Dorzucam do swojego małego i rzadko aktualizowanego bloga nowy dział/kategorię - okruchy prozy. Będę tu umieszczał fragmenty napisanych przez siebie tekstów i tekścików - nic konkretnego, żadne tam opowiadania, eseje, felietony etc. Po prostu różne moje zapiski, nie będące wierszami, a może posiadające czasami jakąś nutę poetyki. Czasem to tylko fragmenty moich przemyśleń, pod wpływem impulsu przelanych w słowa. Teksty w większości o charakterze dość osobistym i niosące (przynajmniej dla mnie) znaczenie głębsze od samej treści. Kiedyś może zlepię w jakąś sensowną, większą całość.
Roboczo nazwałem ten "projekt": "Niewysłane listy z dna szuflady", chciałem "Z niewysłanych listów", ale taki tytuł był już zajęty przez pewną lubianą przeze mnie poetkę.
Dlaczego tu? Bo to mój blog, mój kącik, a że z grami niespecjalnie związany... A musi być?
Ale do rzeczy.
Okruch 1 (choć tak naprawdę kolejność jest zupełnie przypadkowa):
Dobrze jest mieć do czego wracać. Choćby to była tylko garść wspomnień ciepłych jak kubek herbaty... i koc.
***
W samotne i długie wieczory, gdy jedynym towarzyszem muzyka sącząca się z głośników, a przyjacielem kolejny kieliszek wina, znowu wracam myślami do naszych letnich dni.
Uświadamiam sobie wtedy, że choć mijają miesiące i lata, ja wciąż za Tobą cholernie tęsknię. Bezgłośna spowiedź do ściany, która wszystko przyjmie, jak papier.
Dopijam ostatni kieliszek w beznadziejnym geście autodestrukcji mijającego dnia. Jutro przyjdzie kolejny, tak samo pusty, bezbarwny i bezcelowy jak poprzedni. A może to tylko pryzmat nocy...
***
Nasze własne szczęście budujemy zawsze na gruzach marzeń i płonnych nadziei innych ludzi.
*** "Niewysłane listy z dnia szuflady"
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.