Postaw pan na milion, czyli we dwójkę raźniej.
Milion to słowo ? hak. Po sukcesie telewizyjnym Milionerów kwestią czasu było pojawienie się w naszej telewizorni kolejnego programu kuszącego milionem już w tytule i chociaż na początku koncept Postaw na milion wydaje się o wiele bardziej kuszący niż samych Milionerów, to stacje telewizyjne nie przerwą nim tradycji wstrzymywania się od rozdawania pieniędzy.
Serio. Damy Ci to wszystko, teraz. Naprawdę.
Zasady Postaw na milion są proste ? para osób dostaje na początku rozgrywki milion złotych z którymi mają przejść do ostatniego z ośmiu pytań. Na pierwsze cztery pytania podane są po cztery odpowiedzi, następne trzy to wybór pomiędzy trzema odpowiedziami, a w ostatnim pytaniu zawodnicy mają wybór pomiędzy dwoma opcjami. Zawodnicy mogą obstawić dowolną liczbę odpowiedzi dowolną częścią posiadanej kwoty. Koniec gry następuje w przypadku straty całego miliona bądź po ósmym pytaniu. Pieniądze postawione na złą odpowiedź przepadają przy dramatycznym widoku otwieranej zapadni.
O Postaw na milion nie bez przyczyny wspomniałem mojemu znajomemu wykładowcy matematyki na Polibudzie. W czasie przerwy świątecznej miałem okazję posiedzieć w domu rodzinnym i w przerwach między drapaniem się po tyłku a objadaniem się pooglądać sobie trochę telewizji. Ekran wzbudzał moją studencką ciekawość, w końcu w moim wrocławskim pokoju telewizorni nie uświadczysz. Postaw na milion, pomimo mizerności egotystycznego prowadzącego, przykuło moją uwagę nie tylko prostotą zasad, ale i przemyślnością posługiwania się prostymi, marketingowymi chwytami w pozyskiwaniu widowni.
Przerwa świąteczna 2013.
Statystycznie łatwiejsze.
Statystycznie bowiem ? i ideowo ? gra jest łatwiejsza niż Milionerzy. Szansa na uzyskanie wszystkich prawidłowych odpowiedzi przy losowym ich zaznaczaniu wynosi tutaj, poprzez proste przeliczenie:
1/(4*4*4*4*3*3*3*2) = 1/13824
Czyli wciąż łatwiej zdobyć w ten sposób miliona tutaj, niż wyciągnąć 40000 od Huberta Urbańskiego. (4-7, czyli 2-14, czyli 1/16384, czyli stosunek igły do felernego stogu siana).
Co z ryzykiem?
Ryzyko to termin wymyślony przez pokerzystów w celu przekonania całego świata, że w ich szaleństwie jest metoda.[citation needed] Aby uprościć to wszystko i nie zanudzać niepotrzebną matematyką (bo o wartościach oczekiwanych można się trochę rozpisać), przyjmijmy wartość będącą stosunkiem wygranej do prawdopodobieństwa wygranej i uznajmy, że im wyżej, tym lepiej.
Milionerzy przygniatają stosunkiem 1/17 (w miarę uproszczone, ale tutaj się nada; szansa na losowe podanie 12 poprawnych odpowiedzi jest równa 2-24, czyli okolice jednej siedemnastomilionowej).
Postaw na milion z kolei chwali się całkiem porządną stałą 72; obydwie liczby nie znaczą teraz zbyt wiele ? pokazują jedynie w jakiś sposób, że bardziej opłaca się grać w nowym teleturnieju.
Takich dwóch, jak nas trzech...
Takie podejście do sprawy mówi jedno ? gracz podejmujący się takiego wyzwania ma o wiele większe szanse wygrać choćby częściową nagrodę w Postaw na milion niż dojść do progu 40 tys zł w Milionerach. Dodatkowo wysokość nagrody minimalnej ? bo pieniądze zostawione na stole ułożone są w plikach po 25 tys zł i taka jest najmniejsza wygrana ? kusi widzów; w grę nie gra przecież tylko jedna osoba, a co najmniej dwie, co dwie głowy to nie jedna, a ten milion podzielić można tak, że nie ma jak nie wyjść z kasą w kieszeni, prawda?
I tutaj zaczynają się schody.
Po pierwsze, na milion składa się czterdzieści dwudziestopięciotysięcznych plików, nie zaś 13824 saszetek z wyliczonymi 72 zł.
Prawie jak 72 zł.
Po drugie, założenie uczestnictwa nie jednej osoby, ale ich pary, jest bardziej przemyślne niż się wydaje: w każdym pytaniu rozgrywka stawia bowiem jednego z graczy w pozycji Tego, Który Zna Odpowiedź (Albo Przynajmniej Mu Się Tak Wydaje), którego celem jest wybranie poprawnej odpowiedzi i zmaksymalizowanie zysków, a drugiego w pozycji Asekuratora, którego celem jest zminimalizowanie strat.
A tutaj już wchodzimy w ekonomię i trochę socjologii, czyli w teorię gier. [*]
Problem w tym, że obydwie strategie kłócą się ze sobą w bardzo naturalny sposób.
Weźmy pod uwagę sytuację, w której uczestnik A zna odpowiedź i zgodnie ze swoją rolą i wiedzą chce stawić wszystko na odpowiedź 1. Bardziej zaniepokojony gracz B nie za bardzo zna odpowiedź, wie jednak, że w razie, gdy pan A się myli (a mylił się w życiu już parę razy, nawet nie wspominajcie pani B o ostatnim pomyśle A na interes w sprzedawaniu lodu) wszystko przepadnie, a przyjechaliśmy coś wygrać.
Standardowa waga w takiej pozycji to 2:1; 2 jednostki na odpowiedź zdecydowanie prawidłową a 1 na odpowiedź może prawidłową. Uprośmy jednak i powiedzmy, że tym razem będzie to 3:1 i w tym przypadku już na pierwszej wątpliwości tracimy 250 tys zł.
Przy założeniu, że co najmniej jedna osoba zna odpowiedź na następne pytania, po trzecim zostanie państwu AB niecałe pół miliona, a po czwartym czwarta część początkowej kwoty. A kół ratunkowych nie ma.
Nawet tych betonowych.
W okolicach 250 tys gracze zauważają nagłe wizualne uszczuplenie ich zapasów ? w końcu niedawno była z tego porządna kupka forsy, teraz zostało zaledwie dziesięć plików, a do dziesięciu liczyć łatwo ? zostało przecież jeszcze siedem odpowiedzi, na których można się pomylić.
Jeśli gracze w jakiś sposób do tej pory nie byli zestresowani, tutaj zaczyna się pot na skroni i skrócony oddech. Umiejętność racjonalnego myślenia odchodzi powoli w niepamięć, a ten partner, który miał pomagać i ufać osądowi drugiej osoby sprawił, że przegraliśmy paręset tysięcy.
Brak gotówki uderza w głowę jak gorąca fala, a rozgrywka nie ma już niczego do czynienia z teorią gier.
Siedzieliśmy więc sobie z doktorem w jego gabinecie i dochodziliśmy do podziwu nad subtelnością sposobu, w jaki twórcom Postaw na milion udało się z sojuszników uczynić matematycznych wrogów.
Ot i rozrywka.
*Dla jasności wypowiedzi: teoria gier jest częścią matematyki, nie - jak np. angielska wikipedia chcialaby nam powiedziec - ekonomii. Neumann moglby sie obraizc.
7 Comments
Recommended Comments