Skocz do zawartości

Hobbicia Stopa

  • wpisy
    286
  • komentarzy
    1809
  • wyświetleń
    445606

Bajka o skrzacie, dwóch złośliwych węgorzach i gościu z rewolwerem


otton

1191 wyświetleń

big0.jpg

Tekst o jednej grze, którą dawniej z jakichś powodów pominąłem

i cieszę się, że w końcu udało mi się z nią zmierzyć...

Gdy w pokoju zgasło światło, Jackie Estacado przypomniał sobie, że nie jest sam. Z pleców wyskoczyły mu dwa krwiożercze węgorze, a parę metrów od jego nienagannie wypastowanego obuwia zmaterializował się goblin w koszulce z flagą brytyjską. Darkling podniósł łapę i jak pies?

Jackie myślał, że przygodę z mrokiem ma już od dawna za sobą. Od czasu pierwszej części stał się głową mafii i chciał prowadzić spokojne życie szefa. Pewnego dnia, gdy udał się do restauracji, budynek nawiedziła akurat grupa ludzi ze zdecydowanie antypacyfistycznymi zapędami. Estacado ponownie słyszy głos i poddaje się demonowi, który za tymi szeptami stoi. Zamieszanie w knajpie to tylko sprawdzian, ktoś chciał się bowiem upewnić, czy siedzący mu za skórą potwór to aby na pewno tylko legenda. Od tej chwili bohater będzie miał na głowie członków tajemniczego bractwa oraz ich przywódcę Victora. To nie jedyny przeciwnik, z którym przyjdzie mu się zmierzyć. Drugim będzie przeszłość.

DII_Slash_10.28.jpgSerducha pozwalają szybko uzupełnić pasek zdrowia.

Sen Wariata

Opowieść jest w gruncie rzeczy dość standardowa, może się jednak podobać dzięki bardzo dobremu wykonaniu. Każdy etap jest niezapomniany, żadna scena nie wydaje się wrzucona na siłę (co z resztą swego czasu dość skutecznie zabiło mającą spory potencjał fabułę z Alana Wake?a). Uniknięto też nadmiaru kiczowatości i choć historia jest ukazana ?raczej na poważnie?, nie razi zbytnim nadęciem. Umiejętnie wpleciono w nią masę czarnego humoru. Najciekawsze w scenariuszu The Darkness jest to, że przez cały czas nie jesteśmy pewni tego, czy wydarzenia na ekranie rzeczywiście miały miejsce.

Pomiędzy wypełnionymi strzelaniem etapami, odwiedzamy również kilka razy szpital psychiatryczny. Rozgrywka w tych fragmentach przypomina raczej opartą wyłącznie na prowadzeniu dialogów przygodówkę. Z około 4-5 godzin potrzebnych na ukończenie kampanii fabularnej, spędzimy z bronią w ręku mniej więcej 2/3 czasu gry. Twórcy sugerują nam tu wyraźnie, że cała opowieść może być jedynie wytworem wyobraźni schizofrenika. Można odnieść takie wrażenie, bowiem spotykane podczas tych ?normalnych? etapów postaci funkcjonują też w psychiatryku, są jednak? kimś innym.

Co ciekawe, ich role dobrano tak, by pasowały do tych z ?urojeń? głównego bohatera. Dla przykładu Jenny ? ukochana Estacado ? jest tutaj przesympatyczną panią doktor, która głównego bohatera wyraźnie zauroczyła, zaś Victor funkcjonuje w tej drugiej rzeczywistości jako lekarz ?działający dla dobra swoich podopiecznych? i uniemożliwiający mu kontakt z Jenny. Nie zabraknie też wielu innych, wyraźnie zblazowanych umysłów. Johny Powell, ekspert głównego bohatera do spraw ciemności, bez względu na rzeczywistość jest tak samo pokręcony. Mój faworyt to chyba jeden z członków familii głównego bohatera imieniem Dolfo. W psychiatryku jest facetem, któremu wydaje się, że jest? Hitlerem. Jeżeli poświęcimy mu parę minut, wytłumaczy nam jakie błędy taktyczne popełnił podczas prowadzenia wojny. Z resztą każdy bohater ma nam coś ciekawego do powiedzenia.

The-darkness-2_Black-Hole-2-1280px-50p.jpg

Czarna dziura w wersji mini - bardzo przyciągająca...

Element pierwszy: dwa głodne węże

W kwestii rozgrywki mamy do czynienia z dosyć standardowym, liniowym fpsem, posiadającym jednak trzy elementy, które odróżniają go na tle innych. Pierwsza to możliwość jednoczesnego wykorzystywania w boju aż czterech kończyn i nie chodzi tu wcale o nogi, a o słynne ?macki? Jackiego. Przy pomocy rąk postrzelamy chwytając za klasyczne strzelby, kałachy, klamki czy magnum. Sporą część broni da się używać w duecie z innym egzemplarzem, gra premiuje częste zmiany taktyki osiągnięciami na Steamie.

O wiele atrakcyjniejsze są jednak demoniczne kończyny. Wąż po lewej stronie ekranu umożliwi nam chwycenie ciekawszych przedmiotów, ciskanie nimi w kierunku przeciwników czy nawet używanie apteczek ? autoregeneracja jest dość ograniczona, ale by odzyskać punkty zdrowia wystarczy zjeść serducho poległego przeciwnika. Druga macka ułatwi przecięcie kabli, uszkodzenie blokujących drogę desek czy po prostu krzywdzenie bliźniego. Obecność dwóch gadów wbrew pozorom bardzo ożywia formułę zabawy i daje nam dużo ciekawych zdolności na polu walki.

the_darkness2_bild2.jpg

Prawdziwe zagrożenie jest tu mierzone w watach...

Element drugi: Hit the Lights

Jak wiadomo, mrok nie lubi światła. To druga unikatowa cecha The Darkness II ? konieczność unikania wszelkich żarówek. Kiedy wokół nas robi się niebezpiecznie jasno, poczwary zaczynają skręcać się z bólu i błagać o zlikwidowanie przeszkody. Nie jest to jedynie element kosmetyczny, niektórzy przeciwnicy taszczą ze sobą reflektory, w ich świetle stajemy się natomiast totalnie bezbronni. Dalej możemy strzelać, ale blokuje się choćby opcja odnowienia paska zdrowia, ten dodatkowo na wyższych stopniach trudności kurczy się dość szybko. Najpierw strzelamy do żarówek, potem do ludzi. Początkowo wyrobienie sobie takiego nawyku może sprawić problemy, ale tak po prawdzie warto od razu wybrać najwyższy stopień trudności.

Element trzeci: skrzat

Trzecim elementem charakterystycznym gry jest Darkling, przedstawiony w krzywym zwierciadle mroczny goblin, prywatnie fan imperium brytyjskiego. Przeciwnikom wskakuje znienacka na głowy, nie ma też oporów przed tym, by oddać na nich swój mocz. Jest tak przesiąknięty mrokiem, że kiedy przypadkiem wejdzie w światło latarni, nie tyle zwija się z bólu, co po prostu zostaje spalony żywcem. Oczywiście szybko się odradza i dalej wywrzaskuje swoje teksty. Ten odrażający stwór wcale nie jest tak zły jak może się na początku wydawać. Przez większość czasu pełni jedynie rolę rzucającego komentarzami towarzysza, pojawią się jednak dwie sekwencje, w których możemy nim pokierować i po prostu przeciąć komuś aortę ostrym jak brzytwa pazurem.

the-darkness-2_Swarm-1-1280px-50p.jpg

Jak z kart komiksu

Gra jest dość brutalna, ale nigdy dosłowna. Wszystkie mocniejsze sceny ? takie jak przybijanie do krzyża czy zamknięcie w żelaznej dziewicy ? są na każdym kroku łagodzone przez humor oraz oprawę graficzną. Całość została ładnie pociągnięta konturem, tekstury też utrzymano w pastelowych kolorach, choć dominują raczej barwy ciemne. Lokacje również są bardzo różnorodne i potrafią zapaść w pamięć. Z wyjątkiem końcówki gry, utrzymane są raczej w konwencji podobnej do Nowego Jorku ? nie zabraknie dzielnicy Chinatown, klubów bilardowych czy obowiązkowego ostatnio w grach przybytku lżejszych obyczajów.

Poza kampanią The Darkness II oferuje także coopa i tryb NewGame+. Pierwszy niezbyt mi podszedł, bo też gra jest raczej zaprojektowana pod kątem fabuły, ale ten drugi jest jak najbardziej wart uwagi. Podczas zabawy otrzymujemy punkty za bardziej widowiskowe akcje siania przemocy, te zaś posłużą nam następnie do odblokowania nowych umiejętności dla naszych bohaterów. Jest tego naprawdę sporo (wspomnę tylko o możliwości przywołania miniaturowej czarnej dziury, która pochłonie ustawionych za blisko przeciwników). Oczywiście za pierwszym razem wszystkiego odkryć się nie da, jest to więc dobry pretekst, by po ukończeniu całości do NG+ przysiąść.

the-darkness-ii-xbox-360-1328712235-055.jpg

NIby obrzydliwe, ale w komiksowej konwencji nie razi tak bardzo...

Wśród mroku czuję się Bogiem

Tym sposobem dochodzimy już do największej zalety The Darkness II. Mimo, że nie jest to tytuł, który ma szansę królować w rankingach najlepszych, ma w sobie jakąś przyciągającą moc. Mimo, że jest liniową strzelanką, posiada parę cech, które wyróżniają go na tle szarych klonów Call of Duty. Scenarzystom udało się wymyślić nie tyle wybitną, co zwyczajnie bardzo ciekawą historię, pozbawioną zbędnych scen, którą po prostu chce się poznać do końca. Wprawdzie ludzie poszukujący jak najlepszego stosunku długości do ceny mogą być trochę zawiedzeni, ale tytuł bywa regularnie na wyprzedażach. Sam wydałem na niego niecałe 7 złotych...

PS. Oceny nie stawiam, bo tyle czasu po premierze, po obniżkach cen, nie ma ona już zbyt wielkiego znaczenia...

PS2. The Darkness II to niejedyna gra, którą dorwałem ostatnio "po terminie". Niewykluczone, że pomiędzy recenzjami nowości pojawią się jeszcze jakieś teksty tego typu.

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Świetna strzelanka, naprawdę. I chyba najbardziej soczysta ze wszystkich w jakie grałem.

Przybijanie przeciwników prętami do ścian - bezcenne.

Pod względem funu tylko Bulletstorm przebija Darkness II.

Link do komentarza

Dlaczego? W miarę normalnie chyba z tym było... może ewentualnie przez te węgorze po bokach ekranu? smile_prosty.gif A tak wogóle to tego nie da się przypadkiem w opcjach przestawić?

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...