Cud! Prezydent podpisze Traktat...
Chyba można powiedzieć w końcu. Wreszcie kończy się zasłanianie się naszego przywódcy narodu Irlandią. Oczywiście musieliśmy czekać aż na wyniki kolejnego referendum z Zielonej Wyspy, bo zdanie krajowego parlamentu i ratyfikacja dokumentu były dlań nieważne. Liczyła się tylko rycerska postawa wobec Irlandczyków. Teraz polski prezydent zdał sobie sprawę, że wszyscy politycy, nie tylko krajowi, ale przede wszystkim europejscy, będą pamiętać o wygłoszonej przez niego frazie, że podpisze Traktat Lizboński wkrótce po kluczowym dla jego egzystencji referendum. Dalsze ociąganie się doprowadziłoby tylko do ostatecznej kompromitacji głowy państwa na arenie międzynarodowej. Przecież sam podpisał Traktat, negocjowany wówczas przez rząd brata, ogłaszając że jest on jego wielkim sukcesem. Realia polityczne się zmieniły, więc trzeba było trochę nabruździć rządzącym.
Wraz z podpisem, zostanie już tylko jedna przeszkoda do wejścia dokumentu w życie. Podpis Vaclava Klau(s/n)a, prezydenta Republiki Czeskiej. Zupełnie nie rozumiem, jak jedna osoba może robić co chce i stawać okoniem wobec parlamentu i społeczeństwa, które w większości za Traktatem się opowiadają. Nie dziwią agresywne słowa Cohn-Bendita, który zirytowany taką postawą nie wytrzymał i powiedział o kilka słów za dużo. Wraz z irlandzkim referendum i podpisem Lecha Kaczyńskiego znikną ostatnie zasieki Klausa. Zostanie osamotniony na placu boju w walce z całą Unią i polegnie. Przynajmniej mam taką nadzieję. Sam opowiadam się za Lizboną, bo dalsza integracja w ramach UE jest koniecznością. Kiedy w siłę rosną azjatyckie giganty, takie jak Chiny czy Indię. Tylko silny, zinterowany twój w postaci zmodyfikowanej Unii, będzie miał szansę nawiązać z nimi realną rywalizacją. Stany Zjednoczone Europy, to jednak dopiero melodia odległej przyszłości...
4 Comments
Recommended Comments