Aborcja na życzenie = odebrana szansa na życie i dobro, bo tak chcę!
Aborcja...Zgodnie z definicją, podawaną przez Wikipedię, jest to "termin medyczny i potoczny, który stosuje się w przypadku zamierzonego, przedwczesnego zakończenia ciąży w wyniku interwencji zewnętrznej, np. działań lekarskich", a "po ludzku", jest to po prostu usunięcie ciąży.
Aborcja ma wielu zwolenników i równie wielu przeciwników. Zwolennicy twierdzą, że kobiety mają prawo usunąć płód w każdych okolicznościach, gdyż jest to tylko część jej ciała, przynajmniej przez pewien czas, więc może z nim robić co chce.
Główny przeciwnik aborcji, Kościół Katolicki, mówi, że płód jest żywą istotą od momentu poczęcia i aborcja jest morderstwem na niewinnej i całkowicie bezbronnej osobie. W związku z tym, powinna być całkowicie zakazana, niezależnie od okoliczności.
Szczerze mówiąc, stanowisko Kościoła Katolickiego, którego częścią jestem, jest mi bliższy niż stanowisko zwolenników aborcji. I choć nie do końca się z nim zgadzam ( kwestia gwałtu ), to uważam, że jest lepsze niż zezwolenie na aborcję z każdej przyczyny. Szczególnie, gdy kobieta dokonuje usunięcia ciąży, ponieważ dziecko przeszkadza jej w karierze czy naciska ją rodzina ( "Wpadłaś jak głupia, ale wstyd będzie jeśli ktoś zobaczy" ).
Wiem jednak, że dla wielu zwolenników aborcji nauka Kościoła Katolickiego na ten temat nie jest żadnym argumentem. Dlatego odłóżmy na chwilę naukę Kościoła Katolickiego i spójrzmy na aborcję z innej strony...
Twój tata miał zawał będąc na zakupach. Wokół zebrała się gromadka ludzi, lecz tylko jedna osoba ruszyła się z miejsca i udzieliła pierwszej pomocy, zadzwoniła na pogotowie. Dzięki szybkiej reakcji, ocaliła Twojemu tacie życie. Ale TYLKO JEDNA osoba odważyła się pomóc. TYLKO JEDNA osoba zdecydowała się na zrobienie czegoś dobrego...zamiast patrzenia się jak sęp na myśl o tym, że ten człowiek stanie się obiadem na wynos.
Twoja mama została potrącona przez samochód. Kierowca wlókł ją kilkadziesiąt metrów, a potem uciekł z miejsca wypadku...zostawiając Twoją mamę krwawiącą na środku ulicy. Inni kierowcy mijali ją obojętnie, spiesząc się gdzieś, ale znowu zleciało się stadko sępów. I znów TYLKO JEDNA osoba udzieliła pomocy...werbując jednego sępa, żeby zadzwonił na pogotowie.
Twój ukochany brat / ukochana siostra został/a zaatakowany/a przez trzech wyrostków. Od brata chcieli komórkę / siostrę chcieli zgwałcić. Mimo prób, ani brat / siostra nie zdołał(a) i uciec. Złapany(a) zaczął/eła się szarpać, ale jeden z wyrostków wyciągnął nóż i zamachnął się, by zadać cios. W tym momencie ktoś powalił jednego z nich ziemię, uzbrojonemu wytrącił broń i również przewrócił. Trzeci umknął.
Pomyśl - osób, które uratowały Twoich najbliższych mogło tam nie być...Mogły nie doczekać nawet swoich urodzin...bo ich matki zdecydowałyby się na aborcję na życzenie...A zarazem...mogły NIE uratować Twojej rodziny... Pomyśl, że nikt inny, by się nie ruszył, mimo braku tych osób...
A teraz pomyśl - pamiętasz ( mniej więcej, oczywiście ) ile dobra zrobiłeś? Ile i jakie sukcesy odniosłeś? Co sprawiło Ci radość? Co dobrego Cię spotkało? Co dało Ci szczęście? Jak fajne jest życie?
Teraz zaś pomyśl - Twoja mama, mogła uznać, że przeszkadzasz jej w karierze...tak TY! Pomyśl, że mogłoby Cię tu NIE być...tak CIEBIE! Pomyśl, że to TY mógłbyś być zawadą...tak TY! Pomyśl, że to TY mógłbyś ofiarą aborcji i stracić szansę na życie...tak TY! Pomyśl, że całe to szczęście, radość, miłość i frajda mogły Cię ominąć...tak CIEBIE!
Czy chciał(a)byś, żeby ktoś potraktował Cię jak "tylko" część ciała kobiety i zabrał Ci szansę na życie, tylko dlatego, że byłeś/aś w danym momencie zawadą?
27 komentarzy
Rekomendowane komentarze