Skocz do zawartości
  • wpisy
    75
  • komentarzy
    8
  • wyświetleń
    18287

...


Nicek

192 wyświetleń

Z braku rozrywek, w 2 dzień wiosny, udałem się na grób mojej matki, a potem do wydziału, gdzie zastałem Weronikę. Tylko Weronikę.

-Sama? Co ty tu sama robisz?

-Nie widzisz? Pracuję.

Ci kretyni z wydziału zabójstw sądzą, że my nic nie robimy, więc poprosili nas o pomoc. Odpowiedziała dziewczyna, podając mi kilka teczek. Wyciągnąłem z jednej akta i zacząłem czytać:

-Hm?Joanna Bereska. Lat 21. Prostytutka.

Zaraz, zaraz. Przecież to nie nasza działka. Zabójstwa to przecież sekcja kryminalna.

-Doczytaj do końca, Pawełku.

-Lat 21, Prostytutka. Bla-bla-bla-bla?u?była dealerem narkotyków.

-No widzisz. A jednak w sam raz zajęcie dla nas. To jest dla mnie, bo pozostali poszli w cholerę i zostałam tylko ja.

-Dobra. Zostanę. Pomogę Ci.

Hm?denatka zmarła na wskutek uduszenia.

Wziąłem do ręki fotografię i zobaczyłem blondynkę, która leżała na łóżku.

-Została zamordowana we własnym łóżku.

-Znaleziono przy niej prochy?

-Nie.

Zauważyłem na fotografii butelkę szampana, która leżała na komodzie.

-Heh. Od kiedy technicy robią zdjęcie butelkom szampana?

-Tak po prostu wyszło. A żeby było śmieszniej, na butelce były tylko jej odciski.

-Co?

-Mówię, że na butelce były tylko jej odciski.

Wstałem i zacząłem chodzić wokół pomieszczenia.

-Jak sądzisz, kto ją zabił? Spytałem.

-Pewnie jakiś narkoman, który wynajął ją na godzinkę. Zamiast bara-bara wolał narkotyki, więc ją zabił.

-Nie sądzę.

-Czemu?

-Po pierwsze. Zauważ, że prostytutki nigdy nie pracują w domu. Dwa.

Butelka od szampana.

-Że niby co z tą butelką?

-To był jej szampan.

-A niby skąd ta pewność? Często jest tak, że klienci kupują alkohol.

-Na szampanie były tylko jej odciski.

-Może wzięła do ręki, postawiła na szafce, a klient miał rękawiczki.

-Wtedy byłyby jeszcze odciski sprzedawcy, u którego kupił tego szampana. A tu nic. Tylko jej. Musiał ten szampan przeleżeć trochę w lodówce.

-A co mają odciski palców do lodówki?

-Na szklanych butelkach, po wyjęciu z lodówki, jest woda. Wtedy odciski się rozmazały.

-Dobra. Niech Ci będzie, to był jej szampan. Ale co z tego?

-To oznacza, że ona nie była w pracy. Wiem, że to dość dziwnie brzmi, ale ja to widzę tak:

Spotyka się z przyjacielem czy kimś tam. Może nawet chce zerwać z prostytucją. Jako że spotkała się z przyjacielem w domu, wyciągnęła szampana z lodówki.

Musiała dobrze znać napastnika. Musiała mu ufać.

-No dobra. Więc czemu zginęły narkotyki?

-Może jej przyjaciel jest ćpunem?

-No dobra, to co proponujesz? Spytała Weronika,

-Zapytać się jej koleżanek z pracy, o ile takie były, czy miała jakiegoś przyjaciela-ćpuna, z którym chodziła do łóżka. Jeśli tak, to mamy podejrzanego.

-To tylko hipoteza.

-Tak, ale przynajmniej mamy jakiś punkt zaczepienia.

Werka chwilę patrzyła się na zdjęcie prostytutki.

-Dobra. Na dzisiaj koniec z pracą. Mów, co w szkole.

-Coraz lepiej poznaję się z Pigiem.

-To dobrze.

-Tak, ale jedno mnie martwi. Jak wiesz, każdego człowieka można mniej-więcej scharakteryzować. Wiadomo czy jest wrażliwy, czy jest sumienny, czy jest systematyczny.

-No tak. To miałam to w akademii. Dzięki temu można przewidzieć reakcje ludzi na jakieś sytuacje.

-Pig mnie przeraża. Ma zaburzone wyczucie sympatii do osób.

-Że co?

-Taki Pig, to rozpieszczony dzieciak. Wiesz, bogaty ojciec, więc chłopak miał zawsze to, co chciał. Zresztą, to taki wredny typ, który gardzi prawie wszystkimi.

-Dobra, ale do czego zmierzasz.

-Wiesz, nad kim on się najbardziej rozczula?

Nad jakimś menelem. Nad panem Romanem. Jego najstarszym klientem.

-Najstarszym ze względu na wiek czy po prostu Romek był jego pierwszym klientem?

-Nie wiem, nie wiem. Ale taki ktoś, jak Pig, powinien gardzić takimi wyrzutkami społecznymi. A tu nic. Chłopak rozczula się, bo jakiś alkoholik i ćpun miał wstrząs mózgu. Nie żeby to było coś złego, ale nie pasuje mi to do Maćka.

-Może?dobra. Sama nie wiem. To oznacza, że Pig nie jest totalnie wyprany z uczuć.

-Właśnie. Ale kilka dni temu o mało nie skopał jakiegoś pierwszoroczniaka, który nie oddał mu jeszcze jego kasy.

Koleś jest nieprzewidywalny.

Ale dosyć o robocie. Idziemy do kina. Ja zapraszam.

-A na co chcesz iść? Spytała Weronika.

-Nie wiem. Na pewno nie na film o gliniarzach.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...