Jakiś czas temu opisywałem niemieckiego naukowca - Thomasa Feibela - który napisał całkiem niezłą książkę o grach komputerowych, badaniach nad nimi itd. Dzisiaj przyszedł czas na druga stronę niemieckich "badaczy".
Manfred Spitzer, "Cyfrowa demencja. W jaki sposób pozbawiamy rozumu siebie i swoje dzieci" w przekładzie Andrzeja Lipińskiego (2013) to książka, którą już po tytule i pierwszych stronach można ocenić jako Prof. S. Jonalną.
Uwaga! Będzie bardzo długo!
Na rozgrzewkę fragment przedmowy. Znajdują się w nim fragmenty maili, które naukowiec otrzymał. Oto jeden z nich:
Panie Spitzer, strzelam sobie właśnie z wirtualnego kałasznikowa. Gdybym miał prawdziwy karabin, Pana załatwiłbym jako pierwszego. (...)
Cóż, nie wątpię, że jeżeli poprzednia książka była tak samo "dobra" jak ta, to głosów oburzonych graczy było sporo. Niemniej, takie groźby są karalne i w żadnym razie nie możemy ich popierać .
Kilku burmistrzów powitało mnie (...) tymi słowami: "Dobry wieczór, panie Spitzer. Mój syna pana nienawidzi, ja zaś chętnie zabrałbym go ze sobą na pański wykład."
Przyznam, że tez chętnie bym posłuchał . Przejdźmy jednak dalej:
(W 2012 roku) Niemiecki Minister Stanu do Spraw Kultury, Bernd Neumann, wygłosił mową pochwalną na cześć komputerowej strzelanki, za która producent otrzymał nagrodę w wysokości pięćdziesięciu tysięcy euro sfinansowaną z pieniędzy podatników.
Póki co Autor nie zdradza o jaką grę chodzi, więc i ja tego nie zrobię. Będzie o tym za chwilę. Zaznaczę tylko, że owa nagroda przyznana była w kategorii "najlepsza niemiecka gra".
Dalej Autor opisuje badania nad "ogłupianiem nas przez Internet", jednocześnie zaznaczając, że sam korzysta z komputera, ale to granie źle wpływa na nasz musk... to znaczy mózg. Jednocześnie:
(...) Wielu ludzi zarabia na nowych mediach ogromne pieniądze (...). Myślę, ze na miejscu będzie tu porównanie z producentami i handlarzami bronią (...).
To porównanie jest IMO jednym z najgorszych, jakie można zastosować (choć, przynajmniej już wiemy skąd się tak naprawdę wzięła ksywka Smugglera ). Przecież Autor też pisze książki dla zysku .
Dalej obrywa się... nawigacji GPS, ponieważ:
Instalując system nawigacji satelitarnej we własnym aucie, pozwalamy technice myśleć za nas i nie robimy już tego sami.
Wszystko ładnie, pięknie... Ale jednak coś mi tu nie pasuje - czy "papierowe" plany miasta też nas "ogłupiają"? W końcu pokazują nam gdzie co jest i nie musimy myśleć...
Dalsza część książki to dosyć ciekawy wywód o tym jak nasz mózg się uczy itd. Jednak w pewnym momencie:
(...) Constance Steinkuehler z Centrum Pedagogiki Uniwersytetu Wisconsin-Madison jako sposób na rozwiązanie problemów z czytaniem u wielu chłopców w okresie nauczania początkowego proponuje, by grali oni w World of Warcraft (...). Steinkuehler zarzuca pedagogom o raczej tradycyjnym nastawieniu, że "swej książkowej kulturze" z definicji przypisują wyższą wartość niż kulturze rzeczonej gry wojennej (...)
Hmmm... Myślę, że to dosyć.. ciekawy pomysł, choć wątpię, by się przyjął. Pomijam już tutaj nazywanie WoWa grą wojenną . Interesujący jest zresztą opis handlu w tej grze:
Handlowanie bronią czy rzeczami znalezionymi odbywa się nie tylko w grze, lecz także w realnym życiu (...).
Widać, że Autor nie bardzo zainteresował się WoWem i prawem w nim panującym...
Co jednak Autor sądzi o pomyśle pani Steinkuehler?
Pozostawiam to bez komentarza.
I chyba niczego więcej w tej kwestii dodawać nie trzeba .
W kolejnym fragmencie dowiemy się jakaż to gra otrzymała nagrodę :
Doprawdy nie potrafię zrozumieć, dlaczego erfurcki pedagog medialny, martin Geisler, z takim zaangażowaniem popierał w 2012 roku przyznanie Niemieckiej Nagrody dla Najlepszej Gry Komputerowe grze Crysis 2 należącej do serii ego-shooter (taka niemiecka nazwa dla FPS-ów - dop. MY).
Widać, że Autor nie rozumie wielu rzeczy . Sama nagroda została przyznana wcześniej m.in Anno 1404 (jako najlepszej grze ogólnie) i A New Beginning. Wiec ja nie rozumiem oburzenia Autora takim doborem. U nas pewnie potępiłby podarowanie Wiedźmina 2 prezydentowi Obamie - bo to przecież jest bardzo krwawa gra... Idźmy jednak dalej:
Od czasu do czasu zdarza mi się brać udział w telewizyjnych talk-show (...). Tematem była przemoc w mediach. Rozmowa toczyła się wokół gier komputerowych i pytania co możemy i co powinniśmy zrobić, by przeciwdziałać ich potwierdzonym od wielu lat negatywnym skutkom - czyli narastaniu przemocy w realnym świecie.
Heh, problem w tym, że ŻADNE badania nie potwierdziły tego w sposób jednoznaczny. A ostatnio nawet zaczynają zaprzeczać...
"Nie możemy nic zrobić i nie musimy" - powtarzali wielokrotnie biorący udział w debacie gracze (...) twierdząc jednocześnie, że tego typu gry są jedynie niewinna zabawą (...). Z czasem (...) dyskusja stała się bardzo burzliwa, ale jeden z jej fragmentów szczególnie silnie utkwił mi w pamięci: ...
Ciekawe czy zgadniecie - jaki? Dajcie sobie 10 sekund na odpowiedź .
...w trakcie programu zaprezentowano dwa filmiki demonstrujące jedną z gier z niezwykle realistycznej perspektywy gracz {?}, którego zadanie polega na absurdalnym uśmiercaniu wszelkiego rodzaju przeciwników. Po obejrzeniu materiału filmowego wszyscy uczestnicy debaty oniemieli z przerażenia (...) - z wyjątkiem dwóch osób, (...) doświadczonych graczy. (...) Dla obu przedstawione sceny były czymś zupełnie normalnym i w żadnym wypadku nie wydawały im się oburzające, a tym bardziej odrażające (...).
Co mogę powiedzieć - z całego grona oni obaj mieli zdrowe podejście . Piszę to, jako gracz z 15 letnim stażem (czyli, chyba, doświadczony ), który nie dał rady wejść do krematorium w Muzeum na Majdanku i, gdy znalazł zdjęcia z któregoś niemieckiego obozu (chyba Auschwitz) przerwał ich oglądanie po dwóch... Zresztą - wątpię, bym potrafił zabić choćby karpia na Wigilię .
Teraz wreszcie pora na jakiś przykład "z życia". Żadna porządna książka "naukowa" nie może się bez nich obejść, nie?
W 2006 roku brałem udział jako biegły sądowy w toczącym się w Cottbus procesie w sprawie zabójstwa popełnionego przez młodego mężczyznę (...). Żyjący w fatalnych warunkach socjalnych dziewiętnastoletni oskarżony przed popełnieniem czynu grał cały dzień ze swoim przyjacielem w komputerową grę walki (dozwolona od lat 12) polegającą głównie na mocowaniu się {?}, biciu i kopaniu przeciwnika - przede wszystkim w twarz...
Kurcze, znacie taką grę? Ja też nie... I o co chodzi z tym mocowaniem?
...Sprawca przegrywał przy tym notorycznie z kolegą. Wieczorem będący pod lekkim wpływem alkoholu gracze spotkali mieszkającego (...) na ulicy (...) mężczyznę, którego zaprosili na noc do siebie. W drodze do domu oskarżony zepchnął bezdomnego ze schodów, po czym zaczął kopać go w twarz - i przestał dopiero wtedy, gdy ten stracił przytomność (...).
Winne oczywiście są gry - nie to, że facet był pijany (lekki wpływ alkoholu - już w to wierzę).
Sprawca sam nie potrafił zrozumieć, co pchnęło go do popełnienia tej zbrodni. W trakcie procesu było jasne, że do tragedii nigdy by nie doszło, gdyby młody mężczyzna spędził poprzedni dzień na boisku, był na próbach orkiestry dętej albo brał udział w ćwiczeniach ochotniczej straży pożarnej.
Oczywiście, pewnie do wszystkich wojen (w tym obu światowych) też nigdy by nie doszło, gdyby nie gry... Ale nie wypominajmy Autorowi narodowości (urodził się w 1958), ok ?
Na koniec dodam (czy raczej - przypomnę), że nigdy nie negowałem istnienia negatywnego wpływu gier i innych mediów na odbiorców. Nie mogę się jednak zgodzić na siania "antygrowej" paniki.
Bo przecież to "nie-gracze" rozpętują wojny...
- 10
12 komentarzy
Rekomendowane komentarze