Skocz do zawartości

Fanboj i Życie

  • wpisy
    331
  • komentarzy
    500
  • wyświetleń
    138768

Czy popkultura zjada nasze dusze?


muszonik

530 wyświetleń

Dziś będzie mętnie, bo mam gorączkę i zażywam antybiotyk. Niedawno na blogu Pochodne Kofeinypublikującym (IMHO) dość ciekawe teksty o mikrobiologii i genetyce, które (IMHO) niestety trzeba odsiewać z kinder-antyklerykalizmu rzucił mi się w oczy interesujący fragment wywiadu (pochodzącego nota-bene z Polityki). Fragment ten pozwolę sobie przytoczyć:

Pochodzę z Emiratów Arabskich i przez 13 lat byłam mężatką. Potem zaczęłam jednak oglądać tureckie seriale? ? tak zaczyna się film dokumentalny ?Kismet? (Przeznaczenie) na temat tureckich oper mydlanych. Kobieta opowiada, że rozwiodła się z mężem, który znęcał się nad nią fizycznie oraz psychicznie, pod wpływem serialu ?Noor?, w którym młody mąż wspiera swoją żonę w karierze, zaprasza na romantyczne kolacje i kupuje kwiaty. ?Zobaczyłam, jak mogą wyglądać relacje damsko-męskie, i powiedziałam: dość tego? ? mówi.

Seriale to śmiertelnie poważna sprawa ? tak myśli też saudyjski duchowny Saleh Al-Luhaidan, który już kilka lat temu wzywał do zgładzenia dyrektorów stacji telewizyjnych, pokazujących ?niecne? opery mydlane. Rozsierdził go właśnie ?Noor?, opowieść o dziewczynie wydanej za mąż za dziedzica bogatej stambulskiej rodziny, w której bohaterowie popijają do kolacji wino, uprawiają przedmałżeński seks, a kuzynka głównego bohatera dopuściła się nawet aborcji.

Prawdę mówiąc nie wiem, o czym był artykuł w Polityce, tekst na Pochodnych Kofeiny natomiast był typowym ?O! Lol! Patrzcie, co fajnego znalazłem / am w Internecie?, natomiast lektura samego fragmentu skłoniła mnie do postawienia sobie pytania: skoro seriale są w stanie zmienić do tego stopnia życie arabskich kobiet, to czy współczesna popkultura (w szczególności gry komputerowe) nie zmieniają czasem życia obywateli polski? Oraz: czy to dobrze, czy źle? Tyle bowiem słyszy się złego o ich wpływie na młodzież. Może faktycznie zmieniam się w mordercę?

Pojęcie socjalizacji:

Proces kształtowania się człowieka oraz zachowań, które uznaje on za stosowne podejmować ogólnie nazywany jest ?Socjalizacją?. Za Wikipedią: Socjalizacja (łac.socialis=społeczny) ? proces (oraz rezultat tego procesu) nabywania przez jednostkę systemu wartości, norm oraz wzorców zachowań, obowiązujących w danej zbiorowości. Socjalizacja trwa przez całe życie człowieka, lecz wnajwiększym nasileniu występuje, gdy dziecko rozpoczyna życie w społeczeństwie. Największą rolę natym etapie odgrywają jego rodzice, później także wychowawcy i rówieśnicy oraz instytucje (takie jak szkoła czy Kościół). Na drodze socjalizacji człowiek uczy się podstaw interakcji społecznych, poznaje społeczne normy postępowania, wartości, nabywa umiejętność posługiwania się przedmiotami i kształtuje swoją osobowość.

Nie da się ukryć, że kultura i jej nośniki, takie jak książki, gry, seriale, muzyka czy teatr są składnikami procesu socjalizacji. Między innymi na tym zresztą polega ich wartość: uczą nas jak żyć. Nie da się od tego uciec. Tak naprawdę elementem socjalizacji jest każdy obiekt i zachowanie w otaczającym nas świecie, podobnie jak każda myśl i idea rodząca się w naszym świecie wewnętrznym. Każdy z nas może bowiem siąść, przemyśleć swoje życie i dojść do wniosku ?A diabli! Od dziś zachowuję się inaczej!?.

Czy kultura popularna socjalizuje?

W myśl powyższej logiki: nie ma sensu udawać, że gry pozostają neutralne dla naszego procesu socjalizacji. Należy raczej przyjrzeć się temu, w jaki sposób gry pomagają lub przeszkadzają nam w nabywaniu cenionych przez społeczeństwo wartości, norm i wzorców zachowań. Tak więc:

-Wartości:czyli ?powszechnie pożądane w społeczeństwie przedmioty o symbolicznym charakterze oraz powszechnie akceptowane sądy egzystencjonalno-normatywne?. Osobiście skłaniałbym się ku tezie, że właśnie odpowiedni system Wartości ma decydujące znaczenie w procesie dalszej socjalizacji. To on decyduje, czy uznamy coś za dobre lub złe, mądre lub głupie, pożyteczne lub uciążliwe, warte naśladowania i wdrożenie w życie czy też nie warte.

Z całą pewnością współczesna kultura popularna przenosi Wartości. Co więcej powiedziałbym, że stawiane przez nią wzorce są raczej dość pozytywne, a przynajmniej w cywilizacji zachodu społecznie akceptowane. Wręcz przeciwnie: kultura popularna raczej ucieka od trudnych tematów i rzeczy, które ewentualnemu konsumentowi mogłyby się nie spodobać. Tak naprawdę jednak nawet w tytułach, które zahaczają o działalność typowo antyspołeczną, obrazujących np. życie kryminalistów jak serie GTA czy Mafia wśród gier, filmy w rodzaju ?Żądła? czy seriale typu Rodziny Soprano raczej nie nawołują do popełniania zbrodni. Podobnie nie spotyka się też raczej gloryfikacji wojny napastniczej czy nawoływania do nienawiści. Przeciwnie: najczęściej nawet, jeśli w jakimś dziele popełniana jest zbrodnia, to rzadko jest to celem samym w sobie. Bohaterowie nie kradną i nie mordują po to, by mieć łatwe życie, lecz zwykle celem uzyskania wyższego dobra: by ocalić świat albo przywrócić sprawiedliwość, odzyskanie utraconej miłości lub przynajmniej słusznie należnego majątku... Dzieła jawnie nawołujące do przestępstw, nienawiści czy wojny owszem, zdarzają się, ale bardzo rzadko są one elementami kultury popularnej. Jak już, to najczęściej są one wytworem jakiegoś rodzaju subkultur, czasem o przestępczym charakterze, albo wytworami sponsorowanej przez państwo lub wpływowe instytucje propagandy.

Oczywiście nic nie jest doskonałe, tak więc także kulturze popularnej zdarza się promować różnego rodzaju, moim zdaniem niezbyt pożytecznych wartości. Te różnią się w zależności od dzieła i gatunku. Po pierwsze: często jest bardzo konsumpcjonistyczne nastawienie, nadmierny kult cech fizycznych, materialnych przejawów statusu społecznego i dobrobytu oraz rozrzutności. Amerykańskie filmy uwielbiają też promować wzorzec człowieka nieodpowiedzialnego, który chce dobrze więc lekceważy wszelkie reguły i zasady działania, bo czuje, że może mieć rację. Odczuwalny jest też (a może to ja, po sezonie filmów świątecznych dostałem mentalnej wysypki) nacisk na ocenę jakości zabawy i spotkania rodzinnego ilością przepalonych w jego trakcie pieniędzy.

O to jakoś nikt jednak się nie czepia.

Inni krytycy mogliby wskazać takie cechy, jak neutralność światopoglądowa (którą można interpretować jako ucieczkę od problemów lub promocję bezbożności), indywidualizm, brak promocji wartości patriotycznych, czy eurocentryzm. Nie pod wszystkimi z tych zarzutów bym się podpisał.

-Normy:czyli ?trwałe, przyjęte w danej grupie wzorce zachowania? lub ?wskazówka właściwego zachowania w danej sytuacji?. Z normami moim przynajmniej zdaniem w kulturze popularnej jest już trochę gorzej. Z jednej strony w dużej mierze są one społecznie akceptowalne przez ogół społeczeństwa: nie należy kraść, nie należy krzywdzić, nie należy zabijać (przynajmniej członków rodziny Głównego Bohatera), nie należy kłamać. Należy natomiast być odważnym i zawsze bronić słabszych oraz dochowywać lojalności przyjaciołom i towarzyszom broni...

Z drugiej strony... Część propagowanych przez kulturę popularną norm można uznać za, jeśli nie szkodliwe, to przynajmniej wysoce nieadekwatne do prawdziwego życia. Przykład stanowić może wskazanie przemocy, zemsty prywatnej i dróg (nazwijmy to) pozasądowych jako preferowanych sposobów rozwiązywania konfliktów i dochodzenia sprawiedliwości. No niestety, zarówno w grach, jak i filmach oraz sporej ilości książek króluje myślenie ?Jeśli on zabił mi psa, to ja mam prawo spalić mu mieszkanie?.

Przykłady tego typu można mnożyć. Pojawiają się w każdym gatunku i niezależnie od miejsca pochodzenia. Amerykanie żywiąc kult broni, strzelanin i pogardę dla regół, Japończycy czują dziwny pociąg do czternastoletnich dziewcząt, Francuzi i Skandynawowie chętnie paliliby kościoły, podobnie jak Anglicy (ale ci ostatni wyłącznie katolickie, żadną miarą natomiast protestanckie). Ponownie: wymieniać można długo.

-Wzorce zachowań:czyli to, co zapewne spędza najwięcej snu z powiek psychologów i wychowawców. Wzorce zachowań to zapisane głęboko w naszym umyśle gotowe scenariusze reakcji na różne wydarzenia. Przykładowo: my podchodząc w sklepie do lady ustawiamy się w kolejce, a Arabowie zaczynają się targować. Pod tym względem ogromna część wzorców zachowań promowanych przez popkulturę, przynajmniej pozornie jest skrajnie destruktywna. Bo, jeśli by się przyjrzeć fabułom gier i filmów: wzorcową reakcją na każde złe słowo powinien być co najmniej prawy prosty.

Problem w tym, że moim zdaniem jest to robienie igieł z wideł. Po pierwsze: nasz mózg sam z siebie dzieli materiał, który sobie przyswaja na pożyteczny i niepożyteczny i na pewnych etapach rozwoju psychicznego wzorce dla nas nieprzydatne trafiają do tego drugiego worka. Po drugie: ogromna większość prezentowanych w tego typu dziełach zachowań jest tak naprawdę bardzo egzotyczna. No niestety: nie wiem, jak wam, ale mi bardzo rzadko zdarza się się trafiać w sytuacje konfliktowe, grożące bójką lub strzelaniną...

Po trzecie: niestety obawiam się, że większość wzorców zachowań, jakich uczy nas popkultura streścić można do ?jeśli wraży piksel rzuca w ciebie kulą ognia powinieneś szybko nacisnąć Blokuj?. Owszem, jestem pewien, że po wybuchu wojny atomowej wszyscy, którzy grali w Fallouta rzucą się szukać broni. Niemniej jednak tak długo, aż taki konflikt nie nastąpi utrwalone przez kulturę popularną wzorce zachowań pozostaną uśpione. Kiedy natomiast nastąpi, będziemy mieli większe problemy, niż niedobitki geeków przeszukujące ruiny w poszukiwaniu pistoletów.

I ciąg dalszy tam, gdzie zawsze.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...