Skocz do zawartości

Fanboj i Życie

  • wpisy
    331
  • komentarzy
    500
  • wyświetleń
    138860

O recenzjach, wiedźminach, mizoginii i przekonaniach:


muszonik

541 wyświetleń

Dziś planowałem wpis na temat Gravesa i jego magii, niemniej jednak nic z tego nie będzie, bowiem znajoma satanistka ciągle nie oddała mi książki. Zajmiemy się natomiast innym tematem: jak recenzent powinien zachować się w momencie, w którym napotyka na dzieło, które drastycznie nie zgadza się z jego spojrzeniem na świat.

Pretekstem do tych rozważań będzie opublikowana kilka tygodni temu (tzn. post pisany jest 20 maja, czyli zaraz po fakcie, publikowany będzie natomiast 12 czerwca) recenzja Wiedźmina w serwisie Polygon, której autor (w skrócie) stwierdza, że gra mu się w zasadzie podobała, ale niestety zawiera sceny tortur na kobietach, niektóre potwory też wyglądają jak kobiety, a poza tym prześladowane są w niej elfy, tak więc Wiedźmin 3 jest w związku z tym grą mizogińską i rasistowską więc sumienie nie pozwala mu owej grze wystawić najwyższej noty.

Na tym bzdury się nie kończą, bowiem jakiś tydzień po fakcie serwis Polygon zauważa też, że w Wiedźminie 3 jest stanowczo za mało murzynów. Reakcja CD-Project na to oskarżenie jest nawiasem mówiąc równie idiotyczna, bowiem firma oświadcza, że ?w historii Polski nie było murzynów?. Wiedźminów, o ile mnie pamięć nie myli też, ale na tym nie będziemy się skupiać.

Drugim powodem, który skłonił mnie do napisania tego posta jest opublikowany na serwisie Lubimy czytać komentarz dotyczący książki Davida S. Landes'a ?Bogactwo i nędza narodów. Dlaczego jedni są tak bogaci, a inni tak biedni? próbującej wyjaśnić dysproporcje majątkowe między różnymi państwami świata. Komentarz ten brzmi:

Książka rasistowska. O tym jak sobie dobrotliwy i wyrozumiały anglosaski wujek z pobłażliwą wyższością i w postimperialnym kokonie wyobraża resztę świata. Fak ju, man!

Po czym autorka, sądząc po ocenionych książkach zwolenniczka poglądów alterglobalistycznych wystawia ocenę 2/10.

Zanim usypiemy stos...

Aczkolwiek mój percepcja różnego rodzaju dzieł kultury nie zawsze zgadza się z percepcją głównego nurtu w mojej karierze recenzenckiej zdarzył się tylko jeden przypadek, gdy rozważałem obniżenie oceny z powodów ideologicznych. Było to Lime-iroSenkitan, anime które nakręcone zostało za pieniądze japońskich ultranacjonalistów, by propagować ich poglądy. A niestety japońscy ultranacjonaliści są ludźmi wyjątkowo nieciekawymi. W skrócie: są to ideologiczni spadkobiercy tych miłych panów, którzy wywołali II Wojnę Światową i urządzali sobie wyścigi w ścinaniu głów i gwałceniu kobiet.

Na moje szczęście anime to oprócz faktu, że ideologicznie niepewne było także wyjątkowo źle zrealizowane. Powiem więcej: było jednym z najgorszych tytułów, jakie dane mi było oglądać, poza tym posiadało też tragiczny scenariusz i wyjątkowo wkurzających bohaterów. W efekcie skoncentrowałem się na tych jego aspektach dając mu ocenę 1/10, która nie odbiega specjalnie od średniej ocen innych widzów, która to średnia wyniosła 2/10.

Niemniej jednak nie sądzę, bym popełnił wielki grzech, gdybym zjechał Lime-iro Senkitan z powodów ideologicznych, a nie merytorycznych. Anime to popełniało bowiem grzech, którego ani Wiedźmin, ani ?Bogactwo i nędza narodów? nie popełnia. Mianowicie: świadomie i z premedytacją szerzyło złą ideologię.

O obłudzie:

Pierwszym grzechem, który moim zdaniem popełniają obydwaj recenzenci, do których się odnoszę polega na obłudzie. Otóż: autora z Polygonu nie razi fakt, że w grze postać może brać udział w torturach oraz toczy krwawe walki z potworami, tylko konkretny fakt, że ofiarami tortur są kobiety, a niektóre z bezlitośnie zarzynanych przez nas monstrów wyglądają jak kobiety. Nie przeszkadza mu natomiast fakt, że taki sam los spotyka mężczyzn.

Innymi słowy: nie przemoc sama w sobie jest zła, a tylko i wyłącznie przemoc skierowana wobec kobiet. Ta wobec mężczyzn oraz zwierząt jest więc podążając tym samym tokiem rozumowania co najmniej moralnie neutralna, a być może wskazana. Otóż: nie. Przemoc jest zła. Nie można jej stosować wobec istot ludzkich. Jedynym wyjątkiem są sytuacje, gdy próbuje się spacyfikować jakiegoś agresora.

Tak samo jestem w stanie domyślić się o co chodzi krytykantce ?Bogactwa i nędzy narodów?. Książka ta jest bowiem ze zrozumiałych względów bardzo eurocentryczna i zakłada prymat europejskiej (czy raczej: zachodniej) cywilizacji nad wartościami pozostałych ludów. Wynika to z faktu, że niestety najbogatsze społeczeństwa to albo społeczeństwa zachodnie, albo też te, które w całości (jak Japonia) lub fragmentarycznie (jak Chiny czy Arabia Saudyjska) przyjęły wartości, które stanowiły o sukcesie zachodu za własne. Wartości te to: rywalizacja, nauka, świętość prawa własności i etyka pracy.

Oczywiście na tym polu można się kłócić, czy na pewno wartości te są najważniejszymi, czy nie ma lepszych lub czy te wyznawane np. przez amazońskich Indian czy nepalskich mnichów nie są przypadkiem szlachetniejsze? Jednak celem autora nie jest wskazanie, czy Europejczycy i Amerykanie żyją lepiej od Indian i Nepalczyków, ale raczej pokazanie, co sprawiło, że ci pierwsi są tak bogaci, a ci drudzy tak biedni. Tak więc książki nie można traktować jako rasistowskiej. Nie patrzy bowiem ona z góry na ludy pozaeuropejskie, ale wskazuje przyczyny dysproporcji między nimi.

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...