Skocz do zawartości

Fantasy Park

  • wpisy
    6
  • komentarzy
    0
  • wyświetleń
    2583

Historia pewnej przesyłki cd.


MajinYoda

442 wyświetleń

II. Roden

Jedna z przesyłek z magistratu zaadresowana jest do miasta Main. To po drugiej stronie wyspy! Druga jest z kolei do Arekki. Na moje to około sześciu dni jazdy. No, pięciu, jeśli jechać galopem i zrezygnować z jednego noclegu.

Jakby się tam najszybciej dostać? Chyba najwygodniej wyjechać brama północną i udać się wzdłuż wybrzeża.

Dobra, po drodze odwiedzę jeszcze Jaen. Później przez Waras? Nie, odpada ? przecież tam będzie ten marsz. Nawet konia tam nie zdobędę. Lepiej pojadę nieco na południe ? wydłuży mi to drogę o godzinę, ale trudno. Przed Arekką wstąpię jeszcze do Federdu ? mają tam dobry zajazd, a i jakąś przesyłkę tam zaniosę.

To będzie jednak sześć dni. Dobra, później do Main? Z Arekki to będzie? jakieś 3-4 dni. Trasy jednak jeszcze nie ustalę ? musze najpierw zabrać przesyłki z Arekki, a to może mi zmienić plany.

Niech będzie, trasa mniej-więcej opracowana, czas zająć się robotą. Krzykacze jak zwykle się spóźniają, więc chyba jednak najpierw pójdę do pani Oltery. Siódmy dom od wejścia do portu, więc powinienem pójść? Cholera, ale w którą stronę od wejścia? Jak ja nie lubię, gdy ktoś nie umie porządnie zaadresować listu. No, dobra, Roden, skup się. Siódmy dom? siódmy? O, jakaś kobiecina stoi przy domu. Jest siódmy od portu, więc to chyba tu.

- Dzień dobry, czy tu mieszka pani Oltery?

Kobiecina zmierzyła mnie takim wzrokiem, że mnie ciary przeszły. Nie jest w sumie taka stara, ale w tym stroju wygląda, jakby się urodziła wraz z tym miastem.

- Nieeeeeeeeee?

- Dziękuję uprzejmie.

Szlag by to. Adresy przesyłek nie powinny zostawiać wątpliwości co do adresata. Ale jak ma się do czynienia z takimi idiotkami jak Felia to co się dziwić? Podawanie jej adresu przypomina tłuczenie młotem w stopę ? ból taki sam.

Dobra, piąty, szósty, siódmy. Jest, dom pani Oltery. Jest tak podobny do tamtych, że aż dziw, ze ludzie się nie mylą. No, ja się pomyliłem, fakt. Ale nie z mojej winy, przecież.

Furtka jest zamknięta. Mam nadzieję, że nie ma tu żadnego psa czy bagiennego smoka.

- Halo, dzień dobry!

Lepiej nie będę wchodził. Nigdy nie wiadomo co czai się w środku.

- Halo, przesyłka do pani Oltery!

Nadal brak odpowiedzi. Niech to, muszę tam wejść! Drewniany domek, nawet schludny na tle sąsiednich.

- Czego tu?

Niezbyt przyjemny głos ma ten jegomość. Wygląda na dość młodego, więc chyba syn.

- Mam przesyłkę dla pani Oltery.

- Dawaj!

Kultura przede wszystkim?

- Proszę bardzo, oto przesyłka.

- Spadaj!

I wlazł do środka. Co za cham. Ale cóż poradzić, różni ludzie się trafiają, gdy się chodzi od miasta do miasta.

Teraz muszę się wrócić na rynek. Jeżeli krzykaczy nadal nie ma to zobaczę czy pan Aster nie otworzył już swojego straganu.

No, jakiś krzykacz jednak jest.

- Gdzie się włóczysz? Dawaj ulotki!

Czy to miasto jest stolicą chamów? Gdzie ci ludzie się uchowali? Słyszałem, że gdzieś za wodą istnieje kraj kwitnącej cebuli, ale żeby na tej wyspie?

- Było zamknięte. Oto ulotki.

- Dobra, koleś, a teraz won!

Aż mnie świerzbiło, by mu wybić parę rzeczy z głowy. Ale jestem obcy w Tengo, więc lepiej pójdę dalej. Muszę jeszcze zanieść przesyłkę i odebrać jakieś z urzędu.

O, na szczęście pan Aster ma już otwarte. Wprawdzie jeszcze nie handluje, ale co mi tam.

- Dzień dobry, przesyłka do pana Astera.

Starszy jegomość spojrzał na mnie. W jego oczach było coś dziwnego. Uśmiechnął się do mnie, skinął lekko głową i wyciągnął rękę.

- Proszę bardzo, przesyłka z Umessi.

Pan Aster zabrał przesyłkę i drugą ręką dał mi gruszkę. Są jednak mili ludzie w tym mieście.

- Dziękuję uprzejmie. Do widzenia.

Mam nadzieję, że ukłon był wystarczająco uprzejmy. Dobra, teraz czas iść do urzędu. Mdli mnie na samą myśl, ale muszę wszystko pokwitować oraz odebrać nową pocztę.

Od kiedy tu byłem ostatni raz przeniesiono oddział Gildii Kurierów. Mam nadzieję, że dobrze mi powiedzieli w Umessi ? mały budynek z charakterystycznymi drzwiami, znajduje się tuż przy targowisku. Jestem na miejscu, ale nie widzę? och, znalazłem.

Teraz tylko pytanie - co za idiota zamontował drzwi do góry nogami? Jak to jest w ogóle możliwe? Muszę się schylić, by użyć kołatki. W przeciwnym razie jak mam wystukać hasło: ?Przybył posłaniec po nową pocztę. Wpuśćcie mnie, bo to wasz cholerny obowiązek?. No dobra: stuk, stuk, stuk. Przerwa. Stuk, stuk. Przerwa. Stuk, stuk, stuk, stuk, stuk. Przerwa. Stuk.

Coś zgrzytnęło za drzwiami. Chyba zamek, ale nie dam głowy. Kolejny zgrzyt. Co jest, kurka, Inwazja się skończyła!

Skrzypnięcie drzwi daje mi sygnał, że nikt się nimi nie przejmuje. O, w drzwiach stanęła jakaś goblinka? Ups, nie to chyba tylko urzędniczka.

- Czego?

- Nazywam się Roden, jestem posłańcem. Przybywam po pocztę?

- Zara?

I poszła. Jak jeszcze kiedyś będę miał zawozić cokolwiek do Tengo to się chyba zatłukę swoją torbą. Gdzie ta urzędniczka polazła? No cóż, po prostu wejdę.

W takich miejscach zawsze pachnie tak samo. Nie wiem co te urzędniczki piją i palą, ale chyba każda dostaje tego dzienny przydział.

- Halo! Jest tu kto?

Cisza, która tu panuje jest dosyć nietypowa. W każdym urzędzie, w jakim byłem, zawsze było gwarno od plotek pracownic. Łatwo było się dowiedzieć kto ile ma dzieci, z kim, gdzie pracują, ile zarabiają i takie tam. Taka praca, co poradzić.

- Co się drze? Przeca ide!

Znowu ona? Będzie ostro?

- Do gabinetu!

Czy ona potrafi się posługiwać tylko krótkimi zdaniami? A nawet ich równoważnikami? O co tu chodzi? Może ona faktycznie jest goblinem?

- Imię?

Zaczyna się.

- Roden. Przychodzę z?

- Czeka!

- ?

- Skąd?

- Przybywam z Umessi.

Coś tam chrząknęła, przejrzała w papierach, nabazgrała? Swoją drogą ? jak one się rozczytują po sobie? To Roden wygląda jak Pabom z mojej perspektywy.

- Glejt.

- Proszę bardzo.

No tak, jeszcze mi musi na glejcie maznąć swoje bazgroły. Ech?

- Dokąd zmierza?

- Do Main, przez Arekkę.

Ale na mnie spojrzała. Jakby mnie chciała swoimi oczami zabić. W sumie to trochę przypomina bazyliszka, o którym gdzieś czytałem.

- To na piętro! Przesyłki odbierz i wynocha!

- Dziękuję.

Nie wytrzymałbym z tym babsztylem w pokoju ani chwili dłużej. Bogowie, skąd oni je biorą?

Schody? chyba nigdy w życiu nie widziałem tak brudnych schodów. Mam nadzieję, że nikt z nich nie spadł i się nie zabił. To by nie było miłe.

W oddali dzwony wybiły jedenastą. Trzeba się śpieszyć ? za godzinę muszę wyruszyć. Mam nadzieję, że wszystko jest ułożone alfabetycznie. Jest, ?Arekka?. Osiem przesyłek ?dwie z nich są do Jaen, jedna do Federd, reszta do miasta. Nieźle. Jest jeszcze do Waras, ale udam, że jej nie zauważyłem. Dodatkowo trzy ulotki, wszystkie do miasta.

Teraz zobaczę jeszcze Main. Tutaj jest gorzej ? aż siedem ulotek i? osiem, dziewięć? dziesięć przesyłek. No nie. W tym trzy do Tynu i cztery do Heddern. Pięknie. W dodatku jedna do Heddern ma czarną pieczęć ? zawiadomienie o śmierci. Ech? będę musiał nadłożyć prawie trzy godziny drogi. ?Panna Alitta Beck, tawerna ?Pod Trzema Łosiami?, Heddern?. No cóż, przecież zdążę z tą przesyłką do Main.

Wiem, oszczędzę drogi i ominę Tyn ? odzyskam prawie godzinę, ale będę musiał unikać kontroli kurierów po przybyciu do miasta.

Zapowiada się ciekawa podróż. Lepiej udam się już do bramy północnej, wezmę konia i wyruszę. Czeka mnie długa jazda.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...