Skocz do zawartości

Fanboj i Życie

  • wpisy
    331
  • komentarzy
    500
  • wyświetleń
    138868

Prawdziwy powód, dlaczego gry fabularne umierają:


muszonik

614 wyświetleń

To przez złych GM-ów, z którymi nikt nie chce grać.

O RPG ostatnimi czasy pisze rzadko, bo równie rzadko w nie gram. Niemniej jednak jakiś czas temu (tzn. przed dwoma laty) sieć przebiegała fala postów pod tytułem „Dlaczego RPG umierasz?”. I faktycznie nie jest dobrze: podczas, gdy rynek planszówek cały czas się rozwija i nawet w Polsce w zasadzie w każdym, większym mieście, a często wręcz w galerii handlowej znajduje się sklep z nimi (np. w Lublinie znam takie trzy, mimo, ze bywam tam średnio dwa razy do roku), gry bitewne i karciane radzą sobie trochę gorzej niż jeszcze kilka lat temu, ale nadal dość dobrze, natomiast porównywanie jakiejkolwiek innej formy gammingu z grami komputerowymi dawno straciło już sens, tak gry fabularne nie funkcjonują ani w Polsce, ani w świecie najlepiej. I mimo że ciągle pojawia się nowa oferta, to do sukcesów Warhammera czy Dungeons and Dragons ciągle im daleko.

Przyczyny takiego stanu rzeczy podawano różne: postęp techniki, coraz bardziej rozwinięte gry komputerowe, konkurencja ze strony, bardzo obecnie rozwiniętych planszówek, zmiana pokoleniowa, pęd i presja czasu, pod którą żyją ludzie naszej epoki, głupota młodzieży, która wskutek trójstopniowej edukacji jest zbyt mało inteligentna, by ogarnąć tak skomplikowane hobby…

Ja podam inny powód.

Zli GM-i.

Przyczyny takiej obserwacji:

Na Facebooku jest sobie grupa o nazwie PIPA, co rozwija się jako „Panie I Panowie, Zagrajmy w RPG”. Jest to obecnie jedna z większych twierdz RPG-owców w Polsce. Na grupie jest dyskusja o problemie pewnego Mistrza Gry prowadzącego Neuroshime. Otóż Mistrz ten ma Gracza, a Gracz ma postać. W trakcie tworzenia owej Graczowi poszło bardzo dobrze, w efekcie czego prawie wszystkie statystyki wypadły bardzo wysoko. Dzięki temu z większością wyzwań radził sobie bardzo dobrze. Co gorsza Graczowi bardzo spodobało się granie taką postacią, więc przychodził bardzo pilnie, uczestnicząc w każdej sesji, podczas, gdy inni je olewali. Tak więc zbierał statystycznie więcej expa, niż inni gracze i zdobywał więcej golda (tzn. gambli, bo tak się gold nazywa w Neuroshimie). W efekcie czego jego postać nie dość, ze rozwinęła się znacznie bardziej, niż postacie jego kumpli, to jeszcze zgromadziła lepszy ekwipunek. Teraz więc żadne wyzwanie jej niestraszne.

To stanowi dla Mistrza Gry problem.

Porady innych prowadzących mające pomóc mu w tego problemu rozwiązaniu:

  • Zastrzel go z czołgu.
  • Połam mu nogi.
  • Połam mu ręce.
  • Niech złamie kręgosłup i jeździ na wózku.
  • To jest Neuroshima, na pewno na coś jest chory.
  • Może morska przygoda? Nic tak nie zabija graczy, jak woda!
  • Postaw na ich drodze Diabła (to w Neuro są diabły?). Jeśli zrobią dla niego jedną, małą przysługę on rozwiąże ich problem. Każda postać musi tylko doprowadzić do upadku wybijającego się bohatera.
  • Nie zapominaj, ze fabula może być pokierowana odgórnie i nie musi na tym imersja tracić. Np. usnął sobie gdzieś, gdzie nie powinien, budzi się związany w wozie, inny typek bierze kanister z benzyną…
  • Ma wszczepy: wirus komputerowy. Nie ma wszczepów: wirus zwykły.
  • Quest blisko radioaktywnego krateru.
  • Po prostu BG spędzą między sesjami np. zimę w dobrym, bezpiecznym miejscu i każdy uczy się w międzyczasie czegoś nowego. Tj. proponuję swoisty krok w czasie.

Pisownię zachowałem oryginalną.

 

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...