Venom "Form The Very Depths"
Rok 2015 zaczął się zacnie, albowiem już od samego początku zostałem uraczony najnowszą płytkę KVLTowej formacji, Venom.
Powrócili! Jest siła, jest moc i są riffy tak soczyste, że aż ślinka cieknie.
Album porywa już od samego początku. Nie ma tu zmiłowania i litości ? legenda gatunku łupie zacnie w typowym dla siebie stylu. To swoisty wyznacznik, bo swoim graniu nie odkrywają tu Ameryki, ani nie silą się na stworzenie jakiegoś ultra epickiego dzieła. Porównać to mogę do ostatniego albumu Sodom: niby nic nowego, niby to już było? ale jest podane tak niesamowicie potężnie, że człowiek chyli czoła.
Nie ma tu się do czegokolwiek przyczepić ? Cronosowy wokal idealnie wpada w ucho podlany świetną grą gitary od Rage, który nie waha się też zaserwować jakąś ciekawą solówkę, a to wszystko pięknie współgra z łojeniem perkusji od Dantego.
Jeśli idzie o utwory, to szczególną moją uwagę zwróciło ?The Death of Rock?n?Roll? (czyżby nawiązujące do zeszłorocznej wypowiedzi Gene?a Simmonsa, iż Rock?n?Roll jest martwy?), powolne, przetaczające się przez słuchacza jak walec, ?Smoke? i utwór promujący płytę: rewelacyjne, chwytliwe ?Long Haired Punks?, które, gdyby było grane przy początkach grupy, dziś byłoby pewnikiem śpiewane jako kultowy hymn długowłosej braci. Warto tu zaznaczyć, że ?Long Haired Punks? udowadnia w swej prostocie riffów, że nie trzeba ultraskomplikowanej technicznie gry tylko wystarczy włożyć w to serce i metalowego ducha, by głowa sama zaczęła się kiwać, a człowiek stawał się jednoosobowym moshpitem.
Nie muszę już nic więcej dodawać ? kawał mocarnego grania, który choć nie jest niczym nowym ? wciąż porywa.
Ocena? 8/10 POLECAM!
2 Comments
Recommended Comments