Skocz do zawartości

Hobbicia Stopa

  • wpisy
    286
  • komentarzy
    1809
  • wyświetleń
    445610

The Incredible Adventures of Van Helsing II - Recenzja


otton

1992 wyświetleń

11214338.jpg

Wydane w zeszłym roku The Incredible Adventures of Van Helsing zaskoczyło graczy z dwóch powodów. Po pierwsze zupełnie nagłą zapowiedzią, po drugie zaś tym, że już przed premierą jedynki, twórcy obiecali graczom? trylogię.

Na efekty tych obietnic nie byliśmy zmuszeni czekać jakoś strasznie długo, bowiem złożenie dwójki zajęło Węgrom z NeocoreGames około jednego roku. Wykorzystali oczywiście ten sam silnik, nie zmieniając przy tym drastycznie zasad zabawy. Jest to jednak wynik imponujący, tym bardziej, że w tak krótkim okresie czasu rzeczywiście udało się stworzyć jak najbardziej kompletny tytuł, wystarczający przynajmniej na 15 godzin dobrej zabawy. Powiedzmy sobie też wprost, pośpiech przeszkodził im w odpowiednim doszlifowaniu swojego dzieła, nie jest to więc produkcja przeznaczona dla ludzi, którzy kręcą nosem na wszystko inne, niż wypieszczone pozycje z segmentu Triple A. Wyraźnie inna jest też wreszcie sytuacja na rynku hack?n?slashów.

1400810444_ss_2d1fa62066fdd7164959898aaeb4af370d7fa9cd.1920x1080.jpg

Drugi z trzech

No właśnie, przypomnijmy sobie okoliczności związane z premierą pierwszego Van Helsinga, co tu dużo kryć, bardziej sprzyjające, niż przy okazji sequela. Sporą częścią rynku władały wtedy praktycznie tylko dwie nowe produkcje z gatunku: Torchlight oraz Diablo. Drugie okazało się przy tym znacznym zawodem, co sprawiło, że na rynku mogły rozgościć się inne pozycje z gatunku ? zawiedzeni dziełem Blizzarda fani poszukiwali dla siebie nowego gniazdka. Ostatni rok przyniósł nam jednak znakomite Reaper of Souls, a do grona liderów dołączyło dodatkowo darmowe Path of Exile. Druga część Van Helsinga bez wątpienia nie trafi do tego zacnego grona, ale już atrakcyjna cena premierowa (ok. 40 złotych), sprawia, że będzie dobrą odskocznią od tych mimo wszystko lepszych tytułów.

Mamy do czynienia z indykiem, trudno więc oczekiwać po scenariuszu tak niezapomnianych i epickich sekwencji jak młyn, otwierający znaną wersję kinową. Nie znaczy to jednak, że historia nie jest ciekawa, wręcz przeciwnie, jak na segment hack ?n? slashy sprawia bardzo dobre wrażenie. Z nieustraszonym łowcą plugastwa wszelakiego, zwanym Van Helsingiem, spotykamy się chwilę po zakończeniu części pierwszej, by przez kolejne 15 godzin uczestniczyć w wielkiej wojnie o Borgovię. Scenariusz wyśle nas także w objęcia boga Peruna, który może wspomóc nas w walce z najeźdźcą, ogólnie jest jednak dość prosty i raczej nie obfituje w zwroty akcji. Historię opowiadają nam dość miernie wykonane przerywniki filmowe, czy też ukazujące losy bohaterów, czy odwołujące się do samej sytuacji na polu bitwy.

VanHelsingII_Pre-orderScreens_05-copy.jpg

Pneumaogry?

Tym, co w Van Helsingu 2 wybija się ponad przeciętność, jest z pewnością sam klimat. Mamy tu do czynienia z bardzo przemyślaną mieszanką steampunka oraz fantasy. Wpływa to bardzo pozytywnie na różnorodność lokacji. Futurystyczne miasta spotykają się więc z nastrojowymi, przyprószonymi śniegiem lasami czy skalistymi zboczami gór. W ten klimat udanie wpisują się także potwory, szczególnie spodobał mi się przy tym Pneumatyczny Ogr. Wyobraźcie sobie poskręcanego śrubami Shreka z bazooką na plecach i? tak właśnie poczwara wygląda. Pomysłowość twórców w tej kwestii mocno zaskakuje, nawet jeśli i tak ostatecznie te wszystkie fajne modele postaci okazują się jedynie mięchem armatnim.

TheIncredibleAdventuresofVanHelsing2_001.jpg

Siecz i rąb

Ważniejsza jest jednak sama rozgrywka, tutaj Van Helsing 2 okazuje się natomiast po prostu rzetelnie zrealizowanym przedstawicielem gatunku. Nie ma tu zbyt wielu elementów RPGowych, aczkolwiek już sam rozwój postaci jest jakby trochę bardziej rozbudowany od tego zaproponowanego w nowej grze Blizzarda. Inwestujemy punkty w cztery współczynniki podbijające zadawane obrażenia czy choćby liczbę punktów życia oraz odblokowujemy kolejne zdolności na drzewku talentów. Tutaj sprawa jest dość ciekawa ? każdą sztuczkę możemy ulepszać maksymalnie do 10 poziomu, a także dokupić do nich maksymalnie po trzy różne ?modyfikatory?. Jak się z tego korzysta? Bardzo prosto, przed aktywowaniem umiejętności, należy klepnąć odpowiednio klawisz ?A?, ?S? lub ?D?, do których są one domyślnie przypisane.

W obliczu takiego bogactwa, nie przeszkadza nawet niewielka liczba klas (zaledwie trzy), bowiem rzeczywiście da się tu stworzyć dwie, kompletnie inne postaci tego samego typu. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze towarzysząca nam przez cały czas lady Katerina. Nie jest co prawda najbardziej niezastąpionym narzędziem walki, ale ma pojemny ekwipunek, toteż lepiej z nią niż samemu. Dostępny w grze oręż dzieli się na dwie grupy: długo- oraz krótkodystansowy, przy czym przełączanie się pomiędzy oba typami uzbrojenia odbywa się przy pomocy jednego tylko przycisku myszy. Aha, dla broni palnej mamy odrębne drzewko talentów, a w trakcie rozgrywki dorobimy się jeszcze prywatnej chimery, którą poślemy w bój przy pomocy zaklęcia.

VanHelsingII_Pre-orderScreens_04.jpg

A może? Tower defense?

Najmocniejszym punktem programu okazała się natomiast mini gierka typu tower defense. W trakcie kampanii fabularnej, wykorzystywana jest głównie w kilku zadaniach pobocznych i schemat ogólnie przypomina to, co oferował Dungeon Kepper. W każdym zadaniu mamy planszę z wyznaczonymi miejscami na różnego rodzaju wieżyczki, pułapki. Dodatkowo na mapach umiejscowiono po kilka obszarów, skąd wychodzą przeciwnicy, którzy następnie próbują po wytyczonej ścieżce wtargnąć do naszej bazy, położonej po przeciwnej stronie. Przy tym wszystkim za każdym razem podczas budowy przeszkód ogranicza nas budżet, toteż nie należy robić tego na chybił trafił. Klasycznie też dla hack ?n? Slasha, wciąż możemy pomóc sobie szabelką, choć brak tego typu interwencji jest dodatkowo punktowany.

The-Incredible-Adventures-of-V-image-3182.jpg

Troszkę problemów technologicznych

Van Helsing 2 nie popisał się niestety w kwestii optymalizacji. Gra wygląda bardzo ładnie, ale wiąże się to głównie z designem samych lokacji, technologicznie nie mamy do czynienia z cudem świata. Mimo takiego stanu rzeczy gra wczytuje się nieraz bardzo długo, a animacja lubi zwolnić do paru klatek na sekundę. Jak zwykle też Internety odkryły dość prosty sposób, by przyspieszyć trochę działanie gry. Wystarczy odpalić ją bez pośrednictwa Steama (czyt. w trybie offline). W teorii fajnie, w praktyce jednak odcina nas przy okazji od paru fajnych funkcji, w tym trybu kooperacji dla czterech osób. Jeżeli już poruszyliśmy ten temat, w jednej kwestii Van Helsing 2 robi krok naprzód względem Diablo III ? obecnością trybu rywalizacji dla maksymalnie ośmiu graczy.

W pozostałych aspektach jednak gra od NeocoreGames musi niestety uznać wyższość konkurencji ze stajni Blizzarda. Oferuje sympatyczne piętnaście godzin, ale nie ma w sobie czegoś, co kazałoby mi przechodzić ją milion razy i faktycznie bawić się w zbieranie łupu. Nie ma DRMu, ale jest gorsza technicznie i oferuje jednak trochę mniej. NIe jest też tak dopracowane - trafiają się bugi, a polskie tłumaczenie pisano na kolanie. Bliżej więc Van Helsingowi 2 do tytułów stawiających bardziej na fabułę i stronę artystyczną, niż na długie godziny zabawy. Trudno wreszcie ukryć, że za tak wysoką oceną końcową opowiada się też bardzo przystępna cena ? niecałe 40 złotych. Jeżeli tylko nie boicie się trochę surowych indyków, bierzcie śmiało ? na pewno się nie rozczarujecie.

PLUSY:

+ Niezła fabuła

+ Stosunek cena/jakość

+ Sekwencje Tower defense

+ Steampunkowy klimat

MINUSY:

- Optymalizacja

- Błędy w tłumaczeniu

- Do czołówki trochę brakuje...

Grywalność 8/10

Grafika 7/10

Audio 8/10

Ocena końcowa 8/10

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

nie jest to więc produkcja przeznaczona dla ludzi, którzy kręcą nosem na wszystko inne, niż

wypieszczone pozycje z segmentu Triple A.

Wielki budżet przeznaczony na produkcję i marketing nie oznacza finalnie dopracowanego tytułu (vide W_D, czy BF4). Nie podoba mi się też postawiona teza - nie spotkałem się jeszcze z graczem, który uznaje tylko BlockBustery.
Ostatni rok przyniósł nam jednak znakomite Reaper of

Souls

Ło matko, jak ten czas leci - od marca minął już pełny rok.
Futurystyczne miasta
SteamPunk =/= Sci-Fi. Takie sformułowanie jest nie do przyjęcia dla zaznajomionych z systemem "Wolsung" - postawiłbym na bezpieczniejsze "z epoki wiktoriańskiej" lub zwykłe "mechaniczna metropolia napędzana parą i skrzypiącymi zębatkami", czy coś.
w tym trybu kooperacji dla czterech osób. Jeżeli już poruszyliśmy ten temat, w jednej kwestii Van

Helsing 2 robi krok naprzód względem Diablo III

? obecnością trybu rywalizacji dla maksymalnie

ośmiu graczy.

To w końcu co-op, czy competitive multiplayer, zdecyduj się! Nie rozwinąłeś żadnego wątku, a grę wieloosobową ( dla większości miłośników h'n's'ów najważniejszą) potraktowałeś wybitnie po macoszemu.

O ile zgadzam się z werdyktem, to mało w recenzji faktów o grze - za dużo porównań (czego nie lubię), prywatnego gustu, a za mało merytoryki. Podsumowując - nie powalający tekst - tylko, lub aż "opinioprzekazujący" bez wglądu w mechanikę oraz szerzej w technikalia (nic o muzyce i odgłosach, a audio dostało aż osiem punktów!).

Link do komentarza

Steampunk i futurystyka? Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Te dwa terminy absolutnie nie pasują do siebie, w ogóle wszyscy przypisujący tę łatkę wszelkim -punkom, nie pojmują, skąd się one wzięły i co próbują przekazać. Ogólnie zgadzam się zresztą z tym, co napisano w pierwszym komentarzu.

  • Upvote 1
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...