W ludzkiej skórze - recenzja ?Wolf Among Us?
?Wolf Among Us?
Gatunek: Awangarda point?n click/interaktywny serial
Studio: Telltale Games
[+18]
Nigdy nie przypuszczałem, by kiedykolwiek poczciwe przygodówki wywołały u mnie emocje, które określić mógłbym jako ?burzliwe?. Monkey Island mnie bawił, Syberia smuciła, Sanitarium dawało odlot po wsze czasy, a najnowsze produkcje Telltale Games doprowadzają mnie na skraj załamania nerwowego. Na całe szczęście tym razem obyło się bez nadmiernie trzęsących się rąk?*
Po wielce traumatycznym przeżyciu, jakim była opieka nad nieletnią Clem w pierwszym sezonie ?The Walking Dead? z przerażeniem (i odpowiednią szczyptą masochizmu emocjonalnego) przyjąłem fakt, że studio tworzy kolejny sezon. Szczęśliwym trafem twórcy poznali się na jakości swego dzieła i uporczywie stoją przy dosyć wysokiej cenie za wciąż niekompletny drugi sezon, co nabywcy takiemu jak ja (czyt. rozpuszczonemu natłokiem promocji i ofert wszelakich sklepów internetowych) skutecznie obrzydza zakup. Czując jednak głód dobrej i równie silnej fabuły skierowałem wzrok na inną produkcję owego studia ? opartej na licencji komiksowej serii ?Fables? produkcji pt. ?Wolf Among Us?. Opinia środowiska graczy była co najmniej pozytywna, a cena nieco przystępniejsza, zwłaszcza przy okazji premiery czwartego odcinka (obecnie dostępne są wszystkie pięć). Darowanemu wilkowi nie patrzy się w kły, zwłaszcza gdy potrafi solidnie chwycić nas za gardło, jak to już Telltale potrafi.
Niekoniecznie popularny w Polsce komiks ?Fables? cieszy się całkiem sporą renomą bardziej na zachód od naszego kraju, a szkoda, bo jest to dzieło co najmniej ?dobre?. Komputerowe ?Fables? przemianowało się na ?Wolf Among Us?, podkreślając tym samym nie tylko odrębność prezentowanej w serii historii względem kanonu, lecz jednocześnie dużo większe skupienie fabuły na perypetiach jednego z wielu mieszkańców Fabletown ? szeryfa Bigby Wolfa. Pomysł na nękanie dziecięcych baśni wcale nie jest nowy (na gamingowym grajdołku zajmuje się tym głównie American Mcgee, a w filmowym Tim Burton i Terry Gilliam), ale w przypadku ?Wolf Among Us? jest stanowczo dużo bardziej stonowany niźli oniryczne przygody Alicji z krainy horrorów. Całość opiera się na odległej inwazji sił potężnego Adversary (Adwersarza?) na szczęśliwą krainę Baśni, w wyniku której bohaterowie znanych nam bajek zostali zmuszeni do ucieczki wprost do naszego świata. Aby nie siać chaosu nadnaturalnym wyglądem i potęgą Baśni w środowisku ?mundys? (potoczne określenie zwykłych ludzi) część uciekinierów założyła w Nowym Jorku ?Fabletown?, gdzie mogą zamieszkać Baśnie i wmieszać się w tłum ludzi, po uprzednim zakupieniu ?glamour? (czar pozwalający na przybranie ludzkiej postaci). Bajki, których nie stać na kosztowny urok, trafiają na Farmę, by wieść tam spokojny żywot bez żadnych kłopotów ze strony tubylców. Problemy pojawiają się w obu lokacjach, lecz my ? w skórze wspomnianego Bigby?ego ? będziemy robić za szeryfa w Fabletown.
Cóż może mieć do roboty szeryf w baśniowej społeczności? Okazuje się, że całkiem dużo. Jako jeden z wielu wydziałów ogólnej administracji miasteczka, nasz bohater podlega pod jurysdykcję King Cole?a (obecnie nieobecnego), następnie niejakiego Crane?a, a wreszcie wciąż musi znosić czujne oko uroczej Snow(Śnieżka). Wydawałoby się, że Bigby będzie musiał jedynie pilnować, by każdy mieszkaniec Fabletown był wyposażony w glamour i zbytnio nie rozrabiał, lecz zakres jego obowiązków szybko się zwiększa, gdy w pierwszym z pięciu odcinków stawia kroki w apartamencie Woody?ego Drwala. Zapijaczony brodacz urządza w swym mieszkaniu kanonadę, kłócąc się z osobliwą prostytutką, zaś na słowa wilczego szeryfa odpowiada wściekłością powiązaną z wspomnieniem dawnych porachunków. W wyniku bójki Drwal ucieka, a panna o negocjowalnych afektach szepcze kilka ciepłych słówek do ucha naszego poobijanego bohatera. Na tym problemy się niestety nie kończą ? głowa wspomnianej dziewczyny z fioletową wstążką w ustach trafia na próg budynku, w którym mieści się administracja, biuro szeryfa Wilka i apartamenty bardziej zamożnych mieszkańców. Ktoś popełnił straszliwą zbrodnię i to właśnie Bigby będzie musiał odkryć, kto taki morduje mieszkańców Fabletown. Zapewniam was, że na jednym trupie się nie skończy, a my zmierzymy się nie tylko z zagadką zabójstwa, lecz również z podziemną organizacją i m. in. koszmarem z lustra. Dzieje się sporo.
I w sumie właśnie ta pędząca na łeb na szyję akcja nie pozwala nam na oderwanie się od komputera. Sezon Pierwszy zamyka się w okolicach 7 godzin, co jest niecałą połową trwania pierwszego sezonu ?The Walking Dead? wraz z dodatkiem ?400 Days?. Jak sami widzicie ? długość rozgrywki raczej zawodzi, a i iluzorycznych wyborów jest jakby mniej, bowiem dużo częściej skupiamy się na detektywistycznej robocie, co w przypadku tego typu gry jest nieco niewygodne. Dlaczego? Elementem kluczowym jest załapanie skryptów, pchających akcję do przodu. Tego typu skrypt zazwyczaj odpala się po wejściu w interakcję z odpowiednim przedmiotem, przez co często klikając na szereg dostępnych opcji może się zdarzyć, że natychmiast klikniemy na ten odpowiedni, co zazwyczaj skutkuje zmianą scenerii i brakiem możliwości pieczołowitego przebadania wszystkich wskazówek. Możecie się domyślać, jak bardzo człowieka może zdenerwować taki ?szczęśliwy traf??
System rozmowy i walki nie uległ zbytnio zmianie od pierwszego odcinka przygód Lee Everetta ? pogaduszki popędzane są przez kurczący się limit czasowy, a walka opiera się na odpowiednio dostosowanym systemie QTE, w miarę sprawnie oddającym czyny naszego bohatera (tj. unik w bok wymaga przytrzymania odpowiedniego klawisza kierunkowego, siłowanie się szybkiego stukania itd.). Obydwa rozwiązania nie gryzą i ułatwiają nam smakowanie wybitnego klimatu tej produkcji, utrzymanego w neonowych, soczystych barwach, zmieszanych z typowym dziełem typu noir. Kryminalny posmak czuć tu na każdym kroku, a podkreślająca go doskonała gra świateł i fenomenalna ścieżka dźwiękowa wspaniale dopełnia całość, tworząc jeden z najbardziej interesujących światów w grach komputerowych.
Czy poza długością rozgrywki mam coś tej produkcji do zarzucenia? Kilka rzeczy się znajdzie ? choćby w przypadku wykreowanych postaci. Nie chodzi mi oczywiście o desing i wykonanie bohaterów, bo ten podpada pod mistrzostwo (wystarczy jeden rzut oka, by określić charakter każdej postaci, lecz wyłącznie powierzchownie, bowiem okazują się być wielowymiarowe), lecz raczej ich deformowanie ? powiedzmy, że nasz bohater w postaci wilczej (Bigby ma kilka form, przy czym ostatnia razi nas swoją potęgą) kogoś ostro zadrapnął. Rezultatem jest oczywiście rana, ale graficy widocznie mają problemy ze zmianą nałożonych już na bohaterów tekstur, bowiem świeża szrama wygląda paskudnie i nie na miejscu, nieprzyjemnie wytrącając nas z immersji. Prowadzi to do tego, że choć wierzymy w człowieczeństwo bohaterów, to jednak na jakiekolwiek zmiany cielesne reagują niczym pnie drzewa. Dodajmy do tego małe lokacje, wspomnianą iluzoryczność wyborów i praktyczny brak powodów do powtórnego przechodzenia produkcji, by uzyskać brzydką skazę na tym pięknym diamencie. Gra stara się nas utrzymać systemem osiągnięć i odblokowywanych w trakcie wpisów w Księdze Baśni (przeważnie historia poszczególnych bohaterów, również tych niewystępujących osobiście w fabule), ale jest to stanowczo za mało.
?Wolf Among Us? urzekło mnie klimatem, bardziej kameralną fabułą i dużo większym stonowaniem wydarzeń. Gdy w skórze Everetta trząsłem się ze strachu i obrzydzenia w finale drugiego odcinka, jako Bigby zachowywałem stoicką i nieco cyniczną postawę protegowanego. Dzięki temu znacznie lepiej chłonąłem świat Baśni, wsiąkając weń nadzwyczaj silnie. Polecam tą podróż każdemu, zwłaszcza tym uczulonym na nieświeże zombie, a lubujących się w sprytnej deformacji dziecięcego świata baśni.
Ocena: 9+
Plusy:
- Charyzmatyczny główny bohater
- Pełna tajemnic fabuła
- Rozbudowane relacje pomiędzy bohaterami
- Doskonała gra świateł, urokliwy cel-shading
- Kapitalne modele postaci
- Częste zwroty akcji, czyli praktycznie brak nudy i monotonii
- Fenomenalna ścieżka dźwiękowa
- Brutalność świata gry
- Demoralizacja dziecięcych baśni
- Sprawny system dialogów i walki
- Bigby pali i nikomu to nie przeszkadza**
Minusy:
- Dużo mniej rozbudowana niż ?The Walking Dead?
- System szukania poszlak zawodzi
- Iluzoryczne wybory
- Kiepskie oddziaływanie na modele postaci
- Miejscami brzydkie tekstury tła (dlatego duża część lokacji skrywa się w cieniu)
- Mało zaakcentowany cliffhanger
- Kończy się zbyt szybko i nie ma po co do niej wracać
*-od trzeciego sezonu ?The Walking Dead? uporczywie trzęsły mi się dłonie podczas gry. Ech, moje nadmiernie emocjonalne serce?
**- serialowy Constantine nie będzie palił, bo to niezdrowe(CO ZA PROFANACJA!)
Zwiastun
Ścieżka dźwiękowa
4 komentarze
Rekomendowane komentarze