Skocz do zawartości
  • wpisy
    75
  • komentarzy
    8
  • wyświetleń
    18287

...


Nicek

191 wyświetleń

Gdy kończyła się impreza u Maćka, Marian Pig postanowił jednak, że osobiście dopilnuje, by towar został odpowiednio zabezpieczony. Nie ufa swoim ludziom? Możliwe. Niemniej to była dla mnie świetna wiadomość. Nie dość, że będziemy mieć amfetaminę, to jeszcze Mariana Piga, który zapowiedział, że będzie w magazynie.

W czwartek, wieczorem, Cupryś zebrał cały wydział u siebie w gabinecie. Byli wszyscy policjanci od podkomisarza w górę.

Mieliśmy przygotować plan zatrzymania przemytników w tym magazynie.

Pomysł dobry. Zresztą, spodziewałem się czegoś takiego.

Dokładnie o 21:00 przybyłem do wydziału. Byli już wszyscy.

-To, że rozpracowałeś sprawę nie znaczy, że możesz się spóźniać, Werner. Mruknął Cupryś.

-Korki były. Jutro przyniosę usprawiedliwienie.

-Chyba faktycznie spędziłeś w tej szkole za dużo czasu. Stwierdziła Weronika.

Ale to już, Pawełku, przeszłość.

-Wiem. Wiem! I dlatego zapraszam was wszystkich do mnie do domu. Jest co opijać. Już nigdy nie usłyszę o żadnej Yumi-Kolorado!

-O czym?

-Nieważne. Po akcji jedziemy prosto do mnie!

-Werner! Oglądałeś może ?Wściekłe psy??

-Quentina Tarantino? Tak, ale dawno temu.

-A przypominasz sobie scenę, w której przygotowywali plan?

-E?nie, panie inspektorze.

-Pozwól, że Ci przypomnę:

Wszyscy byli na zebraniu, na którym przygotowywali plan akcji. Ale zamiast planować, opowiadali sobie głupie kawały.

Nagle jeden z nich opowiedział im taką historyjkę:

?4 kolesi siedzi w pierdlu i zastanawia się, co poszło na ich akcji nie tak.

Nagle jeden z nich mówi:

-Ej, już wiem, co poszło nie tak.

-No że niby co? Pytają pozostali.

-Zamiast opracowywać akcję, opowiadaliśmy sobie kawały?.

-Okay?zrozumiałem aluzję. Mruknąłem.

-Mam nadzieję. A teraz słuchać, barany!

Cupryś wyłączył światło i podszedł do rzutnika:

-Jak wiecie, nasz geniusz-Werner dowiedział się, kiedy i gdzie ma być tir, w którym będzie 10 kilo amfetaminy.

Kilku oficerów, w tym Michał, zrobili falę meksykańską.

-Bardzo śmieszne. Mruknął Cupryś.

Stary magazyn rybny,

Cupryś włączył slajd ze zdjęciem.

-Tam prawdopodobnie zatrzyma się ciężarówka.

-To wiemy. Mruknął Michał.

-Zamknij się.

Magazyn dzieli się na 3 części. Pierwsza, największa będzie prawdopodobnie miejscem, gdzie będzie tir. Tylko w niej jest na tyle miejsca, by mogło tam wjechać auto. Wychodzi na wschód.

Druga, na zachodzie, jest również duża, jednak tam tir nie wjedzie.

Trzecia, wychodząca na północ, czyli na Odrę, jest wielkości połowy boiska do koszykówki. Plan jest taki:

1 i 2 drużyna AT na mój sygnał rozpoczyna atak na 1 część. Nie możemy dopuścić, by ktokolwiek się stamtąd wydostał, dlatego Michał, Paweł i 3 ludzi z AT będą w 2 części magazynu. Odetną ewentualną drogę ucieczki. Dobrze będzie złapać Piga żywcem.

-A Odra? Spytała Weronika.

-Będziemy mieć takm kilka łodzi.

-Okay, a co będzie, jeśli zostaniemy wykryci? Spytał Michał.

-Otworzycie ogień i będziecie czekać na wsparcie. Nie wiemy, ilu będzie Ruskich i z czego będą do nas strzelać, dlatego każdy ma mieć na akcji kamizelkę! Nikt nie ma prawa wywinąć mi kity! Zrozumiano?

-Tak. Odpowiedzieli wszyscy.

-To wypad mi pobrać Glauberyty. Za 30 minut zbiórka.

Ruszyliśmy wszyscy do zbrojowni.

-Ty, strzelałeś kiedyś z Glauberytu?

-Tak. Ale to było dawno temu. Ale nie martw się. Jak w nich przywalimy, to nie połapią się, co i jak.

Gdy otrzymałem swojego Glauberyta, sprawdziłem, czy jest załadowany i zabezpieczony, 2 dodatkowe magazynki schowałem do ładownicy. Ubrałem kamizelkę kuloodporną i upewniłem się, że mój CZ 75 również jest naładowany. Dostaliśmy również mikrofony, takie, jak na paintballu.

Nie wiem, ile ważyłem, ale musiałem przytyć kilka kilo. Niemniej po kilku minutach siedziałem już w nie oznakowanym radiowozie i jechałem w kierunku magazynu.

-Czego słuchasz?

-Sabatonu. Taki zespół ze Szwecji.

-Znam, ale czego dokładnie?

-Back in control.

-Cholera, tematyka prawie doskonała. Mruknąłem.

-Michał, nie machaj PM?em. Jeszcze krzywdę zrobisz komuś.

-Werka, uspokój się. Nic się nikomu nie stanie.

-Kretyn.

-Zołza.

-[beeep].

-Niezaspokojona wiedźma.

-Skur?

-Ekhem. Możecie się nie kłócić? Choćby ze względu na mnie? Proooooszę.

-To ten kretyn zaczął!

-Nie moja wina, że ten barman nie potrafi Cię porządnie zaspokoić.

-O tak, a ty potrafiłeś?!

-Jak byłaś ze mną, to przynajmniej ?całość? trwała więcej niż 30 sekund.

-Gnój.

-Zoł?

-Możecie się nie kłócić?! Proszę was!

-Ale?.

-Zastrzelić Cię?! Krzyknąłem.

Po 20 minutach dojechaliśmy na miejsce. Był piękny, kwietniowy wieczór. Było bardzo cieplutko. Najwyższy czas skończyć całe te cholernie przedstawienie.

-Paweł, Michał-bierzecie 3 ludzi i wypad do drugiej części magazynu. Ale tak dyskretnie. Żeby cała akcja nie poszła się chrzanić. Krzyknął Cupryś.

Weronika, snajperzy rozstawieni?

-Nie. Będą zaraz na pozycji.

-Śpiesz się. Nie mamy całej nocy.

Ruszyłem z Michałem i 3 antyterrorystami do zachodniej części magazynu.

-Jesteśmy na pozycji. Cholera, strasznie tu śmierdzi.

-Przecież niedawno były tu jeszcze ryby.

-Właśnie. Były! Już ich nie ma.

-Ech?Siedź cicho i czekaj na rozkazy.

Cupryś i Weronika stali 200 metrów od magazynu. Brama była otwarta, więc mieli wgląd na całą sytuację. Dobrze, że było ciemno-mogli by zostać zauważeni.

-Cholera. Co najmniej 3 ludzi uzbrojonych w AK. Ale może być więcej. Mruknęła Weronika, patrząc na magazyn przez lornetkę.

-To nic. Damy radę.

-Oho. Właśnie jedzie ciężarówka.

-Wszyscy: Przygotować się. Zaraz zrobimy im niespodziankę.

Michał zaczął chodzić po magazynie. W pewniej chwili wyłączył mikrofon i mruknął do mnie:

-Ona jest walnięta.

-Oboje jesteście popaprani. Zamiast się pogodzić, robicie sobie ciągle na złość.

-Ale czy ja robię coś nie tak? To ona pierwsza mnie przezwała.

-Ile masz lat?

-26.

-A jak sądzisz, na ile się zachowujesz? Bo wierz mi, w wieku 26 lat ludzie nie robią takich cyrków, jak ty: ?Ona mnie przezwała, wujku Pawełku, ratuj.?

-Wiesz, może ten jej barman jest impotentem? I nie może jej zadowolić odpowiednio?

-Mylisz pojęcia. Ale okay, niech Ci będzie.

Zacząłem chodzić po magazynie. Zauważyłem, że przy ścianie leży kilka szyb, więc z braku lepszego zajęcia, podszedłem do nich, by się im przyjrzeć. Tak po prostu. Z nudów.

Gdy postukałem kilka razy lufą, usłyszałem świst przelatujących kul nad moją głową.

-Zauważyli nas! Krzyknął jeden z antyterrorystów.

-Ognia! Krzyknąłem, jednocześnie chowając się za betonową, jednometrową ścianką.

Wyjrzałem delikatnie zza ściany. Strzelało do nas 6 ludzi uzbrojonych w AK i rewolwery.

-Cupryś, nie wiem jak, ale nas zobaczyli! Gdzie pan jest?

-Uspokój się. Wytrzymajcie 20 sekund. Wysyłamy oddziały AT.

Wychyliłem się znowu i zdecydowanym ruchem pociągnąłem za spust. Jeden z napastników został przeze mnie trafiony prosto w głowę.

To był błąd. Powinienem siedzieć schowany za tym murkiem i czekać na przybycie kawalerii. A tak pozostała 5 zaczęła do mnie strzelać.

Wystawiłem pistolet maszynowy zza osłony i na ślepo wystrzeliłem prawie cały magazynek.

-Gdzie pan jest, do cholery! Zaraz nas wytłuką!

-Wytrzymajcie. Jeszcze kilka sekund.

Wystrzeliłem kolejną serie z pistoletu maszynowego. Odwróciłem się i zobaczyłem, jak jeden z policjantów zostaje trafiony w nogę. A drugi w rękę.

Nie to jednak mnie zmartwiło. Najgorsze było to, że nie widziałem Michała.

Wystawiłem jeszcze raz PM i oddałem kilka strzałów. Tym razem trafiłem w nogę jakiegoś Rosjanina, który stał na podeście.

Zważywszy na to, że przy tym murku nie byłem zbyt bezpieczny, wycofałem się za kontener, który stał kilka metrów dalej.

Gdy do niego dobiegłem, załadowałem ostatni magazynek. Chciałem już wystawić głowę, gdy usłyszałem charknięcie.

Odwróciłem się i zobaczyłem Michała, który miał przestrzelone gardło.

-O cholera. Cupryś! Michał jest ranny!! Wezwijcie karetkę!

-Przyjąłem.

-A w ogóle, to gdzie do cholery jesteście?!

-Wytrzymajcie jeszcze kilka sekund!

W prawej ręce trzymałem pistolet a w drugiej uciskałem ranę Michała. Ten pluł krwią na lewo i prawo, szarpał się i syczał. Najwyraźniej chciał coś powiedzieć.

-Tylko mi tu, do cholery nie umieraj. Słyszysz! Nie umieraj mi tu, idioto! Masz żyć! Słyszysz! Masz żyć, palancie!

Michał był cały zakrwawiony. Wyglądał jak jakiś żołnierz z II wojny światowej, który został postrzelony przez snajpera. Jedyna różnica to fakt, że nie miał ani Thompsona, ani munduru wojskowego.

Gdy wychyliłem się na chwilę, by oddać kolejną seryjkę, poczułem ogromny ból w prawym ramieniu. Poczułem się jakby ktoś wbił mi z ogromną siłą gorący nóż w rękę. Spojrzałem na nią- była cała zakrwawiona.

Wtedy właśnie usłyszałem kilka granatów hukowych i seryjkę z AK 47 i Glauberytów. Najwyraźniej kawaleria przybyła. Kątem oka zauważyłem, że jakaś sylwetka wycofuje się do drzwi, czyli do trzeciej części magazynu, który wychodził na rzekę.

Po kilku sekundach sytuacja była prawie opanowana. Nie wiem jakim cudem, ale jakoś udało mi się przeżyć.

-Sprawdzić cały magazyn. Krzyknął Cupryś. Paweł, gdzie Michał?

-Tutaj. Krzyknąłem.

-Jezu, twoja ręka.

Akurat mało mnie obchodziło, co się stało z moją ręką. Chciałem dopaść tego ostatniego kolesia. Włączył mi się trybik ?wkurzonego Wernera.?

Wpadłem do ostatniej, najmniejszej części magazynu.

W nim panowały prawdziwe egipskie ciemności. Na szczęście znalazłem włącznik światła. Po chwili mrok został zastąpiony przez jasne światło.

Wyciągnąłem swoją CeZetę i ruszyłem w głąb pomieszczenia. Minąłem kilka półek, na których były kartony.

Szedłem powolutku, tak, by nikt mnie nie zobaczył. Gdy naglę usłyszałem kliknięcie.

I jeszcze jedno kliknięcie.

Odwróciłem się gwałtownie. Zobaczyłem postać, która trzymała rewolwer. Na moje szczęście, osoba za późno zauważyła, że skończyła się amunicja.

-Siergiej?

-Paweł?

-Rzuć to! Krzyknąłem stanowczo.

-Jesteś psem?!

Cholera, jakbym słyszał Cajmera i Sebastiana.

-Rzuć to!

-Wystawiłeś nas? Ty...psi synu ty! Szti wasnaja matkoj twaja mać!

-Zamknij się! Ręce na kark i na kolana. Jesteś aresztowany. Ty panimajesz, ruski sukinkocie?

-Ten koleś, co dostał w gardło, to twój kumpel był?

Zadrżała mi ręka.

-To ja ubił tego psa. Ha! Pewnie teraz zdycha we własnych szczochach.

-Zamknij się.

-Z tobą też tak zrobię. Dorwiemy twoją rodzinę. Każdy będzie miał przestrzelone gardło.

-Stul pysk i rzuć broń.

-Najpierw jednak zabawimy się z twoją siostrą.

Nie wytrzymałem. Wycelowałem i pociągnąłem za spust.

Rosjanin jęknął lekko i przewrócił się.

Celowałem w głowę, jednak tuż przed strzałem zadrżała mi lekko ręka.

Podszedłem do Siergieja i nogą przewróciłem go na plecy. Dostał?prosto w gardło.

-I co teraz powiesz, towarzyszu? Fajnie jest dostać w gardło?

Koleś tylko na mnie patrzył. Nie ruszał niczym.

Zaciekawiony efektem swojego strzału, stanąłem mu na ręce.

-Jesteś sparaliżowany. No popatrz. Od szyi w dół. Jakie to uczucie? Gdy nie możesz ruszyć nawet ręką?

Ajajajaj?Ty nie możesz mówić. Boli co? Zaraz, przecież jesteś sparaliżowany, więc nic nie czujesz. Chociaż, czort cię tam wie.

Mam dla ciebie 2 wiadomości, Ruski. Pierwsza to taka, że da radę z tym żyć. Co prawda to raczej usychanie nie życie, ale nadal będziesz mógł oglądać ruskie filmy porno. Druga jest mniej optymistyczna.

Nie pozwolę Ci przeżyć.

Uklęknąłem przy mężczyźnie. Odłożyłem pistolet. Lewą ręką złapałem go za brodę, a prawą, zakrwawioną, za włosy z tyłu głowy. Skręciłem mu kark.

Chyba do końca życia zapamiętam te obrzydliwe chrupnięcie.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...