czasie przeszłym?

-Bo on jest w czasie przeszłym. Odpowiedziałem.

-Co?!

-Ano to, że kilka godzin temu skręciłem mu kark. Wiecie, jak to jest, gdy się zabije kogoś gołymi rękoma? Fajne uczucie. Spróbuj, Pig. Odparłem, spluwając krwią na ziemie.

Rusek zdychał jak na gnidę przystało. Cierpiał?i to bardzo.

To, co zobaczyłem w oczach Mariana, było przerażające. Pig wyciągnął moją broń i przystawił mi ją do głowy.

-To co? Kończymy przedstawienie? Spytał.

-Nie! Krzyknął Stefan.

-Stiv. Zamknij się. Odparłem.

-Nie zabijaj go! Krzyknął ponownie chłopak.

-Siadaj na tyłku i się nie odzywaj! Krzyknąłem. Nie chcę tu więcej ofiar.

-Ojej. Jakie to wzruszające. Kolega najwyraźniej lubi pieski. A piesek udaje bohatera. Stwierdzi Pig.

Waruj kundlu. Na wieki wieków.

Zamknąłem oczy. Teraz miałem wrażenie, że wszystko zatrzymało się w miejscu.

Do czasu aż usłyszałem dźwięk wystrzału.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...