Omega "The Hell Patrol"
W zeszłym roku, na Brutal Assault, mój kumpel odstawił niezłą przemowę na temat obecnego pozerstwa w metalu. Z całego tego ?nauczania? najbardziej zapadła mi w pamięć myśl ?Internet zabił muzykę?.
Choć trudno się nie zgodzić, że obecnie, w porównaniu np. do lat 90-tych, ciężko już o taką integrację i ?wczutkę?, by zdobyć upragniony album, to jednak sam Internet nie jest temu winien, albowiem to dzięki niemu można znaleźć masę ciekawych kapel, na które normalnie w życiu, by się nie trafiło.
Tak jak ja znalazłem Omegę.
Trudno nie odmówić kulturze greckiej wielkiego wkładu w dorobek kulturalny Europy, w tym trudno też odmówić ich wkładu w szlachetny gatunek muzyki, jakim jest metal. Nightfall, Rotting Christ czy obecnie arcypopularne Septic Felsh to tylko kilka przykładów mocarzy greckich, ale kapela speed metalowa z nutą blacku?
Pierwsze, co mi się nasunęło słuchając tej płyty to skojarzenie, w stylu grania, ze świetnym Speedwolfem. Różnica jest jednak taka, iż Speedwolf to typowo speed, zaś tutaj Omega zahacza jeszcze o black metal (czasem wokalem, czasem tematyką tekstów).
Płytka jest świetna. Nie ma, co owijać w bawełnę, to kawał zacnego, kopiącego potężnie metalu ze świetnymi, finezyjnymi solówkami, podlany energicznie naparzającą perkusją i świetnym wokalem. Czuć tu, jak wspomniałem, podobieństwo do Speedwolfa, a także można wyłapać echa starego Venoma (szczególnie w kawałku ?Evil Rock?n?Roll?), jest też wyraźny ukłon w stronę Motorheada, ponadto mam wrażenie, że sam tytuł płyty, jak i utwór tytułowy, nawiązują do kawałka ?Hell Patrol? Judas Priest. Nie sposób też wspomnieć o przybrudzonym brzmieniu, które dodatkowo nadaje temu posmaczku starocia wygrzebanego na półce z materiałem z lat 90tych czy końcówki 80tych (album jest z 2013r.) ? zabieg celowy i udany. Dla wielbicieli KVLTu dodatkowym atutem może być fakt, iż nie znajdziecie tego na płytach. ?The Hell Patrol? ukazał się li i tylko na kasetach oraz w limitowanym nakładzie.
Jak widać mieszanka jest bogata, ale efekt jest miażdżący. Już od pierwszych riffów głowa zaczyna sama się kiwać, a noga potupywać energicznie. Czego chcieć więcej?
Notabene: piszę, że Omega to grecki band, co jest prawdą, ale warto zaznaczyć, że obecnie działają w Norwegii.
Jaką ocenę wystawić? Mocne, zasłużone 9/10
POLECAM!
2 Comments
Recommended Comments