WWWeekendowy Konkurs #29 - Mutant z Pogranicza - przemyślenia
Mózg mi się mutu? gotuje, gdy patrzę na te zdjęcia.
Jak tradycja nakazuje, wstępnie w tym oto wprowadzeniu spieszę donieść, bo dobry donos swą wartość ma, iż pisząc te słowa odnosić się będę wyłączenie do prac zgłoszonych do godziny dwa jeden dwukropek trzy zero. Ale zdjęcia konkursowe to tylko część atrakcji towarzyszących weekendowym turniejom. Najczęściej to nie scena, lecz to co przy niej bywa najciekawsze. I tym razem nie zauważyłem większych odstępstw od tej reguły. Swoją drogą
Mckov
ma swoją dyrektywę, więc może ja będę miał regułę właśnie.
Będzie ona dotyczyć nietypowych zachowań i sądów, które ujawniać się będą w komentarzach zamieszczanych w konkursowych tematach. A jeśli tak postrzegać to moje prawidło to chciałbym kilka zdań napisać o pewnej osobie, która spełniła w dniu wczorajszym wszelkie kryteria dotyczące zakwalifikowania pod tę specjalną zasadę. Ale o tym troszkę później. Teraz o tytule. Dlaczego taki? Oto i odpowiedź.
Praktycznie już od początku podziwiania zdjęć prezentowanych przez forumowiczów towarzyszyło mi bardzo nieprzyjemne wrażenie, że coś jest nie tak.
Wpierw było to delikatne klepanie po ramieniu, by po chwili zmienić się w uporczywe poszturchiwanie, a ostatecznie w zdzielenie mnie biurkową lampką w kształcie obmierzłego kartofla. Można powiedzieć, że to traumatyczne przeżycie pozwoliło mi ujrzeć wszystko w zupełnie nowym świetle. Wtedy też zakrzyknąłem przeraźliwie:
To się w pale nie mieści!
Bo trzeba Wam wiedzieć, że nawet pyta
szlacha2
nie jest tak wielka, jak ogromna była rozbieżność poglądów co poniektórych konkursowiczów i moich, a dotyczących tego czym są lub nie są mutacje.
Nie muszę się nawet dłużej zastanawiać, by stwierdzić, że mutacje to na pewno nie maska przeciwgazowa lub spawalnicza na twarzy. To również nie karabin w dłoni, ani też nietypowe sprzęty wyszperane gdzieś w ciemnej piwnicy lub innych śmietnisku. Dlatego wszelkim postapokaliptycznym ?mutantom? mówię stanowcze NIE. Nie obchodzi mnie, że potraficie dokonywać rzeczy niezwykłych, bo ja tego nie widzę na Waszych zdjęciach. Tutaj nie ma nawet mowy o pewnej umowności związanej z konwencją, bo ta umowność jest tak bardzo niewyraźna jak pan Mietek w niedzielny poranek. A wspomnieć należy, że pan Mieczysław to nie byle kto, lecz sam Wielki Degustator Malinowej Ekstazy i jeśli jest niewyraźny, ma ku temu ważne powody. Inna kategoria to twory stworopodobne, które miały do czynienia więcej z pistacjami niż z mutacjami, znaczy jakieś takie w odcieniach zieleni były. Menażeria potworków, która brawurowo zbiegła z cmentarza to dla mnie również jakby nie ta bajka. Ale to i tak jeszcze nie koniec tej parady zaprzepaszczonych starań i zmarnowanych pomysłów. Albowiem rozstąpiły się niebiosa i oczom naszym ukazał się myśliwy nie z tego świata. Pan jest obcy, pan tu nie pasuje. Statek pan zawróci i proszę polować na innej planecie. I poleciał? tylko rozstępy na niebie zostały.
Na szczęście nie zabrakło także zdjęć, które nie próbowały uciekać poza ramy tematu. Ale by nikogo specjalnie nie faworyzować, nie napiszę nic więcej. I na to przyjdzie odpowiednia pora. Zaraz po tym jak wezmę udział w głosowaniu.
Jako, że czas już kończyć, jeszcze dwa zdania w kwestii reguły theconverse?a.
Gagazehn
i Jej upór w próbie wytłumaczenie mi, że nie mam racji. I jak tu Jej nie wyróżnić, gdy na moich oczach polemizowała praktycznie sama ze sobą. Wpierw na swój własny sposób przedstawiała moje argumenty, które tak naprawdę moimi nie były, a później bardzo starała się owe dowody zagłuszyć zarzutami, jakobym był nadwrażliwy. No, ale to przecież ja starałem się wywołać kłótnie i narzucić swoją wolę innym. Zawsze uważałem, że pewien typ nadwrażliwości potrafi być atutem, gdyż pozwala dostrzegać więcej niż wszyscy wokół. Dar ten w przypadku
Gagazehn
jest najwidoczniej tak silny, że nawet bohater pewnej popularnej ostatnio reklamy musiałby się zawstydzić. Tutaj pragnę postawić kropkę, co niniejszym czynię.
6 komentarzy
Rekomendowane komentarze