Skocz do zawartości

ReadyToFallBlog

  • wpisy
    19
  • komentarzy
    112
  • wyświetleń
    11889

"Droga przez piekło" - recenzja


ReadyToFall

775 wyświetleń

978-83-7722-460-1.jpg

Cholerna książka. Pamiętam, że miałem z nią ogromny problem. Ostatkiem sił przebrnąłem przez prawie 500 stron, później męczyłem się pisząc recenzję, a na końcu przerwała działalność mojego bloga, na którym regularnie pojawiały się teksty. Cóż, pora przerwać tę drogę przez piekło. Miejmy to już za sobą!

Na samym wstępie warto zaznaczyć, że ?Droga przez piekło? to książka fabularna opisująca losy rodziny Wasilewskich podczas II Wojny Światowej. To właśnie forma wyróżnia ją spośród innych tego typu historii, ponieważ najczęściej są one spisane w postaci pamiętnika, wywiadu czy wspomnień. Twórcą ?Drogi przez piekło? jest Stefan Wasilewski ? jeden z członków wspomnianej rodziny. Nie wiadomo jednak, jakie są w utworze proporcje prawdy i fikcji literackiej, ponieważ poza jedynym frazesem ?powieść pisana życiem? nie ma żadnych informacji o jego autorze ani genezie powstania.

Opowiadając o fabule bardzo ważne jest, by nie zdradzać istotnych wydarzeń, gdyż może to skutecznie popsuć radość z lektury przyszłemu czytelnikowi. Na szczęście tym razem nie będę miał nikogo na sumieniu. Nie dlatego, że jej nie opiszę, ale przez to, że właściwie nie ma czego ukrywać. Śniłem o jakimś elemencie zaskoczenia, ale sen okazał się zbyt przewidywalny. Zaczynając lekturę byłem zdania, że Wasilewski uczył się od Hitchcocka, gdyż na początku rzeczywiście było typowe dla jego twórczości ?trzęsienie ziemi?. Zachęcony czekałem na dalszy rozwój wypadków, jednak przeliczyłem się, bo z każdą kolejną stroną napięcie stale spadało, zamiast rosnąć.

Historia rozpoczyna się mocnym akcentem - bombardowanie Kresów Wschodnich pochłania wiele niewinnych ofiar. Następnie autor przez dziesiątki, a może i setki stron, opisuje w nudny sposób wiejskie perypetie członków rodziny Wasilewskich. Brzmi banalnie? Tak też jest. Czytelnik musi przebrnąć przez wiele opisów stopniowej utraty mienia rozgrabianego przez Rosjan i białoruskich sąsiadów. Majątkiem są głównie konie i krowy, ale osobiście nie przywiązałem się do nich na tyle, by wzruszał mnie ich los. Monotonię przerywa opis wysiedlenia Polaków z ich ówczesnych rodzimych ziem do pracy w łagrach na terytorium Rosji. Część z nich nawet nie docierała do miejsca przeznaczenia, bo ciężko było przeżyć długą podróż pociągiem w nieludzkich warunkach. Według mnie jest to bardzo istotna i ciekawa część książki. Te fragmenty najlepiej wspominam, bo dzięki nim wręcz odczuwałem razem z postaciami powieści niepewność następnego dnia. Pomiędzy okresami tułaczego życia Wasilewskich znajduje się miejsce na okres ?stabilizacji?. Ma on miejsce podczas kilkuletniego pobytu w łagrze Sund-Oziero. Jest to czas, w którym ?nasza? rodzina stara się żyć normalnie, stopniowo zdobywa pozycję, poznaje nowych ludzi, zawiązuje przyjaźnie, które później okazują się przydatne. Poza tym, ów fragment wypełniają opisy życia i pracy w łagrze. Ta druga przedstawiona jest bardzo dokładnie, wraz z następującymi po sobie czynnościami, które niekoniecznie są interesujące. Opis dojenia krowy czy załadunku drewna? Proszę bardzo! Problem tkwi w tym, że na tak prozaiczne zajęcia autor poświęca wiele miejsca, a np. dwutygodniowe koczowanie w kościele podczas przesiadek zawiera w kilku zdaniach. Po kolejnej godzinie spędzonej nad lekturą zastanawiałem się - do czego autor dąży, jaki jest cel Wasilewskich? Brak jasno nakreślonego kierunku nie zachęca do dalszego przerzucania stron. Brzmi dość krytycznie, prawda? Tylko od naszego punktu widzenia zależy, czy uznamy to rzeczywiście za wadę, czy może za zaletę. Na tym polega specyfika II WŚ, że ludzie żyli jak w transie, dając traktować się jak rzeczy, które można przestawiać, układać i niszczyć. Nie wierząc w to, co się dzieje, ciężko jest świadomie żyć. Jeśli autor rzeczywiście chciał osiągnąć taki efekt, to zdecydowanie mu się to udało. Autentyzm w podobnym wydaniu może denerwować, dlatego trzeba mieć albo dużo wyrozumiałości i cierpliwości, albo odłożyć książkę na półkę. Wielkim absurdem jest fragment promujący tę powieść, który wprowadza czytelnika w błąd i nie daje rzetelnej wiedzy o zawartości. Zawiera on streszczenie krótkiego wątku, pojawiającego się i znikającego w jednym rozdziale, a dotyczącego historii miłosnej Janki Wasilewskiej. Takich urwanych i wyjętych z kontekstu historii jest więcej. Domyślam się, że służą one przekazaniu czytelnikom wiedzy o ZSRR i atmosfery panującej na tych terenach. Niestety te rozdziały kompletnie nie łączą się z główną treścią książki, a jest wiele innych pozycji które zdecydowanie lepiej spełniają tą rolę.

Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek czytał tak kiepsko napisaną powieść. Nie życzyłbym sobie również czytać kolejnych niespełna 500 stron w tak banalnym języku. Zakrawa on o kompletnie amatorski poziom, momentami czułem się, jakbym czytał tekst dla kilkuletnich odbiorców. Narracja nie jest do końca taka zła, względem innych elementów wypada najlepiej, choć i tak bardzo przeciętnie. Nie mogę jednak zrozumieć, dlaczego autor przez pół strony malowniczo, wręcz poetycko opisuje przyrodę i zachwyca się nad jej pięknem, a za chwilę pisze o śmierci i ludzkiej nędzy. Dialogów jest dużo, ale niestety stosunek ich ilości do jakości wypada mizernie. Często nic z nich nie wynika, a prowadzone są w sposób niesamowicie banalny i amatorski. To właśnie one najbardziej uwydatniają brak umiejętności literackich autora. Kreacja bohaterów także stoi na niskim poziomie. Mimo że głównym bohaterem zbiorowym jest rodzina Wasilewskich, to przeważnie opisywane są poczynania Ludwiki - głowy rodziny. Swoją drogą, to ona jest jedyną postacią, którą zapamiętałem ? przez wzgląd na jej poświęcenie dla dzieci i wolę przetrwania; jest ona także najmocniejszym punktem w całej historii. W książce brakuje jednak głębszych przemyśleń, a te, które znajdujemy, najczęściej zawierają się w jednym zdaniu i wręcz uderzają swą przewidywalnością oraz sztampowością. Czytając ?Drogę przez piekło? zachodziłem w głowę, czy nie powinna nosić nazwy ?Droga przez literówki?. Takiej ilości błędów - choć małych, to mocno psujących przyjemność z lektury, nigdy nie uświadczyłem w żadnej pozycji. Po zakończeniu obawiałem się, czy nie zostałem analfabetą. Na szczęście obawy okazały się zbędne. Może tak się stanie po drugiej części - ?Śladami tułaczy? ? Na domiar złego błędów rzeczowych również nie udało się autorowi ani korekcie uniknąć. Dowiedziałem się, że po lutym następuje styczeń? Ciekawa teoria.

Głównym problemem ?Drogi przez piekło? S. Wasilewskiego jest forma, jaką książka przybrała. Autor kompletnie nie poradził sobie ze stworzeniem powieści fabularnej. Książka napisana w takim stylu i w tak chaotyczny sposób jest zdecydowanie ?niejadalna? i odradzam lekturę, gdyż może skończyć się to niestrawnością. Istnieje jednak wiele pozytywnych i ciepłych opinii na jej temat, co mnie szczerze zaskoczyło. Należy wyciągnąć z tego wniosek, że jest to prawdopodobnie jedna z tych książek, które albo się kocha, albo nienawidzi.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...